„Na wakacjach postanowiłyśmy z koleżanką zajść do tureckiej łaźni. To doświadczenie nadszarpnęło moje nerwy”

dwie koleżanki w łaźni tureckiej fot. Adobe Stock, Dasha Petrenko
„Zostałyśmy w samych figach, usiłując zasłonić się przed ciekawskimi spojrzeniami innych kobiet. Gapiły się na nas, jakbyśmy były jakimiś dziwacznymi okazami w zoo. Poza tym zagadywały nas w swoim języku i śmiały się głośno. To było bardzo krępujące”.
/ 25.01.2023 07:03
dwie koleżanki w łaźni tureckiej fot. Adobe Stock, Dasha Petrenko

Być w Turcji i nie odwiedzić miejscowej łaźni? Obie z Agą uważałyśmy się przecież za rasowe turystki! No cóż, drugi raz na pewno tam nie pójdziemy…

– Wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jesteśmy – szepnęłam, a moja przyjaciółka Aga pokiwała głową.

Już od tak dawna zbierałyśmy pieniądze na tę wycieczkę, miesiącami szukając najtańszych lotów, odmawiając sobie wszystkiego, i wreszcie się udało – byłyśmy w wymarzonej Turcji. Pierwszy raz zostawiłyśmy dzieci pod opieką mężów i same korzystałyśmy z życia.

Teraz siedziałyśmy w naszym niewielkim pokoiku hotelowym, planując zwiedzanie na następny dzień.

– Powinnyśmy w końcu wybrać się do tego hammamu – powiedziała Aga. – W przewodniku piszą, że nie można w pełni doświadczyć Turcji bez odwiedzin w miejscowej łaźni.

– Jest kilka łaźni przy hotelach – zauważyłam, wpatrując się w mapkę miasta. – Pewnie są drogie i pełne turystów.

– To znajdźmy taki dla tubylców! – Aga sięgnęła po mapkę. – O, może ten?

Musiałyśmy rozebrać się prawie do naga

Z wielkim trudem odnalazłyśmy go wśród wąskich i krętych uliczek. Przy wejściu stało kilka starych kobiet. Aga próbowała pokazać im na migi, że chcemy skorzystać z masażu i peelingu. W końcu jedna pani chwyciła nas za ręce i pociągnęła za turkusowe drzwi.

Uderzyła nas w twarze fala gorąca. Ledwie zwróciłyśmy na to uwagę, gdyż natychmiast otoczył nas wianuszek starych, półnagich kobiet.

– My też mamy się rozebrać? – przeraziłam się, szukając ratunku u Agi.

– Chyba tak – odparła.

Nasze wahanie dostrzegła jedna z kobiet. Podeszła i chwyciła mnie za rękawek bluzki, dając do zrozumienia, że mam ją zdjąć. Rozebrałyśmy się więc do bielizny, ale to jej nie wystarczyło! Starsza pani szarpnęła mnie za ramiączko stanika, mówiąc coś po swojemu.

– Biustonosze też? – jęknęłam.

– Wiesz, kiedy wejdziesz między wrony… – Aga wzruszyła ramionami.

Zostałyśmy w samych figach, usiłując się zasłonić przed ciekawskimi spojrzeniami innych kobiet. Babcia poprowadziła nas w głąb łaźni, z jednego pomieszczenia do drugiego, a każde następne było coraz bardziej duszne i gorące, pełne nagich kobiet, w większości w podeszłym wieku. Wszystkie przypatrywały się nam z zaciekawieniem. Co to było za okropne uczucie! Nie dość, że byłyśmy prawie nagie, to obserwowano nas jak jakieś dziwaczne okazy w zoo!

Gdy wędrówka przez złożony kompleks hammamu się zakończyła, nasza siwowłosa przewodniczka posadziła nas na stopniu wyłożonym kafelkami i – poszła gdzieś sobie.

– Co teraz?! – zapytałam przerażona.

– A bo ja wiem… Patrz, co inne robią – odparła jak zwykle spokojniejsza Aga.

