Dźgając w dłoniach ciężkie reklamówki z zakupami, usłyszałam nagle dzwonek telefonu. W pierwszej chwili przyszło mi do głowy, żeby nie odbierać – ręce miałam przecież zajęte. Wiedziałam, że to nie dzwoni nikt z rodziny, bo mąż i syn mieli przypisane swoje własne melodyjki.
– Oddzwonię do tej osoby jak tylko dotrę na miejsce... – pomyślałam, przekraczając próg windy.
Była strasznie koścista
Rozpakowując zakupy na blacie w kuchni, zauważyłam, że dzwonił do mnie ktoś nieznany.
„Pewnie kolejny telemarketer z superpromocją” – przemknęło mi przez głowę.
Miałam już schować komórkę, gdy znowu rozdzwoniła się w mojej dłoni. Tym razem zdecydowałam się odebrać.
– Dzień dobry – odezwał się ktoś, kogo głos pamiętałam, choć nie słyszałam go od wielu lat.
Pewnie wielu facetów kiedyś wzdychało do mojej ciotki, zauroczonych jej charakterystyczną chrypką, którą uznawali za superseksowną. Ja natomiast, jako mała dziewczynka, bardzo się jej bałam.
Była strasznie koścista, miała paznokcie pomalowane na czerwono, które wyglądały jak pazury, a jej niski głos sprawiał, że kojarzyła mi się z czarownicą. Doskonale pamiętam, jak rozpłakałam się, gdy tata próbował namówić mnie do pocałowania jej na przywitanie.
Kiedy tata ułożył sobie życie na nowo z inną rodziną, urwałam kontakt z jego siostrą, chociaż mama powtarzała, że w tej przykrej sytuacji tylko ciotka zachowała się jak trzeba.
– Okazała nam dużo życzliwości i to właśnie dzięki niej ojciec regularnie płacił ci porządne alimenty – tłumaczyła mi.
W dzieciństwie nie myślałam o pieniądzach – najbardziej brakowało mi uczucia ojca i cierpiałam, że go nie widzę. Dopiero później zrozumiałam, jak ciężko mama to wszystko zniosła, gdy postanowił nas zostawić. Była w szoku, bo nie spodziewała się, że on może mieć kogoś innego.
Okazało się, że przez pewien czas prowadził drugie życie, zupełnie nie przejmując się rodziną – mną – malutkim dzieckiem i swoją żoną. Kiedy rodzice się rozstali, tata praktycznie przestał się ze mną widywać. Do dziś nie wiem, dlaczego. Miałam wyrzuty sumienia i wydawało mi się, że to moja wina, że tata mnie nie chce. Głowiłam się, co powinnam zrobić, by mnie pokochał. Szukałam powodów – może był jakiś inny? Może to przez to odszedł od nas obu?
Długo się wzbraniałam
Z powodu tej traumy nie umiałam ułożyć sobie normalnego życia po wejściu w dorosłość. Jedna z moich przyjaciółek przekonywała mnie do rozpoczęcia psychoterapii. Długo się wzbraniałam, aż wreszcie skapitulowałam po kolejnym nieudanym romansie.
Przekroczyłam już dwudziestkę i chociaż bardzo chciałam stworzyć własną rodzinę, jakoś nie udawało mi się to. Dotarło do mnie, że bez uporania się z problemami z przeszłości nie zdołam zbudować trwałej relacji ani zostać mamą. Poszłam więc do terapeuty na pierwsze spotkanie, potem na drugie i zrozumiałam, że ta pomoc jest mi potrzebna. Terapia trwała przez kolejne miesiące.
Teraz wiem na pewno, że to właśnie miało ogromny wpływ na to, jak potoczyło się moje małżeństwo. Kiedy nieoczekiwanie usłyszałam ciotkę w słuchawce po tak długim czasie, starałam się zachować spokój, choć byłam naprawdę zaskoczona.
– Powinnaś wiedzieć, że twój tata zmarł – powiedziała beznamiętnym tonem.
Mimo wszystkich złych wspomnień, poczułam ukłucie w sercu. Odszedł ktoś, od kogo przez tyle lat próbowałam bezskutecznie uzyskać choć trochę miłości.
– Pogrzeb będzie w kościele św. Andrzeja, w piątek punktualnie o jedenastej – kontynuowała.
Początkowo nie chciałam uczestniczyć w uroczystości. W końcu od lat byliśmy sobie całkiem obcy. Jednak coś w środku popychało mnie, żeby towarzyszyć mu w tej ostatniej podróży...
– Według mnie powinnaś tam pójść, zamknąć tę historię raz na zawsze – zasugerował mój mąż, dostrzegając moje wewnętrzne rozterki.
Zostałam tego pozbawiona
Przemyślałam całą tę sprawę i musiałam przyznać, że ma rację. Zebrałam się w sobie i poszłam do tego kościoła, choć nie było to dla mnie łatwe. Wiedziałam dobrze, że spotkam tam obecną żonę ojca i jego drugie dziecko. Natalia... To ona napawała mnie największym lękiem kiedy byłam mała. Ta moja nieznana siostra, z którą nigdy nie miałam okazji porozmawiać twarzą w twarz. Ojciec jakoś nie wpadł na pomysł, żeby nas ze sobą poznać. A i mama stanowczo się temu sprzeciwiała.
Natalia urodziła się dwa lata po mnie, dokładnie rok zanim rodzice się rozstali. Mama widziała w tym jasny znak, że tata zdradzał ją już od dawna. Nie potrafiła mu wybaczyć tego, że złamał przysięgę małżeńską. W jej oczach stał się człowiekiem niegodnym zaufania, oszustem.
Do Natalii czuła czystą niechęć. Niestety, ta trudna sytuacja odbijała się też na mnie. Obecność przyrodniej siostry sprawiała, że czułam się odrzucona i mniej wartościowa. Często zadawałam sobie pytanie, co takiego ma w sobie Natalia, że tata poświęca jej całą swoją uwagę i miłość, podczas gdy ja zostałam tego wszystkiego pozbawiona.
Spotkałam ich tylko parę razy, nawet nie widziałam ich z bliska. Pamiętam moment, gdy wracając od babci zobaczyłam tatę i ją – właśnie wychodzili z kina. Siedziałam w tramwaju i przyglądałam się, jak idą do auta, uśmiechnięci i trzymający się za ręce. Tata, jak prawdziwy dżentelmen, otworzył jej drzwi.
Zdążyli odjechać zanim mój tramwaj ruszył dalej. Stałam przy szybie jak wryta, nawet nie czując, że po policzkach płyną mi łzy. W środku wszystko mnie bolało, jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce. Ja też marzyłam, żeby tata traktował mnie jak swoją małą królewnę.
Nie rozmawiałam z mamą o tej małej, bo wiedziałam, jak bardzo ją to denerwuje. W końcu sama cierpiała widząc, że tamta kobieta i jej córka opływają w dostatki, a my ledwo wiążemy koniec z końcem.
Kompletnie mnie zignorowały
Z oddali zauważyłam sporą grupę ludzi w żałobie. Najwyraźniej tata znał mnóstwo osób. Podchodząc bliżej, spostrzegłam Natalię razem z jej mamą. Kompletnie mnie zignorowały. No tak, w ich oczach nigdy się nie liczyłam... W końcu nawet nie pomyślały o tym, żeby dać mi znać, że mój własny ojciec nie żyje.
Wybrałam miejsce gdzieś na końcu, ukryte w tłumie żałobników, daleko od krzeseł przeznaczonych dla najbliższych. Uroczystość się przeciągała, choć nikt nie wiedział dlaczego. Zgromadzeni zaczęli od szeptów, które przerodziły się w głośniejsze rozmowy – najwyraźniej znudzeni czekaniem.
Za moimi plecami kilka podstarzałych pań prowadziło cichą dyskusję o majątku nieboszczyka. Podobno zostawił niemałą fortunę.
Jako córka cenionego adwokata byłam świadoma jego dobrej sytuacji finansowej. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że nie mam co marzyć o jakimkolwiek wsparciu z jego strony. Było dla mnie jasne, że po jego śmierci nic nie dostanę – wielokrotnie pokazywał, że to moja młodsza siostra jest jego oczkiem w głowie.
Znając jego profesję, byłam pewna, że zabezpieczył się prawnie, bym nie miała dostępu do tego, co zgromadził. Pogodziłam się z tym faktem. Co prawda nie opływałam w bogactwa, ale wiodłam całkiem przyzwoite życie.
– Słyszała pani, że podobno prawie wszystko przepisał na córkę? – zapytanie od sąsiadki potwierdziło moje wcześniejsze przypuszczenia.
A potem padło...
– Co z tego, że córka? To przecież dziecko z jej pierwszego związku! – Te słowa uderzyły we mnie jak obuchem.
Odwróciłam się do rozmawiających kobiet.
– To Natalia nie jest jego prawdziwą córką? – zapytałam głosem, który chyba zbyt mocno się załamał.
– Nie jest – odparła jedna z nich ze zdumieniem, a ja poczułam, że nie mogę złapać oddechu.
Poczułam, że muszę natychmiast wydostać się na zewnątrz, bo za moment zabraknie mi powietrza! Ta myśl uderzyła we mnie, gdy organy zaczęły grać.
Znów czułam się upokorzona
Wybiegłam i opadłam na pierwszą wolną ławkę przed budynkiem, bo czułam, że zaraz zemdleję. Wszystko zrobiło się czarne. Przez moment siedziałam z zamkniętymi oczami. Nagle poczułam, że ktoś zasłania mi światło. To ciotka podeszła bezszelestnie, nawet nie zarejestrowałam jej kroków.
– To prawda, że Natalia nie jest jego rodzoną córką? – rzuciłam pytanie, a ona odpowiedziała jedynie niemym skinięciem głowy.
Zatem plotki mówiły prawdę... Znów czułam się upokorzona. On darzył uczuciem tamtą kobietę, chociaż nie należała do niego. A mnie nie potrafił pokochać...
– W twoim przypadku sytuacja jest podobna – odezwała się ciotka.
Spojrzałam na nią zaskoczona.
– O czym mówisz? – spytałam zdezorientowana.
– On nie jest twoim biologicznym ojcem – padła odpowiedź ciotki.
Kompletnie straciłam dech, jakby ktoś wycisnął całe powietrze z moich płuc. Rozpaczliwie starałam się zaczerpnąć oddech. Tyle niewiarygodnych wieści zwaliło się na mnie jednego dnia.
W tym momencie ciotka pokazała swoją troskliwą stronę. Przysunęła się i delikatnie ujęła moją dłoń.
– Twój tata stał się bezpłodny przez świnkę, którą przeszedł jako młody chłopak – wyjaśniła zmęczonym głosem.
Byłam dla niego tylko obowiązkiem
Przedstawiła mi historię wielkiej miłości między moimi rodzicami i ich bolesne przeżycia, gdy okazało się, że nie mogą mieć własnych dzieci.
– Lekarze przedstawili im dwie możliwości – zabieg in vitro ze spermą dawcy albo adoptowanie dziecka. Choć mój brat był bardziej przekonany do adopcji, twoja mama uparcie obstawała przy tym, żeby maluch miał chociaż jej DNA, skoro nie mógł mieć genów Rafała. On początkowo przystał na jej pomysł, ale to była tylko pozorna zgoda. Po twoich narodzinach nie potrafił zbudować z tobą więzi.
Męczyły go wyrzuty sumienia, ale nic nie mógł na to poradzić. Miał żal do twojej mamy, że namówiła go na takie rozwiązanie i że się na nie zgodził. Ich relacja stawała się coraz bardziej chłodna, aż w końcu mój brat zakochał się w innej.
– I w jej córeczce... – dodałam.
– Właśnie tak. Pokochał nie tylko ją, ale też jej dziecko.
– To dziwne, że fakt, że Natalia nie jest jego biologiczną córką, wcale mu nie przeszkadzał – powiedziałam ze smutkiem.
– Nie umiem tego wytłumaczyć – odpowiedziała ciocia. – Ale szczerze pokochał ją jakby była jego własną córką. Ja miałam tylko dopilnować, żebyś ty nie została bez wsparcia finansowego. Myślałam, że jeśli już zdecydował się wziąć na siebie taką odpowiedzialność, to powinien ją nieść do końca.
Słowo „odpowiedzialność” idealnie to opisuje. Tak się właśnie czułam w oczach taty – byłam dla niego tylko obowiązkiem.
– Dobrze, że w końcu zdecydowałaś się powiedzieć mi, jak było naprawdę – westchnęłam, podnosząc się z ławki i ruszając w kierunku przystanku.
Nagle dotarło do mnie, że nie mam sobie nic do zarzucenia w relacji z ojcem – właściwie człowiekiem, który nim nie był. Musiałam jeszcze wyjaśnić pewne sprawy z mamą.
– Dlaczego ukrywałaś przede mną prawdę? – spytałam wprost.
– Wydawało mi się, że... będzie ci raźniej ze świadomością, że gdzieś tam jest twój tata.
– Naprawdę? Czy ty faktycznie sądziłaś, że będzie mi lepiej z poczuciem, że własny ojciec mnie odrzuca? Gdybym wcześniej znała prawdę, mogłabym przynajmniej zrozumieć, dlaczego nigdy nie pokazał mi żadnych uczuć, a tak...
Od najmłodszych lat borykałam się z tym problemem. Niezliczone godziny szukałam ratunku i wciąż zadawałam sobie pytanie – dlaczego? A rozwiązanie było tuż obok, takie proste i jasne. Znał je ktoś, kto był najbliżej mnie w życiu.
Julia, 23 lata
Czytaj także:
„Mąż migał się od zmieniania pampersów, bo to rola kobiety. Wywinęłam mu taki numer, że już nigdy nie odmówi”
„Facet myślał, że mi zaimponuje grubym portfelem i miał rację. Byłam rozanielona, póki nie odkryłam, czym się zajmuje”
„Mąż zniszczył nasze małżeństwo, gdy wpakował się kochance pod kołdrę. Dał jednak coś, przez co nie myślę o rozwodzie”