„Nie mogę oderwać lepkich rączek od kochanki. W zdradzaniu żony nie przeszkadzał mi nawet płaczący syn za ścianą”

samotny tata fot. iStock, FrankyDeMeyer
„Wparowała do mieszkania i zastała mnie razem z kochanką na naszym kuchennym blacie. W tym momencie wiedziałem, że przegrałem rodzinę”.
/ 18.12.2023 15:15
samotny tata fot. iStock, FrankyDeMeyer

Na karku mam 55 lat. To wcale nie tak dużo, jak myślałem za dzieciaka. Za ten czas zdążyłem dorobić się trójki całkiem udanych smyków i zostać poczwórnym dziadkiem

Rodzinne fiesty, to coś, za czym szczególnie nie przepadałem, choć perspektywa widzenia się z moimi ukochanymi sprawiała mi radość. No, może po części. Bo do gromady najbliższych zaliczała się także moja była żona.

To była mroźna grudniowa niedziela. Jeden z wnuków właśnie kończył 3 urodzinki. Patrzyłem tak na nich, a w szczególności na moją byłą i nie mogłem wyjść z podziwu. Rugałem sam siebie w głowie, jak mogłem wytrzymać z tą zimną zołzą, aż tyle czasu. Jednak, gdy widziałam, jak robi maślane oczka do swojego nowego gacha, to czułem ukłucie zazdrości. 

Niczego nie żałuję

Pominąłem jednak jeden ważny szczegół. Od mojej rodziny dzieliło mnie, jakie 30 metrów. Stałem za bujnym żywopłotem i przez niewielką dziurkę patrzyłem, jak całą rodziną bawią się w najlepsze. Szymon, mój najmłodszy syn nie przepada za moją obecnością. Podobno nie wyobraża sobie, żeby jego dzieci brały przykład z dziadka zdrajcy. Niestety reszta rodziny mu wtóruje. Wiem, że swoim zachowaniem sprzed lat wyrządziłem im ogromną krzywdę, jednak, czy zasługuję na takie traktowanie?

Od tamtych pamiętnych wydarzeń minęło sporo czasu, jednak prawda jest taka, że niczego nie żałuję. Po pierwsze – czasu nie cofnę, a po drugie – byłem szczęśliwy. A, że teraz przyszło mi na starość dogorywać w samotności, to cena, która przyszło mi zapłacić. Natury nie da się oszukać. Pan Bóg stworzył mnie głodnego namiętnych doznań i nic na to nie poradzę, choćby rodzina miała pogrzebać mnie żywcem. 

Wydaje mi się, że byłem takie od zawsze. Odkąd pamiętam, ciągnęło mnie do kobiet. W przedszkolu miałem same koleżanki, to właśnie wtedy przeżyłem swój pierwszy pocałunek. Co prawda, na następny dzień całowałem już inną, ale cóż. Nie musiałem za bardzo znać języka, by poznawać języki koleżanek.

Pierwszy seks odbyłem na kolonii, gdy miałem 14 lat. Wiem, że to wcześnie, ale ciekawość kobiecego ciała ze mną wygrała. Starałem się kamuflować i dobrze mi to wychodziło. Nikt nie wiedział o mojej słabości do igraszek. Wydaje mi się, że ktoś jednak nade mną czuwał, bo dziwnym trafem mimo wielu eksperymentalnych numerków, dzieci mam tylko z żoną. A przynajmniej tak mi się wydaje

Nie byłem bawidamkiem, tak jak nie raz określały mnie kobiety. Nazwałbym się raczej amatorem przygód. Głodnym namiętnych doznań podróżnikiem. Kochałem to. Nie potrafiłem bez tego żyć. Dosłownie.

Nie było też tak, że zmieniałem kobiety jak rękawiczki. Czekałem po prostu na kobietę, która będzie umiała mnie zaspokoić. Miewałem długie związki. Takie po 3 lata, a jeden nawet trwający 5 lat. Pamiętam dokładnie prześliczną Kasię z ciałem modelki, której nigdy nie bolała głowa. Niestety, nasz związek poszedł w niepamięć. 

Kto mi podmienił żonę?

Kiedy poznałem Anitę, sądziłem, że to właśnie to, zakochałem się. Jednak musiałem ją najpierw sprawdzić. Po 3 udanych randkach poszliśmy do łóżka. Po paru numerkach ciągle czułem niedosyt. Już miałem się z nią pożegnać, gdy ta pomachała mi przed oczami testem ciążowym. 

– Kochanie, nie uwierzysz! Zostaniesz tatusiem, tak się cieszę! – rzuciła mi się na szyję.

– Yyy... Tak... Ja też się cieszę – robiłem dobrą minę do złej gry. 

Tak właśnie chwilowo zakończyło się moje hulaszcze eksperymentowanie z kobietami. Przyszedł czas na założenie rodziny. Wzięliśmy ślub, na świat przyszła nasza pierwsza córka i... mój świat się powoli walił. Nie pragnąłem żony, a mój popęd nadal szalał. Patrzyłem na nią, jak krząta się po kuchni w nieumytych włosach, wynaciąganym dresie i zastanawiałem się, czy ktoś mi jej w nocy nie podmienił. 

W łóżku Anita też nie była boginią seksu. Zachowywała się tak, jakby odbębniała małżeński obowiązek. To dało się wyczuć. Nie tego pragnąłem. Chciałem żaru, namiętności, pocałunków, potarganych włosów, a nie zimnej ryby, która leży na łóżku jak kłoda i czeka, aż wreszcie będzie mogła odwrócić się i zasnąć. 

Nie była moją wymarzoną łóżkową bratnią duszą, jednak darowanemu koniu nie zagląda się w zęby. Była obok, gdy czułem potrzebę. Lepszy rydz, niż nic. Po pewnym czasie sądziłem, że to właśnie było mi przeznaczone. Śmierć u boku nudnej żony. Pewnie dałbym radę być z nią na dobre i na złe, gdy na mojej drodze nie stanęła Milenka. 

To dopiero była kobieta rakieta. Pracowaliśmy razem w firmie. Od słowa do słowa, zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Czułem się przy niej jak małolat. Jej seksapil, kobiece wdzięki, którymi pałała i zalotne spojrzenie, sprawiały, że nogi miękły na sam jej widok. Przy każdym spojrzeniu nie mogłem powstrzymać myśli, że jedyne, o czym marzę, to zrzucić z niej te firmowe ciuszki

Przegrałem rodzinę

To nie była długa i kręta droga do łóżka. Milenka odwzajemniała moje uczucie. Byliśmy jednością. Oszalałem na jej punkcie. Kochaliśmy się praktycznie codziennie. W pracowniczej toalecie, motelu nieopodal trasy, a nawet raz w biurze. W końcu odzyskałem rezon. Nic nie miało dla mnie znaczenia. Liczyła się tylko Milenka i nasz cudowny, zwierzęcy seks. Zapomniałem o żonie, o dzieciach. Ekscytacja i żar kochanki skutecznie odsunął ich na drugi, a nawet trzeci plan. 

Niejednokrotnie brałem lewe L4, wmawiałem żonie i dzieciom, że jestem obłożnie chory, a gdy wszyscy wychodzili, Milenka susem wślizgiwała się do mojej małżeńskiej sypialni i robiła to, co potrafi najlepiej. Nie przeszkadzało mi to, że moje niespełna 2-letnie dziecko śpi w pokoiku obok. Szalałem z kochanką, a nasze jęki obudziłby nawet zmarłegoTo właśnie przez płacz Szymona, wpadłem po uszy.

Sąsiadka zaalarmowana nieprzerwanym wrzaskiem malucha, zadzwoniła po moją żonę. Ta bez pardonu wparowała do mieszkania i zastała mnie roznegliżowanego razem z kochanką na naszym kuchennym blacie. W tym momencie wiedziałem, że przegrałem rodzinę. 

Wszystko później działo się niesamowicie szybko. Sprawa w sądzie, rozwód, odebranie praw rodzicielskich. Przylgnęła do mnie łatka wyrodnego ojca, bo przecież przez moje nieopanowane żądze, niewinne dzieciątko mogło zginąć. Bzdury. Przecież Szymonek był za mały, żeby samodzielnie wydostać się z łóżeczka. Jednak nie wdawałem się w polemikę. Nie miało to najmniejszego sensu. 

Dziś wiem, że moje wybujałe ego wzięło górę. Jednak wtedy, było mi to nawet na rękę. Odciąłem się od rodzinnego koszmaru i w całości mogłam oddać się Milenie. Ona też wcale nie kryła zadowolenia. Wprowadziła się do mojego mieszkania, w przerwie od seksu, chodziliśmy na romantyczne kolacje, meblowaliśmy wspólne mieszkanie. Było cudownie. Lecz do czasu. 

Wciąż czekam

Miłosnym uniesieniom oddawaliśmy się ponad 7 lat. Jednak ostatnie 2 pamiętam jak przez mgłę. Milena zaczęła coraz dłużej przesiadywać w pracy. Coraz częściej wymigiwała się od seksu. Wciąż było go dużo, jednak nie aż tak, jak wcześniej. Z zupełnej głupoty odkryłem, że przyprawia mi rogi. Jej kochanek to zwykły dureń i zostawił swoje bokserki w moim koszu na brudną bieliznę. Pech chciał, że w tamtym tygodniu przypadała moja kolej na robienie prania. 

Wywaliłem ją na bruk. Nie chciałem na nią patrzeć. Spaliłem całe swoje życie, tylko dla niej. Chociaż wewnętrznie ubolewałem, nie dałem się złamać. Zacząłem życie samotnej wyspy. Na własne życzenie wyludnionej, co do jednego człowieka. 

W ten właśnie sposób wracamy do urodzin mojego wnuka, gdy żałośnie kucam przy płocie i obserwuję, jak moja rodzinka bawi się w najlepsze. Choć nie żałuję, że wtedy postawiłem na siebie, to ciągle mam nadzieję, że kiedyś moja rodzina się opamięta i będzie w stanie wybaczyć mi moje dawne grzechy. W moim sercu zawsze będzie dla nich specjalne miejsce

Czytaj także:
„Jak co roku w pracy będą świąteczne upominki i bony. Wkurzam się, bo najwięcej dostają dzieciaci, to jest dyskryminacja”
„W końcu udało mi się trafić szóstkę w totka. Szalałem ze szczęścia, że jestem bogaty, ale ucieszyłem się za wcześnie”
„W łóżku nie jestem kłodą, lubię pofiglować, ale mój mąż przesadza. Chyba chce ze mnie zrobić pannę lekkich obyczajów”

Redakcja poleca

REKLAMA