„Nasz brat ożenił się z pazerną prostaczką. Zmienił nasze życie w koszmar tylko po to, żeby go nie zostawiła”

Nasz brat doprowadził rodzinę do ruiny dla żony fot. Adobe Stock, SB Arts Media
„Moja rodzina hołdowała dawnej tradycji, w której córka jest jedynie ozdobą, o ile nie kłopotem, a syn następcą i źródłem dumy. Ojciec nie zauważał, że ma trzy córki znacznie bardziej odpowiednie do przejęcia biznesu i pieniędzy rodzinnych niż syn. Latami udawał, że nie widzi tego, że Bronek doprowadzi naszą rodzinę do ruiny”.
/ 24.10.2022 17:15
Nasz brat doprowadził rodzinę do ruiny dla żony fot. Adobe Stock, SB Arts Media

Nie przeczę, że od lat przeczuwałam, że mój brat Bronek, przysporzy rodzinie bólu. Ale nigdy nie przypuszczałam, że tak to się skończy… Bronek był najmłodszym dzieckiem. Ja byłam najstarsza, po mnie, w dwuletnich odstępach, na świecie pojawiły się jeszcze trzy dziewczyny. Ale to wciąż nie było to, więc rodzice starali się dalej.

No i wreszcie urodził się wyczekiwany syn

Moja rodzina hołdowała dawnej tradycji, w której córka jest jedynie ozdobą, o ile nie kłopotem, a syn następcą i źródłem dumy. Bronek dorastał w atmosferze miłości, akceptacji, ale i pewnych oczekiwań. Ojciec był właścicielem zakładu szewskiego, który założył jeszcze pradziadek Bronisław, po którym brat dostał imię. Firma miała renomę, tradycję, stałych klientów, którzy zamawiali u nas szyte ręcznie buty – cudownie wygodne, piękne i niepowtarzalne.

Zanim skończyłam dwadzieścia lat, znałam wszystkie tajniki szewskiej profesji, i to nie dlatego, że ojciec mi kazał, ale że ten zawód mi się podobał. Miałam mnóstwo pomysłów, a z pomocą moich sióstr, które też miały odpowiednie talenty, mogłyśmy rozwinąć biznes i wprowadzić go w dwudziesty pierwszy wiek. Ale ojciec tego nie zauważał i nie słuchał, co mówią córki. On patrzył na syna. Tyle że syn nie miał w sobie nic z szewca. Nic z menedżera. Czy ogólnie: człowieka sukcesu. Nigdy nie poznałam człowieka bardziej niż Bronek pozbawionego ikry, energii, wyobraźni i marzeń. Szedł, gdzie go popchnięto. Tak jak ja nie potrafiłam się nudzić, tak on nudził się cały czas. Wszystko go nudziło. Aż poznał Elizę. Nie wiem, w jakich okolicznościach dopadło go to nieszczęście, bo ani on, ani ona nigdy nie chcieli o tym mówić. Po prostu pewnego dnia przyprowadził Elizę do domu na niedzielny obiad i powiedział, że zamierzają się pobrać.

Od pierwszego wejrzenia uznałam, że tej kobiecie nie można ufać. Była ładna, elegancko i drogo ubrana. Zachowywała się uprzejmie i z godnością. Ale zauważyłam, jak jej wzrok wędrował po pokoju, zatrzymując się na co droższym przedmiocie. A w domu rodziców było wiele cennych rzeczy. I ona ich pragnęła. Potem Bronek twierdził, że gdyby nie ja, to rodzice zaakceptowaliby Elizę. Że to za moją sprawą uznali ją za łowczynię majątków, za kobietę niegodną ich syna.

Nie miał racji. Podczas tego pierwszego obiadu Eliza starała się wywrzeć dobre wrażenie, i nawet jej się udało. Ale potem wyszło na jaw, że nie miała skończonych studiów, za to miała już dwóch byłych mężów, ale ani jednego dziecka – a skończyła już trzydzieści lat, czyli była starsza od Bronka o cztery lata. Wieczorem mama wspomniała, że kiedy Eliza pomagała jej w kuchni przy deserze, okazało się, że nie potrafi gotować. A na pytanie, jak w takim razie zamierza zaopiekować się mężem, odparła, że przecież są restauracje i cateringi.

