„Niezobowiązujący romansik zmienił się w obowiązek na resztę życia. Miałam robić karierę, ale skończyłam z ciążą”

kobieta w ciąży fot. Getty Images, Nils Hendrik Mueller
„Postanowiłam, że wychowam to dziecko sama. Było to jak wyzwolenie. Wiedziałam, że to będzie trudne, ale czułam wewnętrzną siłę, której wcześniej nie znałam”.
/ 12.10.2024 16:00
kobieta w ciąży fot. Getty Images, Nils Hendrik Mueller

Nigdy nie myślałam, że znajdę się w takim położeniu. Miałam świetnie zapowiadającą się karierę i mnóstwo marzeń do spełnienia. Po krótkiej, niezobowiązującej relacji z Łukaszem, którego poznałam przypadkowo na jednym z wyjazdów, dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nie planowałam tego. Łukasz od początku nie wydawał się osobą, która byłaby gotowa na taką odpowiedzialność, ale mimo to postanowiłam mu powiedzieć.

Umył ręce od problemu

Nigdy nie zapomnę tej rozmowy. Siedziałam w kawiarni, czekając na Łukasza z tysiącem myśli w głowie. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale musiałam mu powiedzieć. Kiedy w końcu przyszedł, spojrzałam mu prosto w oczy.

– Łukasz, jestem w ciąży – powiedziałam, czując, jak serce bije mi szybciej.
Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, ale zamiast wsparcia, usłyszałam zimne słowa.

– To nie moja sprawa. Nie planowałem tego, nie jestem gotowy na dziecko. Nie możemy tego kontynuować.

Zatkało mnie. Przez chwilę próbowałam jeszcze tłumaczyć, że to jego odpowiedzialność, że nie mogę tego zrobić sama, ale on tylko wzruszył ramionami.

– Rób, co chcesz, ale ja się z tego wycofuję – dodał, wstając od stolika.

Patrzyłam, jak wychodzi, a potem przez dłuższą chwilę siedziałam w ciszy, próbując zrozumieć, co właśnie się wydarzyło. Zostałam sama. Cały świat, który sobie zaplanowałam, nagle runął. Po tamtej rozmowie byłam całkowicie zagubiona. Łukasz wycofał się ze wszystkiego, a ja musiałam zacząć myśleć o przyszłości. Nie wyobrażałam sobie samotnego macierzyństwa. Jak mogłabym to zrobić? Myśl o adopcji zaczęła mi się coraz częściej przewijać przez głowę. Była to dla mnie jedyna opcja, która pozwalała wrócić do normalnego życia.

Adopcja była najlepszym rozwiązaniem

Pamiętam, jak zadzwoniłam do Ewy, mojej najlepszej przyjaciółki. Potrzebowałam z kimś porozmawiać, podzielić się moimi obawami.

– Ewa, myślę, że powinnam oddać dziecko do adopcji – powiedziałam, kiedy siedziałyśmy u niej na kanapie.

Odpowiedziała z troską w głosie.

– To twoja decyzja, ale czy jesteś pewna, że to to, czego naprawdę chcesz? Znam cię i wiem, że masz w sobie dużo siły. Może nie wszystko jest jeszcze stracone.

Przez kilka dni myślałam o jej słowach. Czułam, że adopcja to łatwa droga, ale jednocześnie coś we mnie zaczynało się zmieniać. Zaczęłam zastanawiać się, czy naprawdę chcę oddać swoje dziecko. Im dłużej rozważałam adopcję, tym trudniejsze to stawało się dla mnie. Każdego dnia budziłam się z myślą, że może jednak dam radę wychować to dziecko. Mimo strachu i niepewności, czułam, że coś się we mnie zmienia. Myśl o adopcji, która na początku wydawała się jedyną opcją, zaczęła wydawać mi się coraz bardziej odległa.

Znalazłam w sobie odwagę

W końcu, pewnego wieczoru, podjęłam decyzję. Postanowiłam, że wychowam to dziecko sama. Było to jak wyzwolenie. Wiedziałam, że to będzie trudne, ale czułam wewnętrzną siłę, której wcześniej nie znałam.
Kiedy powiedziałam o tym rodzicom, nie było łatwo. Siedzieliśmy przy stole, a ja, choć wiedziałam, że mnie kochają, czułam, że nie będą zadowoleni.

– Wychowam to dziecko sama – powiedziałam, patrząc na ich twarze.
Mama milczała przez chwilę, a potem spojrzała na mnie poważnie.

– Werka, to bardzo trudna decyzja. Jesteś pewna, że dasz radę?

– Wiem, że będzie ciężko, ale nie mogę oddać tego dziecka. Potrzebuję waszego wsparcia.

Tata, który do tej pory milczał, nagle się odezwał.

– Jeśli tak zdecydowałaś, jesteśmy z tobą, córciu. To twoje życie, a my ci pomożemy.

Czułam ulgę. Wiedziałam, że nie jestem całkowicie sama. Zaczęłam przygotowywać się do nowej rzeczywistości. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania. Chodziłam na kursy dla przyszłych mam, szukałam informacji w książkach i internecie. Byłam przerażona, ale jednocześnie zdeterminowana, żeby jak najlepiej przygotować się na nadchodzące zmiany. W mojej głowie pojawiało się mnóstwo pytań: jak będę sobie radzić finansowo, jak pogodzę macierzyństwo z pracą? Każda decyzja wydawała się trudniejsza od poprzedniej.

Chciałam być idealną matką

Ewa była dla mnie ogromnym wsparciem. Często dzwoniła, pytając, jak się czuję, czy potrzebuję pomocy. Kiedyś, w jednej z rozmów, powiedziała mi coś, co na długo zapadło mi w pamięć.

– Nie zapominaj, że nie musisz być doskonała. Każda matka popełnia błędy, a ty masz prawo do nich, tak samo jak każda inna kobieta. Najważniejsze, że jesteś zdeterminowana i kochasz to dziecko już teraz.

Jej słowa przyniosły mi ulgę. Czasem, w nocy, kiedy nie mogłam zasnąć, przypominałam sobie, że nie jestem sama. Miałam wokół siebie ludzi, którzy mnie wspierali – Ewa, moi rodzice. Chociaż Łukasza nie było, zaczynałam czuć, że dam radę. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, ale stopniowo uczyłam się, jak radzić sobie z tymi emocjami.

Kiedy byłam już w zaawansowanej ciąży, często zastanawiałam się, jak będzie wyglądało moje życie, gdy dziecko się urodzi. Byłam przerażona, ale jednocześnie czułam, że jestem gotowa na to wyzwanie.

Moment narodzin mojego synka był dla mnie przełomowy. Kiedy trzymałam go po raz pierwszy w ramionach, wszystkie wątpliwości nagle zniknęły. Poczułam, że to, co zrobiłam, było właściwe. Każdy uśmiech dziecka, każdy ruch, każde westchnienie sprawiały, że czułam się silniejsza. Wiedziałam, że to dopiero początek nowego, pełnego wyzwań etapu mojego życia, ale teraz miałam w sobie coś, czego wcześniej mi brakowało – pewność, że dam radę.

Kocham go nad życie

Początkowe tygodnie były trudne. Noce bez snu, płacz, zmęczenie. Momentami czułam się przytłoczona, ale każdy dzień przynosił coś nowego. Mój tata często przychodził, żeby pomóc mi w codziennych obowiązkach, a mama, choć na początku była pełna obaw, wspierała mnie emocjonalnie. Ewa też była blisko – często przynosiła mi jedzenie, żebym miała więcej czasu na odpoczynek.

Pewnego dnia, kiedy siedziałam z synkiem na rękach, spojrzałam na niego i zrozumiałam, że jestem silniejsza, niż kiedykolwiek myślałam. Wszystkie moje wcześniejsze plany wydawały się tak odległe, a to, co teraz miałam przed sobą, było dla mnie najważniejsze.

– Jesteś niesamowita, Werka – powiedziała mi mama, kiedy odwiedziła mnie po kilku tygodniach. – Patrzę na ciebie i widzę, jak bardzo się zmieniłaś. Wiem, że dasz sobie radę.

Uśmiechnęłam się do niej. Wiedziałam, że miała rację. Moje życie zmieniło się całkowicie, ale czułam, że to była dobra zmiana. Nie żałowałam swojej decyzji. Decyzja o samotnym macierzyństwie była dla mnie największym wyzwaniem w życiu. Choć momentami było trudno, odkryłam w sobie siłę, której wcześniej nie znałam.

Moje życie, choć zupełnie inne niż planowałam, nabrało nowego sensu. Każdego dnia patrzyłam na moje dziecko z dumą i miłością, wiedząc, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Samotne macierzyństwo nauczyło mnie, że nie ma rzeczy niemożliwych, a wsparcie bliskich oraz wiara w siebie pozwalają przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Teraz wiem, że jestem gotowa stawić czoła każdemu wyzwaniu, jakie przyniesie mi życie. Właśnie dlatego nie zamieniłabym tego doświadczenia na nic innego.

Weronika, 28 lat

Czytaj także:
„Mąż sam chciał, bym znalazła sobie kochanka. Inny facet przypomniał mi, jak może smakować przyjemność w łóżku”
„Teściowa kochała swoją byłą synową, a mnie nienawidziła. By zrobić mi na złość, franca nazywała mnie jej imieniem”
„W lesie szukałem grzybów na gulasz, a znalazłem portfel wypchany gotówką. Ucieszyłem się, ale radość nie trwała długo”

Redakcja poleca

REKLAMA