Byłem żonaty prawie 10 lat, kiedy na firmowej imprezie integracyjnej poznałem Julię. Zrobiła na mnie piorunujące wrażenie… Wysoka, postawna blondynka o pełnych kształtach. W jej zielonych oczach dostrzegłem przyzwolenie na niezobowiązujący flirt.
Po części oficjalnej poszliśmy całą grupą do nocnego klubu. Leciał akurat jakiś wolny kawałek, więc po wypiciu małego drinka, poprosiłem Julię do tańca. Jej ciepłe ciało idealnie pozwalało się prowadzić i przytulać. Bawiliśmy się długo, nie zwracając uwagi na pozostałych kolegów.
Obudziłem się rano w pokoju hotelowym na okropnym kacu. Julia spała obok. Na podłodze walały się nasze ubrania, a na stoliku stała napoczęta butelka whisky i dwie lampki. Ostrożnie podniosłem się z łóżka. Nie chciałem, żeby Julia się obudziła. Powlokłem się do łazienki i wszedłem pod zimny prysznic. Od razu poczułem się o niebo lepiej. Niestety, wraz z lepszym samopoczuciem fizycznym pojawiły się wyrzuty sumienia.
„Jak to się stało?”– pytałem samego siebie. – „Przecież kocham swoją żonę”.
Postanowiłem sobie, że był to pierwszy i ostatni wyskok
I że żona o niczym się nie dowie. Wróciłem do pokoju i spojrzałem na łóżko. Śpiąca Julia wyglądała ładnie i niewinnie. Nagle otworzyła oczy i wyciągnęła do mnie ramiona.
– No chodź, dzikusie… – zamruczała. – Poranny seks dobrze nam zrobi.
Pokręciłem głową przecząco.
– Przepraszam cię – powiedziałem, przełykając nerwowo ślinę.
– Muszę dojść do siebie, a za parę godzin wyruszam do domu.
– Wolałbyś, żebym sobie poszła, prawda? – Julia przyglądała mi się uważnie.
– Cóż… – wybąkałem. – Tak chyba będzie najlepiej.
Kiedy wyszła, pozbierałem swoje rzeczy i niedbale wcisnąłem je do torby, po czym zszedłem na dół napić się kawy. Starałem się nie myśleć o tym, co zaszło. Jednak nieczyste sumienie za nic nie dawało mi spokoju.
Późnym popołudniem ruszyłem do domu. Agata powitała mnie na progu naszego mieszkania. Nie patrząc jej w oczy, powiedziałem, że głowa mnie boli i chciałbym odpocząć.
– Te wyjazdy są męczące jak cholera – rzuciłem ponuro, opadając na fotel przed telewizorem.
Julia przeniosła się do mojego biurowca
Nasza firma ma swoje oddziały w różnych częściach miasta, a ona upodobała sobie akurat ten, w którym pracowałem. Miałem widywać ją teraz codziennie. Niech to szlag.
– Witaj, Jacusiu – Julia uśmiechnęła się niewinnie. – Pracuję piętro niżej. Będziemy częściej się teraz spotykać i nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy.
Zagryzłem usta.
– Tamta noc, Julio… – zacząłem po chwili – więcej się nie powtórzy. Mam żonę. Kocham ją.
– Szkoda, że wtedy jakoś o tym nie pamiętałeś – wycedziła zimno i wyszła, trzaskając drzwiami.
Kilka dni panował względny spokój. Julię widziałem ze dwa razy w bufecie. Skinąłem jej tylko głową, dając do zrozumienia, że nie chcę z nią rozmawiać.
– Udajesz, że mnie nie znasz? – wparowała do mojego pokoju. – Uwiodłeś mnie i wykorzystałeś, a teraz odwracasz głowę na mój widok?!
– Czego ty chcesz, kobieto? – dosłownie mnie zatkało. – Niczego ci nie obiecywałem.
– Jesteś facetem, o jakim marzyłam. Tobie też się podobało… Chcę się z tobą spotykać – powiedziała dobitnie.
– To niemożliwe – krzyknąłem, tracąc powoli cierpliwość. – Daj mi spokój.
