„Znalazłam portfel wypchany kasą. Moja teściowa mówi, że jestem naiwna, bo zwróciłam go właścicielowi. Chyba ma rację”

problemy finansowe fot. Getty Images, Rob Lewine
„Mężczyzna spojrzał na mnie z nieufnością i zaczął liczyć banknoty. Czułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Warknął coś niezrozumiałego i już miał się oddalić, ale moja przyjaciółka przypomniała mu, że jest mi winien drobne. Z niechęcią wyjął z kieszeni 20 złotych i chamsko rzucił”.
/ 29.02.2024 11:15
problemy finansowe fot. Getty Images, Rob Lewine

Zdarza się, że jakiś turysta mnie zaczepia, kiedy jestem zajęta w ogrodzie i zazwyczaj mówią coś w stylu: Niewiarygodne, jak pani musi być zadowolona, mieszkając w takim fantastycznym miejscu! Jeziora, góry, las... To jak raj na ziemi!. Wtedy uśmiecham się i odpowiadam, że tak, na pewno jest to niewątpliwie przepiękny zakątek. Mogą mieć swoje zdanie, jednak ja się z nimi nie zgadzam.

Tu nie da się godnie żyć

Będąc szczerym, to jest to po prostu dziura. Żeby tu przetrwać, musisz być jak kombajn – silny i wszechstronny. Ale nie zamierzam mówić o tym, że pracownicy hotelu, w którym zatrzymują się turyści, dostają pensje, które są niewielkie i wypłacane z opóźnieniem. Albo o tym, że leśnicy, tacy jak mój mąż, pracują od rana do nocy. Czasem nawet to nie jest wystarczające, Mariusz musi ciąć szwedzkie lasy do końca miesiąca...

Mam nadzieję, że żadna z tych wystrzałowych dziewczyn nie będzie tak naiwna jak ja i nie poślubi któregoś z lokalnych chłopaków, żeby tu zamieszkać na dobre. Szczerze mówiąc, to raczej już niemożliwe: wszyscy młodzi faceci już dawno wyjechali na Wyspy!

Nie mówię tego z żalu, wręcz przeciwnie, jestem dumna, że sobie radzę. Wciąż jestem zakochana w Mariuszu, chociaż wolałabym, żeby znalazł chwilę również na coś innego niż praca i odpoczynek. Ale sytuacja jest trudna, zwłaszcza od kiedy zamknięto wiejską szkołę, w której pracowałam. W gminnym przedsiębiorstwie wszystkie miejsca pracy są zajęte przez rodziny i znajomych gminy, ja mogę liczyć jedynie na zastępstwa, a moje dzieci rosną i koszty utrzymania wcale nie maleją.

To był prawdziwy skarb

„A co z dziećmi, nie powinny wrócić już ze szkoły? Pewnie znowu zahaczyły o las w poszukiwaniu grzybów…” – pomyślałam.

– Mamo, mamo! – Wojtuś pojawił się zza zakrętu. – Jesteśmy bogaci!

– Kupisz mi malutkiego konika? – Elwirka podążała za nim, ciągnąc plecak po ziemi. – I lalkę?

„Co oni znowu wymyślili? – przestraszyłam się. – Nie zaczęli chyba na przerwach grać w pokera na kasę? Są na to zbyt młodzi, mam nadzieję”.

– Popatrz, mama – Wojtek sięgnął do kieszeni i wyjął gruby, czarny portfel. – Już nie musisz się zastanawiać, za co przetrwamy zimę.

Podniosłam znaleziony portfel. Niesamowite, był wypełniony! Rozmaite karty, dokument tożsamości i dodatkowo pieniądze, wyglądało na to, że jest ich blisko tysiąc. Zaczęłam wypytywać dzieci i dowiedziałam się, że rzeczywiście, poszli na grzybobranie, ale zanim zdążyli coś znaleźć, natknęli się na portfel. Leżał sobie spokojnie w trawie. Kto normalny nosi ze sobą tyle gotówki? Ostatnio odbywały się tu polowania, może to jakiś myśliwy? A może turysta z hotelu, słyszałam o paintballowych zawodach w lesie...

– Super, co nie? Co zrobimy z tym kucykiem? – zapytała Elwirka.

Spojrzałam na moje pociechy: Wojtek zdecydowanie potrzebuje nowych butów, w adidaskach nie przejdzie zbyt długo, w końcu to jesień... Córka ma za mały płaszcz. Ale to są moje dzieci, moim obowiązkiem jest nie tylko je ubrać, ale i wychować.

– To nie jest nasze, musimy oddać to właścicielowi – w końcu to powiedziałam, mimo że zobaczyłam zawód w oczach dzieci, natychmiast poczułam się pewniej. – Tak powinniśmy postąpić, nie ma miejsca na dyskusje.

– Wszystko? – Wojtek przerwał moje zamyślenie. – Oddać wszystko? Czy musimy, mamo?

– Tak, tak mówi prawo. A gdybyś ty coś zgubił, czy chciałbyś, aby ktoś zwrócił ci tylko połowę?

Wyjaśniłam im, że jeżeli coś znajdziemy, to za uczciwość przysługuje nam znaleźne. Właściciel zgubionego portfela na pewno to rozumie. Wojtek, choć nie do końca przekonany, przytaknął i poszedł do domu, a za nim Elwirka.

Czułam, że tak należy

Po powrocie do domu pochwalił się swojej babci o całym zdarzeniu. Ta, zaraz po posiłku zaczepiła mnie w kuchni z pytaniem, czy na pewno zamierzam oddać te pieniądze. Uznała to za bezsensowne! Jeżeli komuś na tym zależałoby, to cały czas by szukał swojej zguby. Stwierdziła, że to pewnie dlatego, że jestem z miasta, bo tutaj nikt by tak nie postąpił! Na koniec dodała z przekonaniem – To, co znalezione, nie jest skradzione.

Byłam świadoma, że będzie mnie męczyć pytaniami, a nawet możliwe, że skontaktuje się z Mariuszem, nakłaniając go, aby mnie przekonał. Wobec tego w południe wzięłam portfel, wsiadłam na rower i udałam się do hotelu. Przy recepcji akurat pracowała Gośka z naszej wsi. Zapytałam ją, czy na liście klientów jest pan Błażej T., ponieważ to był właściciel zgubionego portfela, przynajmniej według dowodu osobistego, który się w nim znajdował. Recepcjonistka zrobiła jakąś dziwną minę i wymamrotała coś, co brzmiało jak „niestety”.

– Hmm... – wypowiedziałam wówczas, że chciałabym spotkać tego pana, ponieważ posiadam coś, co najprawdopodobniej jest jego własnością. Czy mogłaby go wezwać?

– Pani Anetko – Gosia zwróciła się do mnie z błagalnym spojrzeniem. – Czy chodzi o portfel?

Pokiwałam głową na potwierdzenie, a ona natychmiast wyszła zza biurka i mocno mnie przytuliła: uff, co za ulga! Facet robi awanturę, że padł ofiarą kradzieży, a szefostwo grozi zwolnieniem. Całe szczęście, że przyszłam! Pobiegła na piętro, a po mniej więcej 15 minutach zeszła w towarzystwie wysokiego mężczyzny w wieku około pięćdziesięciu lat, który na podstawie jego ubioru wyglądał na myśliwego.

Nie zasłużył na uczciwość

– Gdzie pani to znalazła? – zapytał, biorąc portfel i zaglądając do środka, starannie licząc gotówkę i karty.

– Maluchy znalazły go w lesie. Nie ma potrzeby sprawdzać, wszystko jest na miejscu.

– Bóg strzeże swoich – wymamrotał, a ja czułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. – Bardzo dziękuję – rzekł i odwrócił się.

Zmroziło mnie – czy to wszystko?! Podziękował i koniec?

– Proszę pana, tej pani przysługuje nagroda za znalezienie portfela – zatrzymała go pani na recepcji.

Mężczyzna wyciągnął z portfela banknot dwudziestozłotowy, podał mi go i ruszył schodami na górę. Później, idąc przez las, zaczęłam się zastanawiać, co powiem dzieciom. Czy powiem im, że babcia mówiła prawdę i mama jest niesłowna, a następnym razem, zanim zaczną oczekiwać nagrody, niech zapomną o zwracaniu czegokolwiek? Przed wejściem do domu wyjęłam z portfela ostatnie pięćdziesiąt złotych i dodałam do dwudziestozłotówki. Jakoś sobie damy radę, a Wojtek i Elwira mają stać się uczciwymi osobami.

Czytaj także:
„Uciekłam od męża tyrana na drugi koniec kraju. Boję się wszystkiego i cały czas oglądam się za siebie”
„Rozwiodłam się z mężem, bo mnie zdradził. Z tęsknoty zrobiłam głupotę. Uwiodłam go i złapałam na dziecko”
„Radek najpierw mnie potrącił, a później poślubił. Cały czas myślę, że zrobił to tylko z litości”

Redakcja poleca

REKLAMA