„Nie mogłam przeżyć, że córka zdradziła chłopaka z jego przyjacielem. Jej niedoczekanie, że pobłogosławię ten plugawy związek”

Załamana matka fot. Adobe Stock, Syda Productions
„Wyszłam, bo nie mogłam i nie chciałam tego dłużej słuchać. Uważałam, że Iza zupełnie oszalała. Romans, nowy związek, i to z przyjacielem jej eks? Trudno, zdarza się. Ale małżeństwo? Ona chyba nie wie, co robi. Owszem, znała tego Krzyśka jako kolegę, ale inaczej ocenia się kumpla, a inaczej kandydata na męża!”.
/ 08.11.2022 20:30
Załamana matka fot. Adobe Stock, Syda Productions

– Babciu! Cześć! Tak się za tobą od wczoraj stęskniłam! – Basieńka wbiegła do domu i przytuliła się do mnie mocno.  Za nią szła Iza i Krzysiek. Byłam taka szczęśliwa, że jak co tydzień przyszli na niedzielny obiad. Kocham wnusię i córkę nad życie, a mało brakowało, a nie miałabym z nimi kontaktu. Przez własną głupotę. Bo zdawało mi się, że wiem lepiej, co jest dobre dla mojej jedynej córki.

Cieszyłam się, gdy moja nastoletnia córka Iza zaczęła się spotykać z synem naszych przyjaciół Bartkiem. Rodzina dobra, chłopak spokojny, a do tego młodzi zakochani do szaleństwa. Nic dziwnego, mieli po szesnaście lat, to była płomienna szczenięca miłość. Świata poza sobą nie widzieli. Córka z każdej randki wracała cała w skowronkach. Gdyby mogła, ani na chwilę nie przestawałaby mówić o Bartku.

Z jego mamą, Grażynką, byłyśmy podekscytowane uczuciem łączącym nasze dzieci. Zdawałyśmy sobie sprawę, że ta płomienna miłość może nie przetrwać, i obiecałyśmy sobie, że jeśli nawet młodzi się skłócą, nie wpłynie to na nasze relacje. Spotykałyśmy się jak dawniej na kawę, ale coraz częściej tematem naszych rozmów był związek dzieciaków. Trochę się obie bałyśmy, że z tej ich namiętności mogą wyniknąć jakieś kłopoty. Kiedy byli ze sobą rok, postanowiłam przeprowadzić z Izą rozmowę. Spojrzała na mnie rozbawiona.

– Mamo, ja już wszystko wiem – powiedziała spokojnie.

– Co to znaczy? Czy wy już…

– Nie, mamo, ale myślimy o tym. Pójdziesz ze mną do ginekologa po pigułki? – spojrzała pytająco.

Powiedziałam, że oczywiście, choć  przerażała mnie myśl, że moja córeczka chce rozpocząć współżycie, mnie przerażała. Naturalnie, chciałam, żeby ze mną rozmawiała i cieszyłam się, że zachowała się tak otwarcie. Ufałam też Bartkowi.

Mijały kolejne miesiące i lata, a Iza z Bartkiem wciąż byli parą. Wspólnie dorośleli – może dlatego tak dobrze się rozumieli? Miałam nadzieję, a nawet prawie pewność, że Bartek zostanie kiedyś moim zięciem. Może nawet już niedługo, skoro młodzi chodzą ze sobą aż osiem lat?

Przekreśliła osiem wspólnych lat

Niestety, w pewnym momencie zauważyłam, że Iza coraz rzadziej widuje się z Bartkiem. Od randek woli babskie spotkania w gronie swoich przyjaciółek i coraz częściej wychodzi z nimi na imprezy do klubów. Nie znałam tego towarzystwa, to były jej nowe koleżanki. Poznała je, gdy zaczęła pracować jako manikiurzystka w salonie piękności na rynku. Bartkowi ta zażyłość nie bardzo się podobała. Mnie zresztą też.

Koleżanki Izy w większości były singielkami i na takich imprezach szukały okazji, żeby kogoś poznać. A więc co ona tam robiła? Przecież miała chłopaka. Nie rozumiałam tego. Kiedy kolejny raz wróciła bardzo późno, w dodatku podchmielona, zdecydowałam, że muszę interweniować. Postanowiłam, że pogadam z nią rano przy śniadaniu, bo jej zamroczenie wykluczało sensowną rozmowę. W cztery oczy, bo mąż na szczęście wcześnie wychodził do pracy.

