Gdy poznałam Adama, cieszyłam się, że pochodzi z dobrej rodziny. Z czasem zaczęłam zauważać rysy na tym idealnym obrazku. Niepojęte było dla mnie, że wśród jego rodziców panuje tak skrajnie patriarchalny układ. Ojciec zarabia pieniądze, a żona stoi przy garach. Ale być może to pasowało obojgu, więc nie wnikałam.
To wcale nie było zabawne
Kiedyś tylko zagadnęłam o to narzeczonego.
– A twojej mamie nie brakuje pracy?
– Nie rozumiem – zdziwił się Adam.
– No wiesz, większość kobiet lubi być choć trochę niezależna, mieć swoje pieniądze...
– Mama taka nie jest. Wie, gdzie jest miejsce kobiety – zaśmiał się.
– Żartujesz teraz?
– Nie, dlaczego. Też wolałbym, żebyś po ślubie pracowała tylko na część etatu, a jak ojciec przepisze na mnie udziały w firmie, to będziesz mogła siedzieć w domu.
– Ale ja nie chcę! Zawsze będę pracować – oburzyłam się.
– To się jeszcze zobaczy – powiedział i popatrzył nam mnie tak władczo, że aż mnie ciarki przeszły.
Nie wierzyłam, że mógł tak powiedzieć. I że w ogóle tak myśli. Jakoś oczywiste było dla mnie, że mamy i będziemy mieć partnerski związek. Wtedy po raz pierwszy zapaliła mi się lampka kontrolna w głowie.
Ojciec Adama był chamski
W weekend byliśmy zaproszeni na urodziny mamy Adama. Olga kończyła 60 lat i z tej okazji ojciec wyprawiał małe przyjęcie w restauracji. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że małe oznacza prawie 50 osób. Już na wejściu zauważyłam, że przyszły teść jakoś dziwnie mi się przygląda.
– Krótszej sukienki nie było? – zapytał z wyższością, mierząc mnie wzrokiem.
Zatkało mnie. Zaczerwieniłam się.
– Nie uważam, że jest za krótka – odpowiedziałam hardo.
– I jeszcze pyskujesz. Muszę powiedzieć Adamowi, żeby cię ustawił do pionu, zanim weźmiecie ślub.
Co za cham. Nigdy nie był dla mnie miły, ale teraz zaczyna przeginać.
A mama dziwnie się zachowywała
Poszukałam Olgi, by złożyć jej życzenia. Gdy chciałam ją przytulić, nagle się odsunęła.
– Coś się stało? – spytałam zaniepokojona.
– Nie, po prostu coś mnie tak plecy bolą – powiedziała. – Chyba dzisiaj nie potańczę.
Nawet bym jej uwierzyła, gdyby nie to, że miała dziwnie rozbiegany wzrok, jakby się czegoś bała. A gdy później dojrzałam na jej karku źle zamaskowanego siniaka, już wiedziałam, skąd te nagłe dolegliwości. W mojej dalszej rodzinie kiedyś była przemoc domowa i to wyglądało podobnie. Nie chciało mi się jednak wierzyć, że Paweł mógłby bić Olgę. Postanowiłam, że będę się przyglądać.
Adam chciał mnie ustawić
Wieczór minął w całkiem miłej atmosferze, a gdy wracaliśmy do domu, wspomniałam Adamowi, co powiedział do mnie jego ojciec.
– No w sumie, to miał rację.
– Słucham?
– Czego nie rozumiesz? Ubrałaś się jak jakaś ladacznica.
– Nie mów tak do mnie. I jakoś wcześniej ci się podobało! – niemal warknęłam na niego.
– Muszę cię faktycznie trochę wytresować.
– Wiesz co, nie będę z tobą gadać – obraziłam się.
Kolejny raz poczułam niepokój. Adam zaczął zachowywać się w sposób, którego nie rozumiałam. Coraz częściej słyszałam kąśliwe, a nawet chamskie uwagi. I, niestety, bardzo przypominał w tym swojego ojca.
Przez kilka kolejnych dni mijaliśmy się, więc zdążyłam jakoś ochłonąć, ale wciąż biłam się z myślami. I tak mnie uwierały, że postanowiłam się wygadać jego mamie.
Przeraziłam się
Miałyśmy dobry kontakt i czasem lubiłyśmy sobie posiedzieć przy filiżance dobrej kawy. Uprzedziłam o swojej wizycie, po pracy wstąpiłam do cukierenki i pojechałam do niej.
Gdy otworzyła mi drzwi, zamarłam.
– Co się pani stało? – wydusiłam z siebie.
