„Czułam, że delegacja męża to kłamstwo i chodzi o kobietę. Za wszelką cenę chciałam złapać drania na gorącym uczynku”

pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Prostock-studio
„Jarek i blondyna siedzieli w hotelowej kawiarni. Szeptała coś do mojego męża, uśmiechając się i zalotnie poprawiając włosy”.
/ 04.01.2024 07:15
pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Autobus był kompletnie zatłoczony, jak to zwykle bywa w godzinach szczytu. Myślałam jedynie o tym, aby jak najszybciej dotrzeć do domu i położyć się na sofie przed telewizorem.

Delegacja miała blond włosy

W domu byłam sama, gdyż mój mąż musiał wyjechać w dwudniową podróż służbową do Szczecina, aby podpisać umowę. Skorzystał z mojego auta, gdyż jego od jakiegoś czasu znajdowało się w serwisie. Z tego powodu musiałam zdecydować się na skorzystanie z transportu publicznego.

Niestety, autobus poruszał się z niewielką prędkością, z wielkim trudem pokonując zakorkowane śródmieście. Westchnęłam, bo to oznaczało kolejne pół godziny spędzone w tym nieprzyjemnym miejscu. Aby jakoś zabić czas, przepchnęłam się w stronę okna i zaczęłam obserwować przechodniów na zewnątrz. Wtedy go zauważyłam.

Nie widziałam dokładnie twarzy, ale to był na pewno on. Rozpoznałam go po kolorze włosów, okularach w złotych oprawkach i dobrze mi znanej sylwetce. A także po jasnej marynarce, którą podarowałam mu na urodziny. Towarzyszyła mu młoda blondynka w zwiewnej, różowej sukience. Autobus zatrzymał się na czerwonym świetle i wtedy zobaczyłam, jak mąż znika w drzwiach małego hotelu

– Czyli jednak miałam rację – westchnęłam.

Byłam zazdrosna o męża

Kiedy dwadzieścia lat temu zostałam żoną Jarka, czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Kochałam go wręcz na zabój. Wiedziałam też, że jestem kochana. Wszystko zdawało się być jak w bajce. Niestety, z biegiem czasu, obok miłości pojawiła się też zazdrość. Mój mąż był niezwykle atrakcyjnym mężczyzną, co przyciągało wiele kobiecych spojrzeń. Coraz częściej, martwiłam się, że jedna z nich prędzej czy później mi go odbierze.

Więc byłam niezwykle czujna i od czasu do czasu, kiedy niebezpieczeństwo wydawało mi się realne, urządzałam karczemne awantury. Moje przyjaciółki uważały, że zachowuję się niemądrze, bo Jarek zawsze był skoncentrowany tylko na mnie, ale ja wiedziałam swoje. Rozpaczałam w ich ramionach, oczekując empatii i zrozumienia. A co one zrobiły? Najpierw broniły Jarka, potem śmiały się z moich podejrzeń, a na koniec stwierdziły, że moja zazdrość jest patologiczna i powinnam zacząć się leczyć. A teraz okazało się, że moje obawy i podejrzenia były uzasadnione.

– Jeszcze mi zapłacicie za to gadanie, że mam się udać na terapię. Jeszcze wam udowodnię… – wymamrotałam do siebie cicho.

Działałam spontanicznie

Autobus zbliżał się do jakiegoś przystanku, więc zaczęłam się przepychać w stronę drzwi. Nie miałam jeszcze zdecydowanego planu, co dalej robić, ale przecież nie mogłam ot tak pojechać do domu, zdając sobie sprawę, że on jest tam z nią… Co za cholerny łotr! Tyle dla niego zrobiłam, tyle mu dałam, tak się starałam, aby czuł się kochany i bezpieczny… A on mi tak odpłaca!

