„Niewinna znajomość z sąsiadem zmieniła się w koszmar. Skończyłam na komisariacie policji”

zapłakana kobieta fot. iStock by Getty Images, Motortion
„Z czasem zaczął zadawać pytania, które wykraczały poza zwykłe sąsiedzkie pogawędki. Były one coraz bardziej osobiste, jakby chciał znać każdy detal mojego życia. Kamil pojawiał się coraz częściej i dzwonił coraz później”.
/ 15.08.2024 17:30
zapłakana kobieta fot. iStock by Getty Images, Motortion

Moje codzienne życie kręci się wokół pracy, spotkań z przyjaciółmi i wieczorów spędzanych w domu z książką. Aż do dnia, kiedy pojawił się Kamil. Zaczęło się niewinnie, od przypadkowych spotkań na klatce schodowej. To był początek, który zmienił moje życie na zawsze.

– Cześć, jestem Ula, nowa sąsiadka. Miło mi cię poznać – powiedziałam z uśmiechem, gdy po raz pierwszy zobaczyłam go na klatce schodowej.

– Hej, Kamil. Też niedawno się tu wprowadziłem. Może kiedyś wypijemy razem kawę? – zaproponował z uśmiechem.

Nie wiedziałam wtedy, że ten niewinny początek przerodzi się w coś, co przerazi mnie na wskroś.

Zawsze był gdzieś w pobliżu

Nasze spotkania na klatce schodowej stawały się coraz częstsze. Za każdym razem, gdy wychodziłam z mieszkania, miałam wrażenie, że Kamil zawsze był gdzieś w pobliżu, gotów zamienić ze mną kilka słów.

Na początku było to miłe – czułam, że znalazłam kogoś, z kim mogę porozmawiać, kto jest przyjazny i otwarty. Nasze rozmowy stawały się coraz dłuższe, a ja zaczęłam czekać na momenty, kiedy go spotkam.

– Cześć! Jak minął dzień? – zapytał pewnego wieczoru, gdy wracałam z pracy.

– Hej. Całkiem dobrze. Dużo pracy, ale daję radę – odpowiedziałam, uśmiechając się.

Później zaczęliśmy spotykać się poza klatką schodową. Wychodziliśmy na kawę, spacerowaliśmy po parku. Kamil wydawał się być ciepłym, troskliwym człowiekiem. Pomyślałam, że może znajdę w nim prawdziwego przyjaciela, a może nawet coś więcej.

Jednak z czasem zaczął zadawać pytania, które wykraczały poza zwykłe sąsiedzkie pogawędki. Były one coraz bardziej osobiste, jakby chciał znać każdy detal mojego życia.

– Gdzie pracujesz? Jak spędzasz wolny czas? – pytał pewnego dnia, gdy siedzieliśmy w kawiarni.

– Pracuję w biurze, a w wolnym czasie lubię czytać i spotykać się z przyjaciółmi – odpowiedziałam, starając się zachować naturalny ton głosu.

Jednak te pytania nie kończyły się. Kamil chciał wiedzieć, z kim się spotykam, jakie mam plany na weekend, czy mam kogoś bliskiego. Zaczął się pojawiać wszędzie tam, gdzie byłam. Często, gdy wychodziłam z pracy, czekał na mnie pod budynkiem, proponując, że odprowadzi mnie do domu.

– Myślałam, że może chciałabyś się przejść – powiedział pewnego razu, gdy stał przed moją pracą z uśmiechem na twarzy.

Zaczęłam czuć się nieswojo

Z początku było to miłe, ale z czasem zaczęłam czuć się nieswojo. Jego zainteresowanie moim życiem stawało się przytłaczające. Coraz częściej miałam wrażenie, że Kamil obserwuje każdy mój krok, że zna moje codzienne rutyny lepiej niż ja sama.

Rozmowy, które były na początku tak przyjemne, zaczynały nabierać mroczniejszego tonu. Czułam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam wierzyć, że osoba, która wydawała się być tak miła i uprzejma, może mieć złe intencje.

Jednak z czasem niepokój zaczął przerastać moją chęć utrzymania tej znajomości. Postanowiłam porozmawiać z przyjaciółką, aby usłyszeć jej opinię. Opowiedziałam jej o Kamilu, o tym, jak z początku wszystko wydawało się być w porządku, a potem zaczęło się zmieniać. Klaudia słuchała uważnie, a jej twarz stawała się coraz bardziej poważna.

– Musisz być ostrożna. Może powinnaś porozmawiać z kimś z administracji budynku? – zasugerowała.

– Nie wiem. Może przesadzam? Może on jest po prostu samotny? – próbowałam się usprawiedliwiać, choć w głębi duszy wiedziałam, że Klaudia może mieć rację.

Mimo to, postanowiłam dać Kamilowi jeszcze jedną szansę, choć z każdym dniem czułam się coraz bardziej zagrożona. Moje życie, które kiedyś było spokojne i przewidywalne, zaczęło przypominać koszmar, z którego nie mogłam się obudzić. Kiedyś czułam się w swoim mieszkaniu bezpiecznie, teraz moje poczucie bezpieczeństwa zaczynało się kruszyć.

