„Zawsze wierzyłam w przyjaźń damsko–męską. Teraz wiem, że byłam naiwna i płacę za to wysoką cenę”

Miałam być gwiazdą sportu, a jednak życie potoczyło się inaczej fot. Adobe Stock, Axel Bueckert
„– Złożyłem wypowiedzenie – usłyszałam w odpowiedzi. – Przecież uwielbiasz tę robotę i czujesz się tu jak ryba w wodzie! – I co z tego? Nie mogę tu pracować. Nie rozumiesz tego? – Czy uważasz, że, mimo wszystko, kiedyś moglibyśmy dalej się kumplować? – jeszcze zanim skończyłam to mówić, to już pożałowałam. – Nie – odparł krótko i wyszedł”.
/ 05.06.2023 20:15
Miałam być gwiazdą sportu, a jednak życie potoczyło się inaczej fot. Adobe Stock, Axel Bueckert

Zawsze wolałam spędzać czas z mężczyznami. Lubiłam ich bezpośredniość, praktyczne podejście do życia, szybkie podejmowanie decyzji i brak stwarzania problemów tam, gdzie ich nie ma. I chociaż sama jestem kobietą, to wiele tak zwanych babskich przypadłości od zawsze mnie denerwowało. Dlatego też w dzieciństwie biegałam po podwórku głównie z chłopakami, a w szkole średniej zdecydowanie lepiej dogadywałam się z kolegami niż koleżankami. A ponieważ studiowałam kierunek inżynierski, to w pracy także obracałam się głównie w męskim towarzystwie.

Było mi to bardzo na rękę

Wszystkich poznanych do tej pory chłopaków i mężczyzn traktowałam jak typowych kumpli. Chodziłam z nimi na piwo, śmiałam się na filmach w kinie, a nawet oglądałam mecze piłki nożnej. Lubiłam sport, a swoją znajomością tematyki zadziwiałam nawet największych kibiców. Żadnego z kolegów nie traktowałam jak swojej potencjalnej połówki. Z jednej strony jeszcze nie chciałam się z nikim wiązać, a poza tym chyba nie spotkałam na swojej drodze nikogo, kto mógłby awansować z kolegi na wybranka serca. Było mi z tym dobrze. Niektórzy z nich być może myśleli o czymś więcej, ale zapewne rezygnowali widząc, że nic z tego nie będzie. Podobnie traktowałam Maćka. Poznaliśmy się na jednej z firmowych imprez, na której obydwoje wygraliśmy rowery.

– To może teraz wybierzemy się razem na wycieczkę rowerową? – zaproponował Maciek ze śmiechem.

– Pewnie, czemu nie? – od razu się zgodziłam.

Z Maćkiem już wcześniej świetnie mi się rozmawiało i doskonale wiedziałam, że podczas takiej wyprawy tematów nam nie zabraknie.

To wybieraj termin, a ja się dostosuję – powiedziałam.

Tak też zrobiliśmy. Umówiliśmy się na następny weekend, podczas którego zrobiliśmy mnóstwo kilometrów na dwóch kółkach. Maciek (podobnie jak ja) okazał się zapalonym cyklistą i miłośnikiem sportu. „Wreszcie mam kompana do wszelkich aktywności sportowych” – pomyślałam z radością. Nic też nie wskazywało, że znajomość mogłaby się przekształcić w coś innego. To akurat bardzo mi odpowiadało. Bardzo lubiłam Maćka, ale tylko lubiłam. Nawet nie przyszło mi do głowy, że z jego strony to może być coś więcej. Relacja z Maćkiem rozwijała się na stopie czysto koleżeńskiej. „Chyba wreszcie mam kumpla, który nie chce zaciągnąć mnie do łóżka” – myślałam. Zresztą nic nie wskazywało na to, żeby Maciek traktował mnie inaczej niż zwykłą koleżankę.

Aż któregoś razu wypalił...

– Dałabyś się zaprosić na randkę?

Spojrzałam na niego jak na ufoludka. Owszem, byliśmy po kilku drinkach, ale to nie usprawiedliwiało takiej zmiany w zachowaniu mojego najlepszego kumpla. 

No nie żartuj sobie – zaśmiałam się.

– Nie żartuję – odpowiedział.

I faktycznie wyglądał, jakby mówił całkowicie poważnie. Chyba jednak nie wyglądałam na zadowoloną z jego propozycji, bo od razu zaczął się tłumaczyć. 

– Nie dziw się tak. Mam podwójne zaproszenie na wystawę sztuki współczesnej, więc postanowiłem cię zaprosić – uśmiechnął się nieśmiało.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przecież na taką wystawę mogliśmy pójść jako zwykli znajomi. Wolałam nie drążyć tematu, więc odmówiłam tłumacząc się tym, że w tym terminie akurat wyjeżdżam. Potem rozmowa już się nie kleiła, więc dosyć szybko zakończyliśmy spotkanie. Od tamtej pory Maciek nie wspominał o pamiętnej rozmowie. Ja też nie. Zresztą co miałam mu powiedzieć? Tak szczerze mówiąc, to sama nie wiedziałam, co o tym myśleć. Czy Maciek naprawdę czuje do mnie coś więcej? Czy się zakochał? Czy może to jedynie żartobliwa propozycja, która zrodziła się po nadmiarze alkoholu? Te i inne pytania przelatywały mi przez głowę z prędkością karabinu maszynowego. I na żadne z nich nie znałam odpowiedzi. Próbowałam sobie przypomnieć, czy już wcześniej Maciek zachowywał się tak, jakby czuł coś do mnie. Nic takiego nie mogłam sobie przypomnieć. A może po prostu tak było mi wygodnie. Jednak starałam się go unikać.

Wolałam przeczekać tę sytuację

Nigdy nie myślałam o Maćku jako o mężczyźnie, z którym chciałabym wejść w romantyczną relację. Owszem, był przystojny, zabawny i sympatyczny. Ale przecież mówią, że serce nie sługa. A ja zdecydowanie nie byłam w nim zakochana. Wiedziałam też, że nic tego nie zmieni. Jednak chciałam, żebyśmy zostali kumplami. Ale czy to było możliwe? Obawiałam się, że jednak prawdą jest, że pomiędzy kobietą a mężczyzną przyjaźń nie jest możliwa. Długo miałam nadzieję, że Maciek też traktuję naszą relację w kategoriach koleżeńskich. Myliłam się. 

– Hej, możemy porozmawiać? – zapytał mnie Maciek któregoś ranka w firmowej kuchni.

Zabrzmiało poważnie, a ja właśnie wtedy chyba zdałam sobie sprawę, że nasza przyjaźń się skończyła. Nie wiedziałam, co powiedzieć. 

– Może po pracy? – zaproponowałam.

– To jesteśmy umówieni-odpowiedział. – Tylko nie zapomnij, bo to ważna sprawa.

Domyślałam się, o jaką sprawę chodzi. Jednak nic nie powiedziałam i wyszłam z kuchni bez słowa. Po pracy poszliśmy do naszego ulubionego lokalu. Jednak nie byłam głodna, Maciek chyba też nie. Widać było, że zbiera się w sobie, aby coś mi powiedzieć. W końcu wydusił to z siebie. 

– Od razu powiem, że tego nie planowałem i nie chciałem, żeby tak wyszło – spojrzał na mnie i zamilkł. 

– Maciek, co ty chcesz mi powiedzieć? – dłużej nie mogłam tego przeciągać.

Milczał przez dłuższy czas

– Zakochałem się w tobie.

Chyba nawet mnie to nie zdziwiło. Tak naprawdę właśnie tego się spodziewałam. 

– Wiem, że od początku stawiałaś sprawę jasno – nawet nie dał mi dojść do głosu – ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu. 

Miałam tego świadomość. Trochę też poczułam się winna. „Czy dawałam mu jakiekolwiek sygnały?” – to pytanie nie dawało mi spokoju. 

– Nic nie powiesz? – Maciek odezwał się po dłuższej chwili.

Co miałam mu powiedzieć? Że nic do niego nie czuję? 

– Rozumiem – powiedział i wstał. – Nic nie musisz mówić.

I za chwilę już go nie było.

Maciek nie odzywał się do mnie przez kilka kolejnych dni. W pracy go nie było, a osoby z jego działu powiedziały mi, że wziął zwolnienie lekarskie. Ja też nie czułam się najlepiej. Z jednej strony miałam wyrzuty sumienia, ale z drugiej wiedziałam, że nie mogę żyć wbrew sobie. Nic do Maćka nie czułam. Był świetnym kumplem, ale nic więcej. Czułam się z tym fatalnie. Tak naprawdę złamałam serce najlepszemu przyjacielowi. I nawet nie miałam się komu wyżalić, bo przecież nie miałam żadnej najbliższej przyjaciółki. 

– Przecież ci mówiłam, że nie ma przyjaźni między kobietą a mężczyzną – powiedziała mi siostra, gdy ogólnie opowiedziałam jej o swojej sytuacji.

Teraz ja także o tym wiedziałam

A razem z tą wiedzą przyszła świadomość, że czekają mnie trudne decyzje. Nie wyobrażałam sobie, że mielibyśmy z Maćkiem dalej wspólnie pracować. Może z czasem jakoś poukładalibyśmy swoje relacje, ale na tę chwilę chyba nie moglibyśmy się widywać. Rozważałam nawet zmianę pracy, ale któregoś ranka zobaczyłam, jak Maciek pakuje swoje rzeczy do kartonu. 

– Co ty robisz? – zapytałam zaskoczona.

Złożyłem wypowiedzenie – usłyszałam w odpowiedzi. 

– Nie wygłupiaj się – zdenerwowałam się. – Przecież uwielbiasz tę robotę i czujesz się tu jak ryba w wodzie.

– I co z tego? Nie mogę tu pracować. Nie rozumiesz tego?

– Ja odejdę – odpowiedziałam szybko.

– Daj spokój. Mam już nową pracę – powiedział.

To akurat mnie nie zdziwiło, bo Maciek był jednym z najlepszych inżynierów, jakich znałam. 

– Powodzenia – powiedział jeszcze i udał się w stronę wyjścia. 

– Poczekaj – zawołałam.

Podeszłam do niego. 

– Czy uważasz, że, mimo wszystko, kiedyś moglibyśmy dalej się kumplować? – jeszcze zanim skończyłam to mówić, to już pożałowałam. 

Nie – odparł krótko i wyszedł.

Od tamtego czasu nie widziałam Maćka. Podobno świetnie sobie radzi w nowej pracy. Bardzo mu kibicuję. Cały czas nie mogę się pogodzić z tym, że straciłam najlepszego kumpla. Ale takie jest życie. Tęsknię za nim, ale nic nie mogę zrobić. Prawdą okazała się teza, że nie ma przyjaźni między kobietą a mężczyzną. Na przyszłość muszę o tym pamiętać.

Czytaj także:
„Randki traktuję jak przesłuchanie. Bajerantów eliminuję na starcie, szukam tylko bogatych i mądrych kandydatów”
„Zaprosiłem córkę na randkę. Chciałem, żeby pomimo rozwodu rodziców, nadal miała prawidłowy wzorzec męskości”
„Nie wiem, czy dam radę być samotną matką. Może powinnam przymknąć oko na to, że mój facet przespał się z eks?”

Redakcja poleca

REKLAMA