„O zdradzie męża dowiedziałam się u ginekologa. Drań myślał, że się nie wyda i ujdzie mu płazem”

pokłócona para fot. Getty Images, Tetra Images
„– Wiesz, oboje dużo pracujemy, mało się widujemy, a ja potrzebuję bliskości i to było takie jednorazowe… – I dlatego byłeś z nią u ginekologa? Dlatego jest w ciąży? Przestań kłamać, bo robisz z siebie idiotę – powiedziałam oschle. – Od jak dawna to trwa?”.
/ 07.03.2024 19:15
pokłócona para fot. Getty Images, Tetra Images

Radka poznałam pięć lat temu. Wszystko wydarzyło się totalnie przez przypadek w restauracji. Poszłam tam z dwoma koleżankami na kolację, aby świętować urodziny jednej z nich.

Poznaliśmy się przypadkiem

Zamówiłam risotto. Niestety okazało się, że nie mogłam go zjeść, ponieważ po dwóch łyżkach wyciągnęłam z niego długi, rudy włos. Zawołałam kelnerkę i poprosiłam o wymianę dania. Sama byłam blondynką o krótko ostrzyżoną, więc nikt mi nie wmówi, że to mój. Nie było zresztą dyskusji. Kelnerka o nic nie pytała. Po prostu wzięła danie, przeprosiła i poszła z nim do kuchni.

Po niedługim czasie z nowym talerzem stanął przede mną przystojny, mężczyzna z dwudniowym zarostem i w fartuchu szefa kuchni. Rozejrzał się po dziewczynach siedzących przy stoliku i kiedy jego wzrok padł na mnie, przez chwilę milczał, a potem powiedział:

– Ja… to znaczy… chciałem panią bardzo przeprosić. Bardzo staramy się dbać o jakość. To świeża porcja risotto. Nie musi pani za nie płacić – postawił przede mną parujący talerz i odszedł szybko.

Dziewczyny zaczęły chichotać. Spojrzałam na nie pytającym wzrokiem:

– Leci na ciebie – powiedziała Ola bez ogródek.

Druga pokiwała głową z uśmiechem. Moje drogie przyjaciółki należały do bezpośrednich osób.

– Przestańcie, po prostu było mu głupio – nie widziałam tego, co one.

Na pewno natomiast chcieli naprawić ten niefart, bo to była jedna z lepszych restauracji w Łodzi. Włos w daniu jest więc bardzo słabą reklamą. A przynajmniej tak wtedy uważałam. Szybko jednak okazało się, że jestem w błędzie i to dziewczyny miały rację.

Umówiłam się z nim

Godzinę później podeszła do nas kelnerka i podała mi z uśmiechem karteczkę: ”W ramach przeprosin chciałbym cię zaprosić na kolację. Jeśli się zgadzasz, napisz proszę numer telefonu i daj kelnerce – Radek”. Pokazałam dziewczynom liścik. Na ich twarzach pojawił się szeroki uśmiech.

– A nie mówiłam? – powiedziała Ola z satysfakcją w głosie i podała karteczkę Kasi.

– Jak myślicie? Co powinnam zrobić?

– Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – powiedziała Kasia, a Ola pokiwała głową. – Umów się.

Za radą dziewczyn oddałam kelnerce liścik zwrotny z numerem telefonu. Radek zadzwonił jeszcze tego samego wieczoru.

Dwa lata później wzięliśmy ślub. Wesele było huczne. My od początku dogadywaliśmy się bez problemów. Nigdy się nie kłóciliśmy poza jakimiś drobnymi rzeczami, które były bez większego znaczenia. Powszechnie uważano nas za szczęśliwą parę. My siebie też za taką mieliśmy.

I tak oto minęło kolejne półtora roku. Zaczęliśmy planować powiększenie rodziny. Nawet nie wiem, jak zaczęły się te rozmowy. Wydawało mi się, że to było coś, co oboje zaczęliśmy czuć w pewnym momencie. Przyszedł moment, że marzyliśmy o dziecku. 

Nie rozumiałam, co tam robił

Dlatego też któregoś dnia umówiłam się do ginekologa. Chciałam dowiedzieć się, czy muszę wykonać jakieś badania, jak przerwać branie pigułek antykoncepcyjnych i inne praktyczne rzeczy. Chciałam podejść do tematu odpowiedzialnie. Nie byłam już pierwszej młodości.

Weszłam do przychodni i ruszyłam w kierunku gabinetu. Było tłoczno. Przed pozostałymi pomieszczeniami czekali pacjenci na różne wizyty: młodzi, starzy, kobiety z dziećmi. Korytarz skręcał i w drugiej części pod koniec długości był gabinet, do którego zmierzałam.

Nagle zobaczyłam coś, co zatrzymało mnie w pół kroku. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Pod drzwiami stał Radek. Czytał coś na ścianie. Już chciałam dziarsko ruszyć w jego kierunku, gdy zobaczyłam, że podeszła do niego jakaś kobieta i przytuliła się. Przez sekundę miałam nadzieję, że to jakaś kuzynka czy koleżanka. On jednak odwrócił się do niej i… pocałował ją w usta. A potem dostrzegłam jej brzuch. Była w ciąży!

