„Narzeczony mnie zostawił, bo spodziewam się dziecka. Twierdzi, że nie pisał się na bycie ojcem”

Kobieta w ciąży fot. iStock by GettyImages, Antonio_Diaz
„Myślałam, że się ucieszy, że będziemy razem z niecierpliwością wyczekiwać rozwiązania. Nigdy tak bardzo się na nikim nie zawiodłam”.
/ 26.03.2024 21:15
Kobieta w ciąży fot. iStock by GettyImages, Antonio_Diaz

Gdy się dowiedziałam, że jestem w drugim miesiącu ciąży, osłupiałam. Kiedy już dotarło do mnie, że będę mamą, nie posiadałam się z radości. Natychmiast chciałam powiedzieć Michałowi, ale coś mnie powstrzymywało. Stwierdziłam, że przygotuję dziś wykwintną kolację i powiem narzeczonemu osobiście. Po drodze kupiłam kwiaty, świece i wino dla niego.

Miało być pięknie i romantycznie

Michał wszedł do domu, zdjął płaszcz i jak zwykle ucałował mnie w czoło na powitanie. Zawsze tak robił. To był nasz mały rytuał.

– O, a co to za okazja? – uśmiechnął się, widząc suto zastawiony stół, wino i kwiaty.

– Będziesz tatą! – pisnęłam radośnie i rzuciłam mu się na szyję.

Wyobrażałam sobie, że będzie skakał z radości, całował mój brzuch i zaraz zacznie do wszystkich wydzwaniać, żeby ogłosić wspaniałą nowinę. Przeliczyłam się. Stał osłupiały, a jego twarz zaczynała przybierać kolor purpury.

– Żarty sobie ze mnie robisz? – burknął. – Jeśli tak, to nieśmieszne.

– Naprawdę jestem w ciąży. Ale wygląda na to, że z naszej dwójki, tylko ja się z tego cieszę

– Najwyraźniej. Ja się nie pisałem na bycie ojcem, nie nadaje się do tego! – krzyknął.

– Co ty opowiadasz? Pewnie, że się nadajesz – zapewniałam go. – Przecież za chwilę bierzemy ślub, stworzymy prawdziwą rodzinę. Wszystko będzie dobrze – próbowałam tłumaczyć, ale on tylko przerwał mi gestem ręki.

– Który to miesiąc?

– Drugi.

– No to po kłopocie – stwierdził, a twarz mu się rozpromieniła.

– O czym ty mówisz? Po jakim kłopocie? – dopytywałam, choć wiedziałam, co chce powiedzieć.

– To chyba oczywiste. Pozbędziemy się TEGO – powiedział, wskazując z obrzydzeniem na mój brzuch. – Jeszcze nie jest za późno. Zapłacę, ile będzie trzeba.

Nie wierzyłam własnym uszom

Noszę pod sercem jego dziecko, a on je nazywa kłopotem i chce, żebym się go pozbyła? Wpadłam w furię. Zaczęłam okładać go pięściami i krzyczeć, że nie zabiję tego dziecka, a on jest bezdusznym tyranem.

Ale on stał twardo przy swoim. Mówił, że nie pisał się na pieluchy i mieliśmy być już zawsze tylko we dwoje. Że nie zamierza nigdy być ojcem i żaden bachor nie zmieni jego planów.

– Wynoś się! Nie chcę cię tu więcej widzieć. Nie potrzebujemy cię! Sama dam sobie radę – krzyczałam, a po policzkach spływały mi strumienie łez.

Sądziłam, że to nim potrząśnie. Że zacznie mnie przepraszać. Pomyliłam się. Bez słowa poszedł spakować kilka rzeczy.

Kiedy wychodził, rzucił tylko:

– Jak już pójdziesz po rozum do głowy, to zadzwoń. Do ślubu jeszcze daleko i wszystko można odwołać. Od twojej decyzji zależy nasza przyszłość – rzucił w progu i wyszedł.

Nie mogłam w to uwierzyć. Stałam, jak wryta i gapiłam się w drzwi. Czy on naprawdę powiedział, że albo usunę dziecko, albo z nami koniec? Mój Michał? To niemożliwe.

To pewnie przez to, że go tak zaskoczyłam. Przemyśli sobie wszystko i zmieni zdanie. Pewnie wróci za kilka godzin nawalony, jak meserszmit i będzie mnie przepraszał.

Jak mogłam się tak pomylić?

Michał ani nie wrócił, ani nie zadzwonił. To już czwarty dzień, a on nawet nie wysłał mi smsa. Nie mogę jeść, spać, tylko chodzę i płaczę. Nie wiem, czy to przez hormony, czy stres związany z potencjalnym samotnym macierzyństwem.

Jak ja sobie poradzę bez Michała? Przez ostatnie pięć lat byliśmy nierozłączni. Wszystko robiliśmy razem. Ja nawet nie wiem, jak się płaci rachunki.

Ciekawe, co on teraz robi? Może szuka sobie już nowej dziewczyny, bez brzucha. Ale jakby mógł? Przecież ciągle powtarzał, że nie wyobraża sobie beze mnie życia, że nawet dnia nie może wytrzymać. Przez te pięć lat byliśmy w stałym kontakcie, non stop telefony i smsy, a teraz nic, cisza, pustka od pięciu dni. Łatwo mu to przyszło.

Myślałam, że go znam, ale okazało się, że nie miałam pojęcia, z kim żyłam pod jednym dachem.

On pewnie czeka, aż ja zadzwonię i powiem mu, że dla niego zrobię wszystko. Że będę żyć pod jego dyktando. Ale nie tym razem. Nie pozbędę się maleństwa, tylko dlatego, że jego ojciec jest niedojrzałym egoistą bez serca. Trudno, jeśli Michał się nie opamięta, wychowam to dziecko sama. Dam sobie radę. Tyle kobiet przede mną sobie poradziło, to i ja sobie poradzę.

A Michał? Chce przebalować życie i brać je garściami? Bardzo proszę, ale beze mnie. Ja lada chwila zostanę mamą, i zamierzam być cholernie dobra w tej roli.

Czytaj także:
„Syn wywiózł mnie do lasu, żebym pogodziła się z synową. Najbardziej wkurza mnie w niej, że jest taka podobna do mnie”
„Dostałem spadek, który miał przysporzyć mi sporo problemów. Nie dałem się wpuścić w maliny”
„Mąż pracował za granicą. Kiedy wrócił do domu, nie poznałam go. To nie jest ten sam mężczyzna, którego poślubiłam”
 

Redakcja poleca

REKLAMA