„A jak będą dzieci?” – spytała mama.

„To się nauczę ” – odparła Eliza z uśmiechem.

– Kłamała – stwierdziła mama z głębokim przekonaniem. – Nie zamierza psuć sobie życia dzieckiem. To nie jest kobieta dla naszego syna.

A tata kiwnął głową i podjął decyzję:

– Trzeba mu ją wybić z głowy. To nie powinno być trudne.

I tu się pomylił

Chyba pierwszy raz w życiu, choć go za to nie winię. Kto mógłby przypuszczać, że Bronek, tak zawsze spolegliwy, teraz stanie okoniem? Nagle okazało się, że jeśli mu na czymś zależy, potrafi być uparty i stanowczy. I to jak! Spróbował wykłócić się z rodzicami, gdy powiedzieli mu, że nie zgadzają się na jego ślub z Elizą. Twierdził, że kocha ją ponad życie, że nie wyobraża sobie bez niej ani jednego dnia. A ona chce ślubu. Ojciec był jednak nieustępliwy.

– To jest manipulantka – tłumaczył. – Poluje na twoje, nasze pieniądze. To nie miłość, synu, tylko zaślepienie. Jeszcze znajdziesz tę sobie pisaną, wtedy przyjmiemy ją z otwartymi ramionami.

Bronek tylko kręcił głową. To było jak rzucanie grochem o ścianę. Wtedy tata sięgnął po opcję atomową. Powiedział, że jeśli syn postąpi wbrew jego woli, to nie ma czego tu szukać. Rodzice byli pewni, że chłopak się ugnie. I co? Bronek wyszedł z domu i trzasnął drzwiami. Wprowadził się do Elizy i dwa tygodnie później byli już po ślubie. Przysłał nam tylko krótki filmik z USC.

Na szczęście to nie ślub kościelny – odetchnęła mama. – Da się odkręcić.

Tata siedział ponury, milczący. Nie odezwał się przez cały wieczór. A rano przy śniadaniu powiedział:

– Nie możemy go od siebie odsunąć. To mój syn. Mój spadkobierca. Musimy przeczekać, kiedyś zmądrzeje.

Siedziałam przy tym samym stole i znów poczułam ukłucie w sercu. Od kilku lat powoli przejmowałam wszystkie szewskie obowiązki ojca w zakładzie. Klienci mówili, że mam talent i jestem godną następczynią pana Włodzimierza. Julka i Kasia zajmowały się pozostałymi sprawami. Ojciec jedynie dbał o kontakty z najstarszymi klientami oraz ściągał nam cugle, nie pozwalając na zmiany.

Jak Bronek przejmie zakład, to się z nim dogadacie” – powtarzał jak mantrę.

Nieposłuszeństwo syna nic w tym względzie nie zmieniło. Jak zrozumiałam, rodzice postanowili przeczekać Elizę, a w międzyczasie robić wszystko, by Bronek nie odszedł permanentnie.

Kolejne kilka lat było koszmarem

Eliza szybko się zorientowała, co jest grane, i tak manipulowała mężem, że ten robił, co chciała. A chciała pieniędzy. Imprez. Eleganckich rzeczy. Bronek nie zarabiał wiele na stanowisku, które zdobył po odejściu z firmy, więc to, czego brakowało, brał od ojca. A ten dawał mimo moich i sióstr sprzeciwów. Przez cały ten czas rodzice próbowali przemówić Bronkowi do rozsądku. Przekonać go, że Eliza nie jest dla niego odpowiednią osobą.

– Przecież wiesz, że jeśli nie będziesz miał pieniędzy, to ona od ciebie odejdzie – powiedziała pewnego razu mama.

Bronek odparł cicho:

– Więc zróbcie wszystko, by do tego nie doszło, bo dla mnie to będzie koniec mojego świata. I koniec twoich marzeń, ojcze.

