„Nie mogłam uwierzyć, że przyjaciółka uwiodła mojego ojca. Mam teraz do niej mówić >>mamo<<?”

zła dziewczyna fot. Adobe Stock, Prostock-studio
„– Kocham twojego tatę, możesz mi wierzyć lub nie, jak wolisz, ale naprawdę go kocham. Przy nim czuję się bezpieczna, jestem z nim szczęśliwa. Jego wiek nie ma dla mnie żadnego znaczenia – dodała cicho. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem”.
/ 08.01.2024 18:30
zła dziewczyna fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Kaśka dołączyła do naszej klasy rok przed maturą. Mimo iż byłyśmy jak ogień i woda, natychmiast się zaprzyjaźniłyśmy. Kaśka była smukła i wysoka. Miała sylwetkę lalki Barbie. Lekko kręcone włosy i ogromne zielone oczy, które przyciągały uwagę. Słowem, była uroczą dziewczyną, którą interesowali się wszyscy chłopcy w szkole.

Czułam się jak szara myszka

Ja za to miałam brązowe oczy i krótkie włosy, których kolor trudno było nawet określić. Byłam niskiego wzrostu. Na pewno niższa niż większość dziewczyn i z pewnością nie potrafiłam wzbudzić takiego entuzjazmu u chłopców jak Kasia.

Wszyscy zastanawiali się, czemu się zaprzyjaźniłyśmy, jednak my po prostu doskonale się ze sobą dogadywałyśmy. Razem uczyłyśmy się angielskiego. Spędzałyśmy ze sobą coraz więcej czasu. Siedziałyśmy razem w ławce, a po szkole byłyśmy praktycznie nierozłączne. Doskonale pamiętam ten moment, kiedy po raz pierwszy zaprosiłam ją do mojego domu.

Była zawstydzona

Któregoś razu, poprosiłam ją o pomoc w farbowaniu włosów. Stałyśmy w łazience, ubrane tylko w podkoszulki i rozbawione do łez. Tak zastał nas mój ojciec, który wydawał się zaskoczony.

– Dzień dobry drogie panie – powiedział wyraźnie rozbawiony naszym wyglądem.

– Dzień dobry panu – Kasia, wyraźnie zażenowana, nieśmiało podała mu dłoń.

– Tato, możesz włączyć gaz pod garnkiem na makaron? Sos jest w lodówce. Już za chwilę skończymy – pocałowałam ojca w policzek.

Nie rozumiałam, czego wstydzi się moja przyjaciółka. Po upływie pół godziny, wszyscy zasiedliśmy w jadalni do wspólnego posiłku. Kaśka wydawała się nieco zakłopotana. Nieustanie pocierała dłoń o dłoń. Unikała nas wzrokiem.

– Nie miałem pojęcia, że moja Dotka ma tak urocze przyjaciółki – tata starał się komplementować Kaśkę.

– Dziękuję – odpowiedziała tylko. I cała oblała się rumieńcem.

Zazdrościła mi ojca

Następnego dnia w szkole wydawała się nieobecna, nie reagowała na to, co do niej mówiłam. Po zakończeniu lekcji poszłyśmy na deser do naszej ulubionej kawiarni.

– Kaśka, co się z tobą dzieje? – zapytałam ją w końcu.

– Zazdroszczę ci – odpowiedziała cicho.

– Czego ty mi zazdrościsz?

–  Nie czego, a kogo. Zazdroszczę ci takiego tatusia... To skarb mieć takiego ojca

– No tak, ojciec jest spoko, ale chyba trochę przesadzasz z tą zazdrością. Zwyczajny facet.

–  Nie przesadzam. Mój jest kompletnie inny. A twoja matka gdzie jest? – niespodziewanie zapytała. – Nigdy o niej nie wspominałaś.

–  Ty o swoich rodzicach też nie – pierwszy raz prowadziłyśmy taką rozmowę.

–  Bo nie ma o kim – westchnęła Kaśka, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.

– Moja matka nie mieszka z nami – powiedziałam powoli.

Zorientowałam się bowiem, że Kaśka nie ma zamiaru mi nic powiedzieć.

– Od zawsze jestem tylko ja i tata. Mama odeszła, kiedy miałam kilka miesięcy.

– I twój ojciec nie ożenił się ponownie?

–  Nie. Co prawda, pojawiały się różne kobiety, ale szybko znikały. On zawsze twierdził, że to ja jestem dla niego najważniejszą osobą w jego życiu– odparłam z uśmiechem.

