Czasem zastanawiałem się, jaki on jest. Czy myśli o mnie? Czy w ogóle pyta o swojego ojca? Kaja miała mu nic nie mówić, ale… ona ma takie miękkie serce. I nie umie kłamać. A jeśli wyznała mu prawdę? Na jakiego potwora musiałem wyjść w jego oczach?
Anka była całym moim światem
Rzadko zdarza się taka miłość jak ta. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo nigdy wcześniej ani później nie doświadczyłem czegoś takiego. Wiem natomiast na pewno, że Anka była dla mnie wszystkim. Odkąd poznaliśmy się w parku, gdy zaczynałem studia, pozostawaliśmy nierozłączni. Nie myślałem o żadnej innej kobiecie, bo ona skutecznie zaprzątała mój umysł, nie pozwalając snuć fantazji o kimkolwiek innym. Nie chciałbym zresztą tego. To ona była tą jedną jedyną. Stanowiła niedościgniony wzór, ideał, którego cudowności wciąż nie mogłem się nadziwić.
Myślałem, że się przy sobie zestarzejemy. Że wspólnie wychowamy Adrianka i będziemy świetnymi rodzicami. A przynajmniej ona okaże się świetną matką, bo od zawsze miała do tego dryg. I dzieci ją ubóstwiały. Ja miałem się przy niej wyrobić. Świecić przykładem jako ojciec. Niestety, los chciał inaczej.
Pół roku po narodzinach naszego synka w Ankę uderzył samochód. Przechodziła poprawnie, na pasach, a ten drań nawet nie zwolnił. W szpitalu przez trzy dni walczyła o życie, ale obrażenia były zbyt rozległe. I tak zostaliśmy sami: ja i półroczny Adrian, który nawet nie podejrzewał, jak wielka nawałnica wstrząsnęła właśnie jego życiem.
Nigdy nie chciałem dzieci
Tak naprawdę nigdy nie marzyłem o byciu ojcem. Małe dzieci kojarzyły mi się z wrzaskiem i pieluchami, starsze natomiast z kłopotami, które nigdy się nie kończyły. Rodzice przekonywali mnie, że każde dziecko dorasta, a potem jest tylko łatwiej, ale i tak mnie do tego nie ciągnęło. Ale, skoro Anka życzyła sobie dziecka, nie zamierzałem protestować. Spełniłbym każdą jej zachciankę, nawet jeśli wiązało się to z zabawą w dom i nauką ojcostwa.
Choć z początku bałem się, jak to będzie, jej obecność stopniowo mnie uspokajała. A kiedy nabrałem już pewności, że ta ciąża wcale nie była pomyłką, a ja przecież doskonale poradzę sobie w przypisanej mi roli, Anki zabrakło. Z dnia na dzień zostałem sam z półrocznym dzieckiem i zupełnie nie wiedziałem, co robić. Wpadłem w panikę. Chciało mi się wrzeszczeć i płakać, tylko że… to i tak niczego nie zmieniało.
Wmówiłem sobie jednak, że muszę być dzielny. Udowodnić wszystkim, że będę świetnym ojcem mimo to. Nie zawieść swojego syna i żyć dalej. Dla Anki.
Łatwo było mówić, trudniej zrobić. Obowiązki, jakie na mnie spadły, totalnie mnie przerastały. Byłem teraz przecież tatą na pełny etat. Musiałem opiekować się małym i jednocześnie dbać o wszystko wokół. Co prawda bardzo pomocna okazała się moja siostra, Kaja, ale przecież też miała swoje życie. Starsza o dwa lata, skończyła już studia i pracowała stacjonarnie w biurze podróży, co też sprawiało, że nie była dostępna o każdej porze.
Co gorsza, za każdym razem, gdy spoglądałem na Adriana, widziałem Ankę. Miał jej oczy, ten sam lekko zadarty nos, a podobieństwo dostrzegałem także w figlarnym dziecięcym uśmiechu. Nie potrafiłem na niego patrzeć. Nie umiałem znieść bliskości kogoś, kto tak bardzo mi ją przypominał. Zawalałem na wszystkich liniach, chodziłem niewyspany, nieprzytomny, w końcu nawet zacząłem się martwić, że niechcący zrobię małemu jakąś krzywdę. Wytrzymałem osiem miesięcy. Przekonywałem się, że będzie lepiej. Że się w to wkręcę, pogodzę ze sobą wszystkie obowiązki i przy pomocy Kai bez trudu wyjdziemy na prostą. Kiedy zrozumiałem, że lepiej nie będzie, po prostu pękłem.
Wiedziałem, że mi pomoże
W pierwszym odruchu spakowałem małego i pojechałem prosto do siostry. Wiedziałem, że tego dnia kończy pracę wcześniej, więc powinna być w domu. Mocno zdziwiła się na mój widok, ale i chyba przeraziła. To fakt – musiałem wyglądać koszmarnie. Niewyspany, w znoszonym dresie, stale zapominający o jedzeniu. Byłem pewnie chudy, blady, a twarz mi się zapadła.
– Sebastian, co się dzieje? – zapytała z niepokojem. – Adrianek jest chory?
Potrząsnąłem głową. Kiedy wpuściła mnie do środka, stanąłem zgarbiony pod ścianą i wyrzuciłem z siebie:
– Ja już nie mam siły, Kaja. Nie dam rady.
Położyła mi natychmiast dłoń na ramieniu.
