„Nie chcę być kurą domową. Nie widzę siebie w roli gospodyni. Gardzę życiem mojej mamy i sióstr, nie będę tyrać jak one”

Para z problemami fot. iStock by GettyImages, urbazon
„Przez samotne pół roku, przekonywałam samą siebie, że za tym nie tęsknię. Starłam się unikać mężczyzn i randek. Zresztą i tak nie natknęłam się na nikogo, kto rozpaliłby moje zmysły. Jednak Jacek... Jego zapach to mięta, nuta cytrusów i pewność siebie. To była zabójcza kombinacja”.
/ 05.02.2024 07:15
Para z problemami fot. iStock by GettyImages, urbazon

Dostrzegłam go z daleka. Wysoki, pewny siebie, mimo zimna bez czapki i z rozpiętym płaszczem. Znowu ryzykował zapaleniem płuc. Skąd wiedział, kiedy przyjadę? Zapewne matka mu o tym powiedziała i posłała go na stację po swoją córkę marnotrawną. Szłam powoli. Serce waliło mi jak szalone. Jacek zabrał ode mnie bagaż i uśmiechnął się jakby przyjaźnie:

– Cześć. Wydajesz się zmęczona, ale jak zawsze wyglądasz olśniewająco.

Za to on widocznie stracił na wadze. Poczułam się winna. Nachylił głowę, chcąc mnie pocałować. Wyczułam zapach wody po goleniu; być może nadal tej, którą mu kupowałam. W ostatniej sekundzie odsunęłam się i jego chłodne usta ledwie dotknęły mój ciepły policzek. To wystarczyło, żeby przeszły mnie dreszcze. Nie mogłam znieść tej swojej słabości.

– Co im naopowiadałeś? – zaczęłam ostrzeliwać go pytaniami. – Wygląda na to, że matka o niczym nie wie. Co tu jest grane? – zapytałam.

– Ja...? – uśmiech zniknął z jego twarzy jak przetarty gąbką. – To ty zniknęłaś bez żadnej wiadomości. Od pół roku nie mam pojęcia, co myśleć. Ale jeśli myślałaś, że zrobię to za ciebie, to się mylisz. Sama im to wyjaśnij.

On doskonale wiedział, jak zadać cios. Nawet w naszej rodzinie zdarzały się konflikty, ale w czasie świąt wszelkie animozje na moment zanikały. Ale rozwód? To skandal, z którym nigdy wcześniej nie musieli się borykać. Moja rodzina była mocno tradycyjna. Męska część rodziny, związana z przemysłem górniczym, pracowała na utrzymanie domu, a kobiety troszczyły się o gospodarstwo domowe. Nikt nie zabraniał nam zdobywać wykształcenia, ale równocześnie nikt nie był zaskoczony, gdy dziewczyna po ślubie rezygnowała ze swoich planów i marzeń.

Rzucali mi kłody pod nogi

Gdy decydowałam się na studia z dziennikarstwa, nie zastanawiałam się nad konsekwencjami. Kiedy się udało, wszyscy byli zadowoleni. Ale radość szybko przeminęła, gdy nauka i staż w lokalnej gazecie zaczęły ograniczać nasze spotkania. W domu pojawiałam się jak gość.

Moja mama i babcia patrzyły na mnie z niepokojem, a tata co chwila chrząkał. Kamień spadł im z serca, kiedy poznałam Jacka. Ojcu i dziadkowi spodobał się inżynier z AGH. Godzinami dyskutowali o tym, jak ocalić polskie kopalnie. Ale to nie oznacza, że zakochałam się w nudziarzu. Jacek zawsze miał świetne poczucie humoru. A jego pocałunki…gorące jak ogień.

Zanim zdążyłam zdać sobie sprawę, było po zapowiedziach. Nie miałam nic przeciwko stabilizacji, ale kiedy mama zaczęła wspominać o wnukach, autentycznie się przestraszyłam. Dopiero skończyłam studia magisterskie, dostałam awans w pracy i nie chciałam z tego rezygnować. Jacek lekceważył moje obawy.

– Nie martw się, Agatko – mówił. – Wszystko się ułoży. Ty trochę pójdziesz na ustępstwa, ja też trochę ustąpię. Najważniejsze, że się kochamy.