Miała zabandażowaną dłoń i lekko rozcięty łuk brwiowy.
– A, taka niezdara ze mnie. Potknęłam się o rurę od odkurzacza i runęłam na podłogę.
– No nie wiem, kiepsko to wygląda.
– Do waszego wesela się zagoi – zażartowała, ale w jej oczach widziałam tylko smutek.
Nie podobało mi się to. Ewidentnie dostała od kochanego męża. Zawahałam się, czy mówić jej o Adamie, ale nie umiałam kłamać. Powiedziałam, jak się do mnie odnosi i że zaczyna mnie to przerażać. Patrzyła na mnie, a w kącikach jej oczu dostrzegłam łzy.
– To wina Pawła – powiedziała.
– Jak to? – nie rozumiałam, do czego zmierza.
– Od małego chciał z niego zrobić swoją kopię. Zawodowo udało mu się już dawno, ale myślałam, że jako mężczyzna Adam będzie jednak inny. Mądrzejszy.
– Nie rozumiem...
– Widzisz, Paweł jest uparty i lubi postawić na swoim. Adam całe życie patrzył, jak jego ojciec mnie traktuje, a teraz wygląda na to, że zaczyna te zachowania przenosić do swojego życia. Na ciebie.
– Powinnam się bać? – zapytałam.
– Bądź ostrożna... i idź już. Paweł zaraz wróci, a ja jeszcze nie zaczęłam szykować kolacji.
Pożegnałam się, ale czułam, że Olga była już tylko o krok od tego, by powiedzieć mi coś więcej. Jednocześnie poczułam lęk na myśl, że Paweł naprawdę jest przemocowcem, a mój Adam będzie taki sam.
Coś we mnie pękło
Kolejny miesiąc był dla naszego związku, absolutną jazdą bez trzymanki. Kłóciliśmy się o błahostki, potem godziliśmy i tak w kółko. Doszło do tego, że byłam coraz bardziej milcząca, bo już nie wiedziałam, co może rozjuszyć Adama. Ostatnio wszystko mogło być zapalnikiem, nawet to, że wróciłam godzinę później z pracy i go o tym nie poinformowałam. Ostatecznie jednak mnie przeprosił i kilka ostatnich dni było spokojnych. Wtedy też pomyślałam, by zaprosić jego rodziców na obiad.
– To zły pomysł – od razu na mnie naskoczył.
– A to niby dlaczego? Dawno się nie widzieliśmy.
– Mama ostatnio źle się czuje.
– Jest chora?
– Tak jakby.
– Powiesz mi czy nie?
– Spadła ze schodów i trochę się poturbowała – powiedział.
– Już ja wiem, jakie to schody – zagotowało się we mnie. – Pewnie twojemu tatusiowi coś nie pasowało – nie wytrzymałam.
Wystraszyłam się
Adam zrobił się cały czerwony. Wstał i popatrzył na mnie tak, że zaczęłam się bać.
– Nie waż się tak mówić o moim ojcu.
– Kiedy to prawda. Bije twoją mamę, a ty albo jesteś ślepy, albo masz to gdzieś. I nie wiem, co jest gorsze! – wykrzyczałam.
– Milcz, bo... – podniósł rękę.
– Bo co? Uderzysz mnie? – rozpłakałam się.
Wstałam szybko z kanapy i uciekłam do sypialni. Przekręciłam zamek w drzwiach. Próbował się dobijać i przepraszać, ale widział, że nic nie wskóra, więc odpuścił.
Nie spałam całą noc. W tym czasie spakowałam się. Gdy Adam rano wyszedł do pracy, odważyłam się wyjść z pokoju. Dotarło do mnie, że jeśli nic nie zrobię, czeka mnie takie samo życie jak Olgę. Będę upodloną żoną, która maskuje siniaki. Nie chciałam takiego życia. Ściągnęłam pierścionek zaręczynowy i zostawiłam go na stole.
Zadzwoniłam jeszcze do Olgi i powiedziałam, że jej pomogę. Płakała, ale słyszałam w jej głosie wdzięczność. Mam nadzieję, że się odważy i zacznie żyć tak, jak na to zasługuje, a Paweł dostanie nauczkę.
Kalina, 30 lat
Czytaj także: „Za mąż wyszłam bez miłości, bo życie to układ biznesowy. Najważniejszy jest plan i przemyślane paragony”
„Moja rodzina nie mogła się pogodzić z tym, że wyszłam za mąż za robotnika. Teraz śmieję się im w twarz”
„Nie rozumiałam, dlaczego mój chłopak nie przedstawił mnie rodzicom. Pod płaszczykiem cnoty ukrywał lubieżny sekret”