„O mały włos, a podstępna złodziejka oskubałaby mnie do cna. Na szczęście znalazł się ktoś, kto stanął w mojej obronie”

kobieta, która została okradziona fot. iStock by Getty Images, Nastasic
„Wyszłam cała roztrzęsiona z postanowieniem, że najpierw pobiegnę do domu, wezwę ślusarza i zmienię zamki, a potem zgłoszę całe zajście policji i ochronie marketu. Wyleciałam ze sklepu innym wyjściem, niż weszłam, ale moją uwagę przyciągnęły dzikie wrzaski kilkadziesiąt metrów dalej”.
/ 19.06.2023 07:15
kobieta, która została okradziona fot. iStock by Getty Images, Nastasic

Nie lubię korzystać z publicznych toalet, ale tamtego dnia, niestety, nie miałam wyjścia. Brzuch mnie zaczął pobolewać, jeszcze zanim zabrałam Poldka na spacer, a podczas chodzenia po pobliskim lasku czułam, że mam już mało czasu… Po szybkiej ocenie sytuacji uznałam, że nie dam rady wrócić do domu, w związku z tym będę musiała skorzystać z dobrodziejstwa pobliskiego sklepu. Przywiązałam Poldka przy wejściu i udałam się truchcikiem do łazienki. Nawet była zadbana, ale haczyk na torbę został wyrwany, więc nie namyślając się wiele, powiesiłam torebkę na klamce.

Po chwili usłyszałam, że do łazienki ktoś wchodzi, ale kabin było kilka. Pech chciał, że kobieta nie zwróciła uwagi na czerwone oznaczenie na drzwiach mówiące „zajęte”, tylko od razu złapała za moją klamkę! Szarpnęła za nią, a moja torebka zjechała z klamki i rąbnęła o podłogę.

Ta bezczelna baba zwiała z moją torebką

– Zajęte! Proszę uważać! – krzyknęłam i sięgnęłam po swoją własność, ale tamta była szybsza! W otworze pod drzwiami pojawiła się damska dłoń, która szarpnęła za pasek mojej torebki i pociągnęła ją do siebie. Zamarłam ze zdumienia i zanim zdążyłam wrzasnąć, usłyszałam trzaśnięcie wejściowych drzwi. Baba zwiała z moją torbą!

Wtedy dotarło do mnie, że to szarpnięcie za klamkę wcale nie było przypadkowe, podobnie jak wyrwany haczyk w kabinie. Trafiłam na sprytną złodziejkę, która wiedziała, że kobiety będą wieszać torebki na klamce!

Złodziejka miała przewagę nad wszystkimi korzystającymi z toalety, czyli także nade mną. Zanim się pozbierałam ze zdumienia i podciągnęłam majtki, ona już była daleko! Zdenerwowałam się do granic możliwości, bo w torebce poza portfelem były moje dokumenty i klucze do mieszkania!

Wyszłam z kabiny cała roztrzęsiona z postanowieniem, że najpierw pobiegnę do domu, wezwę ślusarza i zmienię zamki, a potem zgłoszę całe zajście policji i ochronie marketu. Wyleciałam ze sklepu innym wyjściem, niż weszłam, ale moją uwagę przyciągnęły dzikie wrzaski kilkadziesiąt metrów dalej.

Weźcie tego psa! – krzyczała jakaś kobieta.

– Ojej, Poldek! – przypomniałam sobie, nie łącząc jednak krzyków z moim psem. To mieszaniec labradora i najspokojniejsze stworzenie na świecie!

Ale gdy podbiegłam do zbiegowiska, zrozumiałam, że jednak chodzi o Poldka. Kiedy udało mi się przebić przez ciżbę, moim oczom ukazał się niesamowity widok. Na asfalcie leżała jakaś baba, ściskając moją torebkę, a nad nią, wsparty o jej pierś, stał, szczerząc ostrzegawczo kły, mój pies!

Wyczuł swoje ulubione ciasteczka

– Poldeczku, kochany! – rzuciłam się do niego, jednocześnie wyrywając babie z ręki moją torebkę.

– Pani weźmie tego psa, on jest jakiś wściekły! Napadł na bezbronną kobietę! – dały się słyszeć głosy.

– To moja torebka, a ta pani jest złodziejką! Mój pies ją złapał! Trzeba wezwać ochronę! – krzyknęłam w tłum, który zafalował.

– Niczego nie ukradłam, to moja torebka… – jęknęło babsko.

– Tak? Z moim dowodem w środku? – wyjęłam dokumenty.

Ochroniarz rzucił okiem na papiery, na psa, po czym zadecydował.

– Obie panie pójdziecie ze mną – a ponieważ złodziejka wymagała „zachęty”, złapał ją pod ramię.

Policja, która przybyła na miejsce i przejrzała nagrania potwierdziła moją wersję. Przy okazji miałam możliwość obejrzenia sobie całej akcji z Poldkiem. Mój pies, w chwili kiedy babsko wybiegło z marketu prosto na niego, zwietrzył zapach mojej torby ze swoimi ulubionymi ciasteczkami w środku, ale… nie zobaczył mnie! Zerwał się więc do biegu. Na szczęście, spiesząc się do łazienki, niezbyt dokładnie zamotałam smycz, która puściła i mój pies dopadł złodziejkę!

Teraz ona odpowie przed sądem za kradzieże, tym bardziej, iż okazało się, że nie był to jej pierwszy złodziejski numer wykonany w supermarkecie. A mój kochany piesek zasłużył sobie na wielkie pudło swoich ulubionych psich ciasteczek!

Czytaj także:
„Zostałam okradziona przez własną głupotę. Było mi wstyd... Jednak najbardziej jestem zaskoczona postawą mojego syna"
„Stałam się matką dla chłopca, który mnie okradł. To matka nauczyła go >>przerabiać<< ludzi na kasę”
„Złodzieje wyczyścili mi konto, a bank twierdzi, że sama jestem sobie winna. Nie zamierzam się poddać, będę walczyć o swoje”

Redakcja poleca

REKLAMA