Wysiadłam z autobusu i usiadłam na ławce znajdującej się pod wiatą. Serce biło mi jak szalone, a w głowie roiło mi się od myśli. Musiałam, złapać oddech. Kiedy się nieco uspokoiłam, wyciągnęłam telefon z torebki i wykręciłam numer męża. Byłam bardzo ciekawa, co mi teraz powie.

Kłamał bez zająknięcia

Po szóstym dzwonku w końcu podniósł słuchawkę.

– Dlaczego tak długo nie odbierałeś?

– Byłem w toalecie i nie słyszałem telefonu – odpowiedział.

– Czy to oznacza, że już jesteś w hotelu?

– Tak, właśnie do niego dotarłem.

– Czy miałeś udany dzień?

– Był naprawdę pracowity. Chociaż wydawało się, że wszystko jest już dogadane, to okazało się, że klient ma jeszcze pewne zastrzeżenia. Musieliśmy renegocjować kilka drażliwych punktów. Na szczęście, na koniec, osiągnęliśmy porozumienie. Ale nie było łatwo...

– Z pewnością jesteś teraz zmęczony?

– Bardzo. Wziąłem prysznic i zamierzam położyć się do łóżka.

– Jesteś sam?

– Tak, jestem sam! Znowu zaczynasz?

– Nie pytam o kobiety. Pomyślałam jedynie, że ten kontrahent zaproponował ci wspólną kolację? Nie zamierzacie świętować podpisanej umowy? To byłoby naturalne. Nie sądzisz?

– Tak, zaproponował, ale odrzuciłem zaproszenie. Powiedziałem ci przecież, że jestem kompletnie wykończony. Wszystko, o czym teraz marzę, to zasnąć pod ciepłą kołdrą.

– Brakuje mi ciebie... Bardzo...

– Mnie też ciebie brakuje. Dlatego zaraz po śniadaniu wsiadam do auta i wracam do domu. Zobaczymy się najpóźniej w południe. Nie mogę się już doczekać. Kocham cię.

– Ja też cię kocham, dlatego nie będę czekać do jutra – oznajmiłam i zakończyłam rozmowę.

Byłam wściekła

Rozmowa z mężem okazała się prawdziwym wyzwaniem. Musiałam z całych sił powstrzymywać się przed wybuchem gniewu. Cyniczny oszust! Zdrajca! Z uśmiechem opowiadał, jak bardzo męczący był jego dzień, jakie miał problemy podczas rozmów z klientem, jak bardzo jest wykończony, a tymczasem nie tylko nigdzie nie wyjechał, ale jeszcze szwendał się z jakąś lafiryndą... Jakaś miłośniczka cudzych mężów! Zapewne nieźle się bawiła, słuchając, jak wciska mi te kłamstwa przez telefon... jak zapewnia, że tęskni, kocha i nie może się doczekać naszego spotkania.

Podniosłam się z ławki i pospiesznie skierowałam w stronę hotelu. Byłam absolutnie przekonana, że przekonam obsługę recepcji do udostępnienia mi numeru pokoju, który wynajęli. Zdawałam sobie sprawę, że będzie to wyzwanie, ponieważ hotel był znany z dyskrecji, ale miałam nadzieję, że mała łapówka skłoni ich do nagięcia zasad. Byłam gotowa oddać im wszystkie swoje oszczędności, aby złapać Jarka na zdradzie.

Nie mogłam na nich patrzeć

Nie musiałam przekonywać czy też przekupywać pani obsługującej recepcję. Jarek i blond wywłoka siedzieli w hotelowej kawiarni. Mimo że wybrali miejsca w kącie pomieszczenia, już z holu zauważyłam jej specyficzną różową sukienkę. Szeptała coś do mojego męża, uśmiechając się i zalotnie poprawiając włosy. Nie widziałam jego reakcji, ponieważ siedział do mnie plecami, ale byłam pewna, że jest oczarowany i wpatruję się w nią jak ciele w malowane wrota. Poczułam, jak zalewa mnie złość. Czułam wielki gniew. Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej, wtargnęłam do sali i podeszłam do stolika.

