W dniu kiedy zdecydowałam się wziąć ślub z Damianem, moja matka nie mogła powstrzymać łez. A choć mój tata starał się trzymać nerwy na wodzy, to było widać, że oboje nie byli w stanie zaakceptować faktu, że ich wychuchana, wyedukowana córeczka zdecydowała się na wspólne życie z prostym pracownikiem fizycznym.
Wszyscy byli po studiach
Pochodzę z rodziny, która określana jest potocznie mianem inteligenckiej. Moi rodzice poznali się i zakochali w sobie na uniwersytecie w czasach, gdy posiadanie wykształcenia wyższego było czymś wyjątkowym. Także obie moje babki z powodzeniem zdobyły dyplomy na państwowych uniwersytetach w dużych aglomeracjach miejskich. Nie powinno więc zaskakiwać, że i ja, po zdaniu egzaminu dojrzałości, zdecydowałam się iść na studia. Było dla mnie naturalne, że muszę podążać tą drogą. Mój wybór padł na polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim.
Miałam wtedy spore powodzenie u mężczyzn i spotykałam się z kilkoma. Z jednym byłam nawet przez jakiś czas zaręczona. Tomasz, studiował prawo i był notorycznym żartownisiem. Moja mama nieustannie go adorowała i wręcz nie mogła doczekać się momentu, kiedy ujrzy nas razem na ślubnym kobiercu. Niestety, srogo ją zawiodłam, bo zanim to się stało, spotkałam Damiana. A mój nowy związek wywołał prawdziwy skandal w rodzinie.
Damian skradł moje serce przypadkiem
Moje pierwsze spotkanie z przyszłym mężem było pełne romantyzmu. Pewnej sobotniej nocy, wracając dość późno z jednej z imprez studenckich, zostałam zaczepiona przez dwie, wyraźnie agresywne dziewczyny. Noc była ciemna, latarnie nie świeciły, a ulice wyglądały na opustoszałe. Ja sama, a moje dwie prześladowczynie, ewidentnie pod wpływem alkoholu. Co mogłam zrobić?
Mimo wysokich obcasów zaczęłam uciekać. Niestety, na nic się to zdało, a agresorki bardzo szybko mnie dogoniły. I wtedy nagle pojawił się on – mój prywatny bohater, prawdziwy książę na białym koniu. Skutecznie przepędził pijane kobiety i pomógł mi uspokoić skołatane nerwy. Czy mogłam się w nim w takiej chwili nie zakochać?
Kiedy przedstawiłam mojego wybawcę przyjaciołom i rodzinie, okazało się, że dla wszystkich problemem był fakt, że Damian ukończył jedynie szkołę zawodową.
Miał fach w ręku
Przez sześć lat pracował na budowie jako podwykonawca na zlecenia deweloperów. Znał się doskonale na budowlance. Miał nie tylko talent, który odziedziczył po ojcu, ale też odpowiednią długoletnią praktykę. Brak wyższego wykształcenia u Damiana nie był dla mnie problemem, ale dla moich rodziców, dziadków i przyjaciół – już tak i to niestety sporym. Nawet sąsiadka narzekała, że zmarnuję sobie życie z takim prostakiem.
Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nazywała prostakiem kogoś, kto ciężko pracował fizycznie od świtu do nocy, a mimo to, miał jeszcze energię na wyjście z dziewczyną do kina.
– Córeczko, zastanów się – mówiła matka. – Nie przystoi, by wykształcona dziewczyna umawiała się ze zwykłym robotnikiem. On ci nie zapewni stabilizacji finansowej. Czy chcesz go utrzymywać przez całe swoje życie?
Szybko się okazało, że Damian zarabiał więcej niż moi rodzice. Był rzeczywiście prostym robotnikiem, ale dzięki ciężkiej pracy i dodatkowym zleceniom w pracy, nie narzekaliśmy na brak pieniędzy. Często mówił, że marzy o założeniu własnej firmy budowlanej.
Tata wciąż mnie zniechęcał
– Aniu, córeczko, o czym będziesz rozmawiać z takim ignorantem? Pewnie nigdy w życiu nie miał w ręku żadnej książki – snuł przy mnie swoje dywagacje.
W tym przypadku miał rację. Damian nie był wielkim fanem książek. Jednak czytał prasę, szczególnie artykuły dotyczące ekonomii i finansów. Interesował się również polityką i na bieżąco śledził aktualne wydarzenia, mimo że nie miał nawet telewizora. Dodatkowo podobnie jak ja, uwielbiał kino i sporty zimowe. Mieliśmy wiele wspólnych tematów do rozmowy.
Mimo że wszyscy dołożyli wszelkich starań, aby odwieść mnie od tego pomysłu, zdecydowałam się na ślub z Damianem. Podczas ceremonii ojciec mocno zaciskał zęby, a matka nie mogła powstrzymać łez, kiedy składałam przysięgę. Choć to z pewnością nie były łzy radości, ja byłam niezwykle szczęśliwa.
Mąż zaskoczył całą rodzinę
Pamiętam, kiedy mój przyszły mąż, będący „samoukiem”, na rodzinnej uroczystości zszokował wszystkich swoją ogromną wiedzą z zakresu ekonomii. Albo sytuację, gdy jeden z moich przyjaciół – Kamil, chełpił się swoimi osiągnięciami na stoku narciarskim, a same narty uważał za dyscyplinę sportu dla tzw. elit. Mój Damian zdemaskował go jednym zdaniem. Szybko okazało się, że z Kamila to żaden narciarz.
Jednak tym, co definitywnie zamknęło usta wszystkim krytykom, była firma, jaką Damian założył wspólnie z przyjacielem. Zgromadził pokaźny kapitał i zdecydował się zainwestować go w swój własny biznes, który cały czas się dynamicznie rozwija. Przyjmował tak wiele zleceń, że musiał szybko zatrudniać pracowników, ponieważ inaczej nie byłoby w stanie ich zrealizować.
Obecnie zarządza zespołem składającym się z około dwudziestu osób. Nie możemy narzekać na brak pieniędzy. Trzeba było zobaczyć minę mojej matki, która jeszcze niedawno ostrzegała, że będę utrzymywać darmozjada. Mogę się jej śmiać w twarz.
A wiecie, co jest najzabawniejsze? Ja, z dyplomem renomowanej uczelni... jestem bezrobotna. Długo nie mogłam znaleźć pracy, ponieważ wszędzie słyszałam, że nie szukają polonistów. Dopiero Damian zasugerował, żebym przestała się przejmować pracą i skupiła na czymś, co sprawia mi radość, np. na pisaniu artykułów do gazet czy tekstów na blogi internetowe. To prawdziwy anioł, a nie mąż!
Czytaj także: „Albo zoperuję biust, albo stracę męża. Przyjaciółki mi zazdroszczą, a ja płaczę w ukryciu, bo czuję się niekochana”
„Obiecałam sobie, że jeśli mąż przeżyje wypadek, to go nie zostawię. Teraz żałuję, bo każdy dzień to piekło”
„Marzyłam, że na emeryturze będę korzystać z życia. A syn już pierwszego dnia wstawił mi dzieci do domu”