Wzięliśmy ślub w marcu. Pierwsze trzy miesiące były jak z bajki. Następnie otrzymałam niesamowitą ofertę pracy w Katowicach. Poszukiwali młodej, ambitnej osoby na stanowisko sekretarza redakcji. To było dla mnie ogromne wyzwanie. Jednakże, Jacek miał na ten temat inne zdanie:

– Żartujesz? Jak ty to widzisz? Związek na odległość, ja tu, a ty tam? Chyba nie... – uśmiechał się z lekceważeniem, jak gdyby rozmawiał z małym dzieckiem.

I wtedy prawda wyszła na jaw

Chociaż wydawał się nowoczesny, okazał się być tak samo tradycyjny jak mój dziadek. Przez całą noc płakałam. Rano zabrałam swoje rzeczy i wyjechałam. Nie pytałam nikogo o radę. Wiedziałam, że wszyscy będą popierać Jacka.

Nie pojechał za mną, nie starał się dojść do porozumienia. Powinnam się tego spodziewać, ale i tak bolało. Praca spełniła moje oczekiwania. Miałam mnóstwo rzeczy do roboty i to było dobre: mniej czasu na przemyślenia. Nie wiedziałam, jak powiedzieć rodzinie, że mój ślub był błędem. Kiedy w końcu zdobyłam na to odwagę, byłam zaskoczona, że mama przyjęła mnie prawie z entuzjazmem.

– Super, że mogę cię wreszcie usłyszeć. Jacek mówi, że masz tam tyle roboty, ale żeby tak zapomnieć o rodzinie? Pamiętaj, że za tobą tęsknimy. Powiadom wcześniej w tej swojej redakcji, że na święta musisz być z nami. Rodzina ma swoje prawa. Czekamy na ciebie. Wróć do domu jak najszybciej.

Zakończyłam rozmowę, czując się zdezorientowana. Mój mąż nie powiedział wszystkiego. Raczej opowiedział skróconą wersję historii, w której nie byłam tą złą, karierowiczką. Wygląda na to, że Jacek był zbyt dumny, żeby powiedzieć innym, że żona go zostawiła.

Na mój widok mama wpadła w popłoch

– Jak ty wyglądasz! Jesteś taka chuda, jak duch. Biegiem do kuchni.

Więc, moje zaangażowanie w przygotowania do Wielkanocy ograniczyło się tylko do degustacji wszystkiego, co było możliwe do spróbowania. Wróciłam do sypialni najedzona jak bąk. Być może to sprawiło, że zrobiło mi się niedobrze, kiedy natknęłam się na Jacka w samych bokserkach. Schudł, ale mięśnie miał nadal. Na mój przerażony wyraz twarzy odpowiedział:

– Skoro nie sprostowałaś wszystkiego mamie, to nadal myśli, że jesteśmy normalnym małżeństwem. A małżonkowie śpią razem. Jeśli dobrze pamiętam, preferujesz prawą stronę łóżka?

Wyglądało na to, że czeka mnie trudna noc...

Każdy jego oddech, każde niezamierzone dotknięcie – były dla mnie wyraźne. Przez pół roku w samotności udawałam, że nie tęsknię za tym. Trzymałam się z dala od mężczyzn i randek. Jako żona – nie powinnam. Jako kobieta – nie znalazłam nikogo, kto by poruszył moje zmysły. Nawet odrobinę. Ale Jacek... Miał zapach mięty, nuty cytrusów i pewności siebie. To była śmiertelna kombinacja. I nawet nie mogłam mu tego zarzucić, bo przecież spał.

Obudziłam się wtulona w jego ramiona. Pasowałam do nich tak idealnie, że zabrało mi trochę czasu, zanim doszłam do siebie i wyrwałam się z łóżka jakby mnie coś sparzyło.

– Możesz uciekać, ale i tak wiesz, że jestem dla ciebie stworzony – jego głos pełen dumy dobiegł do mnie, kiedy biegłam.

Zmyłam go prysznicem. Zdecydowałam, że będę go omijać. Nie jest to takie proste. Prowadził ze mną dziwną zabawę. Gdziekolwiek spojrzałam, widziałam jego uśmiech i otwarte ramiona.

