„Nigdy nie wybaczę ojcu tego, co zrobił. To przez niego mogę odwiedzać przyjaciółkę tylko na cmentarzu”

smutna kobieta fot. Adobe Stock, jandruk
„– To nawet nie był romans, przespaliśmy się ze sobą jeden raz. Zaszła w ciążę. Dowiedziałem się wtedy. Nawet nie jestem pewien, czy to było moje dziecko. Nie chciałem jej skrzywdzić, ale zaczęła mnie szantażować, grozić, że jak się nie rozwiodę, powie, że ją wykorzystałem wbrew jej woli”.
/ 27.10.2023 21:15
smutna kobieta fot. Adobe Stock, jandruk

Tego dnia miałam spotkać się z moją przyjaciółką. Studia nas nie rozdzieliły, bo wybrałyśmy tę samą uczelnię i kierunek, więc nadal widywałyśmy się codziennie, ale potrzeba nam było odrobiny relaksu, czekolady i filmów.

Przyjaciółka dziwnie się zachowywała

Późnym popołudniem Ada przyszła do mojego domu. Rodziców nie było, więc miałyśmy pewność, że nie będziemy nikomu przeszkadzać. Zresztą Ada chyba ze trzy razy pytała, czy na pewno będziemy same. Nie wiedziałam, o co jej chodzi. Znała moich rodziców od dziecka i zawsze dobrze się z nimi dogadywała, więc skąd te ceregiele? Ale nie wnikałam. Spędziłyśmy miłe popołudnie oraz wieczór, oglądając świąteczne filmy i objadając się niezdrowym żarciem. Tego było nam trzeba.

– To co, jeszcze ten jeden? – wskazałam na jedną z nieśmiertelnych filmowych pozycji.

Nie odpowiedziała. Zerknęłam na przyjaciółkę: siedziała ze wzrokiem wbitym w ekran smartfona.

– Wiesz co, Wiki… muszę już lecieć. Zobaczymy się jutro – poderwała się z kanapy i zaczęła zbierać swoje rzeczy.

– Coś się stało?

– Nie, nic. Mama napisała, czy mogłabym wrócić wcześniej i pomóc jej w jednej rzeczy.

– Podwieźć cię? – z nas dwóch ja miałam prawo jazdy.

– Daj spokój, to raptem siedem minut drogi. Do jutra! Pa! – cmoknęła powietrze i tyle ją widziałam.

Zachowanie Ady nieco mnie zdziwiło, ale nie roztrząsałam sprawy. Skoro musiała iść, to poszła. Zresztą niebawem wróciła moja mama i to ona obejrzała ze mną film.

Nie wróciła do domu

Koło północy, gdy już leżałam w łóżku, rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Nieznany numer.

– Tak, słucham.

– Wiki, tu mama Ady.

– Tak… – poznałam ją po głosie.

Usiadłam, czując bliżej nieokreślony lęk.

– Przepraszam, że dzwonię o tej porze, ale czy Ada może została u ciebie na noc? Ma wyłączony telefon, pewnie rozładowany…

– Nie, nie ma jej u nas. Wyszła krótko po dziewiątej, podobno napisała jej pani, że ma wracać i w czymś pomóc.

– Ja nic do niej nie pisałam! Jesteś pewna, że tak powiedziała? – w głosie matki Ady pobrzmiewała panika.

Trudno przestać martwić się o własne dziecko, nawet jeśli jest już dorosłe.

– Nie wspomniała. Zaraz skontaktuję się z naszymi znajomymi i jak tylko czegoś się dowiem, to dam pani znać, dobrze? Proszę się nie martwić.

– Dobrze, dzwoń o każdej porze. Dziękuję.

Niestety, nikt z naszych znajomych nie miał pojęcia, gdzie jest Ada, bo z nikim się nie kontaktowała.

Zaczęły się poszukiwania

Następnego dnia po południu przyszli do nas rodzice mojej przyjaciółki. Ponieważ mój tata prowadzi własne biuro detektywistyczne, zwrócili się do niego o pomoc. Równolegle miała działać policja, jednak w tym przypadku należało odczekać, aż upłyną dwadzieścia cztery godziny.

– Cena nie gra roli – zapewnił pan Sobczak.

Mój tata wyglądał na zmieszanego. Pewnie też się martwił, przecież dobrze znał Adę.

– Zrobię, co w mojej mocy. Pieniędzmi się nie przejmujcie.

Tata zniknął w gabinecie. Wrzuciłam do zmywarki kubki po nietkniętej przez nich kawie, po czym postanowiłam zajrzeć do ojca. Zapukałam, bo tata nie lubił, gdy mu się przeszkadzało.

– Tato, mogę pomóc? Potrzebujesz kontaktów do znajomych czy coś w tym stylu?

Ojciec uniósł głowę znad papierów. Wyglądał na zdezorientowanego moim pytaniem.

– Co? Ach, tak. Dobrze, zrób mi jakąś listę i zostaw na biurku. Ja teraz wychodzę i nie wiem, kiedy wrócę – poderwał się z fotela i wyszedł z domu.

