„Najlepszy kumpel męża się we mnie kocha. Wiem o tym od zawsze, bo marnie się kryje. Teraz przyznał to otwarcie”

mężczyzna wyznaje miłość kobiecie fot. Adobe Stock, Goran
„Ja powoli wirowałam w objęciach męża, Olaf tulił Irminę… Naraz jego i moje spojrzenia się spotkały ponad ramionami naszych partnerów. Patrzyliśmy sobie w oczy. Zdecydowanie za długo, bo wyczytałam we wzroku Olafa coś, co mnie przestraszyło: żar, namiętność, żal”.
/ 24.08.2022 07:15
mężczyzna wyznaje miłość kobiecie fot. Adobe Stock, Goran

W moim mężu nie zakochałam się od pierwszego wejrzenia, jak to bywa w filmach. To chudzielec, a z twarzy przypomina surykatkę, takie zwierzątko. Ostatnio zapuścił brodę, więc trochę wyprzystojniał… Na początku traktowałam go jak sympatycznego i zabawnego kolegę, jednak im więcej z nim rozmawiałam, tym bardziej mnie interesował. Nie potrafię określić, kiedy zafascynowanie jego mądrością i otwartością na innych przerodziło się w miłosne zauroczenie.

W którymś momencie przyłapałam się na tym, że ciągle o nim myślę i że za nim tęsknię, kiedy nie widzimy się dłużej niż tydzień. Niedługo później – cóż za wyczucie czasu – Jasiek wyznał mi miłość. Odtąd z każdą wspólnie spędzoną chwilą zakochiwałam się w nim coraz bardziej. Był wobec mnie taki czuły i troskliwy, że aż się roztapiałam. Sprawiał, że czułam się jedyna na świecie. Ale nie zamykał mnie, nie ograniczał swoją miłością, wręcz przeciwnie. Rozwijałam się przy nim.

Zaraził mnie pasją chodzenia po górach, nauczył grać na gitarze, pokazał, jak czerpać z życia garściami i odnajdywać w sobie radość. Po roku znajomości wzięliśmy ślub. 

Patrzył na mnie jak... zakochany

Oczywiście nie ma róży bez kolców. Na barwnym i pięknym obrazie naszej miłości była jedna skaza. Olaf, przyjaciel mojego męża. Jasiek znał się z nim od dzieciństwa i byli dla siebie niemal jak bracia. Razem przechodzili męki okresu dojrzewania, razem wkraczali w dorosłość. Pomagali sobie we wszystkim i zawsze mogli na sobie polegać. Fizycznie różnili się jak ogień i woda. Olaf był bardzo przystojnym mężczyzną, do tego zawsze elegancko ubranym, dobrze ostrzyżonym, pewnym siebie.

Po prostu facet, za którym obejrzy się na ulicy niemal każda kobieta. Mnie też się podobał, nie byłam przecież ślepa. Ale zakochałam się bez pamięci w Jaśku, więc podrywanie jego przyjaciela absolutnie nie wchodziło w grę. Zresztą Olaf chodził ze śliczną Irminą.

Zdarzały się jednak incydenty, które burzyły mój spokój. Pozornie były to drobiazgi: przypadkowe zetknięcie dłoni, zbyt poufałe poklepanie po głowie, ciut za długi uścisk na dzień dobry… Raz byliśmy we czwórkę na wakacjach w Hiszpanii. Wszyscy wypiliśmy sporo wina i poszliśmy potańczyć. Ja powoli wirowałam w objęciach męża, Olaf tulił Irminę… Naraz jego i moje spojrzenia się spotkały ponad ramionami naszych partnerów. Patrzyliśmy sobie w oczy. Zdecydowanie za długo, bo wyczytałam we wzroku Olafa coś, co mnie przestraszyło: żar, namiętność, żal.

Odwróciłam głowę, spłoszona. Potem tłumaczyłam sobie, że coś mi się przywidziało po pijaku, że coś sobie ubzdurałam, bo on na pewno nie patrzył na mnie jak… jak zakochany. Nie, na pewno nie. Nie mógłby. Ale pół roku później zdarzyło się coś dużo gorszego i całkiem jednoznacznego. Olaf przyszedł do nas o nietypowej porze (po południu, w dzień powszedni) i bez zapowiedzi.

Jasiek jest jeszcze w pracy. Wejdź – zaprosiłam go. – Za jakieś pół godziny wróci.

