„Nie mogłem być już sponsorem dzieci, więc zerwały ze mną kontakt. Dla bandy egoistów stałem się bezużytecznym dziadem”

samotny starszy mężczyzna fot. Getty Images, 10'000 Hours
„Bardzo trudno było mi to przyznać, ale w końcu dotarła do mnie prawda — wychowałem bandę nierobów i egoistów, którzy przez całe życie liczyli na finansowe wsparcie z mojej strony. A gdy się okazało, że źródełko wyschło, to moje dzieci zupełnie zapomniały o ojcu”.
/ 28.08.2023 19:45
samotny starszy mężczyzna fot. Getty Images, 10'000 Hours

Wychowałem trójkę dzieci. Przez większość życia pracowałem po kilkanaście godzin dziennie, aby je wykształcić i zapewnić dobry start w dorosłe życie.

Lekcje angielskiego, dodatkowe kursy, zajęcia sportowe czy zagraniczne obozy językowe — na to szła spora część mojej emerytury.

Myślałem, że kiedyś się odwdzięczą

Potem sponsorowałem wkłady własne do mieszkań i gwarantowałem finansową pomoc przy meblowaniu i wyposażaniu ich gniazdek. A nierzadko bywało tak, że wspomagałem ich przelewami, bo okazywało się, że wypłata szła na ratę kredytu, zakup nowoczesnego sprzętu czy zagraniczną wycieczkę. Życie w wielkim mieście nie było tanie. Jednak nie narzekałem.

Byłem szczęśliwy, że mogę pomóc swoim dzieciom. Liczyłem też na to, że Marysia, Marcin i Miłosz odwdzięczą mi się na stare lata i nie zostawią ojca w potrzebie. Bardzo się myliłem. W wieku 70 lat postanowiłem przejść na emeryturę. Wprawdzie byłem znakomitego zdrowia i spokojnie mogłem jeszcze trochę popracować, to jednak podjąłem decyzję o przejściu na zasłużoną emeryturę.

— Panie Stanisławie, jeżeli zmieni pan zdanie, to drzwi naszej firmy są zawsze otwarte — przekonywał mnie prezes ostatniego dnia pobytu w firmie.

Tego akurat mogłem być pewien. Posiadałem zawód, który zawsze cieszył się dużym wzięciem. Dlatego też byłem jednym z niewielu seniorów, których pracodawca nie wysyła na emeryturę.

— To bardzo miłe z pana strony— powiedziałem zgodnie z prawdą. — Ale doszedłem do wniosku, że czas najwyższy odpocząć i zwolnić tempo — dodałem.

Potem uprzejmie poinformowałem, że jak zmienię zdanie, to na pewno się zgłoszę. Jednak w głębi duszy podejrzewałem, że jest to mało prawdopodobne. W końcu zamierzałem w pełni oddać się swoim pasjom, na które zawsze brakowało mi czasu. Na emeryturze zamierzałem wędkować, czytać książki i chodzić do kina. No i wreszcie miałem w planach spędzać więcej czasu z dziećmi.

Tato, wyślij mi przelew

Kilka pierwszych dni życia emeryta upłynęły mi na odpoczynku. Nie musiałem zrywać się z samego rana i wreszcie miałem czas na spokojne wypicie porannej kawy. Trochę trwało zanim się do tego przyzwyczaiłem, ale szybko przekonałem się, że jest to bardzo miłe. Potem zacząłem się trochę nudzić. Postanowiłem zaprosić dzieci na weekend.

— W ten weekend nie mogę, bo mam firmowy wyjazd — powiedziała Marysia.

No tak, moja córka pracowała w korporacji i miała niewiele czasu na życie prywatne. Podobnie było z Miłoszem.

— To był bardzo ciężki tydzień, więc w weekend chciałbym się wyspać — poinformował mnie młodszy syn.

Doskonale to rozumiałem, więc nie naciskałem. Gdy zadzwoniłem do Marcina, to dowiedziałem się, że popsuł mu się samochód i nie ma jak przyjechać.

