„Nie mogłem patrzeć, jak żona ślini się do każdego faceta. Wszędzie widziałem jej kochanków, choć ona zaprzeczała”

zazdrosny mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Odstawiłem szklankę, odepchnąłem zaskoczonego Adama i z dziką furią podszedłem do żony. Chwyciłem ją mocno za łokieć, a ona spojrzała na mnie przestraszona. – Co ty wyprawiasz? – Wychodzimy! Natychmiast! – Co? – próbowała zaprotestować, ale nie dałem jej dojść do słowa, tylko gwałtownie pociągnąłem w stronę drzwi”.
/ 26.03.2024 14:30
zazdrosny mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Coraz częściej byłem sfrustrowany i opanowywała mnie nagła furia. Tak było też tym razem. Popatrzyłem na Ankę i byłem krok od wyładowanie na niej swojego gniewu inaczej niż tylko werbalnie

Na bank masz kogoś! – krzyczałem, gdy wróciła później z pracy, bo niby spotkanie się jej przedłużyło. – Wiedziałem! Kim on jest? To twój szef? A może ten pedancik z twojego działu? A może któryś z moich kumpli?

– Zwariowałeś – żona popatrzyła na mnie chłodno i powiedziała to tak spokojnie, że zagotowało się we mnie jeszcze bardziej. – Mam po dziurki w nosie twoich głupich podejrzeń. Powinieneś się leczyć!

Przysięgam, naprawdę miałem ochotę ją uderzyć. Ten jej spokój był dla mnie jak policzek. Wolałem, gdyby mi odpyskowała, ale jak widać dobrze się maskowała w swoim kłamstwie i nie potrafiłem jej złamać. Musiałem się opanować, więc wyszedłem ochłonąć na zewnątrz. Z tyłu głowy miałem bowiem niedawną aferę, po którym z ledwością przekonałem Ankę, by mi wybaczyła.

Z drugiej strony może coś by wreszcie do niej dotarło, gdybym nią porządnie potrząsnął? Zrozumiałaby, że nie ma prawa robić ze mnie głupka i rogacza na każdym kroku. W ogóle nie rozumiała, jak mnie krzywdzi.

Skręcało mnie z zazdrości

Około miesiąc temu świętowaliśmy ze znajomymi sukces Gosi, jednej z koleżanek, której udało się zorganizować wernisaż swoich prac. Trzeba jej było przyznać, że miała talent, ale nie mogła się wybić, aż do teraz.
Sączyłem wówczas kolejnego drinka i obserwowałem moją żonę, jak rozdaje uśmiechy na prawo i lewo. Kokietowała chyba każdego i naiwnie myślała, że ja tego nie widzę? Byłem pewien, że nie tylko ja dostrzegam jej zachowanie i czułem się jeszcze gorzej. Wszyscy zapewne myśleli o mnie jak o rogaczu. Naprawdę powstrzymywałem się, by nie zrobić awantury.

Nagle zobaczyłem, jak Anka rozmawia z gościem, który był znajomym Gosi. Wielki pan artysta, przez którego łóżko pewnie przewija się tabun kobiet. I Anka pewnie miała być kolejna. Tak właśnie myślałem, patrząc na nich. Chichotali, on dotykał jej ramienia i wpatrywał się w nią rozmarzonym wzrokiem. Widziałem, że jest między nimi jakaś chemia i aż mnie skręcało z zazdrości.

– Co ty masz taką kwaśną minę? – obok mnie stanął Adam. – Wszystko OK?

–  Nic nie jest tok. Widziałeś, jak zachowuje się moja kochana żoneczka? – wycedziłem ze złością.

– Anka? – zdziwił się.

– No Anka, Anka! Patrz, jak migdali się z tym gachem. Zaraz zaczną się całować!

To był mały skandal

Adam podążył za moim wzrokiem, a potem popatrzył na mnie nie ze współczuciem, ale z rozbawieniem.

– Chyba przesadzasz – powiedział. – Przecież tylko gadają. Jesteśmy na specyficznej imprezie, więc wyluzuj.

– Ale on się na nią gapi jak na potencjalną kandydatkę do łóżka!

– Zaczynasz przeginać, wiesz? –  zirytował się kumpel.

– Serio? Koleś rozbiera ją wzrokiem, a ona się cieszy jak idiotka.

Adam popatrzył na mnie, westchnął i powiedział.

– Nie obraź się stary, ale masz chyba jakiś problem i to duży. Anka jest piękną kobietą, więc to normalne, że inni mężczyźni będą się nią interesować.

Tego było za wiele. Odstawiłem szklankę, odepchnąłem zaskoczonego Adama i z dziką furią podszedłem do żony. Chwyciłem ją mocno za łokieć, a ona spojrzała na mnie przestraszona.

– Co ty wyprawiasz?

– Wychodzimy! Natychmiast!

– Co? – próbowała zaprotestować, ale nie dałem jej dojść do słowa, tylko gwałtownie pociągnąłem w stronę drzwi.

