„Zażądałam rozwodu, bo nie mogłam spełnić zachcianki mojego męża. Złamałam mu serce, nim on zrobił to mnie”

załamana żona fot. iStock, South_agency
„— Chyba czas najwyższy na dzidziusia — powiedziała mi mama, kiedy przyszła do nas na niedzielny obiad. Roześmiała się przy tym wesoło i puściła do nas oko. Mi nie było do śmiechu. Akurat tego dnia zrobiłam test ciążowy, który jak zwykle odarł nas z marzeń”.
/ 08.08.2023 20:15
załamana żona fot. iStock, South_agency

Jednym z największych marzeń mojego męża było posiadanie potomstwa. Tak naprawdę to jeszcze przed ślubem mówił mi, że może ożenić się jedynie z taką kobietą, która podziela te jego marzenia. Na szczęście w tym względzie byliśmy bardzo zgodni — ja także jak najszybciej chciałam zostać matką. Dlatego też gdy przez kolejne miesiące, a potem lata naszego małżeństwa test ciążowy wciąż nie chciał pokazać dwóch kresek, to relacje między nami zaczęły się powoli psuć.

Nie wiedzieliśmy z jakiego powodu nie możemy zostać rodzicami, a mimo to żadne z nas nie poruszało tematu zrobienia badań lekarskich. Ja zdecydowałam się pierwsza. Zrobiłam je w tajemnicy przed mężem, a ich wyniki całkowicie zmieniły moje życie. Postanowiłam oddać mężowi wolność, aby z inną kobietą mógł spełnić swoje marzenie.

Chyba czas najwyższy na dzidziusia

Oboje z Markiem pragnęliśmy dziecka. Nie przeszkadzało nam to, że nie mamy własnego mieszkania, oszczędności czy stabilnego zatrudnienia. Dlatego też niemal od razu po ślubie rozpoczęliśmy starania o powiększenie rodziny. Jednak nasze próby wciąż kończyły się niepowodzeniem. Szczerze mówiąc stało się to moją obsesją, gdy każdego miesiąca kupowałam test ciążowy.

I za każdym razem pokazywał on to samo — jedna kreska. A każdy kolejny okres przyprawiał mnie o wściekłość i wyrzucanie sobie, że znowu się nie udało. "Co robię źle?" — zadawałam sobie pytanie, gdy kolejny raz przeżywałam rozczarowanie. Sytuacji nie poprawiał fakt, że zarówno rodzina, jak i znajomi coraz częściej dopytywali, kiedy z naszej dwójki zrobi się trójka.

— Chyba czas najwyższy na dzidziusia — powiedziała mi mama, kiedy przyszła do nas na niedzielny obiad. Roześmiała się przy tym wesoło i puściła do nas oko. Mi nie było do śmiechu. Akurat tego dnia zrobiłam test ciążowy, który jak zwykle odarł nas z marzeń.

— Mamo, to nie jest temat do obiadu — powiedziałam ze złością.

Nie chciałam poruszać tematu mojej niedoszłej ciąży, gdyż od pewnego czasu wprawiało mnie to w bardzo kiepski nastrój. Tym bardziej, że kładło się to cieniem na nasze małżeństwo. Marek był coraz bardziej milczący i markotny, a ja czułam się tak, jakbym go rozczarowała.

— Nie denerwuj się tak córciu — mama uśmiechnęła się do mnie. — Ja po prostu chciałabym już zostać babcią. A ponieważ mam dużo czasu, to z chęcią ci we wszystkim pomogę.

— Ja też — dodała swoje trzy grosze teściowa. A ja czułam, że za chwilę wybuchnę płaczem. Byłam zła na wszystkich. Ale najbardziej na siebie.

Nigdy pani nie zostanie matką

Po kilku kolejnych miesiącach nieskutecznych starań o dziecko postanowiłam zrobić coś w tym kierunku. Początkowo nie chciałam proponować Markowi badań, bo wiedziałam, że zareaguje złością. Pomimo jego wielu zalet, to wciąż miał nieco zaściankowe podejście do tych spraw i nie chciał przyznać, że to on mógłby mieć jakieś problemy z płodnością. I niestety miał rację. Umówiłam się do lekarza. Moja pani doktor przeprowadziła badania i już podczas nich była dziwnie milcząca. Badała mnie bardzo dokładnie i skrupulatnie zapisywała coś w karcie. Przestraszyłam się.

