„Nie byłam cnotką, ale mąż miał coraz większe zachcianki. Wolałam, by znalazł sobie kochankę i dał mi spać”

zmęczona kobieta fot. iStock, Tetra Images
„Na mój widok w zwykłej pidżamie mąż rozgrzewał się do czerwoności, a kiedy rano ubierałam się do pracy, dosłownie nie dawał mi spokoju. Podniecał go nawet widok mnie krojącej warzywa do obiadu”.
/ 03.02.2024 22:00
zmęczona kobieta fot. iStock, Tetra Images

Po 10. latach małżeństwa mojemu mężowi nagle zebrało się na amory. Mógłby się kochać non stop. Na początku bardzo mi się to podobało, bo z naszej sypialni już od pewnego czasu zionęło chłodem. Jednak na dłuższą metę zaczęło mnie to męczyć, bo ile można? Cnotką nigdy nie byłam, ale uprawianie seksu kilka razy dziennie jest ponad moje siły.

– Mówię ci, jak nic ma jakąś babę na boku – oznajmiła stanowczym głosem Anka, kiedy opowiedziałam jej o moim nietypowym problemie.

– Maciek i kochanka? – zaśmiałam się nerwowo. – Wybacz, ale nie sądzę.

– Niejedna tak mówiła, a potem szczękę zbierała z podłogi – przyjaciółka posłała mi karcące spojrzenie.

Przez krótką chwilę poczułam się niczym niesforna uczennica, która dostała burę od surowej nauczycielki. Jednakże ziarno wątpliwości zostało zasiane w moim umyśle.

– Przecież to klasyczne odwracanie uwagi – kontynuowała Anka. – Chce uśpić twoją czujność, oni zawsze tak robią.

Anka jest kobietą po przejściach

Pół roku temu rozwiodła się z mężem, kiedy wyszło na jaw, że notorycznie ją zdradzał. Pewnie nadal żyłaby w nieświadomości, gdyby nie to, że zaczął ją nadmiernie adorować. Wzbudziło to jej podejrzenia, ponieważ wcześniej nie zachowywał się w taki sposób. Można zatem śmiało rzec, że sam sobie strzelił w kolano. Gdy odkryła, co wyrabiał za jej plecami, mało co nie padła na zawał. Z tej traumy leczy się do dziś – chodzi na terapię.

– Kochana, ja rozumiem, że masz fatalne doświadczenia, ale chyba nie każdy facet jest świnią – odparłam łagodnie, chociaż moja wyobraźnia już pracowała na dość wysokich obrotach.

– Moje zdanie znasz – westchnęła Anka głęboko. – Na twoim miejscu byłabym ostrożna.

– Postaram się o tym pamiętać.

Maciek uganiający się za spódniczkami? Nie chciało mi się w to wierzyć. Nie wydawał się typem mężczyzny, który w ten sposób traktowałby własną żonę. Ceniący spokój domator nie pasował do takiego obrazka. Niemniej w tym momencie pomyślałam o Piotrze, byłym małżonku Anki.

Sprawiał wrażenie niezwykle rozważnego człowieka trzymającego się z dala od głupot. Tymczasem okazało się, że pozory myliły… W mojej głowie panował totalny mętlik. Myśl o powrocie do domu była nieco przerażająca, bo wiedziałam, że Maciek znów będzie się do mnie dobierał. A co jeśli Anka ma rację?

Zamiast pożądania czułam presję

Maciek miał coraz większe parcie na łóżkowe igraszki. Dochodziło już do tak absurdalnych sytuacji, że podglądał mnie w łazience. Poskutkowało to tym, że zaczęłam się w niej zamykać, bo było to jedyne miejsce w domu, gdzie mogłam mieć zapewnioną odrobinę prywatności.

Na mój widok w zwykłej pidżamie mąż rozgrzewał się do czerwoności, a kiedy rano ubierałam się do pracy, dosłownie nie dawał mi spokoju. Podniecał go nawet widok mnie krojącej warzywa do obiadu. W ogóle nie docierało do niego to, że nie miałam ochoty kochać się tak często z bardzo prozaicznych powodów, takich jak bodaj zmęczenie.

Jego dotyk przestał działać podniecająco – wręcz przeciwnie, budził obawy, że nie będę w stanie sprostać wysokim wymaganiom męża. Nigdy co prawda nie zaliczałam się do kobiet, które na dźwięk słowa „seks” dostawały ze wstydu wypieków na twarzy, lecz to była przesada. To, co się działo z moim małżonkiem, mocno mnie niepokoiło – zwłaszcza że wygadywał bzdury.

– Kiedyś kochaliśmy się do upadłego – Maciek wspominał dawne czasy – a teraz od tego stronisz. Może ty mnie nie kochasz?

– Chyba oszalałeś – z dezaprobatą kręciłam głową – czegoś tak głupiego jeszcze nie słyszałam.

Boże, jesteś mega podniecająca – jego oczy lśniły nienaturalnym wręcz blaskiem. – Co byś powiedziała na małe bara-bara?

Nie wierzyłam własnym uszom. Ostatnio właśnie tak kończyła się większość naszych rozmów. O czym bym do niego nie mówiła, zdawał się nie słuchać, bo skupiał się tylko na jednym.

– Nie uważasz, że trochę przesadzasz? – zapytałam wprost, bo jego zachowanie było straszliwie irytujące.

– Niby z czym? – nie cieszył go taki, a nie inny, obrót sprawy. – Że mam chrapkę na moją żoneczkę?