Najpierw poczułam, że ból w piersiach rozerwie mi serce na pół. Potem wściekłość i chęć zemsty. Najbardziej na świecie brzydziłam się kłamstwem i hipokryzją. Zawodowo byłam prywatnym detektywem. Jakoś więc instynktownie, z prędkością światła, wyciągnęłam telefon i zrobiłam mu zdjęcie.

Wyszłam roztrzęsiona z przychodni. Zadzwoniłam do Oli i powiedziałam jej, co zobaczyłam.

– Nie staję po jego stronie, ale może daj mu jeszcze szansę się wytłumaczyć?

– Ola… co tu tłumaczyć… Wysłałam ci fotkę…

– Tak, wiem, ale wiesz… szkoda trochę… taka fajna była z was para…

Też tak myślałam, a tu się okazuje, że jednak nie. Mało tego – chciał dziecko, a miał jakąś panienkę, której już je zrobił.

Zaplanowałam małą zasadzkę

Wróciłam do domu i postanowiłam się przygotować. Napisałam do Radka SMS-a z pytaniem, o której będzie, bo chciałam przygotować  romantyczną kolację. To go nie mogło zdziwić, bo chociaż on z oczywistych powodów gotował świetnie, to ja też nie byłam złą kucharką i czasem robiłam dla nas takie kolacje. Akurat był piątek, więc tym bardziej nie było w tym nic dziwnego.

Radek odpisał, że mają urwanie głowy dzisiaj w restauracji, bo mają jakiś firmowy event. ”Firmowy event – pomyślałam. – Ja mu dam firmowy event”. Jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy go sprawdzać. Teraz z kolei zaczęłam się zastanawiać, jak często mnie oszukiwał, że mają jakąś imprezę czy nadgodziny, a tak naprawdę widywał się z tą kobietą.

Wieczorem przyszedł Radek. Zrobiłam risotto grzybowe. Wszedł do kuchni, gdy stałam akurat przy blacie. Objął mnie od tyłu i pocałował w szyję. Poczułam dreszcz obrzydzenia, ale się powstrzymałam.

– Cudnie pachnie, kochanie – powiedział.

Uśmiechnęłam się słabo i powiedziałam, żeby poszedł do pokoju i otworzył wino. Tak też zrobił. Za chwilę weszłam do salonu z talerzami. Usiedliśmy po dwóch stronach stołu.

Próbował kłamać

– Co to za event był?

– A jakieś korpo robiło imprezę firmową – machnął ręką od niechcenia. – Nie będę cię zanudzał.

– Ależ nie zanudzasz. Opowiadaj śmiało – powiedziałam, ale chyba wyczuł, że coś jest nie tak, bo popatrzył na mnie podejrzliwie.

– Coś się stało? – zapytał.

Wzięłam kieliszek do ręki i na raz wypiłam zawartość całej lampki.

– Masz swój event – powiedziałam i podsunęłam mu telefon z otwartym zdjęciem. W jego oczach pojawił się strach.

– Kochanie, zaraz ci wytłumaczę…

– Wytłumaczysz? A co tu jest do tłumaczenia? – powiedziałam, unosząc głos.

– Wiesz, oboje dużo pracujemy, mało się widujemy, a ja potrzebuję bliskości i to było takie jednorazowe…

– I dlatego byłeś z nią u ginekologa? Dlatego jest w ciąży? Przestań kłamać, bo robisz z siebie idiotę – powiedziałam oschle. – Od jak dawna to trwa?

Westchnął ciężko.

– Nie wiem, z pół roku…

– Z pół roku?! I to jest jednorazowo dla ciebie? I ty planujesz ze mną dzieci?!

Wyrzuciłam go z domu

Wstałam gwałtownie od stołu i ruszyłam do sypialni. Niby się spodziewałam, a i tak zaskoczyło mnie to, co usłyszałam. Otworzyłam drzwi i wyjechałam stamtąd z dwoma walizkami na kółkach. Szczęśliwie dla mnie mieszkaliśmy w moim mieszkaniu, które kupiłam przed ślubem, więc nie bałam się żadnych sądowych batalii o mieszkanie. Chciałam się go po prostu pozbyć. Przestać na niego patrzeć.

Zabieraj swoje szmaty, graty i jedź do niej  syknęłam przez zęby.

Nigdy nie widziałam większego zdziwienia w jego oczach.

– Alunia… proszę…

– Wynoś się, bo wezwę policję…

– Nie mogę, ona jest mężatką…

Zaczęłam się śmiać. Nie mogłam się opanować. To sobie wybrał…

Nie mój problem – powiedziałam i pokazałam mu palcem drzwi.

Wstał od stołu i poszedł. Próbował potem jeszcze dzwonić do mnie. Wysyłał wiadomości, że zakończył tamten związek. Dla mnie jednak nie było powrotu. Okłamał mnie, a do tego szedł w zaparte. Oczywiście, że bolało. Dalej trochę boli, choć minęło już ponad pół roku, ale to była jedyna słuszna decyzja.

Czytaj także: „Moje małżeństwo przez lata było piekłem, dlatego cieszę się, że mąż zmarł. Niech mu ziemia ciężką będzie”
„Teściowa się na nas obraziła, bo moja córka nie chodzi na religię. Twierdzi, że jej wstyd przed sąsiadami”
„Mam 20 lat młodsza partnerkę, która żąda ode mnie dzieci. Jak mam jej wytłumaczyć, że jestem już za stary na pampersy?”

 

Redakcja poleca

REKLAMA