Poznałam jej historię

Od tamtej chwili Kasia regularnie mnie odwiedzała, czasami nawet zostawała na całą noc. Zamykałyśmy się w moim pokoju i rozmawiałyśmy

Wreszcie po kilku tygodniach powiedziała mi, jak układa się jej z rodziną. Miała dwójkę braci, bliźniaków. Niestety z powodu alkoholizmu jej ojca, znaleźli się w domu dziecka. Matka również miała problemy z alkoholem i niejednokrotnie zdarzało jej się znikać na kilka dni, a nawet tygodni.

Obecnie mieszkam z babcią. Jest całkiem nieźle, ale tęsknię za chłopcami. Babcia nie jest w stanie ich przyjąć, jest już w podeszłym wieku, nie poradzi sobie... Proszę cię tylko o jedno, nie dziel się tym z nikim – poprosiła na koniec.

– Nie ma sprawy! Nie wyjawię twojej tajemnicy – obiecałam, podnosząc w geście przysięgi dwa palce.

– To samo dotyczy twojego ojca – dodała Kasia.

Postanowiłam, że zachowam dla siebie, to co powiedziała mi Kasia. I do dziś nie zdradziłam tego mojemu ojcu. Kasia sama musiała mu powiedzieć, a ja nawet nie wiem, kiedy to się stało...

Nasze drogi trochę się rozeszły

Po zdaniu matury przeniosłam się na studia do Warszawy. Było mi smutno i przykro ograniczać moją przyjaźń z Kasią, ale też nie mogłam zrezygnować ze swoich planów. Umówiłyśmy się, że będziemy utrzymywać kontakt, będziemy do siebie dzwonić i wysyłać e–maile. Po prostu pielęgnować naszą przyjaźń. Kasia zapisała się na dwuletnie studium dla sekretarek. Chciała jak najszybciej zacząć pracę. Jej największym marzeniem było wydostać swoich braci z domu dziecka.

Na początku często odwiedzałam ojca. Byłam z nim bardzo związana i brakowało mi go. Za każdym razem spotykałam się również z Kasią. Wydawało mi się, że z każdym miesiącem moja przyjaciółka staje się coraz bardziej atrakcyjna, a jednocześnie wydawała się zasmucona...

Gdy na drugim roku studiów spotkałam Witka i bez reszty się w nim zakochałam, pierwszą osobą, do której zadzwoniłam, była Kasia.

– Nie masz pojęcia, jak bardzo jestem szczęśliwa. On jest po prostu. On jest…. –  szukałam właściwego słowa, żeby opisać mojego chłopaka –  po prostu niesamowity! Przyjedź do mnie – prosiłam. – Musimy porozmawiać...

Zakochała się w kimś

Zamknęliśmy się w moim niewielkim, wynajmowanym pokoju i gadałyśmy ze sobą przez całą noc. Następnego dnia, po południu, miałam przedstawić Kasi Witka. W głębi duszy odczuwałam pewien niepokój... Kasia była tak urocza. Bałam się, że oczaruje mojego Witka. Nic takiego się jednak nie stało. Kiedy odprowadzałam ją na stacje, powiedziałam jej o moich obawach. Zaskoczyła mnie jej reakcja. Po prostu się roześmiała. Byłam gotowa na wiele, ale na pewno nie na tak gwałtowny wybuch radości.

–  Nie ma powodu do strachu, bo jestem zakochana, niesamowicie zakochana...

–  Co?! I mówisz mi to dopiero teraz?! –  wykrzyczałam, widząc nadjeżdżający pociąg –  To tak wygląda twoja przyjaźń? Kiedy go poznam?

–  Kiedy nadejdzie odpowiedni moment. Do zobaczenia, kochana –  przytuliła mnie mocno i weszła do wagonu.

Próby wyciągnięcia z niej czegokolwiek przez telefon okazały się niemożliwe. Kasia nie była skłonna do rozmowy, argumentując, że nie jest pewna, czy coś z tego wyniknie. Następnie nadszedł czas sesji i problemów z wymagającym egzaminem. To wszystko zajęło moją uwagę. Po zakończeniu sesji ja i Witek mieliśmy zamiar spędzić dwa tygodnie w górach. Więc zanim wróciłam do domu, minęło sporo czasu.