Coraz częściej miałam wrażenie, że Kamil jest wszędzie. Zjawiał się na klatce schodowej, gdy tylko wychodziłam z domu, czekał na mnie pod pracą, a nawet bywał w tych samych kawiarniach, w których spotykałam się z przyjaciółmi. Z czasem jego obecność stała się dla mnie wręcz klaustrofobiczna.

Pewnej nocy obudził mnie dźwięk telefonu. Zaspana, spojrzałam na wyświetlacz – to był Kamil. Godzina wskazywała, że było już po północy. Moje serce przyspieszyło, a uczucie niepokoju natychmiast mnie obudziło.

– Halo? – odebrałam drżącym głosem.

– Cześć. Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale chciałem tylko usłyszeć twój głos – powiedział Kamil, a w jego tonie było coś niepokojącego.

– Kamil, jest późno. Nie mogłeś poczekać do rana? – próbowałam brzmieć stanowczo, choć w rzeczywistości byłam przerażona.

– Po prostu chciałem wiedzieć, że wszystko z tobą w porządku. Dobranoc – odpowiedział i rozłączył się.

Strach stał się moim towarzyszem

Próbowałam wrócić do snu, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, co się właśnie wydarzyło. Dlaczego dzwonił do mnie w środku nocy? Kolejnych kilka dni minęło w nerwowej atmosferze, a Kamil pojawiał się coraz częściej i dzwonił coraz później.

Zaczęłam zamykać drzwi na wszystkie zamki i zasuwać zasłony. Ale nawet te środki ostrożności nie były w stanie uśpić mojego niepokoju. Telefon znów zadzwonił. Było po północy. Tym razem nie odebrałam.

Siedziałam w ciemności, nasłuchując każdego dźwięku. Czułam, że moje życie zaczyna wymykać się spod kontroli, a strach stał się moim nieodłącznym towarzyszem. Następnego dnia, z samego rana, udałam się do biura administracji.

Opowiedziałam im o swojej sytuacji, o Kamila nachodzeniu i niepokojących telefonach. Pracownicy obiecali przyjrzeć się sprawie i monitorować zachowanie Kamila. Choć nie dawało mi to pełnego poczucia bezpieczeństwa, przynajmniej czułam, że zrobiłam pierwszy krok w kierunku rozwiązania tego problemu.

Mimo to, wieczorem znowu czułam się nieswojo. Każdy dźwięk na klatce schodowej, każde pukanie do drzwi sprawiało, że serce mi przyspieszało. Czy to był Kamil? Czy znów próbował mnie nachodzić?

Byłam na skraju wyczerpania, a moje życie stało się pasmem niekończącego się lęku i niepokoju. Musiałam znaleźć sposób, żeby to zakończyć, zanim będzie za późno. Nie mogłam już dłużej ignorować sytuacji. Musiałam zakończyć tę znajomość.

Po rozmowie z Klaudią i administracją budynku, wiedziałam, że nie mogę tego ciągnąć. Znalazłam się w miejscu, w którym czułam się kompletnie bezradna, ale postanowiłam stawić czoła Kamilowi i powiedzieć mu, że to koniec.

Jego reakcja mnie przeraziła

Spotkałam się z nim na klatce schodowej. Serce biło mi jak oszalałe, ale wiedziałam, że muszę być stanowcza.

– Kamil, musimy porozmawiać – zaczęłam, starając się, aby mój głos nie drżał.

– Oczywiście, Ula. Co się stało? – zapytał, jakby nie miał pojęcia, o co może chodzić.

– To, co się dzieje między nami, to nie jest normalne. Twoje ciągłe telefony, nachodzenie mnie – to wszystko jest dla mnie za dużo. Musimy przestać się widywać – powiedziałam, starając się brzmieć jak najbardziej zdecydowanie.

W oczach Kamila zobaczyłam coś, co mnie przeraziło. Jego twarz nagle stężała, a spojrzenie stało się zimne i groźne.

– Nie możesz mnie tak po prostu wyrzucić ze swojego życia! Jesteśmy sobie przeznaczeni! – powiedział, a w jego głosie brzmiała szaleńcza determinacja.

– Kamil, proszę cię. To już koniec. Muszę zacząć żyć normalnie, bez strachu – starałam się przemówić mu do rozsądku, ale widziałam, że moje słowa do niego nie docierają.

Jego reakcja była nieprzewidywalna i przerażająca. Zrobił krok w moją stronę, a ja cofnęłam się instynktownie.

– Ty nic nie rozumiesz. Nie pozwolę, żebyś mnie opuściła. Jesteśmy sobie przeznaczeni.

Odwróciłam się i pobiegłam do swojego mieszkania. Serce waliło mi w piersi, a w uszach słyszałam tylko swój własny oddech. Wpadłam do środka, zamknęłam drzwi na wszystkie zamki i zasunęłam zasłony.

Zadzwoniłam do Klaudii, ale nie odebrała. Nie wiedziałam, do kogo jeszcze mogłabym się zwrócić. Wtedy przypomniałam sobie o Pawle, moim byłym chłopaku. Wiedziałam, że pomimo naszego rozstania, zawsze mogłam na niego liczyć. Wybrałam jego numer i modliłam się, żeby odebrał.

– Ula? Co się stało? – usłyszałam jego głos po drugiej stronie.

– Paweł, pomóż mi. Boję się – powiedziałam, a łzy zaczęły płynąć mi po policzkach.

– Spokojnie. Już jadę do ciebie – odpowiedział Paweł, a w jego głosie słychać było zdecydowanie i troskę.

Czekałam na niego, siedząc na podłodze przy drzwiach, nasłuchując każdego dźwięku. Bałam się, że Kamil wróci, że spróbuje wtargnąć do mojego mieszkania. Czas dłużył się nieskończenie, a ja czułam, że jestem na skraju załamania.

Były chłopak dodał mi otuchy

W końcu usłyszałam pukanie do drzwi. To był Paweł. Otworzyłam mu drzwi, a on natychmiast mnie objął, dając mi poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo potrzebowałam.

– Ula, wszystko będzie dobrze. Jesteś bezpieczna. Jestem tu z tobą – powiedział, trzymając mnie mocno.

Choć czułam się trochę lepiej, wiedziałam, że to nie koniec. Musiałam znaleźć sposób, żeby poradzić sobie z Kamilem raz na zawsze. Ale na razie, mając przy sobie Pawła, czułam, że dam radę przetrwać tę noc.

Rankiem obudziłam się, czując, że czas ucieka, a ja muszę działać. Paweł, widząc moją determinację, obiecał mi, że pomoże mi załatwić sprawy z Kamilem. Pierwszym krokiem była wizyta na komisariacie policji. Opowiedziałam funkcjonariuszom o swoich doświadczeniach z Kamilem, o jego niepokojących zachowaniach, telefonach w nocy i nieustannym nachodzeniu.

Policjanci wysłuchali mnie uważnie i zaproponowali, aby złożyć oficjalne zgłoszenie o stalking. Po powrocie do domu czułam się nieco lepiej, wiedząc, że zrobiłam wszystko, co mogłam, aby zabezpieczyć się przed Kamilą. Ale lęk nie opuszczał mnie nawet na chwilę. Każdy szmer, każdy dźwięk za drzwiami budził we mnie panikę.

Musiałam spojrzeć mu w oczy

Wieczorem, gdy siedziałam na kanapie, próbując zrelaksować się przy książce, usłyszałam ciche stukanie dochodzące zza drzwi. Zadrżałam i szybko sięgnęłam po telefon, gotowa zadzwonić po pomoc.

Jednak zanim to zrobiłam, postanowiłam nasłuchiwać. Czy to znowu Kamil? Czy może ktoś inny? Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam, że muszę skonfrontować się z nim raz jeszcze. Tym razem musiałam być silna i zdecydowana. Otworzyłam drzwi i stanęłam twarzą w twarz z Kamilem.

– Kamil, musisz przestać mnie nachodzić. To, co robisz, jest chore – powiedziałam stanowczo, starając się, aby mój głos nie drżał. – Złożyłam zgłoszenie na policję. Nie zbliżaj się do mnie – powiedziałam, starając się brzmieć pewnie.

Szybko cofnęłam się do mieszkania i zamknęłam drzwi na wszystkie zamki. Usłyszałam, jak z wściekłością kopnął w drzwi, a potem kroki oddalające się na klatkę schodową. Siedziałam na podłodze, próbując uspokoić drżenie rąk.

Postanowiłam zadzwonić do Pawła, żeby go poinformować o tym, co się właśnie wydarzyło.

– Może wyjedziesz na jakiś czas, żeby ochłonąć? – zaproponował Paweł.

– Chciałabym, ale mam tutaj pracę. Nie mogę tak po prostu uciec – odpowiedziałam, choć w głębi duszy czułam, że może to być jedyne rozwiązanie.

– Postaraj się odpocząć. Zaraz do ciebie przyjadę – powiedział Paweł, a jego słowa przyniosły mi nieco ukojenia.

Tej nocy, choć wciąż czułam lęk, wiedziałam, że nie jestem sama. Miałam Pawła i wiedziałam, że policja monitoruje sytuację. To dawało mi nadzieję, że kiedyś moje życie wróci do normalności, choć droga do tego celu wydawała się długa i pełna wyzwań.

Urszula, 31 lat

Czytaj także:
„Samotna sąsiadka wpadała do nas na obiadki, ale było jej mało. Po tym, co zrobiła, nie chcę jej znać”
„Mąż mojej przyjaciółki miał miłą twarz, ale lepkie rączki. Skradł nie tylko jej serce, ale także nasz drogi sprzęt”
„Przyciągam facetów urodą, a zatrzymuję grubym portfelem. Nie mogą uwierzyć, że to ja płacę rachunek za kolację”

Redakcja poleca

REKLAMA