Dni mijały, a Ady wciąż nie było. Nikt nie wiedział, co się mogło z nią stać. Miała świetny kontakt z rodzicami, więc ucieczka z domu raczej nie wchodziła w grę. Niby była pełnoletnia, ale skoro mieszkała z rodzicami, na pewno by ich poinformowała, gdzie się wybiera i na jak długo.

Nie zniknęłaby bez słowa. Nie chciałaby, żeby się zamartwiali. A jeśli nawet miałaby jakieś tajemnice przed nimi, to na pewno nie okłamałaby mnie. Nie Ada, moja najlepsza przyjaciółka od przedszkola.

Przyszła do nas policja

Policja ponoć trafiła na jakiś trop, ale dla dobra śledztwa nie zdradzała bliższych szczegółów. Z każdym mijającym bez wieści dniem bałam się o Adę coraz bardziej.

Kilka dni później w naszym domu pojawiło się dwóch policjantów. Zdziwiła mnie ich obecność. Byłam przesłuchiwana już kilka razy, bo prawdopodobnie jako ostatnia widziałam Adę. Tym razem jednak policja nie przyszła do mnie.

– Czy zastaliśmy Wojciecha M.?

Sądziłam, że może policja chce się skonsultować z tatą, skoro także prowadził sprawę zaginięcia Ady. Zaprowadziłam ich do gabinetu, otworzyłam drzwi.

– Tato, panowie do ciebie.

Ojciec stał przy biurku, wyraźnie blady. Miał ostatnio problemy z sercem, więc natychmiast do niego podbiegłam.

– Tato, wszystko w porządku? Źle się czujesz?

Później wszystko potoczyło się szybko. Policjanci skuli ojca w kajdanki i wyprowadzili z domu.

Bałam się. Nikt nie chciał nam niczego powiedzieć, a tata nie zdążył niczego wyjaśnić. Ani mama, ani ja nie miałyśmy pojęcia, co się dzieje. Z perspektywy czasu uważam, że wolałabym się bać. Lepiej było nie wiedzieć.

Tata ją skrzywdził

Bo gdy się dowiedziałam, że mój ojciec  jest podejrzewany o zabicie mojej najlepszej przyjaciółki, coś we mnie pękło. Już nigdy tego nie odzyskam i nigdy nie będą taka jak wcześniej.

Moja mama kompletnie się załamała. Cudem namówiłam ją, by razem ze mną pojechała do aresztu, gdy tata dostał pozwolenie na widzenie.

– Dziękuję, że jesteście – powiedział.

Boże… W najkoszmarniejszym śnie nie przyszłoby mi do głowy, że będę rozmawiać z ojcem w takich okolicznościach.

– Zrobiłeś to? – spytałam.

Mama siedziała obok mnie i patrzyła pustym wzrokiem gdzieś w bok. Nie odzywała się. Od kilku dni nie słyszałam jej głosu.

– Policja nic wam nie powiedziała?

– Nikt nie chce nam niczego mówić!

Tata wziął głęboki oddech.

– Miałem romans z Adą.

Myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy i nie zrani mocniej, ale widać zawsze może być gorzej…

– To nawet nie był romans, przespaliśmy się ze sobą jeden raz. Zaszła w ciążę. Dowiedziałem się wtedy. Nawet nie jestem pewien, czy to było moje dziecko. Nie chciałem jej skrzywdzić, ale zaczęła mnie szantażować, grozić, że jak się nie rozwiodę, powie, że ją wykorzystałem wbrew jej woli.

– A zrobiłeś to?

– Nie, Wiki. Sama chciała, właściwie to mnie uwiodła, ja wcześniej nie patrzyłem na nią w ten sposób… A potem przez głupi błąd zamierzała zniszczyć mi życie. Nie chciałem jej uderzyć,  to się samo stało…

– Dość. Starczy. Nie chcę cię znać – powiedziała szeptem mama, po czym po prostu wstała i wyszła.

Pobiegłam za nią. Bałam się, że coś sobie zrobi. Wtedy ostatni raz widziałam ojca. Nie tęskniłam za nim. Tęskniłam za tatą, którego znałam, ale ten człowiek był mi obcy.

Mama sprzedała dom i kupiła mieszkanie, w którym teraz mieszkamy. Zaczęłyśmy nowe, choć naznaczone mrocznym cieniem życie.
Gdy odwiedzam grób Ady, wciąż nie wiem, czy bardziej mi jej żal, czy bardziej jej nienawidzę. Z procesu wiem, że była w ciąży i że to było dziecko mojego ojca. A Ada? Czy rzeczywiście go uwiodła? I potem naprawdę mu groziła? Jeśli tak, jej też w ogóle nie znałam…

Czytaj także: „Jestem najstarsza z 5 rodzeństwa i zastępuję tej dzieciarni matkę. Chcę uciec, ale nie zostawię ich z ojcem nierobem”
 „Po 25 latach nieobecności ojciec chciał mojego wybaczenia. Nie doczekał się, bo chwilę później odszedł do wieczności” „Wygrałam na loterii i rzuciłam mężowi fartuchem w twarz. Skończyło się matkowanie, teraz mój czas na kochanków i balety”

 
 

Redakcja poleca

REKLAMA