Właśnie przygotowywałam śniadanie i jednocześnie przyglądałam się swojemu mężowi. Dzisiejszego ranka prezentował się naprawdę dobrze — modna fryzura, dobrze skrojony garnitur i drogie perfumy, których zapach unosił się po całej kuchni.
— Tylko nie dodawaj zbyt dużo boczku — powiedział, spoglądając na patelnię.
Przygotowywałam jedno z jego ulubionych śniadań, czyli jajecznicę na bekonie.
— Przecież taką jajecznicę lubisz najbardziej — powiedziałam zdziwiona.
Marek jeszcze raz spojrzał na patelnię, a potem lekko się skrzywił.
— Owszem, lubię — odpowiedział. — Ale w moim wieku muszę dbać o zdrową dietę — dodał, jednocześnie klepiąc się po brzuchu. Byłam zdziwiona jego nagłym zainteresowaniem zdrowym odżywianiem. Marek zawsze lubił dobrze zjeść, a poza tym nie miał problemów z nadmiarem kilogramów.
— Kochanie, jak na swój wiek wyglądasz naprawdę świetnie — powiedziałam zgodnie z prawdą. I dokładnie tak uważałam.
— Ale wymaga to ode mnie coraz większego wysiłku — usłyszałam.
I chyba coś w tym było. W ciągu ostatnich kilku miesięcy Marek nie tylko zaczął regularnie chodzić na siłownię, ale także zmienił dietę, rzucił palenie i ograniczył alkohol. A na efekty nie trzeba było długo czekać. Mój mąż miał 43 lata, a prezentował się jak ktoś, kto ledwo przekroczył trzydziestkę.
— Dla mnie zawsze będziesz przystojny i seksowny — powiedziałam z uśmiechem i podeszłam do niego, aby go pocałować. Jednak on szybko się odwrócił i powiedział, że bardzo się spieszy.
Doskonale go rozumiałam, bo prowadzenie własnej firmy wymagało sporo zaangażowania. Dlatego nie denerwowałam się tym, że wypił kilka łyków kawy i zjadł kilka kęsów jajecznicy, a potem szybko pobiegł do garażu. Pomachałam mu na pożegnanie i życzyłam dobrego dnia.
Nie jesteś zazdrosna o swojego męża?
Tego dnia nie zamierzałam pojawiać się w firmie. Musiałam załatwić parę spraw urzędowych, a przy okazji umówiłam się ze swoją przyjaciółką.
— Świetnie wyglądasz — powiedziała Anka, przyglądając mi się uważnie. To fakt, nie widziałyśmy się dosyć długo, a ja przez ten czas nie tylko zgubiłam kilka kilogramów, ale także poddałam się paru zabiegom upiększającym. Nasza firma po kilku latach zaczęła w końcu przynosić realne dochody, więc mogłam sobie na to pozwolić.
— Dzięki kochana — powiedziałam zadowolona z komplementu. — Postanowiłam dotrzymać kroku Markowi, który także ostro wziął się za siebie.
— Wiem, wiem — powiedziała Anka. — Widziałam Marka kilka dni temu w centrum i niemal go nie poznałam. Przystojny, zadbany i wysportowany. Prezentował się jak prawdziwe ciacho — dodała, mrugając okiem. A potem zapytała, czy nie jestem o niego chociaż trochę zazdrosna.
Byłam dumna z tego, że Marek podoba się innym kobietom, ale jednocześnie zdziwiłam się, że Anka go widziała. Nasza firma mieściła się na obrzeżach miasta, więc Marek nie miał powodów, aby w ciągu dnia jeździć do centrum.
— Gdzie go widziałaś? — zapytałam obojętnym głosem. Nie chciałam dać po sobie poznać, że trochę mnie to zdziwiło.
— W tej perfumerii w centrum — usłyszałam. — Wybierał jakieś perfumy — powiedziała. A potem spojrzała na mnie z przepraszającym wyrazem twarzy.
— Czyżbym go sprzedała? — zapytała.
— Nie, nie — odpowiedziałam szybko. — Marek wręczył mi już te perfumy — odpowiedziałam. A przecież nie była to prawda. Już od bardzo dawna nie otrzymałam od męża żadnego prezentu.
— Uff, to dobrze — Anka odetchnęła z ulgą. — A tak w ogóle to można ci pozazdrościć takiego męża — dodała z uśmiechem.
Jednak ja nie była tego taka pewna. Słowa Anki wzbudziły we mnie lekki niepokój, a w mojej głowie zaczęły pojawiać się dziwne teorie. Czyżby to nagłe dbanie o siebie miało jakieś drugie dno? Postanowiłam to sprawdzić.
Nakryłam męża w niedwuznacznej sytuacji
Nie do końca wiedziałam, jak mam się do tego zabrać. Tak naprawdę nigdy nie podejrzewałam męża o zdradę i jak do tej pory nie musiałam go kontrolować. I tak szczerze powiedziawszy, to wtedy też myślałam, że to jedynie mój wymysł.