Olaf wszedł i bez słowa usiadł na kanapie. Był jakiś dziwny.

– Coś się stało? – zapytałam.

– Irmina mnie rzuciła.

Impulsywnie pogładziłam go po dłoni. Bez żadnych podtekstów, w odruchu pociechy. Jednak on zinterpretował mój gest opacznie. Nachylił się i mnie pocałował. Dotyk jego ust na moich wargach był niesamowicie zmysłowy. Zatraciłam się, przyznaję, ale tylko na kilka sekund. Zaraz się opamiętałam i gwałtownie odskoczyłam do tyłu.

– Co ty wyprawiasz?!

– Przepraszam. Ty jesteś Jaśka…

– Jestem! Jestem jego żoną, a ty jego najlepszym przyjacielem. Nigdy więcej tego nie rób.

– Nie będę – odparł, ale bez przekonania.

Przestraszyłam się, tym bardziej, unikał mojego wzroku.

– Błagam cię! Nie rób nam tego… – prosiłam go, niemal płacząc.

– Nie mów Jaśkowi. Ja też nie powiem.

– Powinnam…

– Nie, nic nie mów. To się więcej nie powtórzy. Więc zapomnijmy o wszystkim, dobrze?

Zgodziłam się.

Wyznał mi prawdę. Byłam przerażona!

Jednak nie potrafiłam zapomnieć. Tajemnica tego jednego krótkiego pocałunku ciążyła mi jak wielki plecak wnoszony na górski szczyt w upalny dzień. Miałam wyrzuty sumienia, że okłamuję męża. Mijały miesiące, a ja nie potrafiłam się z tym uporać. Olaf zachowywał się wobec mnie bez zarzutu. Był bardzo powściągliwy, do tego stopnia, że pilnował się, żeby nawet przez przypadek mnie nie dotknąć. Wcale mnie to nie uspokajało, bo przesadzał w drugą stronę. Jakby się obawiał, że jedno muśnięcie dłoni spowoduje pożar.

A potem zdarzyło się coś, co sprawiło, że mój sekret całkiem stracił na znaczeniu. Zaszłam w ciążę! Oboje z Jaśkiem oszaleliśmy z radości. Pocałunek z Olafem stał się dla mnie tylko głupim błędem i niczym więcej.

Pech chciał, że zaczęłam rodzić przed terminem, kiedy byliśmy akurat w odwiedzinach u Olafa. Oglądaliśmy w trójkę film, komedię, śmiałam się do rozpuku… i nagle odeszły mi wody. Byłam tym zażenowana, a Jasiek wpadł w panikę. Uspokajałam go, mówiąc, że mamy jeszcze dużo czasu, ale on mnie nie słuchał. Trzęsły mu się ręce jak w napadzie febry. 

– Nie wiem, gdzie mam kluczyki od auta! Zawsze noszę je w kieszeni bluzy! Nie ma ich tam! Zgubiłem! – denerwował się.

Olaf położył mu rękę na ramieniu.

– Chłopie, w takim stanie nie będziesz prowadził. Mowy nie ma. Zawiozę was do szpitala.

W trakcie jazdy zaczęłam odczuwać coś w rodzaju skurczy. Mąż trzymał mnie za rękę. Kiedy dojechaliśmy, podziękował Olafowi:

– Stary, jesteś niezastąpiony! Zawsze można na ciebie liczyć. Damy małemu na drugie imię Olaf, po tobie.

– Jak miło… Może dzięki temu będzie równie przystojny jak ja.

Coś mnie tknęło. Spojrzałam w lusterko wsteczne i zobaczyłam, że uśmiech na twarzy Olafa nie jest prawdziwy. Był niczym maska skrywająca ból. W głowie błysnęła mi straszna myśl: „On mnie kocha!”. Jednak nie byłam w stanie dalej się tym zadręczać, bo wtedy nadeszły prawdziwe skurcze. Czekało mnie największe wyzwanie w całym moim życiu i musiałam skupić się na tym, a nie na uczuciach Olafa. 

Poród i opieka nad maleństwem były dla mnie przeżyciem wręcz mistycznym. Macierzyństwo całkowicie mnie zaabsorbowało. Mój synek i mój mąż stali się dla mnie absolutnie całym światem. Dlatego kiedy Olaf wpadł mnie odwiedzić, nie spodziewałam się niczego złego. Nie czułam się ani trochę niezręcznie. Podejrzenie, że on darzy mnie uczuciem, już dawno wywietrzało mi z głowy. Zrobiłam mu kawę i usiedliśmy – ja na kanapie z dzieckiem na rękach, on przy stole – i gawędziliśmy o tym i owym, jak się mały chowa, o pogodzie, o planach na wakacje…

Nagle Olaf powiedział:

Nie mogę przestać cię kochać.

Poczułam się, jakbym spadała z wysokości i nie miała się czego złapać. Kłębiły się we mnie sprzeczne uczucia. Jego miłość mi pochlebiała, ale też złościła mnie i przerażała. Miałam do niego pretensję, bo wyznając mi, co czuje, zdradzał swojego przyjaciela. Jednocześnie było mi go żal. Nie wiedziałam, co powiedzieć, jak się zachować.

– Powiedz coś… – poprosił.

Kocham Jasia. Zawsze będę.

– A do mnie nic nie czujesz?

– Lubię cię, bardzo, ale jak przyjaciela…

– Kłamiesz! Widziałem, jak na mnie patrzysz. A kiedy cię pocałowałem…

– Dosyć! Wystarczy. Widziałeś, co chciałeś zobaczyć. Nie kocham cię. Nie zależy mi na tobie w taki sposób. Nie jestem maszyną, więc zareagowałam, kiedy mnie pocałowałeś, ale szybko się opamiętałam. Kocham Jaśka, zawsze wybiorę jego, i brzydzę się tym, co teraz robisz. Próbujesz ukraść swojemu przyjacielowi żonę! Próbujesz wbić się między nas. To podłe!

Mam nadzieję, że czas uleczy rany

Olaf zerwał się i wybiegł, trzaskając drzwiami. Wiedziałam, że go zraniłam, że przesadziłam w oskarżeniach wobec kogoś, kto zmagał się z jednostronną miłością, ale może to była jedyna metoda, by dał sobie ze mną spokój. Kiedy Jasiek wrócił do domu, o wszystkim mu opowiedziałam. Niczego nie pominęłam, pocałunku z Olafem też nie. Kochałam męża i nie chciałam mieć przed nim tajemnic.

Wyglądał na załamanego. Masował sobie skronie, jakby dostał migreny. Nic nie mówił. W końcu to ja zapytałam:

– Jesteś na mnie zły?

– Nie.

– A na Olafa?

– Tak. Nie. Nie wiem…

– Pogadaj z nim. Przyjaźniliście się całe życie. Zrób to dla niego i dla siebie.

Najpierw długo milczał, a potem przecząco pokręcił głową i powiedział martwym głosem:

– Nie chcę go widzieć.

Odpuściłam. Był w tak złym stanie, że nie miało sensu namawiać go na siłę na rozmowę z Olafem. Po kilku dniach wróciłam jednak do tematu. Mąż znów nie chciał słyszeć o jakichkolwiek kontaktach z przyjacielem, więc znowu się wycofałam. Ale kiedy Olaf zadzwonił, a Jasiek kazał mu się odczepić – i to w dość wulgarnych słowach – nie wytrzymałam.

– Robisz błąd. Nie chcę, żebyś stracił tak ważną dla siebie osobę. I to przeze mnie…

– Nie szantażuj mnie!

– Ale taka prawda. Będę się czuła winna, jeśli tak się między wami skończy. Chociaż z nim pogadaj, proszę cię.

Wreszcie po kilku tygodniach Jasiek ustąpił i umówił się na rozmowę z przyjacielem. Długo nie wracał.

– I jak poszło?! – spytałam niecierpliwie, kiedy tylko stanął w progu.

Postaram się mu wybaczyć.

Minęło pół roku. Jasiek nie zaprasza Olafa do nas do domu, ale spotykają się na mieście. Mam nadzieję, że czas uleczy ich relację i że wszystko dobrze się ułoży.

Czytaj także:
„Wzięłam go za typowego podrywacza, który chce tylko jednego. Po kilku słowach poczułam, że to właśnie on będzie moim mężem”
„Mój facet ślinił się na widok każdej spódniczki. Drania pogoniłam i zaprzyjaźniłam się z dziewczyną, o którą byłam zazdrosna”
„Zaszłam w ciążę z beztroskim bawidamkiem. W porodzie zamiast tatusia uczestniczył... mój przyjaciel z dzieciństwa”

Redakcja poleca

REKLAMA