– Iza, co się z tobą dzieje? Czemu się tak zachowujesz? – zapytałam.

– Niby jak ja się zachowuję? To chyba normalne, że chcę się rozerwać! Jestem młoda – fuknęła.

– Rozumiem i to mnie nie dziwi. Ale czemu nie chodzisz na te imprezy z Bartkiem. Przecież jesteście razem.

Iza wzruszyła ramionami i wyjaśniła, że to babskie wyjścia, więc nie może jako jedyna ciągnąć ze sobą chłopaka. Sęk w tym, że jako jedyna z tej grupy go miała. Obawiałam się, że jeśli nadal będzie się tak zachowywała, wkrótce go straci.

– Wiesz, że Bartkowi nie podobają się twoje eksapady bez niego…– powiedziałam, starając się za bardzo na nią nie naciskać.

– Mogą mu się podobać albo i nie. Jakie to ma znaczenie? Mnie też nie podoba się wiele jego zachowań. To,  że pali, że nie szuka lepszej pracy, choć tej, którą ma, nie cierpi. A najbardziej to, że wciąż podcina mi skrzydła. Wiesz, co powiedział, jak wspomniałam, że chciałabym mieć swój własny salon piękności? Że niepotrzebnie się staram, bo w Polsce i tak się nic nie osiągnie – odparowała nerwowym tonem.

Wtedy dotarło do mnie, co się święci

Ona chce rzucić Bartka! Po tym, jak spędzili tyle lat razem? Miałam ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć, że to wpływ jej koleżanek, że przez nie tak postrzega swojego chłopaka. Przecież było im ze sobą dobrze!

Nie chciałam się jednak wtrącać. Poza tym wiedziałam, że to niewiele da, najwyżej się pokłócimy.
Kilka dni później potwierdziły się moje obawy: Iza zerwała z Bartkiem. Wróciła do domu nadspodziewanie spokojna, szczęśliwa i miałam wrażenie, że odetchnęła z ulgą.

– Nie jest ci przykro? – zdziwiłam się, ale Iza zapewniła, że nie.

– Dawno nam się nie układało. Przymierzałam się do tego od dłuższego czasu. Cieszę się, że wreszcie mam to za sobą – westchnęła.

Za nic bym się do tego nie przyznała, ale nie mogłam odpędzić myśli, że moja córka popełniła największy błąd  w życiu. Grażynka także była załamana. Czułyśmy się już niemal jak przyszywane siostry, a tu nagle wszystko prysło jak bańka mydlana. Nie wiedziałam, czy powinnam zadzwonić do Bartka i powiedzieć, że mi przykro, czy może przestać się z nim kontaktować. Przecież często ze sobą rozmawialiśmy.

Teraz mam udawać, że go nie lubię?! Niedoczekanie. Zamierzałam utrzymywać z nim choć drobny kontakt. Napisałam do niego SMS-a, że przykro mi z powodu ich rozstania i że mocno trzymam za niego kciuki. Miałam na myśli to, że chcę, by jakoś ułożył sobie życie. Iza kilka dni później przypadkiem trafiła na tego SMS-a, gdy dałam jej telefon, by pomogła mi dodać załącznik do wiadomości.

– Pisałaś do Bartka? – naskoczyła na mnie. – Co to ma niby znaczyć, że trzymasz za niego kciuki? Obarczasz mnie winą za nasze rozstanie?

– Uważam, że to twoja chwilowa fanaberia zniszczyła długotrwały związek – powiedziałam wreszcie to, co leżało mi na sercu, i już sekundę później szczerze tego pożałowałam.

– Fanaberia?! – wrzasnęła. – Sama mówiłaś, że jestem dorosła i powinnam podejmować samodzielne decyzje. A teraz bierzesz jego stronę?!

Przecież to... nie, to nie może być on! 

Jak tylko ochłonęłam, pożałowałam tych słów, zwłaszcza że Iza poczuła się nimi bardzo urażona. Chodziła podenerwowana kilka dni, prawie wcale się do mnie nie odzywała. W końcu jednak przeprosiła, że się tak uniosła.

– Rozumiem, że jest ci przykro, bo lubiłaś Bartka i liczyłaś na to, że się pobierzemy. Jeśli chcesz z nim utrzymywać kontakt, nie będę miała nic przeciwko temu, ale nie licz na to, że my się zejdziemy. To koniec.