— W dodatku mechanik zażyczył sobie tak kosmiczną cenę za naprawę, że mocno to nadwyręży mój budżet — żalił się mój najstarszy syn. I kiedy myślałem, że już się pożegna, to nagle rzucił od niechcenia.

— A może wysłałbyś mi przelew? —  usłyszałem w słuchawce. —  Mógłbym zapłacić za naprawę jeszcze w tym tygodniu, co na pewno bardzo by ją przyspieszyło.

Szybko dokonałem w myślach obliczeń. Wprawdzie ostatnia wypłata była powiększona o odprawę, ale miałem kilka niespodziewanych wydatków. Na emeryturę musiałem jeszcze poczekać, a moje konto świeciło pustkami.

— Przykro mi synku, ale nie dam rady — powiedziałem ze smutkiem.

Marcin był mocno rozczarowany. I chociaż nie powiedział tego wprost, to słyszałem w jego głosie złość. „No cóż, przejdzie mu” — pomyślałem.

Nawet do głowy mi nie przyszło, że to zaważy na naszych dalszych relacjach.

Nie mogłem ich dłużej wspierać

Szybko przekonałem się, dlaczego emeryci tak narzekają na swoją sytuację ekonomiczną. Wprawdzie moja emerytura i tak była wyższa niż większości moich równolatków, to i tak nijak się miała do moich wypłat. A gdy jeszcze trochę podupadłem na zdrowiu, to zobaczyłem jak dużą część tego uposażenia pochłaniają wizyty w aptekach.

Mimo to radziłem sobie całkiem nieźle. Żyłem dosyć skromnie, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Jedyne moje zmartwienie dotyczyło dzieci. Odkąd przeszedłem na emeryturę, to nikt z całej trójki mnie nie odwiedził ani do mnie nie zadzwonił. Wreszcie po kilku tygodniach doczekałem się.

— Cześć córeczko —  powiedziałem uszczęśliwiony. — Bardzo cieszę się, że dzwonisz — dodałem.

— Co tam tatku u ciebie? — zapytała córka. I gdy już zacząłem jej opowiadać, co u mnie słychać, to szybko mi przerwała.

— Bo ja mam do ciebie prośbę. Mógłbyś wspomóc mnie finansowo? — zapytała. — Trafiła mi się świetna okazja na zagraniczną wycieczkę, ale ja akurat nie dysponuję gotówką — dodała szybko.

Zrobiło mi się przykro, że dzwoni jedynie w tym celu.

Niestety nie mogę ci pomóc — powiedziałem po chwili.

—  Ale dlaczego? — w głosie swojej córki usłyszałem rozczarowanie.

— W tej chwili nie stać mnie na to — odpowiedziałem licząc, że córka mnie zrozumie.

Niestety. Marysia tylko westchnęła i szybko się pożegnała. A potem nie kontaktowała się ze mną przez kolejne tygodnie. Tłumaczyłem sobie, że zachowanie Marysi to przejściowa sprawa. Po prostu chciała wyjechać na wakacje, a ja nie mogłem jej pomóc. Jednak szybko przekonałem się, że moja córka to rozpieszczona egoistka. Podobnie jak jej bracia.

— Pożyczysz mi tato kilka tysięcy? — zapytał kilka tygodni później Miłosz.

—  A kiedy oddasz? — zapytałem.

Przez wszystkie te lata ani razu nie doczekałem się jakiegokolwiek zwrotu zwrotu.

— No wiesz, przecież jesteś moim ojcem — usłyszałem oburzony głos Miłosza.

A gdy powiedziałem mu dokładnie to co Marysi, to on także szybko zakończył połączenie. Podobnie jak jego siostra nie znalazł potem czasu aby odezwać się do ojca. Przez kolejne tygodnie próbowałem namówić swoje dzieci do odwiedzin, ale żadne z nich nie znalazło na to czasu. A gdy zasugerowałem, że to ja mogę do nich przyjechać, to cała trójka znalazła tysiące powodów, dla których nie jest to dobry pomysł.

