„Nie planowałem zdradzić żony, to miała być tylko zabawa. Dla sportu znalazłem kochankę, z którą prawie skończyłem w hotelu”

Mężczyzna zdradził żonę fot. Adobe Stock, halcon1
„Czy można sobie wymarzyć coś lepszego, jeśli samemu pragnie się czegoś podobnego? A ja właśnie tego chciałem. Przynajmniej tak mi się zdawało. Nie – naprawdę tego chciałem! Dreszczyk przygody w nudnym życiu, niezobowiązujący związek z piękną kobietą… Wspaniała sprawa!”.
/ 30.03.2023 12:30
Mężczyzna zdradził żonę fot. Adobe Stock, halcon1

Czekałem z niecierpliwością, a moje serce biło coraz mocniej, w miarę jak zbliżała się umówiona godzina. To miał być mój debiut w nowej dyscyplinie. Uprawiałem w życiu pływanie, kajakarstwo, szermierkę, próbowałem też maratonów. Ale teraz porywałem się na nowość. Zresztą niezwiązaną ze sportem.

Umówiliśmy się nie w kawiarni czy innym lokalu, ale w kompleksie spacerowym przy Hali Stulecia. Zawsze było tu bardzo ładnie, ale po pracach, jakie miały miejsce kilka lat temu, zrobiło się po prostu kapitalnie. Stałem pod arkadami i podziwiałem otoczenie.

Zerknąłem na zegarek. Dziesiąta. O tak wczesnej porze późną jesienią kręci się tu niewielu ludzi, nawet jeśli jest słonecznie. Małgosia powinna już być. Ale może trafiła w jakiś korek? Albo szuka miejsca do parkowania? Z jednej strony ucieszyłbym się chyba, gdyby nie przyszła, ale z drugiej byłoby mi szkoda. Wydawała się bardzo konkretną kobietą, wiedzącą, czego chce. Ja też wiedziałem i liczyłem na bardzo miłą znajomość.

Poznaliśmy się kilka dni wcześniej

Aplikację w telefonie zainstalowałem z ciekawości. Jedna, druga, trzecia reklama w skrzynce mailowej i zainteresowałem się tematem. Prosta sprawa – wystarczy się zarejestrować, wrzucić zdjęcie, albo i nie, żeby przeglądać profile innych osób. W moim przypadku oczywiście pań.

Początkowo oglądałem je tylko dla sportu, odrzucałem wszystkie. Ale w pewnej chwili zobaczyłem bardzo atrakcyjną kobietę. Aż coś we mnie drgnęło. Dodałem ją do lubianych, potem następną, która mi wpadła w oko… I jeszcze jedną.

To nie jest tak, że od razu znalazłem parę. Minął jakiś czas, zanim któraś z pań również mnie zaakceptowała i mogliśmy podjąć rozmowę. To było bardzo podniecające. Niektóre z tych rozmów przebiegały „grzecznie”, ale zdarzały się też takie hm… pikantniejsze.

– Sylwek, zostaw wreszcie ten telefon i chodź na kolację! – przerwało mi jedną z takich konwersacji wołanie żony. – Co ty tam masz, że tyle siedzisz przy komórce?

– Gram, kochanie – zełgałem gładko.

– Kolega z pracy polecił mi jedną grę i okazało się, że strasznie wciąga.

– Dorosły facet, a zachowuje się jak nastolatek – zaśmiała się Beata. – Nawet Bartek nie gapi się w smartfon tyle co ty.

Niby żartowała, ale widziałem w jej oczach podejrzliwość. Musiałem trochę przystopować, przynajmniej w domu, kiedy miała mnie na oku. Nie chciałem przecież zrobić nic złego. Oglądałem kobiety, rozmawiałem z nimi, ale nie spotykałem się, nie ulegałem pokusie. Do czasu…

Mmm, co za figura…

Pięć po dziesiątej zacząłem się niecierpliwić. Miałem numer Małgosi, mogłem do niej zadzwonić, ale nie chciałem. A co jeśli na przykład mąż uparł się jechać z nią na zakupy? Bo ona miała być właśnie na zakupach, a ja rzekomo pojechałem do znajomego pomóc mu przy przeprowadzce w ten sobotni poranek. Ale wreszcie ją zobaczyłem. Szła arkadami. Średniego wzrostu, zgrabna, w dopasowanym płaszczyku i kozakach na wysokim obcasie.

– No cześć – uśmiechnęła się do mnie, podchodząc. – Super, że zdjęcie było naprawdę twoje.

– A co, zdarzyło ci się, że przyszedł ktoś inny? – spytałem.

– Bo to raz? – zaśmiała się. – Mężczyźni bywają zabawni. Zamieści taki fotę jakiegoś przystojniaka i myśli, że jak już babka przyjdzie na spotkanie, to przełknie, że zamiast wysokiego bruneta ma przed sobą jakiegoś niskiego łysola z brzuchem.

Roześmiałem się dla towarzystwa, ale czułem skrępowanie

Wyglądało na to, że dla niej podobne spotkanie nie jest pierwszyzną, ale dla mnie stanowiło zupełną nowość. W dodatku jak na złość przypomniała mi się poranna rozmowa z żoną.

Pożegnała mnie jak zwykle buziakiem i zabroniła się przesilać. Chciała mi nawet wcisnąć kanapki, ale powiedziałem, że żona znajomego ma zrobić obiad. Cholera, szykowałem się do zdrady kobiety, która mnie naprawdę kochała! I której przysięgałem wierność przed ołtarzem.

– Coś się stało? – Małgosia spostrzegła moje zmieszanie.

– Mam tremę – odpowiedziałem częściowo zgodnie z prawdą, bo tremę faktycznie miałem.

– Coś na to poradzimy – kobieta przymrużyła oko, a mnie zrobiło się gorąco.

Tak… długo broniłem się przed konkretnym umawianiem, ale wreszcie pękłem. Wsiąkłem w tę „zabawę” całkowicie. Każdą wolną chwilę poświęcałem na oglądanie profili, poszukiwanie i rozmowy. Wykupiłem nawet drogi pakiet, żeby mieć pełną swobodę poruszania się po portalu.

Wreszcie zabrnąłem tak daleko, że postanowiłem poznać kogoś w realu. Małgorzata nie ukrywała, że interesują ją spotkania, a nie stały związek. Czy można sobie wymarzyć coś lepszego, jeśli samemu pragnie się czegoś podobnego? A ja właśnie tego chciałem. Przynajmniej tak mi się zdawało. Nie – naprawdę tego chciałem! Dreszczyk przygody w nudnym życiu, niezobowiązujący związek z piękną kobietą… Wspaniała sprawa!

Usta miała ciepłe i miękkie, chętne do pocałunków. Zapomniałem już, co to jest prawdziwa ekscytacja kobiecym urokiem. W małżeństwie takie rzeczy dawno spowszedniały, chociaż kochałem żonę i nie mogłem jej odmówić urody.

Przysiedliśmy na ławce, położyłem rękę na udzie Małgorzaty. Miała na sobie spódniczkę przed kolana, dlatego kiedy nieco podjechała, połowa mojej dłoni spoczywała na materiale, a połowa na gładkiej powierzchni pończochy.

– Jesteś przepiękna – powiedziałem.

Nie bardzo wiedziałem, co powinienem mówić, żeby nie było drętwo.

– Nie przesadzaj – odparła z uśmiechem. – Może ładna, ale przepiękna raczej nie.

– Przepiękna! – upierałem się. – Niesamowicie na mnie działasz!

Ciągle nurtowało mnie poczucie winy

Wynagrodziła mi komplement pocałunkiem. Ale tak naprawdę czułem się nieco dziwnie. Niby wszystko było, jak chciałem, niby cały drżałem z podniecenia, ale coś w środku nie dawało mi spokoju.

– Co zrobimy z tak miło rozpoczętym dniem? – zapytała Małgosia. – Mam spokojne pięć godzin, a ty?

– Ja nawet więcej – mruknąłem. – Coś proponujesz?

– Może znajdźmy jakiś hotel?

Hotel… Trafiła mi się naprawdę bezpośrednia kobieta. Powinienem się cieszyć, że nie udaje niedostępnej, nie opowiada o tym, że na pierwszej randce tylko się poznamy. Moja Beatka w życiu by tak…

I nagle zrozumiałem, co mnie tak męczy. Cholera jasna, nie potrafiłem zapomnieć o żonie! Ciągle nurtowało mnie poczucie winy. A teraz nadleciała myśl, co by było, gdyby to ona znajdowała się na miejscu Małgorzaty, z innym facetem. W ogóle sobie tego nie wyobrażałem! Ożeniłem się z porządną kobietą, a nie jakąś latawicą.

I dotarło do mnie coś jeszcze. Że to, co tutaj właśnie wyprawiamy, nie jest normalne! Tak się nie robi, nie wolno. Może ona miała powody, żeby traktować małżeństwo lekceważąco, ale ja? Przecież nic się nie działo, nie kłóciliśmy się nawet zbyt często. A mnie się zachciało nagle przygód.

W tej chwili cały urok prysł. Piękna – naprawdę piękna – kobieta siedząca obok nie wydawała się już tak kusząca. Pomyślałem jeszcze, że w sumie mógłbym spróbować chociaż ten jeden raz, ale do myśli o żonie dołączyła się jeszcze inna.

A skąd wiem, że Małgorzata jest zdrowa? Co jeśli zawlokę do naszego łóżka jakąś „wesołą” chorobę?

Boże, Sylwester, co ty wyprawiasz?!

– Przepraszam – wybełkotałem, odsuwając się od Małgosi. – Muszę już lecieć.

Nie czekałem, co powie, wstałem i oddaliłem się prawie biegiem. Tak – zwyczajnie uciekłem. Godzinę później plątałem się po centrum Wrocławia. Nie chciałem zbyt wcześnie wracać do domu, żeby nie budzić podejrzeń. W ostatnim czasie zachowywałem się dość dziwnie, więc Beata mogłaby dojść do nieciekawych dla mnie wniosków.

Poszedłem na Ostrów Tumski. Często tam spacerowaliśmy z rodziną, bo mieliśmy zwyczaj przynajmniej raz w miesiącu przyjeżdżać na mszę do katedry. Czułem ulgę, że oparłem się pokusie. Oddychałem jakby swobodniej, chociaż gdzieś w głębi duszy czaił się żal, że nie wykorzystałem okazji. Człowiek taki już jest, że sam sobie nie potrafi dogodzić.

Ale wolałem ten żal, niż gdybym miał teraz, już po wszystkim, odczuwać wyrzuty sumienia i martwić się, jak spojrzę żonie w oczy. Musiałem przewietrzyć głowę, wytrzymać jeszcze dwie, trzy godziny i wrócić do domu. Wiedziony impulsem, wyjąłem telefon i wybrałem numer Beaty.

– Kocham cię najbardziej na świecie – powiedziałem.

– Co ci się stało? – odparła ze śmiechem.

– Po prostu cię kocham. Mamy małą przerwę w pracy, więc zadzwoniłem.

– Ja też cię kocham – odpowiedziała z powagą. – Wracaj jak najszybciej.

– Wrócę – obiecałem. – Niedługo się ze wszystkim uporam.

A potem wywaliłem aplikację randkową ze smartfona. Już nigdy więcej – obiecałem sobie. Nie warto.

Czytaj także:
„Po 10 latach małżeństwa zdradziłem żonę. Kochanka zniszczyła mi życie, bo myślała, że rozwiodę się dla niej”
„Lubię kobiety, a kobiety lubią mnie. Ale nigdy nie chciałem zdradzić żony, kochałem ją. To ona mnie do tego zmusiła”
„Latami kochałem się w swojej studentce, ale nie byłem w stanie zdradzić żony i poddać się uczuciu. Do czasu…”

Redakcja poleca

REKLAMA