Przyjęłam to do wiadomości, choć nie przyszło mi to łatwo. Gdzieś na dnie serca miałam nadzieję, że może jednak się zejdą. Takie historie przecież się zdarzają. Iza i Bartek wyjaśnią sobie wszystko. Albo zwyczajnie za sobą zatęsknią. Przecież nie można ot tak przekreślić ośmiu wspólnych lat! Dlatego gdy miesiąc później zauważyłam, że Iza zamyka się w sypialni i godzinami rozmawia przez telefon, a do tego jest podekscytowana i rozpromieniona, zaczęłam wierzyć, że wszystko układa się po mojej myśli.  

Nie chciałam Izy o nic pytać, czekałam, aż sama coś powie, ale milczała. Może Grażynka, mama Bartka, coś wiedziała albo zauważyła, ale było mi niezręcznie ją pytać. Przecież to moja córka tak źle potraktowała jej syna. Pewnego dnia, będąc na zakupach, spotkałam Bartka.

– Cześć, Bartek! Tak dawno się nie widzieliśmy. Jak się czujesz?

– Strasznie. Nie rozumiem decyzji Izy. Nie potrafię się z tym pogodzić. Ale cóż… jakoś się staram – powiedział smutno, a do mnie dotarło, że to nie z nim pisze i rozmawia Iza.

Niepokój mieszał się z ciekawością

Kiedy wróciłam do domu, zauważyłam męskie buty i kurtkę w przedpokoju. W tej samej chwili usłyszałam chichot i rozmowy w pokoju Izy. Wiedziałam, że jest u niej jakiś chłopak. Niepokój mieszał się z ciekawością. Czy to możliwe, żeby już się zakochała?! Przecież zaledwie dwa miesiące temu rozstała się z Bartkiem!

Wtedy odgadłam prawdziwą przyczynę ich rozstania. Iza poznała kogoś innego i przeskoczyła z jednych ramion w drugie. Miałam ochotę ją udusić. Jak mogła tak potraktować Bartka?! Czekałam jak na szpilkach na to, aż jej adorator wyjdzie z pokoju. Byłam pewna, że to jakiś przystojniak, którego poznała w klubie, kiedy chodziła tam ze swoimi przyjaciółeczkami. Zwykły podrywacz!
Po godzinie chichotania zaczęli normalnie rozmawiać, a chwilę później ktoś nacisnął na klamkę. Poszłam do przedpokoju, żeby zobaczyć, z jakim rywalem przegrał Bartek.

– Dzień dobry! – powiedział chłopak, a ja odniosłam wrażenie, że go znam. Przyjrzałam mu się i… Eureka! Przecież to przyjaciel Bartka. Kolana niemal ugięły się pode mną.

Jak to możliwe?! Czy Iza w ogóle pomyślała, co poczuje Bartek, jak się dowie o tej podwójnej zdradzie? Nie tylko dziewczyny, ale i przyjaciela? Kiedy chłopak wreszcie wyszedł, Iza przyszła do salonu. Miała zaróżowione policzki i potargane włosy.

Dosłownie promieniała szczęściem

– Iza, czy to jest przyjaciel Bartka?! Co ty wyprawiasz?! Jak możesz?!

– Zakochałam się w nim, mamo. Nic na to nie poradzę. Chcę za niego wyjść za mąż – oświadczyła nagle, a ja omal nie spadłam ze stołka.

– Za mąż?! Czyś ty zwariowała?! Przecież dopiero zaczęłaś się z nim spotykać!

– To nieważne, mamo. Znam go. Wiem, jaki jest. To najfajniejszy chłopak, jakiego w życiu poznałam. Tylko że nigdy wcześniej nie myślałam o nim jako o kandydacie na partnera – właśnie dlatego, że był przyjacielem Bartka. Ale z Bartkiem już nie jestem. I nie zrezygnuję z miłości tylko dlatego, że oni się przyjaźnią. Kocham Krzysia. A z Bartkiem od dawna nam się nie układało. Uczucie wygasło i nie da się na to nic poradzić. Serce nie sługa… 

Wyszłam, bo nie mogłam i nie chciałam tego dłużej słuchać. Uważałam, że Iza zupełnie oszalała. Romans, nowy związek, i to z przyjacielem jej eks? Trudno, zdarza się. Ale małżeństwo? Ona chyba nie wie, co robi. Owszem, znała tego Krzyśka jako kolegę, ale inaczej ocenia się kumpla, a inaczej kandydata na męża!