Wielki pan artysta został z zaskoczoną miną. A w knajpie zapadła cisza. Wszyscy znajomi patrzyli się na nas dość dziwnie. Niech się patrzą! Nie pozwolę robić z siebie kretyna na ich oczach.

Pokłóciliśmy się

Anka była na tyle bezczelna, że całą drogę powrotną nie odzywała się do mnie, a w domu udawała, że  w ogóle nie wie, o co mi chodzi. Uświadomiłem jej więc, że zachowywała się jak jakaś ladacznica i że wszyscy patrzyli na jej flirt z tym zakichanym artystą.

– Jeśli tak się zachowujesz, kiedy jestem bok, to na co sobie pozwalasz, gdy mnie nie ma, co? Z wszystkimi tak się migdalisz? – atakowałem ją.

– Pogięło cię?! – Zamieniłam kilka zdań z facetem, a ty się wściekasz! I to zdarza się już kolejny raz. – Wiesz, jakiego wstydu nam narobiłeś? – Widziałeś, jak się wszyscy gapili? Jak ja się im na oczy pokażę?

– To ty powinnaś się wstydzić, a nie ja! – krzyknąłem. – Nie będę bezczynnie patrzył, jak prawie mnie zdradziłaś na oczach wszystkich. Możesz mi mydlić oczy, ale nie jestem głupi. Widzę, co wyprawiasz od długiego czasu!

Byłem tak potwornie wściekły, że ścisnąłem Ankę za ramiona i potrząsnąłem nią z całej siły. Uciekła do sypialni i zamknęła drzwi na klucz. Należało się jej.

Myślałem, że coś zrozumiała

Na drugi dzień przeprosiłem ją, bo dąsała się. Przez kolejne 3 tygodnie chodziła jak w zegarku. Zauważyłem, że gdy jesteśmy w większym gronie, nie rozmawia z mężczyznami. Wciąż byłem jednak czujny, bo widziałem, jak nawet nasi kumple gapią się na nią, jakby była łakomym kąskiem. Nie umiałem tego dusić w sobie i wybuchałem w domu. Co rusz robiłem jej awantury.

Po kolejnej Anka rzuciła mi na stół plik wydruków.

– Masz, poczytaj sobie o zazdrości patologicznej – powiedziała. – Wszystkie objawy do ciebie pasują. No, może jeszcze mnie nie bijesz, ale już mi pokazałeś, że jesteś do tego skłonny, bo zrobiłeś się agresywny.

Zwariowała? Ale wymyśliła! Nie zamierzałem niczego czytać, bo zazdrość w związku jest normalna. Przecież to świadczy tylko o tym, że ją kocham. To ona nie powinna prowokować innych. Zebrałem kartki i wyrzuciłem do kosza.

Nagle mnie zostawiła

Kolejne dni mijały w spokoju, aż wróciła tak późno z pracy. Zagotowało się we mnie. A Anka, wysłuchała moich pretensji i zniknęła w sypialni. Wyszło po godzinie, ciągnąc za sobą dwie walizki.

– Co ty wyprawiasz? – zapytałem zaskoczony.

– Nie widać? Wyprowadzam się. To koniec!

– Nie możesz. Do cholery, jestem twoim mężem. To przez moją zazdrość?

– Domyśl się – zakpiła.

– Zostań. Zmienię się, przysięgam!

Nie wierzę, że się się zmienisz – pokręciła głową. – Kocham cię, ale niszczysz nasze życie. Musisz pójść się leczyć, inaczej nic już nie będzie z naszego małżeństwa.

Milczałem, choć miałam ochotę wybuchnąć. Wiedziałem jednak, że tylko pogorszę sytuację. Ciekawe, do kogo się wyprowadza?

– Zostawiasz mnie?

– Jak widać. Zadzwoń, jeśli zaczniesz terapię i coś zrozumiesz. Może wtedy dam ci jeszcze szansę. A jeśli uważasz nadal, że nie masz problemu, to spotkamy się w sądzie na rozprawie rozwodowej.

– Jesteś podła. Wymyśliłaś sobie głupi pretekst, żeby odejść do jakiegoś gacha, prawda?

– Ty naprawdę nic nie rozumiesz – powiedziała gorzko.

Po chwili usłyszałem, jak zamknęły się za nią drzwi, a za chwilę , jak jej auto odjechało. Jeszcze wróci do mnie z podkulonym ogonem.

Czytaj także: „Mąż nalega na przeprowadzkę do teściów. Nie mam ochoty zostać ich opiekunką po tym, jak mnie potraktowali”
„Rodzice traktowali mnie jak przynętę na zamożnego męża. Miałam złapać na dziecko syna bogaczy”
„Mąż się mną znudził i znalazł sobie kochankę. Gdy się zabawił, wrócił z podkulonym ogonem, ale nie miał już do czego”

Redakcja poleca

REKLAMA