– Adrian będzie coraz starszy – zaczęła łagodnie. – Pomogę ci, rodzice na pewno też nie odmówią. Będzie dobrze.
Ponownie potrząsnąłem głową.
– Nie będzie – wykrztusiłem. – Ja się do tego nie nadaję. Nie mogę się nim dłużej zajmować, rozumiesz? Bez Anki nie chcę. Jestem… – skuliłem się bardziej. – Jestem beznadziejnym ojcem. Ty… ty za to byłabyś dobrą matką.
Kaja przez długi czas milczała, chodząc po przedpokoju tam i z powrotem. W końcu przystanęła, żeby spojrzeć mi w oczy.
– Dobrze – powiedziała tylko. – Wezmę Adriana do siebie. A ty poukładaj swoje życie.
Potrafiłem tylko uciec
Nie wiedziałem wtedy, jak miałoby wyglądać układanie gruzów czegoś, co pozostało z mojego życia. W każdym razie wyjechałem. Uciekłem do Włoch. Znałem język, podobała mi się tamtejsza kultura, ludzie byli przyjaźnie nastawieni. Miałem nadzieję, że pośród takiego otoczenia zapomnę. Przestanę cierpieć i stale powracać myślami do Anki. Do tego, jak bardzo ją zawiodłem.
Z Kają ustaliliśmy, że dla Adriana będzie jedyną matką. Chłopak nigdy nie miał się dowiedzieć o Ance ani… ani o mnie. Ona zresztą dwa lata później poznała jakiegoś miłego faceta, Rafała i wzięła z nim ślub. Przekonywałem sam siebie, że Adrian z pełną rodziną będzie miał lepszy start w przyszłość. Zwłaszcza że Rafał podobno też nie wiedział, że Anka wychowuje dziecko po bracie. Nie wiem, jak by zareagował. Czy by mnie nie przeklął?
Z drugiej strony, w tym wypadku po prostu dla niego nie istniałem. Lata mijały, ja pracowałem i nie znajdowałem niczego, co mogłoby mi przynieść szczęście. Ból w sercu pozostał i nic, kompletnie nic nie było w stanie go ukoić. Zwłaszcza że gdzieś tam mój syn dorastał beze mnie. Mało tego – nawet nie zdawał sobie sprawy z mojego istnienia.
Czasem zastanawiałem się, jaki on jest. Czy myśli o mnie? Czy w ogóle pyta o swojego ojca? Kaja miała mu nic nie mówić, ale… ona ma takie miękkie serce. I nie umie kłamać. A jeśli wyznała mu prawdę? Na jakiego potwora musiałem wyjść w jego oczach?
Chciałbym go kiedyś odwiedzić
Właśnie wracam do Polski. Tu, we Włoszech, nic mnie już nie trzyma. Właściwie to przez te wszystkie lata wmawiałem sobie, że jest inaczej. Że znalazłem lepszą pracę, że tu mogę zbudować wszystko od nowa. Chciałbym zresztą zajrzeć do Adriana. Nie od razu, ale… może za jakiś czas. Nie wiem, czy jestem na to gotowy, ale muszę spróbować. Nie da mi to spokoju, jeśli się na to nie zdecyduję.
On ma już teraz szesnaście lat. Wszystko ma już poukładane, więc nie chciałbym mu tego niszczyć. Najpierw na pewno muszę porozmawiać z Kają. Od kilku lat nie miałem z nią żadnego kontaktu, ze swojej winy zresztą, bo ubzdurałem sobie, że mogę zacząć nowy rozdział i definitywnie skończyć z przeszłością. Oddzielić ją od teraźniejszości grubą krechą. Teraz wiem już, że tak się nie da. Ale nie mogę też mieszać w życiu innym dla swojego widzimisię i własnego spokoju.
Może jednak Kaja wspomniała mu o mnie? Może wie, że tak naprawdę jest synem jej wyrodnego brata? Jeśli tak, spróbuję to jakoś wszystko naprawić. Porozmawiać, choć on pewnie nie chce mnie widzieć. A może choć trochę ciekawi go jego biologiczny ojciec? Może znaleźlibyśmy jakieś wspólne tematy i czas dla siebie nawzajem?
W każdym razie wracam do kraju na stałe. Nie będę się więcej rozbijał po świecie, tylko w końcu odezwę się do rodziny. Może poukładam też wszystko u siebie. Znajdę mieszkanie, może… może jeszcze kogoś poznam. Nie wierzę, że pokocham ją tak, jak kochałem Ankę, ale czas pokaże. Może jest jeszcze dla mnie nadzieja. Wszystko zależy tak naprawdę od tego, czy uda mi się nawiązać kontakt z Adrianem. Czy to w ogóle będzie możliwe. A jeśli nie – trudno. Przyjmę to na klatę i pozostanę w cieniu, choć czasem chętnie podeślę siostrze jakąś sumkę na młodego.
Czytaj także:
„Słowa narzeczonego przyjaciółki tak mi schlebiały, że wskoczyłam mu do łóżka. Bez oporów zdradziłam męża”
„Nie miałam matki, ojciec traktował mnie jak przybłędę. W złości wykrzyczał mi prawdę w twarz i mój świat legł w gruzach”
„Moja żona zmarła przy porodzie i zostawiła mnie z bliźniakami. Porzuciłem dzieciaki, wołałem stoczyć się na dno”