Stałem się dla nich bezużyteczny

Przez kolejne miesiące żadne z moich dzieci nie zainteresowało się starym ojcem. Od momentu zaprzestania wysyłania przelewów kontakt z ich strony urwał się całkowicie. Ja też nie dzwoniłem, bo czekałem na ruch z ich strony. Nie doczekałem się.

I chociaż bardzo trudno było mi to przyznać, to w końcu dotarła do mnie prawda — wychowałem bandę nierobów i egoistów, którzy przez całe życie liczyli na finansowe wsparcie z mojej strony. A gdy się okazało, że źródełko wyschło, to moje dzieci zupełnie zapomniały o ojcu. Ale do kogo mogłem mieć pretensje? Tak je w końcu wychowałem.

Było mi ciężko z myślą, że dzieci się ode mnie odwróciły. Ale żyłem dalej. Zapisałem się do klubu seniora, w którym poznałem wspaniałych ludzi. Niestety podczas jednej z wycieczek potknąłem się i bardzo niefortunnie złamałem nogę.

— Będzie potrzebował pan opieki — powiedział mi lekarz gdy wręczał mi wypis ze szpitala. — To poważne złamanie, więc nie można tego lekceważyć —  dodał.

Tego akurat mogłem się domyślić. Nie dałem rady się poruszać, a kule pomagały jedynie na kilka minut. Od razu po powrocie do domu obdzwoniłem dzieci.

— A możesz zadzwonić do Marcina? — zapytała Marysia. — Ja akurat jestem w trakcie kursu i nie mam szans aby się z niego wyrwać — dodała.

A potem powiedziała mi, że musi zdobyć nowe umiejętności, aby więcej zarabiać. Zabrzmiało to jak zarzut.

— Mam na głowie nowy projekt, którego nie mogę odpuścić — usłyszałem od Marcina. A potem dodał, że to jego szansa na awans i wyższe zarobki. Znowu poczułem się winny.

Został mi tylko Miłosz. „Na niego na pewno będę mógł liczyć” — pomyślałem z nadzieją. Niestety rozczarowanie było bardzo gorzkie.

— Wziąłem nadgodziny i teraz nie mogę się wycofać — usłyszałem od najmłodszego syna. — Chyba rozumiesz, że życie w dużym mieście nie jest tanie — dodał.

I tak oto zostałem zupełnie sam. Nie wiedziałem jak i czy w ogóle sobie poradzę. Samo przejście do łazienki czy kuchni było ogromnym wyczynem. A jak miałem zrobić zakupy czy zapłacić rachunki? Nie wspominając już o wizycie u lekarza. Prawie się załamałem.

Na szczęście miałem przyjaciół z klubu seniora. Gdy tylko do nich zadzwoniłem, to od razu kilku zgłosiło się do pomocy. Jeden robił zakupy, drugi płacił mi rachunki, a trzeci zawiózł mnie do lekarza. W tym samym czasie na dzieci nie mogłem liczyć. Żadne z nich nie zadzwoniło do mnie ani razu i nie zainteresowało się jak sobie radzę w tej trudnej sytuacji. Tego się nie spodziewałem. I chociaż teraz z moim zdrowiem jest już zdecydowanie lepiej, to najbardziej boli mnie serce. Okazało się, że wychowałem trójkę egoistów, którzy odzywali się do mnie jedynie wtedy gdy potrzebowali pieniędzy.

Czytaj także:
„Dla kochanki byłem tylko bankomatem. Gdy zachorowałem, zestresowała się, że straci moją kasę, a nie mnie”
„Dla rodziny byłem bankomatem. Kiedy straciłem pracę i nie miałem na chleb, nazwali mnie żebrakiem i zostawili samego”
„Córka sąsiadki ją zaniedbuje, a wnuk - pijaczyna zrobił z niej sobie bankomat. Nie mogłam na to patrzeć, musiałam działać”

Redakcja poleca

REKLAMA