W końcu nie dałam rady dłużej.

– Skończ, zachowujesz się jak głodny samiec!

– A jak powinien się zachowywać? – zapytał mój kuzyn, broniąc go. – Chłopak tęskni, to normalne. Na jego miejscu nie pozwoliłbym żonie wyjść z łóżka przez tydzień.

– Marcin! – upomniała go mama, ale jej mina pokazała, że nie rozumie, dlaczego traktuję męża jak natrętną muchę.

Nadszedł moment, kiedy mogłam ujawnić prawdę i zakończyć ten ciężki okres zarówno psychiczny, jak i fizyczny. Czułam, że moje ciało nie współgra ze mną. Samo spojrzenie na Jacka powodowało u mnie gęsią skórkę. Wspomnienia były dla mnie strasznie ciężkie... Jego twarz pokryta szorstkim jak szczotka zarostem. Szczypta figlarności w jego spojrzeniu, która zdradzała, że szykuje coś nieprzyzwoitego.

"Wystarczy! Powiedz wszystkim, co się dzieje" – pomyślałam. Ale nie mogłam, to nie był odpowiedni moment. Za trzy godziny mieliśmy zasiąść do obiadu. Przycisnęłam szybko swoje usta do ust Jacka.

– Spokojnie... – szepnął, nie mając zamiaru ułatwiać mi niczego.

No i przepadłam, ledwo doświadczyłam jego wyjątkowego smaku. Smak ten zmieniał się, kiedy zaczął się podniecać. Zawsze powodowało to u mnie chęć doznania tego więcej i więcej. O Boże..! Odskoczyliśmy od siebie, słysząc roześmiane chrząknięcia.

– Ciotka, staniesz się babcią szybciej, niż przypuszczałaś – stwierdził mój kuzyn.

Czułam się, jakby ktoś wylał na mnie wiadro lodowatej wody. Uciekłam na piętro. Jacek ruszył za mną.

– Świnia! – zamknęłam drzwi łazienki przed jego nosem.

– Przykro mi, straciłem kontrolę, ale nie jestem bez uczuć. Czystość nie jest dla mnie... Kiedy jesteś obok, po prostu tracę zmysły.

Poczułam gniew i zakłopotanie

Niezależnie od tego, co zamierzał, ewidentnie stracił panowanie nad sytuacją. Dlaczego wcześniej nie pomyślałam, że mam nad nim dokładnie tę samą władzę, co on nademną? To fascynujący punkt widzenia...

Odkręciłam wodę, przerywając dalszą rozmowę. Musiałam przemyśleć, czego tak naprawdę pragnę. Praca, rozwijanie kariery, niezależność? To brzmi ambitnie, ale także... bardzo samotnie. Jacek odkrył moje namiętne oblicze. Od kiedy się rozstaliśmy, pojawiał mi się w snach prawie każdej nocy. Nawet tej poprzedniej. Zimny prysznic nie przyniósł ulgi.

Chciałam czuć na sobie męskie dłonie, ale nie byle jakie – tęskniłam za dotykiem Jacka... Jeszcze chwilę temu, pomysł taki wydawałby mi się przerażający. Ale teraz odkryłam swoją moc i zdecydowałam się ją wykorzystać. Pokażę mu, że jego żona to nie tylko kobieta od gotowania i przewijania pieluch.

Choć zapewniam, że kiedy wychodziłam spod prysznica, owinięta jedynie w ręcznik, nie myślałam o pracy. Moim celem było uwiedzenie mojego męża. Chciałam, aby zrozumiał, jak bardzo mnie potrzebuje, podobnie jak roślina potrzebuje wody do życia. Znałam to uczucie zbyt dobrze.

Kiedy mnie zobaczył, przełknął ślinę. Jego uważne spojrzenie sprawiło, że poczułam się jak po pocałunku. Ale to było lepsze, bo to ja decydowałam o tym, co się dzieje. Niech sobie przypomni, co stracił. Bardzo, ale to bardzo powoli, włożyłam na siebie koronkową bieliznę, którą dla mnie kupił. Założyłam też zieloną sukienkę, którą razem wybraliśmy, tak żeby pasowała do koloru moich oczu. Sukienka była bez rękawów, ale za to miała duży dekolt.

