Zawsze mówiła, że ma na wszystko czas. Babcia Helena, lat osiemdziesiąt dwa, drobna, pomarszczona, z wiecznym błyskiem w oku, który nawet choroby nie zdołały ugasić. Z pozoru zwykła staruszka, ale w jej słowach i gestach była jakaś tajemnica, której nigdy nie potrafiłam rozwikłać. Przez ostatnie cztery lata byłam jej opiekunką. Najpierw myślałam, że to kwestia obowiązku – rodzina nie rwała się do pomocy, a ja miałam elastyczną pracę. Ale potem zrozumiałam, że zostałam z nią, bo w tych chwilach milczącej obecności odnajdywałam coś, czego brakowało mi w życiu: sens.
Nikt nie interesował się babcią
Każdy dzień zaczynał się podobnie. Wstawałam wcześnie, by przygotować jej śniadanie i upewnić się, że wzięła leki. Potem sprzątałam, gotowałam, organizowałam wizyty u lekarzy. Rutyna była jak mantra, uspokajająca mnie w obliczu coraz bardziej napiętych relacji z rodziną. Mama i wujek Kamil rzadko zaglądali do babci. Zawsze mieli wymówki – praca, problemy. Ja też miałam problemy, ale różnica była taka, że potrafiłam odłożyć je na bok.
– Alicjo, te ziemniaki to z jakiejś diety odchudzającej? – Babcia rzuciła jednego ranka, gdy stawiałam przed nią obiad. – Smakują jak papier.
– To z marketu, babciu – odpowiedziałam, przewracając oczami. – Chcesz coś innego?
– Nie, nie, jestem starą kobietą, mnie już wszystko jedno. Ale następnym razem może jednak idź na targ.
Taki był nasz układ – trochę żartów, trochę złośliwości, a w tym wszystkim jakaś dziwna forma ciepła, która była jednocześnie wyzwaniem i nagrodą. Babcia potrafiła być trudna, ale nigdy nie czułam, żeby traktowała mnie niesprawiedliwie.
Rodzina jednak miała inne zdanie.
Mieli do mnie pretensje
– Cały czas tam siedzisz. Myślisz, że Helenka ci za to podziękuje? – rzuciła kiedyś mama. W jej głosie pobrzmiewało więcej goryczy niż troski. – Ona zawsze była oschła. Nawet mnie nie umiała docenić.
Może i miała rację, ale ja widziałam w tym coś więcej. Może dlatego, że babcia Helena nigdy nie traktowała mnie jak dziecko, którym trzeba się opiekować. Zawsze mówiła, że jestem „odważniejsza” niż reszta. Nie wiem, czy to był komplement, czy tylko sposób, by powiedzieć, że z innymi miała gorzej. Ale dzięki temu czułam, że jestem dla niej ważna.
Nigdy jednak nie spodziewałam się, że ta relacja wciągnie mnie w coś takiego.
Babcia spisała testament
Znalazłam ją przypadkiem. Kopertę, na której widniało moje imię, ukrytą między stertą starych rachunków i przepisów na ciasta. Babcia spała w fotelu, a jej oddech był równy, niemal niesłyszalny. Przez chwilę walczyłam ze sobą – przecież to prywatne. Ale gdy zerknęłam na pieczęć notarialną, ciekawość wzięła górę.
Treść dokumentu była krótka, zwięzła, ale jej sens uderzył mnie jak grom. Babcia przepisała na mnie cały majątek: dom, działkę, oszczędności. Ani słowa o mamie, wujku Kamilu, kuzynie Piotrze. Opuściłam kartkę i spojrzałam na Helenę. Wciąż spała, jak gdyby nic się nie stało.
– Babciu – szepnęłam, delikatnie dotykając jej dłoni. Otworzyła jedno oko, wyraźnie niezadowolona, że przerwałam jej drzemkę.
– Co się stało? – burknęła.
– Co to ma być? – Podałam jej dokument.
Babcia zerknęła na niego przelotnie i wzruszyła ramionami.
– To tylko papier. Jeszcze nie umarłam, prawda?
– Ale dlaczego ja? Twoje dzieci będą wściekłe!
Jej usta wykrzywiły się w sarkastycznym uśmiechu.
– A to nowość. Nigdy mnie nie kochali, więc niech chociaż mają powód, żeby mnie nienawidzić.
Przez chwilę stałam w milczeniu, próbując zrozumieć, co miała na myśli.
Rozpętało się piekło
Wieść o testamencie rozeszła się szybciej, niż zdążyłam pomyśleć, co dalej. Kamil wpadł do domu babci jak burza, a zaraz za nim mama. Oboje mieli wypisane na twarzach te same emocje: złość i niedowierzanie. Babcia, siedząc w fotelu, patrzyła na nich z chłodnym spokojem, jakby przewidywała każdy ich ruch.
– Co to za cyrk?! – Kamil rzucił dokument na stół. – Jak mogłaś przepisać wszystko na Alicję?
– A dlaczego nie? – odparła babcia z pozorną obojętnością. – To mój majątek. Moje decyzje.
Mama spojrzała na mnie wzrokiem, w którym mieszały się gniew i rozczarowanie.
– Manipulujesz nią, prawda? Siedziałaś tu całe lata, żeby ją omamić!
– Nie zrobiłam nic takiego! – zaprotestowałam, czując, jak serce podchodzi mi do gardła. – Nawet nie wiedziałam o tym testamencie!
Kamil uderzył dłonią w stół.
– Nie kłam! Babcia jest stara, łatwo ją zmanipulować!
Helena wyprostowała się w fotelu.
– Dość tego! – powiedziała lodowatym tonem. – Zachowujecie się tak, jak przewidziałam. Kasa. Tylko kasa się liczy, prawda?
Zapanowała cisza. Ale w tej ciszy czułam, że to dopiero początek.
Babcia miała żal do swoich dzieci
Nocą, kiedy dom cichł, a jedynym dźwiękiem był tykanie zegara, usłyszałam przytłumione głosy z pokoju babci. Podkradłam się pod drzwi, które nie były do końca zamknięte. Mama siedziała przy jej łóżku, a napięcie między nimi można było wyczuć nawet w półmroku.
– Dlaczego to zrobiłaś? – głos mamy drżał. – Jak mogłaś mnie tak upokorzyć?
Babcia odpowiedziała cicho, ale z wyraźnym chłodem.
– Upokorzyć? To zabawne słowo, Anno. Czy ty kiedyś pomyślałaś, jak ja się czułam, kiedy po śmierci twojego ojca zostałam sama? A ty i Kamil mieliście swoje „ważniejsze sprawy”?
– Byłam zajęta pracą! – mama próbowała się bronić. – Musiałam utrzymać rodzinę!
– Tak, a ja musiałam utrzymać siebie. I ciebie, gdy byłaś dzieckiem, jeśli pamiętasz. A teraz chcesz, żebym się tobą przejmowała? – Babcia parsknęła cicho. – Alicja zmienia mi bandaże. Ty przysyłasz kartki na święta.
Zadrżałam, słysząc te słowa. Babcia miała w sobie tyle goryczy, że trudno było uwierzyć, iż kiedykolwiek ją ukrywała.
– Nie rozumiesz... – mama zaczęła, ale babcia przerwała.
– Wiem, że nigdy mnie nie rozumiałaś. I już nie musisz. – Jej głos stał się zimny jak lód.
Odeszłam od drzwi, czując ciężar ich rozmowy. Helena wydawała się tak pewna swojego wyboru, ale czy to była sprawiedliwość, czy zemsta?
To miała być zemsta
Następnego dnia babcia była wyjątkowo milcząca. Siedziała przy oknie, patrząc na jesienne liście wirujące na wietrze. Wiedziałam, że coś ją dręczy, więc zebrałam się na odwagę.
– Babciu, co się właściwie stało między tobą a mamą? I wujkiem? – zapytałam ostrożnie.
Przez chwilę milczała, ale potem westchnęła ciężko, jakby ważyła każde słowo.
– Twój dziadek, Alicjo, był dobrym człowiekiem. Kiedy umarł, zostałam sama z długami, domem i dwójką dzieci, które wtedy uważały, że świat należy do nich. – Uśmiechnęła się gorzko. – Prosiłam o pomoc. Anna obiecała, że pomoże, ale nigdy nie przyszła. Kamil miał wtedy wielkie plany na biznes i stwierdził, że „matka sobie poradzi”. I wiesz co? Poradziłam sobie. Ale zapamiętałam.
Słuchałam w ciszy, bo wiedziałam, że potrzebuje opowiedzieć to wszystko, co tak długo nosiła w sobie.
– A potem, gdy było już lepiej, nagle zaczęli się interesować. Ale nie mną, tylko tym, co mogę im dać. Wakacje, pieniądze, a teraz ten dom.
Jej głos drżał, choć próbowała ukryć emocje.
– Alicjo, oni mnie porzucili. I to ich wina, że jestem teraz taka, jaka jestem.
– Dlatego mnie wybrałaś? – zapytałam cicho.
Spojrzała na mnie uważnie.
– Wybrałam ciebie, bo jako jedyna nie oczekiwałaś niczego w zamian. – Po chwili dodała z goryczą: – Ale może to nie wybór, tylko zemsta. Nie jestem pewna, czy to ma znaczenie.
Siedziałam w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć. Może Helena miała rację, a może jej żal zaślepiał ją na to, co naprawdę ważne. Jedno wiedziałam na pewno – jej historia ciążyła teraz także na mnie.
Nikt mi nie wierzył
Nie zdążyłam jeszcze ochłonąć po rozmowie z babcią, kiedy w domu wybuchła kolejna burza. Mama, wujek Kamil i Piotr weszli jak na wezwanie, każdy z miną zwiastującą konflikt.
– Alicjo, musimy porozmawiać – zaczęła mama. Jej głos był twardy, wręcz oskarżycielski. – Dlaczego nic nam nie powiedziałaś o testamencie?
– Nie wiedziałam – odparłam szczerze. – Znalazłam go przypadkiem, a babcia sama podjęła decyzję.
– Nie wciskaj nam tych bzdur! – rzucił Kamil, trzymając w rękach testament, jakby to była broń. – Przekabaciłaś ją. Jesteś młoda, wiesz, jak manipulować starszą osobą.
– Przestańcie! – krzyknęłam, czując narastającą frustrację. – To nie ja podejmowałam decyzję, tylko babcia.
Piotr prychnął, opierając się o ścianę.
– Jasne. A ty oczywiście nie miałaś żadnych obiekcji, prawda? Bo kto by nie chciał domu za darmo?
Babcia weszła powoli do pokoju, przerywając ich zarzuty.
– Dość tych bredni! – rzuciła lodowatym tonem. – Gdybyście mieli chociaż odrobinę przyzwoitości, nie musiałabym wybierać Alicji. Ale wy? Niczym się nie zajmujecie, tylko żądacie.
Zapanowała cisza. Czułam ich spojrzenia, jakby to na mnie spadła cała wina. Babcia odwróciła się do mnie.
– Nie przejmuj się. To moja wina, że was wychowałam na takich ludzi.
Było mi żal. I ich, i siebie.
Chcę, żeby jeszcze pożyła
Siedziałam przy łóżku babci, słysząc jej równy, spokojny oddech. Kłótnia z rodziną była jak burza, która zostawiła po sobie ciężką, duszną ciszę. Dom, choć pełen wspomnień, wydawał się teraz pusty, jakby wszyscy zabrali ze sobą część jego energii. Ale babcia była tu, nadal obecna, a to dawało mi poczucie, że wciąż mam coś, na czym mogę się oprzeć.
– Babciu... – szepnęłam, dotykając jej dłoni.
Otworzyła oczy, zmęczone, ale wciąż pełne tej iskry, która zawsze budziła mój podziw.
– Co znowu, Alicjo? – mruknęła, jakby kłótnia wcale jej nie obchodziła. – Przecież wiesz, że ich krzyki ci nie zaszkodzą.
– Nie o to chodzi – odpowiedziałam, próbując powstrzymać emocje. – Po prostu... Chciałabym, żebyś została ze mną jeszcze długo.
Jej twarz złagodniała. Przez chwilę patrzyła na mnie z wyrazem, który widywałam rzadko – czułością.
– Alicjo, nie martw się o mnie. Jestem twarda. Twardsza, niż wszyscy myślą. – Uśmiechnęła się lekko. – A ty? Jesteś jeszcze twardsza. Pamiętaj o tym.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Zamiast tego ścisnęłam jej rękę, czując, jak bardzo nie chcę jej stracić. Nie chciałam myśleć o tym, co stanie się później. Na razie chciałam tylko wierzyć, że zostało nam jeszcze dużo czasu. Wystarczająco, by zatrzymać choć odrobinę spokoju w tym burzliwym świecie.
Patrzyłam na babcię, myśląc o wszystkim, co przeszła, co zniosła. I o mnie, która z każdym dniem czerpała z jej siły. Nie wiedziałam, co przyniesie jutro, ale jedno było pewne: póki była przy mnie, miałam nadzieję.
Alicja, 25 lat
Czytaj także: „Pomogłam bezdomnemu w potrzebie i uratowałam mu życie. Nigdy bym nie pomyślała, w jaki sposób mi się za to odwdzięczy”
„Przyszli teściowie mieli mnie za brudasa, bo jestem mechanikiem. Nieokrzesany burak zhańbi ich sterylną córkę lekarkę”
„Moja wnuczka wiecznie ma fochy. Usługuję jej na każdym kroku, a ona potrafi pluć moimi pierogami”