„Najlepszy przyjaciel wykorzystał mnie dla durnego zakładu z koleżkami. Nigdy łajdakowi nie wybaczę”

Zafrasowana kobieta fot. iStock by GettyImages, JGI/Jamie Grill
„Filip od początku budził moje zaufanie, z czasem lekka znajomość przerodziła się w prawdziwą przyjaźń. Niestety do czasu. Ten perfidny łajdak mnie wykorzystał dla durnego zakładu”.
/ 13.08.2023 13:15
Zafrasowana kobieta fot. iStock by GettyImages, JGI/Jamie Grill

Poznaliśmy się na kursie zawodowym, już po maturze. Obydwoje byliśmy młodzi, ciekawi świata i otwarci na nowe znajomości. Filip ujął mnie swoim poczuciem humoru i pozytywnym podejściem.

— Wiesz o tym, że około 80 procent twoich negatywnych założeń, nigdy się nie sprawdzi? — zadał mi kiedyś takie intrygujące pytanie. Prawdziwy mędrek.

— Nie miałam pojęcia, serio?

— Serio, serio. Dlatego nie cykaj się tak tych wyników maturalnych, bo złość piękności szkodzi. Głowa do góry.

Kobieta i mężczyzna mogą się przyjaźnić

Potrafił mnie rozśmieszyć i wprawić w dobry humor. Co do negatywnych założeń, to w moim przypadku nie dotyczyło to wiary w przyjaźń damsko-męską. Przynajmniej wtedy. Przez lata tkwiłam w przekonaniu, że kobieta i mężczyzna mogą się przyjaźnić i nie musi od razu rodzić się z tego relacja romantyczna.

Niektórzy mogli nie wierzyć w takie relacje, ale dla mnie było to coś naturalnego. Byłam ostrożna, ale nie wahałam się zaufać Filipowi, wierząc własnemu instynktowi, który mówił mi, że to jest wyjątkowa osoba, na której można polegać. Jak bardzo się myliłam... Ale po kolei.

Obydwoje od razu otwarcie przyznaliśmy, że się sobie nie podobamy fizycznie, co ułatwiało nam sprawę. Dobrze spędzało mi się czas z Filipem. Jego dowcipny charakter i entuzjazm sprawiały, że każde spotkanie było wyjątkowe. Wspólnie odkrywaliśmy miasto, chodziliśmy na długie spacery, głównie w weekendy.

Często spotykaliśmy się w ulubionej kawiarni, gdzie przy filiżance aromatycznej kawy spędzaliśmy godziny na rozmowach. Filip był doskonałym słuchaczem i umiał mnie uspokoić, kiedy potrzebowałam wsparcia. Dzieliłam się z nim swoimi marzeniami o podróżach, a on podsuwał mi pomysły na kolejne lokacje w Polsce, które warto odwiedzić, na przykład autostopem.

Te rozmowy bardzo zbliżały nas do siebie

Wieczory często kończyły się na ławce w parku, gdzie mieliśmy swoje ulubione miejsce na obserwowanie zachodów słońca. Wtedy zaczynały się nasze szczere rozmowy. Dzieliliśmy się sekretami, których wcześniej nikomu nie powiedzieliśmy.

W pewien letni wieczór opowiedziałam Filipowi o moich ukrytych obawach przed przyszłością zawodową. Nie byłam pewna, czy dam radę osiągnąć swoje cele i realizować swoje pasje.

—  Szczerze mówiąc, nie wiem, w czym jestem dobra. Trochę ze mnie ciamajda. Nie potrafię utrzymać pracy na dłużej niż miesiąc. I tylko wyglądam na taką mądrą, a w rzeczywistości... Szkoda gadać.

— Tylko ty siebie tak surowo oceniasz.

— Mówię serio. Czasem myślę sobie, że jestem beznadziejna i z taką myślą wstaję z łóżka.

Filip mnie zrozumiał, bo sam wiele razy doświadczał podobnych lęków. Wymienialiśmy się naszymi strategiami radzenia sobie z niepewnością i wspólnie szukaliśmy rozwiązań.

Z czasem zaczęłam również dzielić się z nim moimi nieudanymi doświadczeniami miłosnymi. Opowiadałam mu o swoich próbach randkowania, czasami zabawnych, czasami bolesnych. Byłam wdzięczna za to, że mogłam być z kimś takim szczera, bez obaw o ocenę czy osądzenie. Opowiedziałam także o moim niełatwym dzieciństwie.

To były bardzo osobiste rozmowy, które zbliżały nas do siebie.

Rodzice często mnie bili i wymuszali na mnie dobre oceny. W trzeciej klasie zabrali mi ukochaną maskotkę i na moich oczach wyrzucili ją na śmietnik.

—  Przykro mi.

— Wiesz, nie ma o czym mówić. Było, minęło.

— Ale to musiało być bolesne.

— Właśnie takie było. Ale już się z tym wszystkim pogodziłam. Mam tylko nadzieję, że już nikt nie zawiedzie w taki sposób mojego zaufania. —  Filip popatrzył na mnie wtedy jakoś tak dziwnie.

Opowiadał o mnie swoim kolegom

Niestety, moje początkowe nadzieje okazały się liche, a Filip zawiódł moje zaufanie w najgorszy możliwy sposób. Pewnego wieczoru, gdy przypadkiem przechodziłam obok kawiarni, usłyszałam jego głos wewnątrz. Zaintrygowało mnie to, więc rozejrzałam się, by sprawdzić, z kim rozmawia.

Usłyszałam go, jak opowiadał swoim kolegom o mnie.

— Jeden wielki kłębek nerwów, mówię wam. Kto by chciał być z taką laską — wybrzmiewał głos Filipa, choć ja wciąż nie mogłam w to do końca uwierzyć.

— No ty byłeś. Prawie — rechotali się koledzy.

— Prawie. Ale zakład wygrany, tak? Wyskakujcie z mamony.

Rozległ się brzdęk monet i zamki otwieranych portfeli.

— Stary, tylko nie wydaj od razu.

— No dobra, ale gadaj jeszcze co u tej kujonki. Tylko pikantne szczegóły.

— Gadała mi jakieś pierdoły o wyrzucanych misiach. W ogóle jakby była niestabilna emocjonalnie. Próbowałem ją pocałować, ale nie wyszło. Jakaś oziębła, nie?

A więc to wszystko to był jeden wielki zakład?!

Moje serce rozpadło się na kawałki. Stałam jak wryta, ze łzami w oczach. Jak... on... mógł. Zaskoczenie zmieszało się z żalem, gdy zdałam sobie sprawę, że Filip zbierał o mnie tajemnice i informacje, które mogłyby go uczynić zabawnym i fajnym w oczach innych. Był to dla niego sposób, aby naśmiewać się ze mnie i szantażować mnie w ramach swojego męskiego towarzystwa.

A więc to wszystko to był jeden wielki zakład?! I jeszcze ta zdrada, ujawnianie osobistych informacji o mnie! Tym dla niego byłam? Przedmiotem, którym pochwali się kumplom? Nie mogłam uwierzyć w to, jak można odrzeć kogoś z szacunku.

Jak mogłam mu zaufać? Jak mogłam uwierzyć, że nasza przyjaźń była szczera?

Filip był widocznie skrępowany

Zdecydowałam, że muszę to wyjaśnić. Zebrałam w sobie całą odwagę i... weszłam do kawiarni. Byłam zestresowana i zdenerwowana, ale nie mogłam tego dłużej ignorować.

Kiedy weszłam, Filip na moment zaniemówił. Tak samo, jak jego koledzy, których twarzy już nie pamiętam. Czyżby mój były przyjaciel poczuł się przyłapany?

—  Witaj — powiedziałam spokojnie, choć w moim sercu rozgrywała się prawdziwa wewnętrzna walka.

Filip spojrzał na mnie zdziwiony, ale próbował ukryć swoje niedowierzanie. A ja nie pozwoliłam, aby strach odebrał mi siły.

— Mamy o czym rozmawiać — powiedziałam stanowczo, usadzając się odważnie naprzeciw niego.

Opowiedziałam mu o tym, co usłyszałam. Filip był widocznie skrępowany, próbował wyjaśnić, że to były tylko żarty, że nie miał zamiaru nikogo skrzywdzić, ale dla mnie to nie było usprawiedliwienie. W tle wybrzmiewały ciche śmiechy i prychnięcia pozostałych mężczyzn. Powiedziałam mu, że prawdziwa przyjaźń to nie wykorzystywanie słabości drugiej osoby, lecz wspieranie i szacunek.

A potem rzuciłam na stolik banknot pięćdziesięciozłotowy.

— To za zakład. Na mój koszt.

I wyszłam, dzielnie powstrzymując łzy. Obroniłam swoją godność i byłam z tego bardzo dumna.

Byłam młoda i naiwna, ale mam nauczkę

Przez ten bolesny epizod nauczyłam się, że nie zawsze można ufać ludziom, nawet tym, których uważamy za przyjaciół.

Nasza drogi oczywiście się rozeszły, a ja musiałam pozbierać się i zacząć wszystko od nowa. Ta historia nauczyła mnie, że warto być ostrożnym, szczególnie w kontaktach z młodymi mężczyznami. Byłam młoda i naiwna, ale mam nauczkę i będę z tego wszystkiego wyciągać wnioski na przyszłość. Nauczę się większej asertywności i wyważenia.

Już nigdy nie usłyszałam ani nie zobaczyłam Filipa. Czasem wydaje mi się, że miga mi gdzieś  na ulicy, ale celowo skręcam w inną uliczkę, by uniknąć przypadkowego spotkania. Nie wiem, czy kiedykolwiek znajdę w sobie siłę, by mu wybaczyć. Będzie mnie to sporo kosztować, a ja nie chcę dokładać sobie problemów.

Najważniejsze, że dziś dobrze czuję się już sama ze sobą. I na tym chcę budować.

Czytaj także:
„Przyjaźń damsko-męska? Nie, dziękuję. Wypłakiwałam się przyjacielowi, a on chciał zniszczyć mój związek i mnie zaliczyć”
„Zawsze wierzyłam w przyjaźń damsko–męską. Teraz wiem, że byłam naiwna i płacę za to wysoką cenę”
„Randki traktuję jak przesłuchanie. Bajerantów eliminuję na starcie, szukam tylko bogatych i mądrych kandydatów”

Redakcja poleca

REKLAMA