Postanowiliśmy kupić z mężem dom, który będzie naszą przystanią. Wyobrażaliśmy sobie, że poszukiwania zajmą nam dwa, góra trzy tygodnie, i wkrótce wprowadzimy się do naszego idealnego lokum. Tymczasem mijał czwarty miesiąc, a kolejne odwiedzane domy były niedoskonałe.
Zamieszkaliśmy z teściową
Ponieważ nasze oba mieszkania zostały już sprzedane, a nie chcieliśmy uszczuplać rezerwy budżetowej na ewentualny remont, postanowiliśmy przemęczyć się te parę tygodni, które potem zmieniły się w kilka miesięcy, u mamy Michała. Nie, to nie tak, że była upiorną teściową czy nadopiekuńczą mamuśką jak z dowcipów. Bardzo lubiłam moją teściową, dobrze nam się razem mieszkało, nie wchodziłyśmy sobie w drogę. Było tylko jedno „ale”.
– My teraz w ogóle nie uprawiamy seksu – zwierzyłam się przyjaciółce. – Ona ciągle jest w domu, wychodzi tylko do ogródka, ale to się nie liczy, bo i tak wszystko by słyszała spod okna.
– I co? Michał chce udawać przed mamusią, że jest niewinnym chłopcem? Przecież on ma już prawie cztery dychy! – Karina przewróciła oczami.
– Nie Michał, tylko ja – sprostowałam. – Po prostu nie mogę się wyluzować, wiedząc, że ona jest za ścianą. Próbowaliśmy z głośną muzyką, w łazience z puszczoną wodą, staraliśmy się być kompletnie cicho… Ale to jest blokada tutaj – popukałam się w skroń. – Cała się spinam, stresuję i tylko czekam, aż mama zacznie walić w ścianę, żebyśmy się uspokoili…
– No to faktycznie przerąbane – westchnęła przyjaciółka. – Naprawdę musicie się pospieszyć z tym własnym domem, dziewczyno!
Byłam już sfrustrowana
Byłam coraz bardziej skłonna wziąć już pierwszy lepszy szeregowiec, byle tylko wyprowadzić się od teściowej i zacząć prawdziwe wspólne życie z mężem. Ale słowo daję, każda z oglądanych willi miała jakiś potężny feler!
W kolejny weekend mieliśmy zaplanowane oglądanie czterech domów w promieniu stu kilometrów. Pierwszy okazał się ładny i bardzo tani, ale w okolicy była ferma norek. Smród można sobie wyobrazić. Drugi był nieźle położony, miał dobre fundamenty i ładny ogród oraz babcię z prawem dożywotniego pobytu na piętrze. Trzeci był w stanie nie tyle surowym, co kompletnie rozgotowanym, jeśli mogę użyć takiej metafory. Wszystko tam było do przerobienia lub likwidacji: od ohydnej, lakierowanej boazerii na ścianach, przez absurdalnie wielki kominek niczym wyjęty z jakiegoś gotyckiego zamku, po kompletnie niepasujące ani do wnętrza, ani w ogóle do niczego gipsowe płaskorzeźby główek aniołków ze skrzydełkami na suficie.
– Dziękujemy, musimy jeszcze pomyśleć – uśmiechnęłam się z przymusem do oprowadzającego nas agenta. – No i mamy jeszcze ten czwarty dom w lesie. To co? Widzimy się tam za godzinę?
Agent przytaknął i poprosił, żebyśmy jechali za nim samochodem. Ale po kilku minutach jazdy zadzwonił do Michała zdenerwowany i przekazał, że dostał pilny telefon od ciężarnej żony i musi natychmiast do niej wracać.
– Nieeee… Albo zobaczymy go dzisiaj, albo ja rezygnuję… – jęknęłam tak głośno, że musiał mnie usłyszeć.
Michał jeszcze przez moment z nim rozmawiał i w końcu zatrzymaliśmy się na poboczu, a agent przekazał nam klucze i kod do alarmu założonego w domu.
– Zaraz załatwię to z właścicielką – obiecał. – Po prostu państwo tam jedźcie, spokojnie obejrzyjcie dom i dajcie mi znać. Nie ma pośpiechu.
Dziko, cicho i intymnie
Dom okazał się nowoczesną, niewykończoną bryłą kompletnie pustą w środku, więc niewiele było tam do oglądania. Nie było żadnego źródła oświetlenia, a było już po zmroku, więc używaliśmy latarek w telefonach. Jednak lokalizacja w niewielkim lesie była całkiem w porządku, droga dobra, a obecności grzyba ani upiornych płaskorzeźb nie stwierdziliśmy.
– Tyle że wszystko tu trzeba zrobić od zera… – westchnęłam. – Podłogi, łazienki, kuchnię… Chciałam, żeby to już było… Może jednak weźmiemy aniołki? Da się je pewnie skuć.
Michał opierał się w mroku o ścianę z wyrazem rezygnacji na twarzy. Też miał dość. Rano znowu próbowaliśmy z seksem i znowu zestresowałam się, słysząc nucenie teściowej w kuchni, że nic z tego nie wyszło.
Nagle poczułam ogrom czułości i miłości do niego. Był mi tak bliski, tak wyrozumiały, tak kochany! Podeszłam do niego, ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam delikatnie, ale z pasją. Oddał mi pocałunek, najpierw z równą delikatnością i czułością, ale po chwili jego wargi stały się bardziej zachłanne. Moje też. Podobnie jak dłonie, którymi chwyciłam mocno jego głowę i przycisnęłam do swojego dekoltu.
Kiedy poczułam jego usta, westchnęłam głęboko i dotarło do mnie, jak bardzo go pragnę, i jak strasznie skumulowało się we mnie to całe pożądanie z kilku tygodni. Przycisnęłam usta do jego ucha.
– Zróbmy to tutaj – wyszeptałam.
– Chodź tu! – wycharczał mi w szyję i znienacka podniósł mnie i docisnął plecami do ściany.
Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek nasz seks był dla mnie tak podniecający, że aż krzyknęłam. Ale przecież byliśmy w domu na kompletnym pustkowiu, nie było żadnej teściowej za ścianą i mogłam drzeć się tak głośno, jak chciałam. A chciałam bardzo!
– Podobasz mi się taka… wyzwolona – wyszeptał mąż, kiedy już się ubrałam z powrotem. – Co mam zrobić, żeby tak było już zawsze, kiedy się kochamy?
– Zamieszkaj ze mną daleko od twojej mamy i jakichkolwiek sąsiadów – odpowiedziałam szybciej, niż pomyślałam.
– To może tu? – zaproponował i wyczułam, że mówi całkiem poważnie. – Wykończymy ten dom w leśnej głuszy, a potem ja w nim będę wykańczał ciebie co noc! Co ty na to?
Zmrużyłam oczy.
– Myślę, że ten pomysł mi się podoba. Ale ostrzegam, że będę krzyczeć bardzo głośno!
– Taką mam nadzieję!
Czytaj także: „Przeze mnie straciła rodzinę i dziwaczała w leśnej chacie. Gdy poznała prawdę, musiałam przed nią uciekać” „To miała być jednorazowa przygoda, ale kochanka nie daje mi spokoju. Wystraszyłem się, gdy żona zadzwoniła ze szpitala”
„Od lat żyję w kłamstwie, a narzeczona jest dla mnie przykrywką. Wiem, że nigdy jej nie pokocham, bo nie jest facetem”