— Pani doktor, czy coś jest ze mną nie tak? — zapytałam od razu po tym, gdy lekarka zakończyła badanie. Uważnie spojrzała na mnie, a potem westchnęła.

— Pani Agnieszko, nie mam niestety dobrych wieści. Niepokoi mnie budowa pani narządów rodnych — powiedziała i jeszcze raz spojrzała na monitor USG. — Zrobimy oczywiście wszystkie dodatkowe badania, ale to co widzę już w tej chwili nie napawa mnie optymizmem — dodała. Wtedy przestraszyłam się już na dobre.

— Ale co ma pani na myśli? — zapytałam po dłuższej chwili.

— Według mnie szansa na to, że zostanie pani matką jest znikoma — powiedziała cicho. — Ma pani taką budowę, która najprawdopodobniej uniemożliwi donoszenie jakiejkolwiek ciąży — dodała.

To brzmiało jak wyrok. "Czy to oznacza, że nigdy nie będę trzymać w rękach swojego maluszka?" — pomyślałam z rozpaczą. Zaczęłam płakać.

— Poczekajmy na wyniki wszystkich badań — powiedziała lekarka. — Jednak wolałam panią uprzedzić, żeby miała pani świadomość, jak to wygląda.

Nie pamiętam, jak wyszłam z gabinetu. W głowie miałam tylko jedną myśl — nigdy nie zostanę matką. A potem pojawiła się następna. "Jak ja powiem o tym Markowi?" — pomyślałam z rozpaczą.  I właśnie to było najgorsze. Za kilka dni miałam pozbawić swojego męża nadziei na zostanie ojcem.

Marek cię kocha i na pewno to zrozumie

W ciągu kilku kolejnych dni zrobiłam wszystkie zalecane badania. W tym czasie nie mogłam skupić się na niczym — ani na pracy, ani na sporcie ani na mężu. Marek zauważył, że coś dziwnego się dzieje, ale wymigiwałam się złym samopoczuciem.

— I co ja mam teraz zrobić? — zapytałam przyjaciółkę, gdy umówiłyśmy się na kawę.

— Wydaje mi się, że trochę za bardzo panikujesz — odpowiedziała mi Kaśka. — Marek nie widzi świata poza tobą, więc myślę że zaakceptuje to i razem przez to przejdziecie. On cię naprawdę kocha — dodała.

Jednak ja nie byłam taka pewna. Przecież doskonale wiedziałam, że Marek nie mógłby być z kobietą, która nie da mu potomstwa. A właśnie z taką jest. Moje najgorsze obawy się sprawdziły. Wszystkie badania potwierdziły, że nie mam szans na zostanie matką. I chociaż już wcześniej miałam tego świadomość, to takie potwierdzenie zupełnie mnie załamało. Nie miałam odwagi powiedzieć tego Markowi. Wymyśliłam więc plan, który już następnego dnia zaczęłam wdrażać w życie.

Chcę rozwodu

Marka nie było kilka dni w domu, bo szef wysłał go w delegację. Taka samotność była mi potrzebna — nie tylko doszłam do siebie po druzgoczącej informacji, ale też opracowałam do końca szczegóły swojego planu. Nie chciałam tego robić, ale nie miałam wyjścia.

— Musimy poważnie porozmawiać — powiedziałam do męża, gdy tylko przekroczył próg naszego mieszkania. Marek spojrzał na mnie z nadzieją. I wtedy uświadomiłam sobie, że mój mąż czeka na dobre wieści. Ale ja musiałam go rozczarować.

— Przykro jest mi to mówić, ale chcę rozwodu — powiedziałam jednym tchem.

Na twarzy Marka odmalowało się wszystko — szok, zdziwienie, pytanie i ból.

— O czym ty mówisz? — zapytał po dłuższej chwili. Musiałam być twarda.

— Nie przesłyszałeś się. Chcę rozwodu — powtórzyłam jeszcze raz. — Przygotowałam już wszystkie dokumenty — dodałam.