Rodzicom opadły ręce. Wtedy nagle zrozumiałam, że nie miałam racji, twierdząc , że Bronek nie ma nic z ojca. Miał, i to cechę najważniejszą: miłość do kobiety. Tata też kochał żonę mocno i niezmiennie. Tyle że mama też go kochała i trwałaby przy nim w każdych warunkach. Nawet w biedzie.

W trzecim roku małżeństwa Bronka mama zmarła

Zasnęła w ogrodzie i się nie obudziła. W jakiś sposób śmierć ukochanej kobiety otworzyła ojcu oczy. A może zrobił to komentarz Elizy, która po pogrzebie, podczas stypy, powiedziała do teścia:

Teraz czas na ojca. Oczywiście myślę o emeryturze – dodała szybko. – Bronuś może przejąć zakład. A ja mu pomogę…

Popatrzyła na mnie i moje siostry.

– Dziewczęta będą mogły wreszcie zająć się własnym życiem.

Tata milczał przez kilka dni. Mało jadł, chyba nie spał. W końcu poprosił mnie, bym zawiozła go do notariusza. Tam przepisał dom z wszystkimi przedmiotami i firmę na córki. A potem przelał na nasze konta swoje prywatne pieniądze.

– Wszystko wam oddam – wyjaśnił, kiedy pytałyśmy, dlaczego robi to teraz. – Nie chcę, żeby ONA dostała choć grosz z dziedzictwa naszej rodziny. Wystarczy, że ukradła mi syna. Testament mogliby zaskarżyć. Ale ja jeszcze pożyję kilka lat, zanim tęsknota za waszą matką zabierze mi ostatni dech. Nie zaprzeczajcie, taka jest prawda. Bez niej nie mam po co żyć.

„Jaki ojciec, taki syn”  – pomyślałam. A on tego nie widzi. Co za ironia losu. Tata poinformował Bronka telefonicznie, że już nie należy do rodziny. I jeśli żona zachce pieniędzy, sam będzie musiał się o nie postarać. Jak prawdziwy mężczyzna.

Dwa miesiące później tata już nie żył

Zasłabł w kawiarni. Ludzie wezwali karetkę, ale w szpitalu nie udało się go uratować. Kiedy patrzyłam na Bronka na pogrzebie, nie widziałam na jego twarzy ani smutku, ani złości. A przecież wiedział, że zachowek, który dostanie, na długo mu nie starczy. Kilka tygodni później poznałam powód braku frustracji. Okazało się, że rodzice wiele lat wcześniej wykupili drogą polisę na życie, którą opłacali z prywatnych pieniędzy. I zapisali ją w całości na Bronka. To było kilka milionów złotych. Nie wiedziałam o polisie, ale brat owszem. Bo to on zgłosił śmierć ojca do towarzystwa ubezpieczeniowego.

Nie chciałam uwierzyć w tę straszną możliwość, ale po długiej dyskusji z siostrami postanowiłyśmy, że trzeba to sprawdzić. Zgłosiłyśmy podejrzenie morderstwa do prokuratury. Śledztwo trwało kilka tygodni. Kiedy wiadomo było, czego szukać, szybko odnaleziono dowody. Przede wszystkim sprawdzono nagrania kamer ulicznych przy kawiarni, w której zasłabł tata. Kilka minut przed wezwaniem karetki z kawiarni wyszedł… Bronek. Ten fakt w połączeniu z nieznaną nam wcześniej informacją, że posiadał w domu leki, które, podane zdrowemu człowiekowi, mogą go zabić, złożył sprawę w całość.

Kiedy aresztowano Bronka (Elizie udało się przekonać prokuratora, że o niczym nie wiedziała i nie zauważyła braku lekarstw), przyszło mi na myśl, że może nie tylko tata był jego ofiarą. Mama zasnęła w ogrodzie i się nie obudziła. Była wtedy w domu sama i Bronek mógł ją odwiedzić. Podczas rozprawy sądowej mój brat był bardzo nieszczęśliwy. Ale nie dlatego, że zabił swoich rodziców, aby zatrzymać żonę, tylko że ona i tak od niego odeszła. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA