„Przez lata płakałam po pierwszej miłości i marzyłam, by wrócił. Gdy go spotkałam, okazało się, że nie był wart moich łez”

Żal po utraconej miłości fot. Adobe Stock
Spotkanie po latach uświadomiło mi, że rozstanie z Robertem to był los wygrany na loterii. Jakie życie czekałoby mnie u boku tego niedojrzałego egoisty?
/ 07.01.2021 12:33
Żal po utraconej miłości fot. Adobe Stock

Naprawdę mnie nie poznałaś czy udawałaś? – Robert nie wyglądał na zadowolonego. – Aż tak się zmieniłem?
– Oboje się zmieniliśmy – stwierdziłam. – Czas nie działa na naszą korzyść.
– Na twoją chyba tak – uśmiechnął się uwodzicielsko, zapalając papierosa.
– Wciąż tak samo piękna i pociągająca…

Spotkanie po latach

Po tym uśmiechu już na pewno bym go poznała, gdyby nie nastąpiło to jakąś chwilę wcześniej. Nie odpowiedziałam, jak kiedyś, uśmiechem na ten jego uśmiech. Widocznie z czasem przestał zniewalać. Kelnerka postawiła przed nami dwie maciupkie filiżanki bardzo mocnego espresso, wodę i sok. 

Zdecydowanie wolałam większą ilość kawy i nie tak mocną.
– Czy coś jeszcze dla państwa?
– Dziękuję – podobnie uwodzicielskim spojrzeniem obrzucił młodziutką kelnerkę. – Uwielbiam espresso. Lubię mocne wrażenia i mocną kawę.

Niekiedy wyobrażałam sobie, co będzie, gdy się spotkamy. Czy moje serce zareaguje? Nic nie czułam.
Chcesz mi powiedzieć, że o wszystkim zapomniałaś? – był lekko zdziwiony.

Wzruszyłam ramionami. Zastanawiałam się, czego oczekiwał. Że po dziesięciu latach rzucę mu się w ramiona? Że nic się nie zmieniło? Czy po naszym rozstaniu miałam żyć wspomnieniami
i czekać, że może kiedyś do mnie wróci?
– Wyszłaś za mąż? Zauważyłem, że nie masz obrączki.
– Tak, jestem mężatką. Od pięciu lat. Nie noszę obrączki, bo mam alergię. Poza tym, obrączka nie jest najważniejsza.
– Czyli spóźniłem się o pięć lat? – zażartował. – Któż jest szczęśliwym wybrankiem?
– Co ci po tej wiedzy? I tak go nie znasz – nie starałam się być miła, denerwowało mnie to przepytywanie.
– To może poznam? Jeśli gość jest na stanowisku, to nawet bardzo chętnie – siorbnął ze smakiem kolejny łyczek kawy i zapalił następnego papierosa.
– Nie jest na żadnym stanowisku, które mogłoby cię zainteresować. Zgodziłam się wypić z tobą kawę w ramach starej znajomości, ale nic poza tym.
– Tę kawę pije się małymi łyczkami – pouczył mnie, widząc, że mam pustą filiżankę. – W przeciwieństwie do życia. Z niego należy czerpać pełnymi garściami.
– Pójdę już, dziękuję za kawę.


Nie zdążyłam wstać, bo złapał mnie za rękę, którą natychmiast wyrwałam.
– Nie rób mi tego! – spojrzał na mnie błagalnie. – Tak się cieszyłem na to spotkanie. Co za cudowny wynalazek ta „Nasza Klasa”. Inaczej pewnie Internet do niczego by mi się nie przydał. Tęskniłem za tobą! To była pomyłka, nie powinniśmy się rozstawać tylko dlatego, że czasem mieliśmy inne zdanie. Zbyt pochopnie podjęliśmy tę decyzję.

– O ile sobie przypominam, to była wyłącznie twoja decyzja – wtrąciłam.
– I niekoniecznie związana z tym, że czasem się kłóciliśmy. Przypomnij sobie powody tych kłótni. Po prostu nie miałam ochoty być jedną z wielu.
– Gdybyś jednak nie wyjechała… – zawiesił głos. – Nie byłabyś jedną z wielu.
– Wyjechałam na studia, dobrze o tym wiedziałeś.

Złamał mi serce

Jak żywa stanęła mi przed oczami sytuacja sprzed lat. Nikt nie wie, ile nocy przepłakałam. To była moja pierwsza miłość i pierwsze poważne rozczarowanie. Nie rozumiałam, dlaczego ktoś wyznaje, że kocha, a potem mówi to samo komuś innemu. I może jeszcze komuś. Myślałam, że jeśli zgodzę się na seks, to go zatrzymam. Byłam głupia! Do dziś mam do siebie o to pretensje.