– Co myślisz? – zapytałam, gładząc materiał na biodrach. – Nie jestem pewna, czy nie powinnam dołożyć czegoś na wierzch. Co o tym sądzisz?

– Załóż. Może ci... zrobić się zimno – wycedził.

– Ale wtedy sukienka nie będzie widoczna... – uśmiechnęłam się kokieteryjnie.

Jacek wyglądał jak ktoś, kto wpadł w sidła bazyliszka. Stał nieruchomo, nawet nie mrugnął okiem, i lampił się na mnie.

– Zrób wdech, bo się udławisz – podpowiedziałam przyjaźnie.

– Widzę, że wiele nowych rzeczy się nauczyłaś. Zastanawia mnie... kto cię uczył? – rzekł pusto i opuścił pokój.

Nareszcie. Zauważyłam oznaki zazdrości. Poczucie zadowolenia mieszało się z wyraźnym uczuciem ulgi. Siedząc samotnie w wynajmowanym pokoju, wciąż zadawałam sobie pytania: co on teraz robi, z kim się widuje, czy już znalazł kogoś na moje miejsce? Jeśli jest zazdrosny, to chyba nie... A może to tylko jego urażona męska duma? Czy mógł wykorzystać nasze wzajemne uczucie, żeby mnie ukarać?

Zerknęłam w lusterko i nie czułam się już tak atrakcyjna i kusząca. No nie! Nie dam rady tak długo. Musimy porozmawiać. W trakcie obiadu, nie mogłam nic powiedzieć. Wyglądał na smutnego i przygnębionego. Przeze mnie. Zdołałam go jedynie mocno przytulić. Odpowiedział na mój uścisk i cicho powiedział:

– Nie skreślaj nas, błagam...

To, co powiedział, brzmiało na tyle bezsilnie, że poczułam wstyd. Nie chciałam go skrzywdzić. Przecież go kochałam. Czy warto było dążyć do kariery, jeśli miałabym przez to stracić miłość mojego życia? Jednak nie mogłam zaprzeczyć, że praca była dla mnie ważna. Jeśli bym z niej zrezygnowała, byłabym nieszczęśliwa.

Moja babcia, mama i siostry zawsze były spełnione jako gospodynie. Rozkwitały, kiedy gotowały dżemy, piekły ciasta czy dogadzały swoim najbliższym. I na pewno nie były podporządkowane, czy słabe; to one właściwie miały decydujący głos w domu. Ja nie byłam tak odporna, może dlatego tak bardzo dbałam o swoją niezależność, obawiałam się, że zostanę tylko żoną mojego męża. Wolałam uciec.

– Marzę, by poznać twoje myśli – szepnął do mojego ucha Jacek.

Kochasz mnie? – zapytałam go.

– Nigdy nie przestałem – odpowiedział.

– Ale nie pobiegłeś za mną – zarzuciłam mu z pretensją. – Przecież obiecałeś, że zawsze znajdziemy kompromis, że ty trochę zrezygnujesz, ja trochę... – Nie skończyłam zdania, gdyż przeszkodziło mi w tym jego spojrzenie, które mówiło więcej niż słowa.

Wtedy nagle zrozumiałam, że to ja nie zrobiłam ani jednego kroku wstecz. Kiedy tylko pojawiły się pierwsze trudności, zrezygnowałam, nie dając nam żadnej szansy na wyjaśnienie. Spoglądaliśmy na siebie przez dłuższą chwilę. A kiedy wszyscy opuścili pomieszczenie, zaczęliśmy negocjacje pokojowe.

Czytaj także:
„Rodzice wbijali nam do głowy, że rodzeństwo, nawet przyrodnie, powinno się kochać. No to się pokochaliśmy. Dosłownie”
„Wyszłam za mąż z rozsądku, bo wiedziałam, że życie z artystą to wieczna niewiadoma, bieda i głód. Od 20 lat żałuję”
„Wstyd mi przed moją kobietą, że zarabiam marne grosze. Boję się, że zostawi mnie dla jakiegoś bogatego chłystka”

Redakcja poleca

REKLAMA