– Zrobiłeś się nachalny i wciąż wywierasz na mnie presję, co mi się nie podoba – wyrecytowałam na jednym wydechu.

Wreszcie powiedziałam to na głos

W zaistniałych okolicznościach nie było mowy o przyjemnościach. Nie widziałam siebie w roli maszynki do zadowalania męża tylko dlatego, że w powszechnej opinii panuje idiotyczne przekonanie, że taka jest powinność dobrej żony.

Maciek zafundował mi ciche dni. Syn dopytywał, dlaczego tata się do mamy nie odzywa, więc mu wyjaśniłam, że ma ciężki okres w pracy. Obserwowałam Maćka z rosnącym niepokojem. Cały czas siedział z nosem w telefonie. Zabierał go również do toalety, nie rozstawał się nim ani na sekundę.

– Na bank z kimś pisze – zawyrokowała Anka – albo ogląda zboczone rzeczy. Albo jedno i drugie.

Nie wiem, co robić – z bezsilności opadały mi ręce.

– Ja bym go sprawdziła i tyle. Przynajmniej będziesz mieć czarno na białym – radziła przyjaciółka.

Dzielnie walczyłam z nieodpartą chęcią przemaglowania mężowi telefonu. Brakowało mi jednak pewności, czy oby na pewno jestem gotowa zmierzyć się z tym, co mogłabym tam znaleźć. Nie miałam bladego pojęcia, jak postąpić, jeśli rzeczywiście miałby kochankę.

Starałam się zatem powstrzymać od działania, aczkolwiek ręce świerzbiły. Wpadłam za to na inny pomysł – taki mianowicie, że będę śledzić męża. Małe dochodzenie nie przyniosło jednak żadnych rezultatów. Maciek przebywał dokładnie tam, gdzie zapowiadał, że będzie. Wydumałam zatem, że ma wirtualny romans.

Natychmiast wyobraziłam sobie, że jakaś obca kobieta przesyła mu roznegliżowane zdjęcia. W mojej głowie powstały miliony czarnych scenariuszy, a wewnętrzne napięcie stało się nie do zniesienia. Wodziłam za mężem wzrokiem w poszukiwaniu oznak niewierności.

Niejednokrotnie próbowałam zapuścić żurawia, kiedy przeglądał coś w telefonie. Zdarzyło mi się także przeszukać kieszenie jego płaszcza i spodni. Wszystko się we mnie gotowało – niewiele brakowało, żeby eksplodować, a Anka swoimi przypuszczeniami dolewała oliwy do ognia.

Kochanie, czy ty się dobrze czujesz?

Do tego stopnia skupiłam się na Maćku, że zapomniałam o bożym świecie. Byle co wytrącało mnie z równowagi, jakbym zaczęła popadać w paranoję.

– Kochanie, czy ty się dobrze czujesz? – zadane przez męża pytanie podziałało niczym czerwona płachta na byka.

– Znowu coś ci się nie podoba? – zabrzmiało to agresywnie, ale w tym momencie utrzymanie nerwów na wodzy było ponad moje siły.

– Po prostu się martwię – odparł zdziwiony – bo bawisz się w detektywa.

Nie przypuszczałam, że to zauważył.

Przyznaj, kim jest ta kobieta – nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.

– Jaka kobieta? – patrzył na mnie zdumiony, a ja rozwyłam się na całego.

– Nie ściemniaj, przecież masz kochankę – rzuciłam mu oskarżeniem prosto w twarz.

– Kochanie, o czym ty w ogóle mówisz? Nie ma żadnej kochanki – zapewniał Maciek.

– To, co takiego wiecznie robisz w tym głupim telefonie? – wykrzyknęłam i ponownie zalałam się łzami.

Wtedy wstał i wyszedł bez słowa z mieszkania, co jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje przypuszczenia są jak najbardziej słuszne. Jak emocje nieco opadły, napisałam do Anki z prośbą o podesłanie namiarów na prawnika, który przygotowywał dla niej pozew o rozwód. Przysłała jego wizytówkę z dopiskiem: „Współczuję…”.

Maciek wrócił dopiero późnym wieczorem. Bałam się, że nie przyjdzie na noc do domu. Byłam już w łóżku, ale z nerwów i tak bym nie zasnęła. Usiadł obok i chwycił moją dłoń.

– Muszę ci się do czegoś przyznać.

Westchnęłam, spodziewając się najgorszego. Otóż okazało się, że przeglądał różne fora i artykuły dotyczące problemów z potencją. Czytał o rozmaitych preparatach, a następnie je testował, bo chciał mi zaimponować i pokazać, jak bardzo jestem ważna dla niego – stracił nad tym kontrolę i znalazł się w kropce.

Poprosił, abym udała się z nim do seksuologa, bo sam nie ma odwagi. Wstydził się przyznać, że ma kłopot, dlatego usiłował rozwiązać go we własnym zakresie. Rzecz jasna zgodziłam się pójść z nim do specjalisty i zapewniłam, że mocno go kocham.

Czytaj także:
„Mąż odszedł do kochanki, więc krzyż mu na drogę. Naiwniak myślał, że pozwolę mu wrócić, gdy kopnęła go w tyłek”
„Po 15 latach małżeństwa przyłapałam męża na zdradzie. Postanowił zdjąć spodnie u sąsiadki z kiepską reputacją”
„Ja harowałem na obczyźnie, a żona martwiła się hybrydą na paznokciach. Wygodnie jej było, póki miała co do garnka włożyć”

Redakcja poleca

REKLAMA