„Nie mogliśmy się z mężem swobodnie kochać, bo za ścianą była teściowa. Hamulce puściły nam pośrodku lasu”

szczęśliwa para fot. Adobe Stock, aletia2011
„– Po prostu nie mogę się wyluzować, wiedząc, że ona jest za ścianą. Próbowaliśmy z głośną muzyką, w łazience z puszczoną wodą, staraliśmy się być kompletnie cicho… Ale to jest blokada tutaj – popukałam się w skroń”.
/ 01.10.2023 21:15
szczęśliwa para fot. Adobe Stock, aletia2011

Postanowiliśmy kupić z mężem dom, który będzie naszą przystanią. Wyobrażaliśmy sobie, że poszukiwania zajmą nam dwa, góra trzy tygodnie, i wkrótce wprowadzimy się do naszego idealnego lokum. Tymczasem mijał czwarty miesiąc, a kolejne odwiedzane domy były niedoskonałe.

Zamieszkaliśmy z teściową

Ponieważ nasze oba mieszkania zostały już sprzedane, a nie chcieliśmy uszczuplać rezerwy budżetowej na ewentualny remont, postanowiliśmy przemęczyć się te parę tygodni, które potem zmieniły się w kilka miesięcy, u mamy Michała. Nie, to nie tak, że była upiorną teściową czy nadopiekuńczą mamuśką jak z dowcipów. Bardzo lubiłam moją teściową, dobrze nam się razem mieszkało, nie wchodziłyśmy sobie w drogę. Było tylko jedno „ale”.

– My teraz w ogóle nie uprawiamy seksu – zwierzyłam się przyjaciółce. – Ona ciągle jest w domu, wychodzi tylko do ogródka, ale to się nie liczy, bo i tak wszystko by słyszała spod okna.

– I co? Michał chce udawać przed mamusią, że jest niewinnym chłopcem? Przecież on ma już prawie cztery dychy! – Karina przewróciła oczami.

– Nie Michał, tylko ja – sprostowałam. – Po prostu nie mogę się wyluzować, wiedząc, że ona jest za ścianą. Próbowaliśmy z głośną muzyką, w łazience z puszczoną wodą, staraliśmy się być kompletnie cicho… Ale to jest blokada tutaj – popukałam się w skroń. – Cała się spinam, stresuję i tylko czekam, aż mama zacznie walić w ścianę, żebyśmy się uspokoili…

– No to faktycznie przerąbane – westchnęła przyjaciółka. – Naprawdę musicie się pospieszyć z tym własnym domem, dziewczyno!

Byłam już sfrustrowana

Byłam coraz bardziej skłonna wziąć już pierwszy lepszy szeregowiec, byle tylko wyprowadzić się od teściowej i zacząć prawdziwe wspólne życie z mężem. Ale słowo daję, każda z oglądanych willi miała jakiś potężny feler!

W kolejny weekend mieliśmy zaplanowane oglądanie czterech domów w promieniu stu kilometrów. Pierwszy okazał się ładny i bardzo tani, ale w okolicy była ferma norek. Smród można sobie wyobrazić. Drugi był nieźle położony, miał dobre fundamenty i ładny ogród oraz babcię z prawem dożywotniego pobytu na piętrze. Trzeci był w stanie nie tyle surowym, co kompletnie rozgotowanym, jeśli mogę użyć takiej metafory. Wszystko tam było do przerobienia lub likwidacji: od ohydnej, lakierowanej boazerii na ścianach, przez absurdalnie wielki kominek niczym wyjęty z jakiegoś gotyckiego zamku, po kompletnie niepasujące ani do wnętrza, ani w ogóle do niczego gipsowe płaskorzeźby główek aniołków ze skrzydełkami na suficie.

– Dziękujemy, musimy jeszcze pomyśleć – uśmiechnęłam się z przymusem do oprowadzającego nas agenta. – No i mamy jeszcze ten czwarty dom w lesie. To co? Widzimy się tam za godzinę?

Agent przytaknął i poprosił, żebyśmy jechali za nim samochodem. Ale po kilku minutach jazdy zadzwonił do Michała zdenerwowany i przekazał, że dostał pilny telefon od ciężarnej żony i musi natychmiast do niej wracać.

– Nieeee… Albo zobaczymy go dzisiaj, albo ja rezygnuję… – jęknęłam tak głośno, że musiał mnie usłyszeć.

Michał jeszcze przez moment z nim rozmawiał i w końcu zatrzymaliśmy się na poboczu, a agent przekazał nam klucze i kod do alarmu założonego w domu.

– Zaraz załatwię to z właścicielką – obiecał. – Po prostu państwo tam jedźcie, spokojnie obejrzyjcie dom i dajcie mi znać. Nie ma pośpiechu.

Dziko, cicho i intymnie

Dom okazał się nowoczesną, niewykończoną bryłą kompletnie pustą w środku, więc niewiele było tam do oglądania. Nie było żadnego źródła oświetlenia, a było już po zmroku, więc używaliśmy latarek w telefonach. Jednak lokalizacja w niewielkim lesie była całkiem w porządku, droga dobra, a obecności grzyba ani upiornych płaskorzeźb nie stwierdziliśmy.

– Tyle że wszystko tu trzeba zrobić od zera… – westchnęłam. – Podłogi, łazienki, kuchnię… Chciałam, żeby to już było… Może jednak weźmiemy aniołki? Da się je pewnie skuć.

Michał opierał się w mroku o ścianę z wyrazem rezygnacji na twarzy. Też miał dość. Rano znowu próbowaliśmy z seksem i znowu  zestresowałam się, słysząc nucenie teściowej w kuchni, że nic z tego nie wyszło.

Nagle poczułam ogrom czułości i miłości do niego. Był mi tak bliski, tak wyrozumiały, tak kochany! Podeszłam do niego, ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam delikatnie, ale z pasją. Oddał mi pocałunek, najpierw z równą delikatnością i czułością, ale po chwili jego wargi stały się bardziej zachłanne. Moje też. Podobnie jak dłonie, którymi chwyciłam mocno jego głowę i przycisnęłam do swojego dekoltu.
Kiedy poczułam jego usta, westchnęłam głęboko i dotarło do mnie, jak bardzo go pragnę, i jak strasznie skumulowało się we mnie to całe pożądanie z kilku tygodni. Przycisnęłam usta do jego ucha.

– Zróbmy to tutaj – wyszeptałam.

– Chodź tu! – wycharczał mi w szyję i znienacka podniósł mnie i docisnął plecami do ściany.

Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek nasz seks był dla mnie tak podniecający, że aż krzyknęłam. Ale przecież byliśmy w domu na kompletnym pustkowiu, nie było żadnej teściowej za ścianą i mogłam drzeć się tak głośno, jak chciałam. A chciałam bardzo!

– Podobasz mi się taka… wyzwolona – wyszeptał mąż, kiedy już się ubrałam z powrotem. – Co mam zrobić, żeby tak było już zawsze, kiedy się kochamy?

– Zamieszkaj ze mną daleko od twojej mamy i jakichkolwiek sąsiadów – odpowiedziałam szybciej, niż pomyślałam.

– To może tu? – zaproponował i wyczułam, że mówi całkiem poważnie. – Wykończymy ten dom w leśnej głuszy, a potem ja w nim będę wykańczał ciebie co noc! Co ty na to?

Zmrużyłam oczy.

– Myślę, że ten pomysł mi się podoba. Ale ostrzegam, że będę krzyczeć bardzo głośno!

– Taką mam nadzieję!

Czytaj także: „Przeze mnie straciła rodzinę i dziwaczała w leśnej chacie. Gdy poznała prawdę, musiałam przed nią uciekać” „To miała być jednorazowa przygoda, ale kochanka nie daje mi spokoju. Wystraszyłem się, gdy żona zadzwoniła ze szpitala”
„Od lat żyję w kłamstwie, a narzeczona jest dla mnie przykrywką. Wiem, że nigdy jej nie pokocham, bo nie jest facetem”

Redakcja poleca

REKLAMA