„Nie wierzyłem sąsiadom, gdy oczerniali moją żonę, aż sam ją przyłapałem. Wolała zaglądać do butelki, niż do córki”

Mężczyzna z dzieckiem fot. iStock by Getty Images, ~UserGI15613517
„Gdy byłem w domu, sąsiedzi zaczepiali mnie, by powiedzieć, że z Beatą dzieje się coś dziwnego. Chwiejnie prowadzi wózek po chodniku, wychodzi i wraca nocami. Ale kiedy byłem obok, nic podobnego nie widziałem. Dom prezentował się idealnie”.
/ 27.06.2024 16:00
Mężczyzna z dzieckiem fot. iStock by Getty Images, ~UserGI15613517

Beata była moją wielką miłością. Kiedy zdecydowaliśmy się pobrać jakieś pięć lat temu, wydawało mi się, że naszemu szczęściu nie będzie końca. W życiu bym nie pomyślał, że kiedykolwiek się rozstaniemy. Ale los okrutnie z nas zażartował. Moje plany i marzenia rozpłynęły się niczym sen.

Coś zaczęło się zmieniać

Nie mam pojęcia, kiedy moja żona zaczęła mieć problem z alkoholem. Czy miała go jeszcze przed przyjściem Zuzi na świat? Może zaraz po tym? Wtedy często nie było mnie w domu, wybrałem zawód kierowcy i jeździłem po Polsce z towarem. Potem brałem też zlecenia wyjazdów za granicę. Po trasie zjeżdżałem do domu, odpoczywałem, a potem znów ruszałem w drogę.

Gdy byłem w mieszkaniu, sąsiedzi czasem zaczepiali mnie, by powiedzieć, że z Beatą dzieje się coś dziwnego. Chwiejnie prowadzi wózek po chodniku, wychodzi na całe dnie i wraca nocami. Ale kiedy byłem obok, nic podobnego nie widziałem. Dom prezentował się idealnie, było czysto, porządnie. Żona uśmiechała się do mnie i podawała mi obiad, a nasza córeczka spokojnie spała w kołysce.

Ludzie to jednak są podli – opowiadałem kiedyś Beacie, gdy jedliśmy kolację. – Twierdzą, że ty urządzasz w domu popijawy.

– Jak to? Kto opowiada takie rzeczy? Niech no ja ich tylko dopadnę! – zdenerwowała się nie na żarty. – Ale chyba ty nie wierzysz tym plotkom?

– Oczywiście, że nie, kochanie – odpowiedziałem z pełnym przekonaniem.

Przekonałem się, że byłem w błędzie, kiedy raz zdarzyło mi się wrócić z trasy wcześniej, niż planowałem. Nie dałem Beacie znać. Zamierzałem zrobić jej niespodziankę.

Stanąłem w progu i oniemiałem

Moja żona gościła w salonie jakichś dwóch obcych facetów, wszyscy zdawali się być mocno pod wpływem procentów. Mieszkanie wypełniał dym z papierosów, a na podłodze leżały puste butelki po różnych trunkach. Na szczęście nie było obok dziecka, bo została przekazana do sąsiadki.

Nie mogłem opanować wściekłości.

– Kobieto, co ty wyprawiasz? Co się tu dzieje? Kto to jest? – krzyczałem wniebogłosy.

Beata patrzyła na mnie obojętnym wzrokiem i chwiała się na krześle.

– Kochanie, wróciłeś! To są tacy… koledzy z podwórka… Może ci nalać czegoś? – wymamrotała.

Przez chwilę stałem jak wryty, ale zaraz się ocknąłem. Wyrzuciłem tamtych gości z mieszkania i wróciłem do środka. Beata zdążyła już zasnąć na stole jak ostatnia pijaczka. Okropny to był widok. Dotarło do mnie, że sąsiedzi słusznie próbowali mi przekazać straszną prawdę.

– Jak mogłaś, Beata? To ty wyprawiasz? Dlaczego? – pytałem żony kolejnego dnia rano.

– Bo tak mi się podoba – rzuciła. – Co mi z życia zostało? Ty wiecznie jesteś gdzieś w trasie, a wszystko spada na mnie. Nie mogę dzień w dzień tylko siedzieć z małą. Też czasem chcę się rozerwać!