Bartek też znalazł swoją drugą połowę

Wróciłam do pokoju Izy wieczorem, żeby o tym wszystkim porozmawiać, ale tym razem to ona nie chciała mnie słuchać. Próbowałam przemówić jej do rozsądku, prosiłam, żeby wstrzymała się z decyzją, ale powiedziała, że to już postanowione. Tydzień później przeprowadziła się do mieszkania Krzyśka. A za dwa miesiące przysłali mi zaproszenie na ślub cywilny! Pocztą! 

Uważałam, że Iza popełnia największy błąd w życiu i nie zamierzałam w tym uczestniczyć. Grażynka mówiła, że jak Bartek się o wszystkim dowiedział, wpadł w depresję. Nic dziwnego, że nie mógł się z tym pogodzić. Ja też nie mogłam.

Iza obraziła się na mnie za to, że nie przyszłam na ich ślub. Już nawet do siebie nie dzwoniłyśmy. Wpadła tylko raz, żeby powiedzieć, że wyjeżdża z Krzysiem do Holandii. Chce zarobić na to, by otworzyć salon piękności – Krzysiek, w przeciwieństwie do Bartka, wierzy, że jej się uda.

Mąż miał pretensje, że przez mój upór straciliśmy córkę, a ja w duchu przyznawałam mu rację. O tym, że wrócili do Polski, dowiedziałam się od sąsiadki, która widziała Izę na ulicy. Pogratulowała mi, że… zostanę babcią. O mało nie zemdlałam. Udałam, że wiem, bo wstydziłam się przyznać, że córka niczego mi nie powiedziała. Nie, tak nie mogło być. Nie dopuszczę do tego, żeby przez tę głupią kłótnię nie mieć kontaktu z wnuczką lub wnukiem.

Od razu zadzwoniłam do Izy.

– Przepraszam, córeczko. Przepraszam z całego serca. Nie powinnam się wtrącać w twoje wybory – powiedziałam, szlochając.

Nie było jej ponad rok. Najdłuższy rok mojego życia

– Ja też przepraszam, mamusiu. Tak bardzo się zakochałam, że nie przygotowałam bliskich na zmiany w moim życiu. Powinnam cię uprzedzić.

Płakałyśmy obie. Iza przyszła do nas tego samego dnia wieczorem.  Tak się za nią stęskniłam! Długo się do siebie tuliłyśmy. Wzruszona głaskałam jej zaokrąglony brzuszek.

– To dziewczynka – zdradziła.

Zaczęłyśmy nadrabiać stracony czas. Poznałam też bliżej Krzyśka. Okazał się fantastycznym facetem. Widziałam, że kocha Izę nad życie i wspiera ją we wszystkim. Gdy Basieńka się urodziła, byliśmy wszyscy przeszczęśliwi i tak zaabsorbowani opieką nad nią, że nasze relacje szybko się wyprostowały. Pomagałam córce w opiece nad malutką, dzięki czemu pół roku po porodzie Iza mogła iść od pracy. Spełniła swoje marzenie – otworzyła salon piękności.

Basieńka chodzi już do przedszkola, a ja często ją odbieram, bo rodzice małej są wtedy w pracy. Nie wracamy z Izą do przeszłości, mam nadzieję, że już mi wybaczyła. Do dziś żałuję, że nie poszłam na jej ślub cywilny, na szczęście byłam na kościelnym, który odbył się razem z chrztem wnusi.

Bartkowi też się ułożyło: poznał przez internet dziewczynę i niedługo zamierzają dać na zapowiedzi. Wiem to od Grażynki – teraz, gdy nasze dzieci są szczęśliwe, my znów jesteśmy w dobrej komitywie.

Czytaj także:
„Los obdarzył mnie cudownymi dziećmi i pokarał mężem nierobem. Na szczęście, ten śmierdzący leń dostał lekcję pokory”
„Postanowiłem, że znajdę sobie żonę w 12 dni. Warunek był jeden: musi ze mną natychmiast wyjechać do innego kraju”
„Rok bezskutecznie zabiegałem o względy pięknej sąsiadki. Nie wiedziałem, że ukrywa się przed mężem, z którym się nie rozwiodła”

Redakcja poleca

REKLAMA