„Nakryłem córkę na zdradzie. Bez wstydu powiedziała, że jest z tym tępym osiłkiem tylko dla łóżka. Kogo ja wychowałem?”

Mój mąż prawie wykończył się dla pieniędzy fot. Adobe Stock, goodluz
„Facet był ubrany w pasiastą koszulę o dwa numery za małą, bo przerośnięte muskuły jego przedramion wręcz rozsadzały rękawy. Na szyi dyndał mu złoty łańcuch, a wygolona na gładko głowa połyskiwała w świetle latarni. W każdym razie wzbudził we mnie od razu uczucie antypatii”.
/ 09.02.2023 18:30
Mój mąż prawie wykończył się dla pieniędzy fot. Adobe Stock, goodluz

Podobno nie jest łatwo być ojcem dorastającej córki, ale wspominam ten okres bardzo dobrze. Nasze relacje nie zawsze przypominały typowy układ między córką a ojcem. Jola nigdy nie miała na przykład zahamowań, żeby mi powiedzieć, że właśnie dostała okres i nie ma ani jednej podpaski. Jeżeli nawet czułem w tej sytuacji dyskomfort psychiczny, to i tak zasuwałem do sklepu, żeby kupić, co trzeba. Razem przeżywaliśmy też jej pierwsze, niewinne miłości i rozstania. Z czasem pogodziłem się z rolą „przyjaciółki” i próbowałem połączyć ją z rolą ojca.

Wychodziło mi raz lepiej, raz gorzej

W końcu Jola skończyła studia i wyprowadziła się z domu. Niedaleko, ot parę ulic dalej. Na moje zrzędzenie, że szkoda pieniędzy na wynajem drugiego mieszkania, skoro w starym jest dość miejsca dla nas obojga, odpowiedziała:

– Nie możemy do końca życia mieszkać razem, tato, potrzebuję trochę przestrzeni, trochę powietrza.

Słusznie, była przecież dorosła, miała pracę, w której nieźle zarabiała…

– Poza tym – dodała, jakby czytając mi w myślach – dla ciebie też musi być krępujące mieszkanie z córką. Ani razu nie zaprosiłeś tu kobiety!

Nie zaprosiłem, bo to rzeczywiście było jakoś nie w porządku, tylko dokładnie nie wiedziałem wobec kogo. Wobec zmarłej żony czy Jolanty? Faktem jest, że spotykałem się od jakiegoś czasu z sympatyczną osobą płci odmiennej, jednak tylko na mieście. Może to i dziwne?

– Ty też jakoś nie pojawiłaś się tu ze swoim chłopakiem, Joluś – rzuciłem jednak w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak.

Bo nikogo nie mam! – moja córka prychnęła jak kotka.

Wyprowadziła się i z perspektywy czasu widzę, że to nie było głupie posunięcie, bo po jakimś miesiącu zacząłem ją widywać z chłopakiem.

Taki fajny ten Piotr, a ona niezadowolona…

Najpierw wpadałem na nich przypadkiem na mieście, potem już oficjalnie został mi przedstawiony, a na koniec przychodzili do mnie w odwiedziny. Odetchnąłem z ulgą – już się obawiałem, że moje wychowanie było coś nie tego, skoro dwudziestoparolatka nie mogła znaleźć partnera! Druga myśl była mniej sympatyczna: zacząłem się zastanawiać, czy aby gość jest odpowiednim pretendentem do ręki mojej księżniczki. Wziąłem tego całego Piotra pod lupę, ale nie znalazłem nic niepokojącego i w końcu pogodziłem się z faktem, że facet mojej córki to ideał. Oczytany i inteligentny, można z nim było o wszystkim pogadać i nawet nie odczuwało się różnicy wieku. Z czasem ustalił się rytuał piątkowych spotkań szachowych, przy których Jola trochę się z nami nudziła, twierdząc wręcz, że czuje się jak piąte koło u wozu, a wreszcie przestała nawet zachodzić w te dni.

Pomyślałem, że to nic niepokojącego, w końcu nawet zakochani powinni się czasem rozstawać dla higieny. Z biegiem czasu dotarło do mnie jednak, że coś się zmienia, Jola jest smutna i zamyślona. Czy Piotr też to dostrzegał? Wciąż odnosił się do niej z wielką miłością i szacunkiem.

„Jolu, to, Jolu tamto” – łasił się do niej jak psiak.

Może ją to męczyło? Choć z drugiej strony, czy kobieta może się czuć znużona dowodami miłości? Mojej żonie nigdy nie było za dużo czułości i komplementów.

„No ale kobiety są różne, a ty nie byłeś aż takim casanową, żeby poznać charaktery chociaż kilku z nich” – mówiłem sobie, lecz zdroworozsądkowe argumenty i tak mnie nie uspokoiły.

Teraz już wyraźnie było widać, że nadskakiwanie Piotra irytuje moją córkę.

Przestali mnie też razem odwiedzać

Nie zrezygnowali z wizyt, ale wpadali na mijankę, raz jedno, raz drugie. Piotr zrobił się smutny i nieobecny duchem podczas naszych szachowych wieczorów.

„Przejdzie im – myślałem. – Są młodzi, muszą się dotrzeć”.

Nie przeszło. Zebrałem się w końcu w sobie i zapytałem mimochodem Piotra, czy u nich wszystko w porządku. Przytaknął, choć dosyć niepewnie. Jasne, wszystko okej. Jola ma wprawdzie humory, ale trzeba wziąć na przeczekanie i się ułoży. Znałem Jolantę i jej fochy – nigdy nie trwały tak długo. Coś się wyraźnie psuło, lecz z czyjej winy? Córka, zawsze taka otwarta i szczera do bólu, nie chciała podjąć tematu, zażartowała, cmoknęła mnie w policzek, zakręciła się i leciała dalej. Byłem już pewien, że nie było tak okej, jak się Piotrowi wydawało. Gryzłem się tą sprawą ogromnie, bo zależało mi na szczęściu córki, a wydawało mi się, że facet, z którym była, mógłby je jej zapewnić. Poza tym naprawdę go polubiłem.

Sprawa się rypła któregoś wieczoru, kiedy zabrakło mi papierosów i musiałem wyskoczyć do sklepu. Noc zapowiadała się taka ciepła, że postanowiłem przy okazji pospacerować trochę przed snem. Traf chciał, że wpakowałem się wprost na moją córkę w objęciach jakiegoś napakowanego osiłka. Facet był ubrany w pasiastą koszulę o dwa numery za małą, bo przerośnięte muskuły jego przedramion wręcz rozsadzały rękawy. Na szyi dyndał mu złoty łańcuch, a wygolona na gładko głowa połyskiwała w świetle latarni. W każdym razie wzbudził we mnie od razu uczucie antypatii.

To był ktoś z zupełnie innej bajki

Nie tylko dla mnie, ale i dla mojej księżniczki! Mój widok zaskoczył Jolę i w pierwszej chwili zupełnie ją zamurowało, co rzadko się zdarza. Odzyskała jednak szybko pewność siebie i podprowadziła do mnie swojego adoratora.

– To jest Robert, tato – powiedziała, przedstawiając nas sobie.

Robert wyciągnął do mnie prawicę, nie zdejmując lewej ręki z pośladka mojej córki. Udałem, że nie widzę ani jego prawej, ani lewej dłoni, i skinąłem w milczeniu głową.

– Siema – mruknął osiłek.

– Musimy lecieć, tato – powiedziała szybko Jola, odciągając tego swojego Robercika na bok. – Wpadnę do ciebie jutro, dobrze? – dodała jakby przepraszającym tonem.

Nawet jej nie odpowiedziałem. Stałem jako ten słup soli. Potem, kiedy już zniknęli za rogiem, zebrałem się w sobie i ruszyłem w stronę domu. Spacer miał mi przynieść dobry sen, a obdarował bezsennością… Widok córki z tym typem wytrącił mnie z równowagi, nawet nie chciałem myśleć, kim on jest dla niej. Długo siedziałem przy oknie, gapiąc się bezmyślnie na ulicę, zanim poczułem, że jestem zmęczony. Położyłem się do łóżka i spałem, aż obudził mnie natarczywy dzwonek u drzwi. Otworzyłem w piżamie. To była Jola.

Tato, musimy pogadać – powiedziała, bezceremonialnie przesuwając mnie na bok i wchodząc do mieszkania. – Zrobię kawę, a ty się możesz przez ten czas umyć.

Jakbym słyszał jej matkę!

Poszedłem do łazienki, ale tylko po to, żeby się załatwić, bo w ramach cichego protestu postanowiłem się nie myć. Kiedy wyszedłem, Jola nalewała już wrzątek do filiżanek. Siedliśmy przy stole w kuchni i w milczeniu delektowaliśmy się pierwszymi łykami czarnej kawy.

Wiem, jak to wygląda – zaczęła Jola. – Jakbyś mnie złapał na przyprawianiu rogów Piotrowi.

Skinąłem w milczeniu głową.

– Musisz wiedzieć – ciągnęła – że my z Piotrem już nie jesteśmy razem. Wiem, jak go polubiłeś, i dlatego nie miałam odwagi ci o tym powiedzieć. Piotr to kapitalny facet, naprawdę tak myślę. Tyle tylko, że w sprawach łóżkowych zupełnie nam nie wychodziło… Nie przerywaj mi – podniosła głos, widząc, że chcę coś powiedzieć. – Powinieneś mieć jasność sytuacji. Nie chcę się przed tobą ukrywać po ciemnych kątach tego miasta, a ono i tak jest za małe, żebyśmy kiedyś znów nie wpadli na siebie. Robert zrobił ze mnie kobietę, nareszcie zrozumiałam, czym może być seks. Rany, tato, jest nam tak dobrze w łóżku… Czy to nie tłumaczy wszystkiego?