To było żałosne – kłóciliśmy się, a potem kochaliśmy, bo pragnął mnie w ten sposób przeprosić i zatrzymać przy sobie. Lubiłam się z nim kochać, był naprawdę doświadczonym kochankiem, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Ja nie miałam żadnego doświadczenia.

W końcu nie wytrzymałam. Nie byłam jakoś chorobliwie zazdrosna, ale nie uznawałam zdrady. Powiedział, że niczego mi przed ołtarzem nie obiecywał i dodał, że powinniśmy rozstać się na jakiś czas. Spakowałam się i wyjechałam. Po cichu liczyłam, że przyjedzie, odnajdzie mnie, przeprosi, powie, że nie może beze mnie żyć. O mało nie zawaliłam pierwszego semestru przez to czekanie…

Po studiach zaczęłam pracę w małej wiosce, bo takie było zapotrzebowanie. Wynajęłam kawalerkę w sąsiednim miasteczku i codziennie dojeżdżałam do pracy. Tam poznałam Bogdana, mojego męża. To nie była żadna szalona miłość, zresztą nie byliśmy już najmłodsi, ja miałam 25 lat, Bogdan był pięć lat starszy. Po prostu dobrze się dogadywaliśmy.

Nawet nie wiem dokładnie, kiedy ta wzajemna zażyłość przerodziła się w coś więcej. Wyszłam za mąż za człowieka odpowiedzialnego, o dobrym sercu, szarmanckiego, kulturalnego. Od pięciu lat cieszę się udanym małżeństwem, a nasz synek Michaś ma cztery lata.
– Tak, zawsze byłaś ambitna – przerwał moje rozmyślania. – I co z tego masz oprócz trzech literek przed nazwiskiem? Nauczyciele chyba nie zarabiają kokosów. Jedyną rekompensatą jest duża ilość wolnego czasu.
– Wolałabym, żebyś nie wypowiadał się na temat pracy, której nie znasz – natychmiast pożałowałam, że zamieściłam tyle informacji o sobie i postanowiłam po powrocie wykasować część z nich.
– Ja jednak twierdzę, że nie jesteś szczęśliwa. Może mógłbym cię uszczęśliwić? Masz ochotę na mały numerek?
– Co takiego? – wykrztusiłam.
– Twój mąż nie musi o niczym wiedzieć. Obiecuję ci doznania, o jakich nie śniłaś i jakich nigdy nie dostarczy ci mężuś.

Pożałowałam, że wypiłam swoją kawę niemal jednym haustem. Najchętniej wylałabym mu zawartość filiżanki na koszulę albo chlusnęłabym mu nią prosto w twarz. Wstałam więc z łoskotem, celowo trącając stolik, żeby narobił hałasu. Stojąca na brzegu popielniczka spadła na podłogę i rozbiła się.

Dobrze, że się rozstaliśmy

Gdy już wszystkie oczy w kawiarni były zwrócone w naszym kierunku, powiedziałam głośno:
– Po numerek zgłoś się do szatni, na inny nie licz – sama nie wiedziałam, skąd u mnie taka elokwencja. – To chamstwo i podłość. Nienawidzę cię! Zapomnij, że mnie kiedykolwiek znałeś! Jak śmiesz składać mi takie propozycje!

Po czym wymierzyłam mu solidny policzek i skierowałam się do drzwi. Trzęsłam się z oburzenia.
Kątem oka dostrzegłam, że mój niedoszły amant już uwodzi wzrokiem kelnerkę, która podeszła posprzątać.

– Wiesz, niektórych ludzi lepiej pamiętać, jakimi byli kiedyś – powiedziałam do Bogdana wieczorem w łóżku, gdy Michaś zasnął. – Jak dobrze, że mam ciebie.
– A ja ciebie. Kocham cię – powiedział mój mąż i mocno mnie przytulił.

Więcej prawdziwych historii:
„Wyjechałem na urlop z miłą i skromną dziewczyną. Godzinę później wracałem z narzekającym, rozwydrzonym babsztylem”
„Miałam wszystko, ale zostawiłam kochającego męża dla kochanka, bo mnie nudził. Teraz zmieniłam zdanie i chcę wrócić”
„Mąż nagle zaczął dawać mi drogie prezenty i stał się wyjątkowo czuły. Dziad mnie zdradza - jestem tego pewna”
„Podczas imprezy firmowej wdałam się we flirt z klientem. Zupełnie zapomniałam, że w domu czeka na mnie mąż”

Redakcja poleca

REKLAMA