Byłam w szoku

Kilka razy zdarzyło się, że ojciec podczas naszych rozmów sugerował, że ma mi do przekazania ważne informacje, lecz nie chcę o tym rozmawiać przez telefon. W końcu, w przypływie odwagi zdecydowałam się zapytać.

– Tato, jesteś chory?

Na to on, wyraźnie rozbawiony odparł:

–  Nie, skarbie, zapewniam, że nie jestem chory. Nie przejmuj się.

Mimo jego uspokajającego tonu wracałam do domu zaniepokojona. Drzwi otworzyła... Kasia. Była ubrana w szlafrok, a jej mokre po kąpieli włosy miała owinięte w mój ulubiony ręcznik. Stałam w drzwiach kompletnie osłupiała, a Kasia wyglądała na równie zaskoczoną. I tak byśmy stały, nie wiadomo jak długo, gdyby nie otworzyły się drzwi do łazienki i nie dobiegł mnie głos mojego ojca.

– Kto przyszedł kochanie?

Nawet ojciec był zaskoczony moją obecnością. Rzeczywiście, zapomniałam poinformować go o przyjeździe. W efekcie zrobiłam mu niespodziankę. Choć chyba najbardziej zaskoczona w tej sytuacji byłam ja! Pierwszą osobą, która się odezwała była Kasia.

Chciałam, żeby mi wyjaśnili

– Zrobię kawę i pogadamy – powiedziała, po czym bez słowa obróciła się i zniknęła w progu kuchni.

Podeszłam do taty, kompletnie nie wiedząc, jak powinnam się teraz zachować.

– Witaj, mała – przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. – Powinienem był ci o tym wcześniej powiedzieć.

– Powinieneś – odpowiedziałam, po czym zamknęłam się w łazience.

Siedziałam tam dłuższą chwilę na skraju wanny, wpatrując się bezmyślnie w ścianę. Nie miałam siły, by wyjść i pójść do kuchni. Nie miałam jednak wyboru. Gdy stanęłam w progu, oboje siedzieli przy stole, popijając kawę. Zajęłam swoje miejsce, a Kasia od razu zaczęła mówić.

–  Proszę, Dorota, nie bądź na mnie zła. To nie jest tak, że robię coś przeciwko tobie... Naprawdę, z całego serca kocham Wojtka.

Nie wiedziałam, o czym ona mówi. Nie dowierzałam, że to się dzieje naprawdę. Nagle zaczęłam histerycznie chichotać...Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić, że moja koleżanka miałaby odwagę zwracać się do mojego ojca po imieniu! Mój tata patrzył na mnie z zaskoczeniem, a Kaśka z przerażeniem w oczach. Ich wzrok sprawił, że udało mi się nieco opanować.

Tego było za wiele

–  I co teraz? – zadałam pytanie.

I nie byłam przygotowana na taką odpowiedź.

– Chcemy wziąć z Kasią ślub.

Na pewno powiedział to ojciec, ale ja miałam wrażenie, jakby słowa pochodziły od kogoś innego.

– Kochamy się bardzo i chcielibyśmy być razem. Mamy nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko.

Nie miałam pojęcia, co mam powiedzieć, co mam sądzić na temat tej sytuacji.

Nie mogłam zrozumieć tego, że ona naprawdę pragnęła zostać żoną mojego taty! Oczywiście, był atrakcyjny, ale też dwa razy od niej starszy. Nie mogłam zrozumieć, jak mogła postrzegać go jako partnera! Siedzieliśmy w ciszy, a napięcie rosło z każdą chwilą. W końcu nie mogłam już dłużej znieść tej sytuacji.

–  Idę pod prysznic –  oznajmiłam, pozostawiając ich samych.

Tej nocy nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tym, że w sąsiednim pokoju śpi mój ojciec i najlepsza przyjaciółka. Gdy w końcu wstałam, taty nie było, a Kasia gotowała zupę w kuchni. Bez słowa zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy kuchennym stole. Napawałam się jej przerażonym spojrzeniem. Mimo że znałyśmy się od lat, żadna z nas nie odezwała się słowem.

Musiałam się upewnić

– Kasiu, ty naprawdę chcesz zostać żoną mojego ojca? – zapytałam wreszcie.

– Tak – powiedziała szybko, po czym gwałtownie obróciła się w moim kierunku. – Kocham twojego tatę, możesz mi wierzyć lub nie, jak wolisz, ale naprawdę go kocham, przy nim czuję się bezpieczna, jestem z nim szczęśliwa. Jego wiek nie ma dla mnie żadnego znaczenia –  dodała cicho.

Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.

– Witaj zatem w naszej rodzinie, mamusiu – szepnęłam i nagle obie zaczęłyśmy się śmiać.

Zniknęła ta lodowa bariera, która nas dzieliła. Znowu czułyśmy, że jesteśmy dla siebie ważne i bliskie. Pół roku później wzięli ślub. Witek i ja pełniliśmy funkcję świadków. Udali się na miesiąc miodowy do Pragi, a po powrocie natychmiast rozpoczęli procedurę tworzenia rodziny zastępczej dla braci Kasi. 

Nasza rodzina się powiększyła

Kiedy przyjechałam na święta, w domu już mieszkali dwaj dziesięcioletni chłopcy. Prawdziwe rozrabiaki.

– Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy powinnam być dla was ciocią, czy raczej starszą siostrą? – żartowałam, układając z nimi puzzle.

– Ciocią, ciocią! – krzyknął z radością Adaś.

– Starszą siostrą – odpowiedział Antoś.

Chłopcy byli sympatyczni, ale wprowadzili chaos do naszego dotychczasowego spokojnego domu. Nic nie było takie samo. Tata z chłopcami regularnie chodził na basen, a w planach miał też kupno rowerów dla całej czwórki. Aż poczułam się zazdrosna i powiedziałam do ojca:

– Ze mną nigdy nie byłeś na basenie!

Zaśmiał się.

– Przecież ty nigdy nie chciałaś. Od dzieciństwa na sam widok wody wpadałaś w histerię.

Wyglądają na szczęśliwych

Minął jakiś czas, a ojciec wraz z Kasią zdecydowali się zmienić mieszkanie na bardziej przestronne, ponieważ niedawno Kasia została mamą.

Nie za często u nich bywam. Nie potrafię odnaleźć się w domu, gdzie ciągle coś się dzieje. Ten hałas i bałagan… Dzieciaki sprawiają, że rzadko panuje tam cisza. Mimo to Kaśka, która zawsze jest w ruchu, wydaje się zadowolona – z włosami związanymi w kucyk i błyszczącymi zielonymi oczami, gotuje, prasuje, sprząta. Wygląda na to, że zawsze ma coś do roboty, a mimo to uśmiech niemal nie znika z jej twarzy.

–  Czy ty w ogóle jesteś czasami zmęczona? – zapytałam ją pewnego razu, obserwując jak z maluchem na rękach, przygotowuje stół do posiłku.

– Oczywiście – odpowiedziała z uśmiechem. – Ale miłość do wszystkich moich chłopców i ogromne szczęście, które mi dają, zdecydowanie rekompensują całe zmęczenie. Gdy Bartuś trochę podrośnie, planuję wrócić na studia – dodała. – Wojtek bardzo mnie do tego zachęca.

Z westchnieniem odstawiłam do zlewu pusty kubek po kawie.

– Kasia, kto by przypuszczał, że kiedyś zostaniesz się moją macochą...

I aż mnie zdziwiło, kiedy zaczęła się cicho śmiać.

Ja to przewidziałam, Dorotko – odparła. – Może ci się to wydać niewiarygodne, ale zakochałam się w twoim ojcu już w momencie, kiedy go po raz pierwszy ujrzałam. Pamiętasz ten moment? Farbowałyśmy ci wtedy włosy...

– Pamiętam – podeszłam do niej bliżej. – I cieszę się, że tu jesteś –  wyszeptałam.

Mówiłam prawdę. Chociaż przyznam, że nie całkiem pojmuję zachowanie Kasi. Mianowicie, trudno mi zrozumieć, jak można się zakochać w mężczyźnie, który jest dwa razy starszy. Ale skoro ona i mój ojciec są w tej relacji szczęśliwi, to niech tak pozostanie. Też na tym skorzystałam – mam dużą, szczęśliwą rodzinę.

Czytaj także: „Patryk najpierw dał mi pierścionek zaręczynowy, a potem zostawił samą w górach. To nie jest materiał na męża”
„Kasia traktuje mnie jak księcia, pierze mi gacie i obcina paznokcie. Gdy poznałem jej matkę, zrozumiałem dlaczego”
„Czułam, że delegacja męża to kłamstwo i chodzi o kobietę. Za wszelką cenę chciałam złapać drania na gorącym uczynku”

 
 

Redakcja poleca

REKLAMA