„Nowi teściowie kupili mojego syna za drogie prezenty. Z moją pensją nie miałem mu wiele do zaoferowania i poszedłem w odstawkę”

Załamany mężczyzna fot. Adobe Stock, Syda Productions
„Rodzice panny młodej potraktowali mnie z góry. Chcąc nie chcąc, natknąłem się też na byłą żonę. Łatwo się domyślić, że nie było to przyjemne przeżycie. Czułem się obco. Wyraźnie nie pasowałem do towarzystwa. Ulotniłem się więc jak najszybciej”.
/ 12.08.2022 11:15
Załamany mężczyzna fot. Adobe Stock, Syda Productions

Kiedy rozwiodłem się z żoną, mój dziesięcioletni syn został z matką. Robiłem, co mogłem, żeby Emil mieszkał ze mną, ale szybko okazało się, że nie mam szans. Zresztą, i tak w większości wypadków sąd orzeka, że dziecko ma się wychowywać pod opieką matki.

Nie wiodło mi się wtedy najlepiej i zdaniem sądu nie byłbym w stanie zapewnić małemu dostatniego życia. Cóż, po plajcie dużej firmy, w której przepracowałem dwanaście lat, udało mi się znaleźć marnie płatne stanowisko w niewielkiej firemce. Nie miałem szans na awans jako człowiek z zewnątrz w rodzinnym biznesie.

Emil bardzo przeżył nasz rozwód

Świat mu się zawalił. Gorzej się uczył, stał się agresywny. Zauważyłem to szybko, bo spędzał ze mną weekendy. Doskonale go rozumiałem, współczułem mu i starałem się oswoić go z myślą, że nie stała się żadna tragedia i dalej może być szczęśliwy. Miotał się jednak, mimo że nie stawał ani po mojej, ani po żony stronie.

Usilnie szukałem lepiej płatnego zajęcia, i w końcu się udało. Żadnych cudów, ale stała pensja, ubezpieczenie i wszystkie świadczenia. Powoli stawałem na nogach. W następnym roku w czasie wakacji mogłem sobie pozwolić na krótki wyjazd z synem na Mazury. Potem co roku spędzał ze mną jeden z wakacyjnych miesięcy.

Jego matka szybko związała się z nowym partnerem i urodziła dziecko. Ja również założyłem rodzinę. Syn ani u matki, ani u mnie nie czuł się zatem naprawdę w swoim domu. Zdawałem sobie z tego sprawę i byłem przy nim. Rozmawialiśmy szczerze, dzielił się ze mną problemami i radościami. Okres młodzieńczego buntu minął w miarę bezproblemowo.

– Tato, żenię się – oświadczył któregoś dnia, ku mojemu zdumieniu.

Skinął głową i… następnego dnia ustalił datę ślubu

Nagle zdałem sobie sprawę, że miał już 25 lat. Kończył studia i rozglądał się za stałą pracą. Na razie zarabiał na projektach, które robił na zlecenie.

– Może najpierw powinieneś mieć stałe dochody? – spytałem. – Domyślam się, że twoja dziewczyna też jeszcze nie pracuje na etacie? W razie jakichś trudności nie będę mógł ci pomóc. Po prostu nie mam żadnych oszczędności. Zarabiam mało i muszę liczyć się z każdym groszem.

Obawiałem się związanych z tym wydatków, ale zaplanowano skromne wesele w restauracji. Teściowie Emila sfinansowali przyjęcie. Zostałem zaproszony, lecz czułem się tam bardzo niezręcznie.

Rodzice panny młodej potraktowali mnie z góry. Chcąc nie chcąc, natknąłem się też na byłą żonę. Łatwo się domyślić, że nie było to przyjemne przeżycie. Czułem się obco. Wyraźnie nie pasowałem do towarzystwa. Ulotniłem się więc jak najszybciej.

Po ślubie Emil odwiedzał mnie rzadko, choć mieszkaliśmy w tej samej miejscowości. Przez telefon z zachwytem mówił o teściach, jacy dobrzy, i że podarowali im plazmowy telewizor…Cóż, pod tym względem nie mogłem z nimi konkurować.

Nie zamierzałem popełnić takiego głupstwa!

Minął kolejny rok i zostałem dziadkiem. Syn kontaktował się ze mną jeszcze rzadziej. Czasem nawet zdarzało mu się dzwonić z żalami i pretensjami o niezbyt udane dzieciństwo. Pewnego razu zaproponował, że kupi dom, a ja ze swoją rodziną mam tam zamieszkać na piętrze. W tym celu powinienem sprzedać moje dotychczasowe mieszkanie, a pieniądze włożyć w zakup. Odmówiłem.

Nie wyobrażałem sobie pozbycia się mieszkania, które było jedynym majątkiem moim i mojej drugiej żony. A dzielenie jednego domu z synową, która niezbyt mnie lubiła?

To była słuszna decyzja. Syn i synowa znaleźli w końcu stałą pracę, wzięli kredyt i kupili mieszkanie. Są dumni, że sami dają sobie radę. Ostatnio mój syn przyznał, że coraz bardziej unika kontaktów z teściami.

Gwałtowne ochłodzenie stosunków spowodowała mama synowej, która nieustannie chciała się wtrącać we wszystkie sprawy młodych. Zabierać głos w kwestiach, o których nie ma zielonego pojęcia, co doprowadzało Emila do szewskiej pasji. Okazało się więc, że pieniądze i prezenty nie gwarantują serdecznych stosunków.

Natomiast moja życzliwość zaczęła w końcu procentować. Emil wraz z żoną i synem często wpadają do mnie w odwiedziny. Rozmawiamy wtedy o najważniejszych dla nas sprawach. Nigdy nie wystarcza czasu, żeby wszystko powiedzieć. A synowa? Wygląda na to, że mnie wreszcie polubiła.

Czytaj także:
„Moja żona miała obsesję na punkcie sprzątania. Dom był jak muzeum śmierdzące chemią. Odszedłem, bo nie mogłem tego znieść”
„Moja żona chciała zrobić ze mnie pantoflarza. Miałem siedzieć cicho i wykonywać jej rozkazy. Po moim trupie!"
„Przed ślubem zdradziłam narzeczonego i zaszłam w ciążę. Wyszłam za mąż mimo to, ale to ojciec mojego dziecka był mi pisany”

Redakcja poleca

REKLAMA