„Kasia traktuje mnie jak księcia, pierze mi gacie i obcina paznokcie. Gdy poznałem jej matkę, zrozumiałem dlaczego”

Para z problemami fot. iStock by GettyImages, Charday Penn
„Co prawda jestem konserwatywnym mężczyzną, ale nigdy nie chciałem, by moja przyszła żona stała się służącą. Kasia jednak sama lgnęła do nadmiaru obowiązków. Nie sądziłem, że matka mogła nauczyć ją tego w najgorszy możliwy sposób”.
/ 04.01.2024 09:18
Para z problemami fot. iStock by GettyImages, Charday Penn

Nie podobają mi się współczesne kobiety. Są wulgarne, głośne, zdają się nienawidzić mężczyzn. Przez długi czas byłem przez to samotny – wszystkie z moich kobiet planowały robić kariery, jednocześnie traktując mnie jak bankomat.

Poszukiwałem skromnej dziewczyny, która kiedyś będzie matką moich dzieci. Tradycyjny podział ról bardzo mi odpowiadał, co nie oznaczało, że chciałem posiąść własną służącą. Ja przynosiłbym do domu pieniądze, a ona: mogłaby pozwolić sobie na dostatnie życie, porządne ubrania i dostatek zabawek dla dzieci. Kasia dała mi nadzieję na taką przyszłość.

– Mnie też bardzo pasuje taka rola – odpowiadała skromnie. – Możemy razem zamieszkać, żebyś przekonał się, że warto...

– Och, kochana, mówisz tak, jakbyś musiała mi coś udowadniać. Wiem, że jesteś wspaniałą kobietą i nie musisz robić nic na pokaz.

– Ale ja szczerze chcę o ciebie zadbać.

– Dobrze, spróbujmy, ale nie ponad siły. Nie musisz szorować okien co weekend – zażartowałem. – Okna nie wiedzą, czy jest Boże Narodzenie, czy może Wielkanoc.

Zaśmiała się szczerze, przytulając się do mojego ramienia. Drobna, niska, z czarnymi jak noc włosami i pięknym uśmiechem. Właśnie tak wyobrażałem sobie przyszłą żonę.

Po pięciu miesiącach związku zamieszkaliśmy więc razem. Kasia, traktująca nasz związek niezwykle poważnie, porzuciła pracę kelnerki i zaczęła zajmować się moim mieszkaniem. Byłem biznesmenem, nie znałem się na zarządzaniu domem – dlatego tym bardziej zaskoczył mnie fakt, że już po pierwszej dniówce zastałem absolutny porządek, lśniące blaty i ułożone równo naczynia. Kasia wydawała się promienieć. Zabrałem ją na wystawną kolację, nie tylko dlatego, by wynagrodzić jej trud, ale również w celu porozglądania się za dobrym miejscem na zaręczyny.

Za bardzo się starała

Miesiące mijały, a ja coraz śmielej odwiedzałem jubilerów i planowałem wymarzony ślub. Kasia codziennie czekała zaś na mnie z ciepłym obiadem i kawałkiem ciasta. Po czasie jej trud zaczął mnie jednak onieśmielać. Od początku wiedziała, że zmagam się z nietrzymaniem moczu i oczekuję na operację. Nie sądziłbym jednak, że zacznie prać brudne gacie za mnie...

– Kasiu, może nie byłem nigdy idealnym gospodarzem, ale są rzeczy, o które potrafię zadbać sam – mówiłem, ze wstydem wyrywając jej z dłoni poplamione majtki.

– To nic takiego – odrzekała skromnie, szorując gacie w łazienkowej umywalce.

Innym razem zaczęła obcinać mi paznokcie u stóp, gdy wylegiwałem się w łóżku z gazetą. Czułem się, jak niedołężny staruszek, a przecież miałem tylko 37 lat. Kiedy po raz kolejny poczęła odsuwać ciężkie meble i wymiatać kurz z okolic, w które i tak nikt nie zagląda, postanowiłem się postawić.

– Kochanie, naprawdę doceniam twój trud i uważam, że będziesz idealną żoną. Pamiętasz, jak opowiadaliśmy sobie, ile chcemy mieć dzieci...?

– I labradora.

– Tak, labradora. Ale widzisz, labrador i szczęśliwa rodzina mi wystarczą. Czuję się nieswojo, kiedy przemęczasz się i zajmujesz się rzeczami, o które mogę zadbać sam. Jesteś do tego codziennie pięknie umalowana, kręcisz włosy... Tak, jakbym miał nie kochać cię bez tego.

Kasia skwitowała moje słowa milczeniem. Czułem, że trawi coś we własnych myślach, a jej oczy powoli się szklą. Przytuliłem ją do siebie mocno i zacząłem głaskać.

– Mówiłeś, że chcesz poznać moich rodziców – powiedziała w końcu.

Nie rozumiałem, dlaczego wypaliła nagle z taką propozycją. Odczułem jednak, że może mieć to coś wspólnego z jej łzami i poświęceniem. Szybko zmieniłem więc temat, oddając się wraz z nią dyskusji o codziennych sprawach. Niedługo potem gdy emocje opadły, zaproponowałem niedzielne spotkanie.

Traktował matkę jak popychadło

Wyobrażałem sobie wiele: nieciekawa okolica, odrapane ściany, może cała rodzina kłębiła się w mieszkaniu wielkości kawalerki... Było całkiem inaczej. Zastałem wypielęgnowany ogródek i piękny dom, u którego progu stała elegancka gospodyni.

Kiedy wszedłem do przedpokoju, moją uwagę przykuł jednak od razu brak ciepła i drobnego bałaganu, nadającego wnętrzu charakteru. Buty były idealne poukładane, porcelana lśniła w przeszklonych półkach, w jadalni czekał zaś na mnie wykrochmalony obrus.

– Danka! Mówiłem ci, żebyś schłodziła sałatkę, a ona opala się i przyciąga muchy! – usłyszałem głos.

– Przepraszam, skarbie – usłyszałem. – No, wejdź już, Kamilku. Ugościmy cię, jak swojego.

Kasia zasiadła przy stole milcząco, pilnując dobrych manier i jedząc tylko tyle, by zapełnić żołądek.

Rozmowa była całkiem miła, a potencjalny teść nie szczędził żartów i opowiastek. W pewnym momencie postanowił wyprosić jednak kobiety.

– Czas na męską rozmowę. – skinął głową, a moja wybranka wraz z matką opuściły pomieszczenie. – Ale najpierw to trzeba polać! Będziemy gadać na sucho? – karcił surowo, wołając przez drzwi.

– Ach, te baby, wszystko trzeba im tłumaczyć. Głupie to, niektóre rzeczy trzeba wbić im do głowy pięścią. Tak to już działa, młody. Jak wychowasz żonę, to i życie szczęśliwszym będzie. Tak zrobiłem i zobacz, na co mnie stać...

Momentalnie wyłączyłem się z rozmowy. Potakiwałem milcząco, wpatrując się w nieskazitelną biel ścian i idealnie przycięte kwiaty.

– Danka! Chodź no sprzątnąć! – wykrzyczał po czasie.

Ona zaś przyszła, posłusznie ogarniając cały rozgardiasz i pucując stół, na który wylało się odrobinę sosu. Z rozgrzanego piekarnika wyjęła potem ciasto.

Miała zasłużyć na brak przemocy?

– Kasiu, kochanie... Tak mi was żal. Żyć z takim tyranem...

– Tata jest dobry. Kiedy w domu jest porządek, a obiad mu smakuje, zachowuje się jak prawdziwy dżentelmen  – tłumaczyła.

– A co, jak nie ma porządku, a zupa jest za słona? – zapytałem wprost.

– Wtedy zdarza mu się bić.

Przytuliłem ją mocno i zaprowadziłem do jadalni. Podałem jej ciepłą herbatę i czekałem na kontynuację historii, ani na moment nie naciskając.

– Mama wpajała mi, że muszę służyć mężczyźnie, by zasłużyć na miłość i spokój. Przez lata uczyła się tego, co lubi tata, a co podnosi mu ciśnienie... Dzięki temu unikała batów – jęła tłumaczyć.

Natychmiast zachciało mi się płakać, ale wstrzymałem łzy, pocierając usilnie oczy palcami. Ta dziewczyna przez cały czas bała się, że zamienię się w jej ojca, jeśli nie będzie spełniać moich zachcianek?

– Uczyła mnie, że jestem głupsza, więc muszę robić więcej, niż wymaga mąż, żeby nie wzbudzać w nim złości. I faktycznie: dopóki mama usługiwała tacie, w domu był spokój. Jeden błąd i zaczynało się bicie. Wtedy musiała szorować całe mieszkanie i polewać mu do kieliszka, aż się nie uspokoi.

– Kasiu! Nie jesteś ani głupia, ani niewarta miłości. Nikt nie zasługuje na agresję. Nie uderzyłbym cię nigdy. A wiesz, czym jest przemoc psychiczna?...

Skinęła głową.

– Stosował ją wobec ciebie nie tylko ojciec, ale też matka. Nie dość, że przyzwalała na wszystko, to uczyła cię jeszcze, że musisz to wszystko znosić, bo jesteś kobietą. Nie masz przez nią poczucia własnej wartości.

Rozpłakała się, a ja pośpieszyłem do biurowej teczki, by wygrzebać z niej pudełko z pierścionkiem. W końcu to jedyne miejsce, którego nie sprzątała... Pal licho w drogą restaurację czy szczyty gór – pragnąłem oświadczyć się jej tu i teraz. Przyjęła zaręczyny.

Niedługo potem udałem się wraz z nią do psychologa i traumatologa. Ci skierowali zaś Kasię na terapię, którą zacząłem opłacać. Minęło trochę czasu, pozwoliła sobie na niedoskonałość i odcięła się od toksycznej rodziny. Ja zaś pojechałem do hodowli, żeby w sekrecie wybrać najpiękniejszego, złotego szczeniaka...

Czytaj także:
„Szukałam mężowi kochanki. Chciałam, żeby w sądzie orzeczono rozwód na moją korzyść. Nie oddam tej ciamajdzie majątku”
„Ojciec mojego dziecka mnie prześladuje. Śledzi mnie i wydzwania. Na ulicy oglądam się za siebie”
„Moja synowa to łachudra bez honoru. Porzuciła swoje dziecko, i teraz chce oskubać mojego syna. Nie pozwolę na to”

Redakcja poleca

REKLAMA