„Narzeczona chciała otwartego związku. Nie mogłem patrzeć na to, co wyrabia z innymi facetami”

Para z problemami fot. iStock by GettyImages, EmirMemedovski
„Mój pierwotny plan spalił na panewce, ale nic nie szkodzi. Choć nie zaciągnąłem Anity do łóżka, to dostałem od niej wspaniały prezent. Jej podarunkiem dla mnie było uświadomienie mi, że mój związek zakończył się w dniu, w którym Sylwia zaproponowała mi ten chory układ”.
/ 29.03.2024 21:15
Para z problemami fot. iStock by GettyImages, EmirMemedovski

Związek wymaga poświęceń, ale wszystko ma swoje granice. Sylwia zażądała ode mnie, bym dla jej uciech wyrzekł się swojej godności. A ja, zaślepiony miłością, zgodziłem się na to. Dopiero obca kobieta uświadomiła mi, że zachowuje się jak kompletny baran, który pozwala sobą manipulować. W końcu dotarła do mnie ta prosta prawda. To nie mogło dłużej trwać. Powiedziałem „dość” i nie żałuję.

Chciałem wyrwać dziewczynę na jedną noc

– O rany! Chyba trzeba wezwać karetkę! – powiedziałem do nieznajomej w barze.

– Bo musiałam coś sobie złamać, gdy spadłam z nieba? – storpedowała mój podryw.

– Chciałem raczej powiedzieć o wstrząśnieniu mózgu, ale najwyraźniej widzisz, dokąd zmierzam – odpowiedziałem zmieszany.

– Wiesz, że ten tekst ma już brodę po same kolana? Serio, nie działa już nawet w filmach.

– Wygląda na to, że się wygłupiłem.

– No... trochę się wydurniłeś.

– Pójdę już. Miłego wieczoru – pożegnałem się z moją niedoszłą zdobyczą.

– Zaczekaj – usłyszałem za plecami.

– Zapomniałem telefonu?

– Nie, nie zapomniałeś – odpowiedziała i zaczęła się śmiać. – Usiądź obok mnie i postaw mi drinka.

– Z największą przyjemnością. Jestem Michał.

– Anita – przedstawiła się i wyciągnęła do mnie dłoń.

Tamtego wieczora wybrałem się do baru tylko w jednym celu. Zamierzałem poznać kobietę, z którą spędzę noc. Zupełnie nie radziłem sobie z podrywem, co nie było dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie jestem typem gracza, który każdego ranka budzi się obok innej. Kiedyś stanowiło to dla mnie ogromny problem. Gdy moi koledzy spędzali czas z pięknymi dziewczynami, ja nie mogłem przemóc się, by którąś zaprosić na randkę. Po prostu, zawsze paraliżował mnie irracjonalny strach.

Na szczęście samotność nie była mi pisana. Na studiach zakochałem się w Sylwii, a ona odwzajemniła moje uczucie. Spotykaliśmy się przez kilka lat, aż w końcu postanowiłem zagrać va banque i poprosiłem ją o rękę. Gdy przyjęła pierścionek, myślałem, że oszaleję ze szczęścia. Skoro byłem zaręczony, co robiłem w tamtym barze, nieudolnie zagadując obcą dziewczynę? Żeby opowiedzieć tę historię, muszę cofnąć się w czasie o kilka miesięcy.

Otwarty związek był pomysłem Sylwii

– Wiedziałeś, że drugą najczęstszą przyczyną rozpadu związku jest zdrada? – zapytała mnie Sylwia, podnosząc wzrok znad kobiecego magazynu.

– Zatrważające – odpowiedziałem obojętnie.

– No... tu jest napisane, że w zeszłym roku, z powodu niewierności, przeprowadzono prawie cztery tysiące rozwodów.

– Ale z nami tak nie będzie – stwierdziłem bez zawahania.

– Nie możemy być tego pewni. Takich rzeczy zazwyczaj się nie planuje.

– Chyba nie myślisz, że mógłbym pójść do łóżka z inną?

– Sama nie wiem. A jak jakaś blondyna z wielkimi, niebieskimi oczami zawróci ci w głowie? Polecisz za nią, jak wilk za sarną – powiedziała i zaczęła się śmiać.

Myślałem, że to tylko taka zwykła gadka szmatka, ale nie. Następnego dnia dowiedziałem się, że rozmowa na temat przyczyn rozwodów była zaledwie wstępem do poważniejszego tematu. Do propozycji, która miała uczynić nas szczęśliwszą parą.

Wróciłem z pracy i zastałem Sylwię w fotelu, studiującą inny kolorowy magazyn.

– Świetnie, że jesteś. Koniecznie musisz to przeczytać – powiedziała z entuzjazmem.

– Skarbie, jestem zmęczony i konam z głodu. Może później rzucę okiem.

– Nie, nie później. Teraz! – nakazała.

– Niech ci będzie. Co ciekawego znalazłaś?

Artykuł dotyczył otwartych związków. Autorka niby punktowała zalety i wady takiego układu, ale nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że bardziej skupiła się na plusach, a minusy potraktowała po macoszemu.

– Sylwia, przecież to kompletne bzdury. Jak można kogoś kochać i jednocześnie sypiać z innymi? – zapytałem retorycznie, ale moja narzeczona najwyraźniej miała już przygotowaną odpowiedź.

– A mi się wydaje, że to całkiem rozsądne. Pomyśl tylko, skoro zdrada jest jedną z najczęstszych przyczyn rozpadu związku, to chyba lepiej zaakceptować fakt, że monogamia nie leży w ludzkiej naturze.

– Otóż, leży. Zarówno ewolucyjnie, jak i kulturowo.

– Bzdury opowiadasz. Gdyby tak było, nikt nie skakałby na bok.

Na to nie miałem argumentu, ale nie chciałem dalej prowadzić tej rozmowy.

– Do czego zmierzasz? – zapytałem.

– Myślę, że powinniśmy chociaż spróbować otworzyć się na relacje z innymi.

Stałem jak oniemiały i zastanawiałem się, czy moja narzeczona rzeczywiście powiedziała mi, że chce sypiać z innymi facetami. „Nie, musiałem ją źle zrozumieć. Sylwia nie jest taka” – pomyślałem. Najwyraźniej zauważyła, że zabrakło mi języka w gębie, bo szybko doprecyzowała rozpoczęty temat.

– Pomyśl tylko. Jeżeli to stanie się za obopólną zgodą, to nie będzie zdrada. Nie będzie zdrady, nie będzie problemu. Nie będzie problemu, będziemy szczęśliwi – punktowała.

– Czekaj, czekaj – przerwałem jej. – Ty nie żartujesz?

– Oczywiście, że nie. Żyje się raz, a ja to życie chcę spędzić z tobą. Ale pewnie skłamałabym, jeżeli już teraz zapewniłabym cię, że nigdy nie będę chciała przespać się z innym. Powinniśmy odróżniać uczucia od pociągu fizycznego. Jeżeli to miałoby nam dać szczęście, warto spróbować.

– Czy ty mnie jeszcze kochasz?

– Oczywiście, że tak i właśnie dlatego składam ci tę propozycję. Zobaczysz, to tylko umocni nasz związek.

Sam nie wiem dlaczego, ale zgodziłem się. Gdy teraz o tym myślę, to jestem przekonany, że nie zachęciła mnie jej argumentacja. Chyba bardziej bałem się, że jeżeli nie dam jej przyzwolenia, to i tak znajdzie sobie kogoś na boku, z tą różnicą, że nawet nie będę o tym wiedział.

Zachęcała mnie, bym też spróbował

Z pierwszym facetem umówiła się dwa dni później. Wyszła wieczorem i wróciła po kilku godzinach, szczęśliwa i zadowolona jak nigdy. Nie pytałem jej o szczegóły. Nie chciałem. Już sama świadomość, że ktoś dotykał kobiety, którą wtedy jeszcze kochałem, była dla mnie wystarczająco bolesna. Nie musiałem dodatkowo katować się wiedzą o tym, kim on jest i jak to robili.

W następnym tygodniu spotkała się z kolejnym mężczyzną. Później z kolejnym. Zawsze wracała w wyśmienitym nastroju. Gołym okiem było widać, że kochankowie dają jej to, czego pragnie.

– Michał, jeżeli to ma zadziałać, ty też musisz z kimś się spotykać – powiedziała mi pewnego dnia.

– Nie wiem, czy potrafię. Sama myśl, że miałbym iść do łóżka z inną, sprawia, że czuję do siebie odrazę.

– Źle do tego podchodzisz. Spróbuj, a przekonasz się, że taki układ jest najbardziej naturalną formą związku. Jedna kobieta do kochania, a wiele do seksu. Zobaczysz, że przyznasz mi rację.

Wzbraniałem się przed tym ze wszystkich sił, ale w końcu postanowiłem, że zrobię to. Nie dlatego, że czułem taką potrzebę. Chciałem dać Sylwii nauczkę. Pokazać jej, jakie to uczucie, gdy ma się świadomość, że ukochana osoba oddaje się uciechom z kimś obcym.

Anita otworzyła mi oczy

Tak właśnie trafiłem do tamtego baru. Rozmowa z Anitą była moją pierwszą próbą nawiązania intymnej relacji z inną. Miałem szczęście, że na nią trafiłem, bo okazała się nie tylko piękną, ale także mądrą kobietą. W rozmowie wyznałem jej, że mam narzeczoną.

– Skoro planujesz ślub, to co tu robisz. Przeczucie podpowiada mi, że chyba wam się nie układa.

– Zaproponowała mi otwarty związek i...

– ...i zgodziłeś się?

– Tak, a właściwie to dałem jej przyzwolenie. Sam nie mogłem się przemóc, by przespać się z inną. W końcu nie wytrzymałem i przyszedłem tutaj. Nie dla własnej przyjemności, ale by dać jej nauczkę. Przepraszam, wiem jak to brzmi. Jakbym chciał cię wykorzystać jako narzędzie w tej grze i chyba tak w istocie było.

– Nie musisz przepraszać, bo nikt nie jest w stanie zmusić mnie do czegoś, na co sama nie mam ochoty. Mógłbyś użyć nawet czarów, a i tak nie przespałabym się z tobą. Nie na pierwszym spotkaniu. A teraz, gdy wiem, że planujesz ślub, nie pójdę z tobą do łóżka za żadne skarby świata.

– To akurat dobrze o tobie świadczy.

– Może to nie moja sprawa, ale muszę o to zapytać. Dlaczego zgodziłeś się na ten układ? Wyglądasz mi na wrażliwego i inteligentnego faceta, a tacy nie skaczą w bok i nie tolerują, gdy robią to ich drugie połówki.

– Sam nie wiem. Chyba z miłości.

– Z miłości? Więc cofam to, co powiedziałam. Przestałeś wyglądać na inteligentnego.

– Ej, powinienem poczuć się urażony.

– Czuj się jak chcesz. Ale tylko matoł wierzy, że kobieta, która co noc gości w łóżku innego i która potrafi zaakceptować fakt, że jej facet sypia z innymi, jest zdolna do miłości. To nie ma nic wspólnego z uczuciem. Takie, wybacz, że to powiem, lafiryndy chcą tylko uwić sobie gniazdko z mężczyzną, który zapewni im poczucie bezpieczeństwa. Nie z miłości, a z własnych egoistycznych pobudek.

– Mylisz się. Ona mnie kocha, a ja kocham ją.

– Oj, chłopie. Czeka cię życie pełne atrakcji, ale kiedyś przekonasz się, że trafiłam w punkt – stwierdziła. – Muszę już iść. Miło było mi cię poznać. Z całego serca życzę ci szczęścia.

Gdy wychodziła, podała mi złożoną serwetkę. „Tu masz mój numer. Gdybyś chciał kiedyś pogadać”.

Nie wróciłem do domu. Zostałem w barze i zamówiłem kolejnego drinka. Długo myślałem nad słowami Anity, aż w końcu mnie olśniło. Ona miała rację! Jak mogłem być taki głupi? Nie można chcieć sypiać z innymi, gdy się kogoś kocha. To przecież takie proste.

Wypisałem się z tego chorego układu

Mój pierwotny plan spalił na panewce, ale nic nie szkodzi. Choć nie zaciągnąłem Anity do łóżka, to dostałem od niej wspaniały prezent. Jej podarunkiem dla mnie było uświadomienie mi, że mój związek zakończył się w dniu, w którym Sylwia zaproponowała mi ten chory układ.

Wróciłem do domu. Tego wieczora moja narzeczona nigdzie nie wyszła. Nawet nie zdążyłem zdjąć butów, a już zaczęła zasypywać mnie pytaniami.

– I jak było?

– W porządku. Poznałem miłą dziewczynę.

– A widzisz! Mówiłam, że ci się to spodoba.

– Nie zrozumiałaś mnie. Poznałem kogoś, ale to wszystko. Nie poszedłem do niej ani do hotelu.

– Jak to? Tak po prostu siedziałeś w barze i rozmawiałeś z nią?

– W głowie się nie mieści, prawda?

– Co jest z tobą nie tak? Jeżeli będziesz marnował okazję, nigdy nie przekonasz się, że otwarty związek działa.

– Właśnie marnując okazję zrozumiałem, że to nie ma prawa zadziałać.

– Nie rozumiem.

– Wiem. Nie rozumiesz, bo jesteśmy inni. Spójrzmy prawdzie w oczy, mamy zupełnie inną wizję szczęścia. Ty chcesz poszerzać seksualne horyzonty, ja pragnę stabilizacji. Jedno nie idzie z drugim w parze.

Tą rozmową zakończyłem nasz związek. Dobrze się stało, że poznałem prawdę o Sylwii, zanim wzięliśmy ślub. Zaoszczędziłem sobie zbędnych formalności. A co z Anitą? Zaczęliśmy się spotykać. Niczego sobie nie obiecujemy, ale traktujemy się poważnie. Na tyle poważnie, by nie wpuszczać między nas żadnej innej osoby. 

Czytaj także:
„Rodzina ciągle pyta, kiedy ślub. Wciskają mi, że mój termin ważności się kończy i żaden nie zechce starej kociary”
„Mój brat to wiejski podrywacz, który żadnej pannie nie przepuścił. Brał je sobie na sianko, bo miał dobry bajer”
„Mój syn to pantoflarz. Nawet po rozwodzie chce być lojalny, choć żona go zdradziła i upokorzyła”

Redakcja poleca

REKLAMA