„Chryste panie – pomyślałem w popłochu. – Chyba nie zamierza mi opisywać, co wyprawia po nocach z tym napakowanym łysolem?!”.

Jeszcze nigdy nie czułem się tak zażenowany w jej obecności. Zastanawiałem się, czy ona tego nie widzi. Twarz miałem taką gorącą! Dałem znak ręką, że mam dosyć, i odwróciłem się do okna, żeby ochłonąć.

– Nie, nie – kontynuowała. – Nie odkładajmy tej rozmowy. Dla mnie to też trudne i też mi głupio, ale wiesz, tato, że jak coś zacznę, to muszę doprowadzić do końca.

Wiedziałem, ale nie odwróciłem się, skinąłem tylko, zrezygnowany, głową.

– Robert nie jest kandydatem na męża. Chciałam, żebyś o tym wiedział, tato. Nie jest nawet kandydatem na partnera do rozmowy, to nie ten typ, zresztą, od razu to zauważyłeś – roześmiała się i jakoś od razu zrobiło mi się lżej na sercu. – Ale nie po to się z nim spotykam, żeby rozmawiać o sztuce… Krępuje cię, gdy o tym mówię? Nie no, tato, przecież jesteś dorosłym facetem. Robert otworzył mi oczy na doznania, o których nie miałam pojęcia, a które, jak sądzę, są niezbędne w dobrym związku. Mój Boże, gdyby Piotr miał tę iskrę, byłby ideałem, ale jej nie ma, i pewnie mieć nie będzie. Wiem już, co powinien mi zapewnić partner, którego wybiorę na resztę życia, i zapewniam cię, że nie będzie to ani Piotr, ani Robert. Chciałam, żebyś mnie zrozumiał i jakoś zaakceptował to, co robię… Rozumiesz mnie, tato?

Skinąłem w zamyśleniu głową

Jednak miałem w niej mętlik.

– Daj mi trochę czasu, córuś – powiedziałem. – Muszę się z tym przespać.

Skinęła głową na znak zgody. Pozmywała naczynia piętrzące się w zlewie, potem zajrzała do lodówki, mrucząc gniewnie pod nosem na widok spleśniałego kawałka sera. Pokręciła się tu i tam, pocałowała mnie w czoło na pożegnanie i wyszła. Próbowałem, złożyć do kupy to, co właśnie usłyszałem od własnej córki. Czy seks jest aż tak istotny w związku? Skąd mogłem wiedzieć, skoro akurat z żoną byliśmy niesamowicie zgrani w tych sprawach? Urządzaliśmy takie maratony łóżkowe, że potem zasypiałem w pracy. Gdybym wtedy musiał zrezygnować z seksu, czy nasz związek byłby taki udany? Pewnie nie, pewnie zostawałoby jakieś uczucie niedosytu, może żalu do tej drugiej osoby, gdybania – czy nie lepiej by mi było z Zośką… Wychodzi więc na to, że TE sprawy są istotne!

Co zatem tak mnie porusza w tej historii? Chyba to, że o tych sprawach mówi mi kobieta, mniejsza o to, że własna córka. W moim świecie, który najwidoczniej przemija, kobiety nie rozmawiały o seksie, przynajmniej nie z mężczyzną. Może to dobrze, że młodzi nie mają teraz takich zahamowań, sam już nie wiem… Cały dzień spędziłem na podobnych przemyśleniach a wieczorem zadzwoniłem do Jolanty.

– Jesteś już dorosła i sama musisz decydować, kogo i czego potrzebujesz. Okrutna prawda jest taka, moja córko, że chociażbyś zdecydowała poślubić Shreka, i tak cię będę kochał. Aż po grób, najlepiej mój.

Roześmiała się z wyraźną ulgą.

– Wiedziałam, że mnie zrozumiesz, tatku!– powiedziała.

Wcale jej nie rozumiałem, po prostu wrzuciłem na luz, i tyle. 

Czytaj także:
„Randki traktuję jak przesłuchanie. Bajerantów eliminuję na starcie, szukam tylko bogatych i mądrych kandydatów”
„Zaprosiłem córkę na randkę. Chciałem, żeby pomimo rozwodu rodziców, nadal miała prawidlowy wzorzec męskości”
„Nie wiem, czy dam radę być samotną matką. Może powinnam przymknąć oko na to, że mój facet przespał się z eks?”

Redakcja poleca

REKLAMA