– Jesteś nikim, jesteś tchórzem i zwykłą świnią! Czy tak wyglądają twoje służbowe wyjazdy?! Ja ci pokażę. Ja wam obojgu pokaże. Zapamiętacie mnie! – wykrzyknęłam, pociągając go za rękaw.

Odwrócił się i zaniemówiłam. Ponieważ okazało się, że to... wcale nie jest mój mąż! Miał podobną sylwetkę, nosił identyczną marynarkę, miał podobne uczesanie i kolor włosów, miał też okulary w złotej oprawie, ale z twarzy nie przypominał w ogóle Jarka.

Zrobiłam z siebie idiotkę

– Andrzej? Czy ta pani jest twoją żoną? Mówiłeś i zapewniałeś mnie, że jesteś singlem. Oszukałeś mnie? Natychmiast mi to wyjaśnij?! – nagle dobiegł mnie stanowczy głos blondynki.

– Nie znam tej pani. Przysięgam! – wydusił z siebie zaskoczony mężczyzna.

– Czy on mówi prawdę? – zapytała, patrząc na mnie.

– Tak... Przykro mi... Pomyliłam tego pana z kimś innym... Naprawdę bardzo mi wstyd – zaczęłam się jąkać.

– Co się tutaj dzieje? Czy ta kobieta narusza państwa prywatność? Czy powinienem wezwać ochronę? – niespodziewanie przy stole pojawił się menadżer restauracji.

– Nie, to tylko drobny incydent. Ta pani już wychodzi. Prawda proszę pani? – zapytała uśmiechnięta blondynka.

– Tak... I jeszcze raz bardzo przepraszam – wymamrotałam, udając się w kierunku wyjścia.

– To chyba jakaś wariatka – usłyszałam za sobą. Nie zwróciłam na to uwagi. Sama, na ich miejscu, pewnie pomyślałabym podobnie.

Zazdrość kiedyś mnie wykończy 

Opuściłam hotel i skierowałam się w stronę przystanku. Autobus miał przyjechać za 15 minut, więc zdecydowałam się chwilę odpocząć na ławce pod wiatą. Próbowałam wyrzucić z głowy to, co zaszło, jednak bezskutecznie. Poczucie wstydu było tak duże, że chciałam się zapaść pod ziemię. W dodatku zadzwonił mój telefon. To był Jarek!

– Hej, skarbie! Wciąż nie śpisz? Przecież mówiłeś pół godziny temu, że idziesz spać – próbowałam ukryć swoje zakłopotanie.

– No tak, położyłem się. Ale nie mogłem zasnąć. Rozmowa z tobą mnie zastanowiła. O co chodziło, kiedy mówiłaś, że nie chcesz czekać do jutra?

– Co? – gorączkowo szukałam w głowie jakiejś sensownej odpowiedzi.

– Hmm... Nic specjalnego... Po prostu nagle poczułam się smutna z powodu twojej nieobecności i chciałam od razu pojechać do Szczecina pociągiem. Ale ostatecznie postanowiłam, że jednak wytrzymam – wymamrotałam.

Myślę, że moje przyjaciółki mają nieco racji, powinnam zdecydować się na terapię. Ta zazdrość mnie kiedyś wykończy, albo co gorsza, zniszczy moje małżeństwo.

Czytaj także: „Zaniedbałam się i mąż mnie zostawił dla młodszej. Na sprawę rozwodową tak się wystroiłam, że błagał mnie o wybaczenie”
„Mój ukochany zawsze sprawiał, że czułam się jak bohaterka baśni. Magia zniknęła, gdy poznałam jego żonę i dzieci”
„Nie znoszę, gdy synowa przywozi mi wnuki. Potajemnie włączam im bajki i smażę frytki, bo nie będę się przemęczać”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA