„Nikt nie zadba o mojego syna lepiej niż ja. Obrzydzałam mu wszystkie kobiety, żeby nie trafił w łapy pierwszej lepszej”

zła kobieta fot. Adobe Stock, JackF
„Po co na siłę szukać drugiej połówki? Byłam przekonana, że oszczędzam Kamilkowi nie tylko zmartwień, ale i późniejszych traum, jak by już doszło do ich głośnego rozstania. A tak mógł korzystać z życia i niczym się nie przejmować”.
/ 13.10.2023 09:15
zła kobieta fot. Adobe Stock, JackF

Mój syn, Kamil, był wyjątkowy. Teraz ze świecą szukać takich chłopaków – poukładanych, uczynnych i serdecznych, a w dodatku inteligentnych i wykształconych. Po tym, jak mąż zostawił mnie dla młodszej lafiryndy, która zatrzepotała rzęsami i potrząsnęła sztucznymi piersiami, wszystkie uczucia przelałam na niego.

Dbałam o syna

Kochałam go całym sercem i pragnęłam jego szczęścia. Kupowałam mu wszystko, by nie czuł się pokrzywdzony, zawsze odkładałam na jego naukę, a kiedy dorósł, ukończył studia i znalazł sobie świetną pracę w IT, dbałam, by się nie przemęczał, zapewniając pełnowartościowe posiłki.

Oczywiście, w wieku 25 lat wyprowadził się ode mnie do nowego mieszkania. Udało mi się na nie odłożyć, więc nie musiał brać żadnego kredytu. Sama zaaranżowałam mu tam przestrzeń, a on to docenił, bo jak twierdził, nigdy nie miał głowy do takich rzeczy. No i czasu też nie bardzo mógł znaleźć. Gorzej, że odkąd zamieszkał sam, zaczęły się kręcić koło niego różne kobiety. Oczywiście, Kamilek był uroczy, ale i strasznie łatwowierny z tym swoim mięciutkim serduszkiem. A ja nie miałam zamiaru patrzeć, jak uczepi się go taka pijawka i oskubie ze wszystkiego, a potem jeszcze złamie serce.

Robiłam selekcję kobiet

Mój syn nie stronił od kobiet. Właściwie to nie mógł się od nich opędzić. A kiedy jedna z drugą usłyszały, że ma apartament w najlepszej dzielnicy w mieście, w ogóle chciały się o biedaka pozabijać. Całe szczęście, że ja stałam na straży i nie dopuszczałam do tego, by te ich śmieszne podchody były udane.

On się złościł, ale ja wiedziałam swoje. Żadna z kobiet, które przyprowadził, nie była go warta. Kamilek miał serce na dłoni, więc wcale tego nie dostrzegał. Byłam jednak pewna, że kiedyś podziękuje mi za czujność i odsyłanie z kwitkiem tych wszystkich dziewuch. Robiłam to przecież tylko dla jego dobra.

Pierwsza była Barbara. Niby cnotka z dobrego domu, co to chciała seksu dopiero po ślubie. Widziałam jednak, jak pożera wzrokiem wszystkie sprzęty w mieszkaniu Kamilka. No tak, zostawić ją na chwilę bez nadzoru, a pewnie człowiek by został bez połowy cennych rzeczy. Szybko więc zniechęciłam syna do tej relacji. Choć nie był zachwycony, tydzień później się rozstali.

Potem przyprowadził na obiad Agatę. Boże, jaka ta dziewucha była jazgotliwa! Po pięciu minutach przy wspólnym stole rozbolała mnie głowa. Nie mam pojęcia, jak Kamilek z nią wytrzymywał. To na pewno była bardzo pochopna decyzja albo ona nakładła mu do głowy jakichś głupot, a on nie potrafił jej odmówić. Z tego, co opowiadała, nie miała żadnego szacunku do pracy i chciała, żeby mój syn razem z nią zajmował się domem. No jeszcze czego! Miał zarabiać na jej zachcianki i martwić się takimi błahostkami!

Później były jeszcze Malwina, Justyna, Zosia, Krysia i Olga, ale w pamięć zapadła mi tylko Teresa. Ta kreowała się na paniusię, wokół której trzeba było cały czas skakać. Tu na szczęście nawet nie musiałam wchodzić w dyskusję z Kamilkiem, bo pokłóciłyśmy się jeszcze podczas obiadu i wyprosiłam ją ze swojego domu, a ona więcej nie pojawiła się w naszym życiu.

Po cichu triumfowałam

Od czasu Teresy Kamilek przestał przyprowadzać kolejne partnerki. Mimo że chciałam, żeby był szczęśliwy i wziął ślub z jakąś miłą dziewczyną, to w sumie się cieszyłam. Widziałam, jakie koszmarne kobiety się koło niego kręciły i nie chciałam, żeby go przypadkiem skrzywdziły. Tym sposobem częściej bywał u mnie i skupiał się na pracy.

W końcu zdałam sobie sprawę, że on już ma właściwie czterdzieści lat! Kiedy zapytałam go, czy nie szuka sobie jakiejś kobiety, odpowiedział, że nie trafił na nikogo odpowiedniego. Potem zresztą dodał, że jedyną, a zarazem najcudowniejszą kobietą w jego życiu jestem ja. Nie powiem, żeby mi to przeszkadzało.

Uznałam, że przecież sam też będzie miał dobre życie – po co na siłę szukać drugiej połówki? Żeby skończyć tak jak ja ze swoim pożal się Boże mężem? Byłam przekonana, że oszczędzam Kamilkowi nie tylko zmartwień, ale i późniejszych traum, jak by już doszło do ich głośnego rozstania. A tak mógł korzystać z życia i niczym się nie przejmować.

Tego się nie spodziewałam

Pewnego popołudnia usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, gdy na progu zastałam jakąś kobietę.

 Pani Janina? – spytała.

 No tak ‒ przyznałam. – A o co chodzi?

 Joanna, dziewczyna Kamila. – Wyciągnęła do mnie dłoń, a ja zamarłam.

 Dziewczyna? – wybełkotałam. – Co też pani opowiada! Mój Kamil nie ma dziewczyny!

 Może mogłabym wejść? – zaproponowała i uśmiechnęła się lekko. Byłoby nam łatwiej rozmawiać, bo wie pani, tak to wszyscy sąsiedzi słyszą…

Chociaż była bezczelna, przyznałam jej rację. Miałam co prawda ochotę wyrzucić ją za drzwi i kazać nigdy tu nie wracać, no ale nie potrzebowałam awantury ani widowiska. Zaraz zbiegłyby się jakieś zainteresowane sąsiadki z pytaniami, co to się stało. Wpuściłam ją więc i niechętnie zaprosiłam do salonu.

 Obie wiemy, jaki jest Kamil – zaczęła, zanim zdążyłam się odezwać.  Boi się mnie pani przedstawić, bo uważa, że szybko mnie pani odstraszy. ‒ Zaśmiała się, a potem spojrzała mi w oczy. Tłumaczyłam mu, że ja się nie dam, ale nie chce słuchać.

Zapowietrzyłam się.

 Kamilek na pewno nie myśli o pani poważnie – zauważyłam, kiedy udało mi się już wyjść z pierwszego szoku. – Gdyby tak było, przyprowadziłby panią na obiad albo…

 Już pani mówiłam, że się boi – przerwała mi. – I to raczej nie są wymówki. Dobrze pani o tym wie.

Skrzyżowałam ramiona na piersi i zmierzyłam ją wzrokiem. To fakt – była ładna, miała ciemne włosy związane w wysoką kitkę i delikatny makijaż. Nie wystroiła się przesadnie, chociaż wyglądała dosyć elegancko. Musiałam przyznać, że prezentowała się całkiem nieźle. Tylko ten charakter…

 I czego pani ode mnie chce? – spytałam wreszcie rzeczowo.

 Dać znać, że kocham pani syna – oświadczyła bez ogródek. – I tak łatwo nie odpuszczę.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

 No zobaczymy.

Też się uśmiechnęła i wcale nie utraciła pewności siebie.

– A żeby się pani nie zdziwiła – przestrzegła. – I naprawdę szkoda zaczynać tę wojnę. Bo ja się nigdy nie poddaję i to pani może ją przegrać.

Odpuściłam, a oni są szczęśliwi

Chociaż długo nie mogłam się uspokoić po tej niespodziewanej rozmowie z Joanną, postanowiłam w końcu zaprosić Kamila i ją na sobotni obiad. Syn był bardzo zdziwiony, że w ogóle wiem o jej istnieniu, ale nie protestował. Choć na miejscu był mocno spięty, w jej towarzystwie szybko się rozluźnił.

Przez cały posiłek przyglądałam się tej zdumiewającej kobiecie, próbując się doszukać jakichś słabych stron, minusów w jej zachowaniu. Ona jednak najwyraźniej świetnie się rozumiała z Kamilem, śmiała się z tych samych żartów i w lot odgadywała jego potrzeby. Opowiadała o tym, że chciałaby mieć dziecko, a mojemu synowi najwyraźniej bardzo spodobał się ten pomysł. Chciał być ojcem. To tak bardzo mnie wzruszyło.

Joanna była jego pierwszą dziewczyną, która tak poważnie wypowiadała się na temat ich związku. Myślała też przyszłościowo, chciała dzielić się obowiązkami i rozumiała, jak ważną pracę wykonuje Kamil. Co więcej, chciała też zawrzeć bliższą znajomość ze mną i wcale nie trzymała mnie na dystans, jak te wszystkie wcześniejsze panienki. Choć po tym obiedzie nadal byłam sceptyczna co do ich wspólnej przyszłości, powoli zaczęłam się przekonywać, że to właściwie może się udać.

Obecnie Kamilek planuje oświadczyny. Pokazał mi nawet pierścionek zaręczynowy, bardzo przejęty i niepewny, czy Joasi się spodoba. To dobra dziewczyna. I widzę, że oboje się świetnie rozumieją. Nam też całkiem nieźle się rozmawia, a ona często wpada do mnie na herbatkę, kiedy syn nie może się zjawić. Chyba brakowało mi kogoś takiego i ze zdziwieniem muszę stwierdzić, że to właśnie ona wprowadziła do naszego życia odrobinę szczęścia. No i gdzie znalazłabym lepszą partię dla mojego Kamilka?

Czytaj także: „Myślałam, że pogróżki, które dostaję, to tylko głupie żarty. Nie sądziłam, że to zemsta osoby, której ufałam”
„Przyjaciółka chciała zajść ze mną w ciążę, by spełnić marzenie o dziecku. Nie wiedziałem, że to ma drugie dno”
„Nie chciałam być służącą męża, więc wyrzucił mnie z domu. Szybko wracałam na klęczkach, bo małżeństwo to świętość”

 

Redakcja poleca

REKLAMA