— Ale dlaczego? — mój mąż nie mógł tego zrozumieć. A to był właśnie mój plan. Nie zamierzałam mu powiedzieć o tym, że nie mogę mieć dzieci. Więc wymyśliłam kłamstwo.

— Nie kocham cię — okłamałam męża patrząc mu prosto w oczy. Tylko ja wiem, ile wysiłku mnie to kosztowało.

— Agnieszka, co ty opowiadasz? — w głosie Marka słyszałam ból. Ale ja już poszłam za daleko i nie mogłam się wycofać.

— Poznałam kogoś innego i chcę z nim być. Więc proszę cię o to, abyś nie utrudniał — powiedziałam i wyszłam z pokoju. Nie zamierzałam dopuścić do tego, aby Marek zobaczył moje łzy.

Zawsze będę go kochać

Nasz rozwód miał być tylko formalnością. W sądzie zeznałam, że nie kocham swojego męża, a nasze pożycie już dawno temu wygasło. Marek patrzył na mnie z niedowierzaniem, ale nie zaprzeczył ani jednemu słowu. Jestem przekonana, że po prostu nie chciał mi utrudniać sprawy.

— Czy potwierdza pan to, co mówi żona? — zapytał sędzia na jednej z ostatnich rozpraw. I wtedy Marek się zawahał.

— Przecież ja cię kocham. I będę cię kochał do końca życia — powiedział patrząc mi prosto w oczy. Poczułam łzy i szybko odwróciłam wzrok. Nie chciałam aby zobaczył mnie w takim stanie.

— Ale ja nie kocham ciebie — odpowiedziałam. — I nie widzę szans na uratowanie naszego małżeństwa — powiedziałam. "To nieprawda. Kocham cię najbardziej na świecie" — krzyczałam w duchu. Ale na zewnątrz nic nie dałam po sobie poznać. Jednak sędzia chyba coś wyczuł, bo nie chciał od razu ogłosić rozwodu.

— Daję państwu miesiąc na podjęcie ostatecznej decyzji — powiedział na koniec. Proponuję mediację, terapię i ponowne przemyślenie pozwu o rozwód — dodał i zakończył rozprawę.

Będziesz tego żałować

Pomimo upływu czasu nie zdecydowałam się na zmianę decyzji. Nie wyznałam też Markowi powodu, dla którego się z nim rozwodzę. On próbował ze mną rozmawiać, ale ja cały czas trzymałam się swojej wersji.

— W przyszłości będziesz tego żałować — powiedziała mi przyjaciółka.

— Nawet jeżeli tak będzie, to przynajmniej dam Markowi szansę na życie, którego zawsze pragnął. Nie mogę go trzymać przy sobie, bo z czasem mnie znienawidzi — tłumaczyłam Kaśce. — One chce mieć dzieci, a ja nie mogę mu ich dać. Nie rozumiesz tego? — zapytałam retorycznie.

— Rozumiem — odpowiedziałam cicho moja przyjaciółka. Potem mnie przytuliła.

Nasz rozwód został sfinalizowany miesiąc później. Marek do końca wierzył, że zmienię zdanie. Jednak ja trwałam w swojej decyzji. Na pożegnanie życzyłam mu szczęścia.

— Bez ciebie nigdy nie będę szczęśliwy — powiedział. Uśmiechnęłam się smutno i odeszłam.

Teraz jestem sama. Rodzice do dzisiaj nie wybaczyli mi tego, co zrobiłam. Nikt oprócz Kaśki nie dowiedziała się o prawdziwych powodach rozwodu i jak na razie nie zamierzam nikomu o tym mówić. Marek wciąż jest sam i z tego co wiem bardzo ciężko przeżył nasz rozwód. Ale ja wierzę, że pozna kobietę, która urodzi mu dzieci. On zasługuje na to, co najlepsze.

Czytaj także:
„Żona chciała, żebym dał jej spokój, więc posłuchałem. Ona plotkowała z przyjaciółkami, a ja figlowałem z kochanką”
„Kochanek pożyczył ode mnie 15 tysięcy i przepadł jak kamień w wodę. Gdy znalazłam drania, dostał to, na co zasłużył”
„Gdy mąż zmarł, poczułam ulgę. Wreszcie koniec awantur. Zapomniałam, że mój syn wdał się w ojca”

Redakcja poleca

REKLAMA