Chciałem pomóc jej to zakończyć

Przypomniała mi się cześć przysięgi małżeńskiej, ta o byciu razem wbrew wszystkich przeciwnościom. Czułem wyrzuty sumienia i siebie także obarczałem za to winą. Uznałem nawet, że to ja jestem głównym powodem jej nałogu. Postanowiłem znaleźć inną pracę. Zamieniłem ciężarówkę na taksówkę.

Zaczynałem pierwsze kursy wczesnym rankiem i po południu byłem już w domu. Nie zmieniło to jednak aż tak dużo, jak myślałem. Z czasem Beata wpadała w jeszcze gorszy nałóg. Zaczęła sięgać po butelkę nawet wtedy, kiedy stałem obok. Oszukiwała mnie i udawała, że idzie na zakupy, a wracała po kilku godzinach, kompletnie odurzona.

Wiedziałem, że nie mogę się poddać. Najpierw ją prosiłem o to, by podjęła terapię. Gdy to nie działało, wbrew jej woli zaciągałem ją do ośrodka dla uzależnionych. Sam też chodziłem na spotkania dla rodzin osób z problemami.

– Nic to nie da – wyznała mi terapeutka. – Dopóki żona sama nie uzna, że musi coś zmienić, terapia nie pomoże. Pogrąży się tylko w zaklętym kole kłamstw, oszustw i pustych obietnic. I w nałogu.

– Co mam zatem robić? – pytałem, czując się kompletnie bezradny.

– Jeżeli leczenie się nie powiedzie i nie zakończy całkowitą abstynencją, będzie musiał pan odejść – oświadczyła. – W przeciwnym wypadku żona zniszczy panu życie. I córce także.

Niestety miała rację

W domu robiło się tylko gorzej. Nie pomagały ani prośby, ani groźby. Nie ufałem Beacie w kwestii opieki nad Zuzią. Nie mogłem jej zostawić ani na chwilę samej z matką. Bałem się, że moja żona straci kontrolę nad piciem i dziewczynce stanie się coś złego. Zawoziłem córkę do moich rodziców, gdy szedłem do pracy.

Nie wysyłałem Beaty na żadne zakupy, wszystkie sprawunki załatwiałem sam. Wszystko po to, by nie dawać jej okazji do ucieczki i libacji. Nie dopuszczałem żony do pieniędzy. I tak wyszła kiedyś z domu, nie zostawiając żadnych wyjaśnień, i wróciła dopiero w nocy, zalana. Wtedy postanowiłem to zakończyć. Dość już tego wszystkiego. Zebrałem swoje rzeczy, spakowałem córkę i wyprowadziłem się z małą do domu rodziców.

Minęło zaledwie kilka dni, a ja już złożyłem dokumenty rozwodowe. Dodałem też pozew o przyznanie mi pełnej opieki nad córką. Pomyślałem, że to wstrząśnie Beatą, ale nic z tego… Nie kiwnęła palcem, by zawalczyć o swoje własne dziecko.

Od tamtych wydarzeń minął prawie rok. Jestem samotnym ojcem i uczę się wielu rzeczy na nowo. Była żona kilka razy próbowała nawiązać z nami kontakt. Obiecywała, że wpadnie do Zuzi w odwiedziny, ale potem się nie pojawiała. Córeczka zaczyna pytać o matkę. Odpowiadam jej wtedy, że mama walczy z chorobą. Gdy docieka, czy mama wyzdrowieje, nie wiem wciąż, co jej powiedzieć.

Krystian, 34 lata

Czytaj także:
„Moja ciotka wplątała się w nieszczęśliwy trójkąt miłosny, bo kochała za mocno. Po latach odkryłam jej wielką tajemnicę”
„Córka mną gardzi, bo mój portfel świeci pustkami. Teściowie i mąż ją sponsorują, więc biedna matka poszła w odstawkę"
„Przyjaciółka ma świetnego męża, a woli wskakiwać do łóżka obcym. Żal mi Maćka, ale muszę milczeć”

Redakcja poleca

REKLAMA