Spojrzała tak, że ciarki przeszły mi po plecach, i opuściła mój gabinet. Oparłem ciężką głowę na rękach i tępo wpatrywałem się w ekran komputera. Nie ma co, zapędziłem się w kozi róg!
Następnego dnia w bufecie pochyliła się nade mną.
– Wpadniesz wieczorem? – wyszeptała. – Przygotuję pyszną kolację…
– Dziękuję, nie skorzystam – warknąłem. – Czy do ciebie nic nie dociera?
Julia mnie osaczała. Czułem kłopoty…
– Odmawiasz mi? – spytała z urazą.
– Przecież słyszysz, nie? – podniosłem się wściekły i jak najszybciej wyszedłem, zostawiając jedzenie i oniemiałą Julię. Ledwo usiadłem za biurkiem, pojawiła się znowu.
– Jacek, proszę – zaszemrała ugodowo. – Dlaczego nie możemy się zobaczyć od czasu do czasu? Czy to takie straszne?
– Nie będę się z tobą widywał poza pracą. – Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej.
– To twoje ostatnie słowo?
– Tak, do diabła! – wykrzyczałem jej w twarz. – Wynocha!
– Pożałujesz tego, ty… tchórzu! – rzuciła.
Ledwo wybiegła, drzwi znowu się otworzyły i zobaczyłem swoją żonę.
– Jacuś, dlaczego tak krzyczałeś na tę panią? – zapytała nieco wystraszona.
Machnąłem lekceważąco ręką, ale nie mogłem opanować wściekłości.
– Co jest, Agata? Stało się coś?
– Chciałam wziąć auto – powiedziała. – Mam coś do załatwienia w mieście.
– Dobrze – podałem jej kluczyki.
– Przyjechać po ciebie?
– Nie – odparłem. – Wrócę autobusem. Do zobaczenia w domu.
Od tego dnia wciąż byłem zestresowany i nerwowy. W firmie aż huczało na mój temat. Potem dowiedziałem się, że Julia opowiadała na prawo i lewo niestworzone historie o rzekomym romansie między nami.
Te rewelacje dotarły do mojej żony
I wtedy rozpętało się piekło. Na początku Agata nawet nie chciała ze mną rozmawiać. Snuła się bez celu po domu i widać było, że cierpi. Potem zagroziła, że mnie zostawi. Nie chciała mnie wysłuchać.
– Masz romans z tą kobietą, tak? – wybuchnęła po tygodniu. – Boże, jak mogłeś?!
– To nie tak… – broniłem się nieporadnie. – Pozwól sobie wytłumaczyć.
Agata usiadła sztywno, czekała. Opowiedziałem żonie wszystko od początku do końca, starałem się być obiektywny i niczego nie przemilczałem. Obiecałem, że poszukam innej pracy, cokolwiek zechce… Zresztą naprawdę zdradziłem ją tylko ten jeden raz!
– Bardzo tego żałuję, kochanie – powiedziałem na koniec.
– Nie wiem, co bym jeszcze mógł dodać, żebyś uwierzyła. Bardzo mi przykro, że sprawiłem ci ból. Wybacz mi, proszę.
– Wydawało mi się, że mnie po prostu kochasz… – odezwała się po dłuższej chwili. – Że nasze małżeństwo opiera się na mocnych i solidnych podstawach.
Ukryła twarz w dłoniach i długo wstrzymywany szloch wstrząsnął jej ciałem. Chciałem ją objąć, przytulić, ale mnie odepchnęła. Poszła do sypialni. Ogarnął mnie strach, że mi nie przebaczy. Tak bałem się rozstania.
– Musisz dać mi trochę czasu, Jacek – usłyszałem nagle głos żony. – Zawiodłeś mnie. Nie wiem, czy uda mi się znów ci zaufać.
– Agatko, ja zrobię wszystko… – zacząłem, ale ona znów weszła do sypialni, zamykając za sobą drzwi.
– Kochanie, zrobię wszystko, by naprawić to, co zepsułem. Słyszysz? Wszystko.
Czytaj także:
„Zostawiłem żonę dla stażystki. Teraz widzę, jaki byłem głupi”
„Ja, dorosły facet, zakochałem się w koleżance własnej córki" - list do redakcji
„Żałuję, że rozwiodłem się dla młodszej o 20 lat kochanki” - list do redakcji