"Ale przezorny zawsze ubezpieczony" — tłumaczyłam sobie. Dlatego też zaczęłam coraz bardziej obserwować Marka. I sporo rzeczy zaczęło mnie niepokoić. Mój mąż nie tylko pracował coraz więcej, ale zaczął też chodzić na biznesowe spotkania. Dodatkowo ustawił hasło w telefonie, a gdy prowadził rozmowy, to wychodził z pokoju.
Dodatkowo któregoś dnia znalazłam komplet biżuterii, który jednak nie trafił do mnie. Poczekałam kilka dni, ale nie doczekałam się tego pięknego prezentu. Wtedy już na poważnie zaczęłam się niepokoić. A kilka dni później okazało się, że wcale nie przesadzałam.
— Jedziesz dzisiaj do firmy? — zapytał mnie Marek przy śniadaniu. Spojrzałam na niego uważnie i postanowiłam w końcu sprawdzić, czy mój mąż mnie oszukuje.
— Nie — odpowiedziałam. — Mam na mieście kilka spraw do załatwienia. Poradzisz sobie? — zapytałam.
— Oczywiście, że tak — usłyszałam odpowiedź. — O nic nie musisz się martwić — dodał. A kiedy zapytałam go, czy przyjedzie na obiad, to powiedział, że nie, bo ma bardzo dużo pracy. "To się jeszcze okaże" — pomyślałam.
Poczekałam, aż Marek wyjedzie do firmy, a potem ruszyłam za nim. Jedno się zgadzało — pojechał od razu do biura i nie wychodził z niego przez kilka kolejnych godzin. To mnie trochę uspokoiło, bo początkowo byłam pewna, że mój mąż zdradza mnie na mieście. Odetchnęłam z ulgą i skarciłam siebie w myślach. "Jak mogłaś podejrzewać Marka o zdradę?" — wypominałam sobie. W pobliskiej cukierni kupiłam ulubione babeczki męża i postanowiłam zrobić mu niespodziankę.
Nigdy nie przypuszczałam, że to będzie prawdziwa niespodzianka — i dla niego i dla mnie. Kiedy zbliżyłam się do jego gabinetu, to usłyszałam głośny śmiech. "Ktoś tu chyba ma dobry humor" — pomyślałam i otworzyłam drzwi. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam Marka leżącego na jego młodej sekretarce.
— Co tu się dzieje?! — wykrzyknęłam. I chociaż moje oczy doskonale widziały tę scenę, to mój mózg nie chciał uwierzyć w to, co się działo naprzeciwko mnie.
Marek szybko poderwał się na równe nogi i zaczął wygładzać poły marynarki. Jego sekretarka była równie zszokowana, ale podobnie jak on szybko się pozbierała.
— To nie to, co myślisz — usłyszałam głos męża. Szczerze mówiąc, to wyglądał żałośnie, gdy tak stał z rozpiętą koszulą i próbował się tłumaczyć.
— A jak? — zapytałam spokojnie. Byłam naprawdę ciekawa, jak mój mąż wytłumaczy tę niedwuznaczną sytuację. Jednak takiego tłumaczenia się nie spodziewałam.
— Potknąłem się i upadłem na panią Kasię — powiedział po chwili. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i gdyby nie to, że sytuacja wcale nie była zabawna, to pewnie wybuchłabym śmiechem.
— Było dokładnie tak, jak mówi pan Marek — zawtórowała panienka stojąca obok mojego męża.
— I padałeś tak niefortunnie, że rozpiąłeś sobie koszulę? — zapytałam z ironią. Jednocześnie spojrzałam na pannę Kasię, która także miała rozpiętą bluzkę. — Bardzo ciekawe — dodałam i wyszłam z gabinetu męża, trzaskając drzwiami. Nie miałam ochoty słuchać dłużej tych głupich i absurdalnych tłumaczeń. Czy ten dureń naprawdę myślał, że w nie uwierzę?
Nie pamiętam, jak dojechałam do domu. I o ile jeszcze w gabinecie męża jakoś się trzymałam, to w domu wszystko puściło. Siedziałam na kanapie i wylewałam morze łez. Kochałam Marka, a on wywinął mi taki numer. Nigdy nie podejrzewałam, że do tego dojdzie. A on zachował się jak typowy facet zmagający się z kryzysem wieku średniego. "Nie daruję mu tego" — pomyślałam i postanowiłam wziąć się w garść.
Marek próbował mnie przepraszać i obiecywał, że to się już nigdy nie powtórzy. Przestał udawać idiotę i przyznał, że miał romans ze swoją sekretarką. Jednak ja nie potrafiłam mu wybaczyć. Zażądałam rozwodu z orzeczeniem o jego winie. Jednocześnie postanowiłam walczyć o połowę firmy. To przecież także mój dorobek. I chociaż wiem, że czeka mnie długa i wyboista droga, to zamierzam zawalczyć o swoją przyszłość.
Czytaj także:
„Moja teściowa zatruwa mi życie. Szpieguje mnie i we wszystko wściubia nos, by dowieść, że mam romans z kolegą”
„Mój brat to leń i pasożyt. Okradł naszą chorą matkę, tylko po to, żeby zaimponować jakiejś nowopoznanej panience”
„Prawie wysłaliśmy pacjenta na tamten świat. Tylko cud zatrzymał go przy życiu, a ja nadal nie mogę w to uwierzyć”