„Nauczyciele uwzięli się na mojego syna. Siadał w karnej ławce, a w zeszycie miał pełno uwag. Prawda mnie zszokowała”

zdenerwowana kobieta fot. Adobe Stock, _KUBE_
„Nie dowierzałam, czytając o wybrykach mojego syna. Niegrzeczny, wulgarny, pozbawiony empatii? Nigdy nie pomyślałabym, że Karol stanie się celem skorumpowanej rady nauczycielskiej tylko dlatego, że postanowił ujawnić pewną niesprawiedliwość”.
/ 03.01.2024 13:15
zdenerwowana kobieta fot. Adobe Stock, _KUBE_

Bardzo długo staraliśmy się o dziecko, więc nasz jedynak wyrastał w dostatku i wielkiej miłości. Poświęciłam wychowaniu Karolka cały swój czas, przez co wyrósł na bystrego i empatycznego chłopca. 

W wieku pięciu lat umiał już czytać bez dukania, a dodatkowe zajęcia z angielskiego pozwoliły mu znacznie wyprzedzić w rozwoju intelektualnym inne dzieci. Odznaczał się też świetną kondycją fizyczną. Pomimo biegania za piłką od najmłodszych lat, nigdy się nie wywyższał i dbał o to, by przestrzegać zasad fair play. Właśnie dlatego zdziwiło mnie to, co nastąpiło w jego szkolnym życiu.

Był świetnym uczniem

– Mamo, dostałem szóstkę jako jedyny z klasy! – chwalił się w czwartej klasie.

Jestem z ciebie dumna – nigdy nie żałowałam pochwał, wiedząc, że chłopiec potrzebuje ich tak samo jak dziewczynka. – Cieszę się, że mam najlepszego synka na świecie!

Karol przytulił się do mnie, a potem spojrzał mi głęboko w oczy.

– Ale dałem ściągnąć. Kolega się zestresował i wszystko wyleciało mu z głowy, choć przed lekcją razem się przepytywaliśmy. Spisałem na kartce odpowiedzi i wsunąłem ją pod jego sprawdzian.

Karolek wiedział, kiedy pomóc, kierując się własnym kompasem sprawiedliwości. Skoro ten chłopiec i tak wszystko umiał, mój syn uznał, że zdobyta z drobną pomocą ocena będzie zasłużona.

– Świetnie, Karolku. Cieszę się, że tak bardzo walczysz o dobro innych, ale pamiętaj, że nie można z tym przesadzać. Wiesz, że możesz mieć przez to problemy?

– Mhm... – mruknął, ni to rozumiejąc, ni ignorując moje słowa. Nie przejmowałam się tym jednak, bo miałam w końcu przy sobie szóstkowego ucznia!

Potem Karol przyniósł do domu pierwsze w życiu świadectwo z czerwonym paskiem. Zorganizowałam z tej okazji małe przyjęcie, świętując nasz wspólny sukces.

On by muchy nie skrzywdził

W piątej klasie sytuacja uległa diametralnej zmianie. Choć Karol nadal szczycił się tytułem najlepszego ucznia w klasie, jego ocena z zachowania spadała błyskawicznie.

„Karol wykazuje problemy z kontrolowaniem złości, co objawia się agresywnym zachowaniem w stosunku do rówieśników” –  przeczytałam pewnego dnia.

Co za bzdury! Pewnie dosięgnęła go słynna odpowiedzialność zbiorowa – pomyślałam. Uwagi zaczęły spływać jednak lawinowo.

„Uczeń utrudnia prowadzenie lekcji. Stale przerywa nauczycielowi i próbuje pokazać, że wie więcej od niego”.

„Reaguje śmiechem na upomnienia nauczycielki. Kpi z jej ubioru i uczesania, nazywając ją lalką Barbie”.

„Poproszony o posprzątanie klasy, pozostawił na tablicy niecenzuralny rysunek”.

Nie wierzyłam w to ani trochę

Kiedy na wywiadówce dowiedziałam się, że wskutek swojego zachowania Karol został przesadzony do karnej ławki, oniemiałam.

– Przecież to mały aniołek... Doskonale wiem, że jeszcze rok temu jako pierwszy wyciągał rękę do odrzuconych i smutnych dzieci. Niecenzuralne rysunki? Jemu jeszcze bajki w głowie, to niemożliwe...

– Proszę pani – usłyszałam głos wychowawczyni. – Wiem, że Karol uczy się doskonale, ale to nie usprawiedliwia jego zachowania. Być może zaślepiły panią jego wyniki i nie dostrzega pani prawdy. Jeszcze chwila i skończy z dwóją z zachowania, a wtedy o czerwonym pasku można zapomnieć...

– To niemożliwe! – starałam się bronić syna, ale zabrakło mi słów.

– Smutna prawda jest taka, że jeśli Karol nie zmieni zachowania, może grozić mu wydalenie ze szkoły i kurator – odpowiedziała oschle nauczycielka.

Syn powiedział mi prawdę

Wróciłam do domu wściekła i rozgoryczona, ale nie chciałam odreagowywać swojej złości na synu. Wiedziałam, że jeśli rzucę się na niego z oskarżeniami, niczego się nie dowiem. Wypaliłam więc pół paczki papierosów, ochłonęłam i zaczęłam spokojną rozmowę.

– Mamo, wszystko przez szkolną gazetkę... – puścił w końcu parę z ust.

– Co takiego? – na początku czułam, że zmyśla. – Co to ma do rzeczy?

– Wiesz, że jest problem z punktami z zachowania i trzeba robić takie rzeczy, żeby zarobić na szóstkę. Za gazetkę jest najwięcej... Jeszcze rok temu wszystkie dzieci dzieliły się nią po równo, ale w tym roku gazetki robią tylko najbogatsze. Nie miałem szansy...

Faktycznie, w szkole zachowanie oceniane jest staromodnym systemem punktowym. Żeby zdobyć potrzebne punkty, dzieci muszą nieustannie przygotowywać różne prace, zbierać korki, zgłaszać się na dyżury w klasie. Co jednak ma do tego bogactwo?

– No i co zrobiłeś? Nic z tego nie rozumiem.

– Ja, Zuzia i Bartek zorganizowaliśmy strajk, ale ja rządziłem, a oni się wystraszyli i wycofali. Zwalili winę na mnie... Było tak – zdarliśmy ich gazetkę i zrobiliśmy własną. Wtedy bogate dzieci poszły do nauczycielki, a nam się oberwało...

Jedna uwaga za takie coś? Nie wszystko pasowało mi w tej historii. Słuchałam więc cierpliwie.

–  No i oni przynosili ciągle jakieś kredki, kupili nowy czytnik, nauczyciele dostawali czekoladki i jakieś prezenty... Kiedy spojrzeliśmy w dziennik, okazało się, że mają za to 400 punktów. Ja mam ledwie 150. Wiesz, co powiedział na to Kacper? „Kto bogatemu zabroni!” Wtedy naprawdę się wkurzyłem.

Wszystko układało się w całość

– Pamiętasz, jak oglądaliśmy filmiki pana, który walczy o prawa ucznia? Powiedziałem nauczycielce, że zgłoszę do niego całą sprawę. Wtedy wszyscy się na mnie uwzięli... – Na początku pani zareagowała śmiechem. Kiedy jednak dowiedziała się, że robię zdjęcia prezentów, dziennika i zapisuję, kto w danym tygodniu robi gazetki, zaproponowała mi, że mogę dostawać punkty razem z nimi, ale mam siedzieć cicho.

Było jasne, że mój syn się na to nie zgodził. Pamiętam do dziś sytuację, w której postawił się wuefiście, który uwziął się na grubszą dziewczynkę.

– No i tak to się zaczęło. Zmówili się przeciwko mnie. Gadała ze mną nawet dyrektorka, a w jej gabinecie zauważyłem taką nowoczesną maszynę do kawy. Wydaje mi się, że wiem, kto ją kupił... 

Kazałam Karolowi szybko się ubrać i pojechałam wraz z nim do znajomego prawnika. Przyjrzał się dowodom zebranym przez synka i obiecał przekierować sprawę do kolegi doświadczonego w prawie oświatowym. Pomógł mi też napisać oficjalne pismo do kuratora. Wraz z synkiem pokażemy im jednak, czym jest sprawiedliwość i równość...

Kiedy skontaktowałam się z rodzicami Bartka i Zuzi i poinformowałam ich o całej sytuacji, dzieci od razu wszystko wyśpiewały. Dzięki temu zgromadziliśmy jeszcze więcej dowodów. Niedługo potem wieść rozniosła się po większości matek. Dzieci wraz z rodzicami zorganizowały nawet mały protest, zmuszając nauczycieli do powtórzenia wyborów na przewodniczącego. Większość głosów zebrał mój mały Karol, odbierając stanowisko uczniowi, którego rodzice płacił słono za oceny.

Czekamy wciąż na rozstrzygnięcie sprawy, wiem jednak jedno: cokolwiek się stanie, Karol nie podda się w walce o sprawiedliwość. Na kolejnej wizycie u nowego już prawnika zainteresował się nawet paragrafami i powiedział mi, że planuje pójść w jego ślady.

Czytaj także: „Na 40. rocznicę ślubu rodzice dostali prezent, który zniszczył ich małżeństwo. Tego nikt się nie spodziewał”
„Szukałam mężowi kochanki. Chciałam, żeby w sądzie orzeczono rozwód na moją korzyść. Nie oddam tej ciamajdzie majątku”
„Brat był oczkiem w głowie rodziców, ja ich głupią córką. Teraz to ja robię karierę, a on kiśnie w pośredniaku”

Redakcja poleca

REKLAMA