Inne kobiety przede wszystkim się z nas śmiały. Wytykały nas palcami i zagadywały do nas w swoim języku, jakbyśmy cokolwiek rozumiały. Wszędzie było tłoczno, mokro i duszno, czułam krople spływające mi po twarzy. Rozejrzałam się i na suficie zobaczyłam olbrzymi, ciemnozielony grzyb. Musiałam mocno zaciskać zęby, żeby nie uciec z krzykiem obrzydzenia.

Wreszcie jakaś kobieta przyniosła nam dwa wiadra pełne gorącej wody i gestami nakazała się umyć. Siedziałyśmy w kącie, polewałyśmy się wodą i starałyśmy się jak najmniej rzucać w oczy…

– Wiesz co – odezwała się Aga. – Ja mogę im zapłacić, byle już nas puściły.

– Myślisz, że nie zauważą, jak spróbujemy uciec? – zapytałam, patrząc na trzy olbrzymie matrony leżące obok; przypominały wyrzucone na brzeg wieloryby.

Niestety, na ucieczkę było już za późno, gdyż dwie starsze kobiety podeszły do nas i zaczęły nas obmacywać! A dokładniej smarować jakąś czarną mazią, jak się potem okazało specjalnym mydłem. Następnie z zapałem wzięły się za szorowanie naszych ciał swoimi myjkami. Robiły to z takim entuzjazmem, że moja delikatna skóra od razu się zaczerwieniła. Pani, która mnie myła, kazała mi się położyć na kafelkach, żeby mogła zająć się moimi plecami.

Tak mnie szorowała, że aż się zaczerwieniłam

Z trudem przezwyciężyłam obrzydzenie i położyłam się na brudnej podłodze, a kobieta skwapliwie mnie szorowała, nie przejmując się przy tym żadnymi konwenansami. Czyszczenia nie uniknęła żadna, dosłownie żadna część mojego ciała, policzki mi płonęły, gdy kobieta szorowała moje pośladki. Nie pomogły żadne sprzeciwy…

– Nie jest tak źle – pocieszałam siebie i Agę. – Zobaczysz, jak wrócimy do domu, będziemy się z tego śmiały.

– Ja nie będę się śmiać – mruknęła koleżanka. – Ja będę potrzebowała wizyty u psychologa i silnych leków!

Nie wiem, co myśmy sobie myślały! Chyba że idziemy do spa, gdzie uprzejma pani delikatnie się nami zajmie, pomasuje, dopieści. Szanując przy tym naszą intymność. A co dostałyśmy? Grupę wesołych, przyjaznych i półnagich współtowarzyszek, rozentuzjazmowane matrony, które wyszorowały nas tak skrupulatnie, że na pamiątkę zostały nam zadrapania i krwiaki.

W pewnej chwili wszystko było już nam obojętne, bez sprzeciwów dałyśmy się z Agą polewać wodą i szorować, z utęsknieniem wyczekując chwili, kiedy będziemy wreszcie wolne. A gdy ten wspaniały moment nastał, trochę ogłupiałe odszukałyśmy wyjście.

– No, no! – zawołała jakaś kobieta, kiedy wchodziłyśmy do ostatniego pomieszczenia po nasze ubrania.

Zatrzymała nas w przejściu i zaczęła polewać chłodną wodą z metalowego kubka. Bez oporów poddałam się jej ablucji, gdy ta niespodziewanie odchyliła moje majtki na pośladkach i nalała do nich wody, tą samą czynność wykonała też z przodu. Zatkało mnie! A myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy…

Nie dbając o to, że wciąż jesteśmy obserwowane i obgadywane przez uśmiechnięte, miejscowe kobiety, przebrałyśmy się w suchą bieliznę, włożyłyśmy ubrania, wręczyłyśmy napiwek naszym „masażystkom” i czym prędzej, starając się nie biec, opuściłyśmy łaźnię. Tak oto wyglądała nasza wizyta w tureckim hammamie…

Z naszych przygód zaczęłyśmy żartować dopiero po kilku dniach, wcześniej, jakiekolwiek wspomnienie o nich wywoływało u nas nieprzyjemne dreszcze. Cóż, pozostaje nam cieszyć się, że niczym się nie zaraziłyśmy, i śmiać się z tego, jak to zachciało nam się poznawać życie tubylców. Lecz muszę przyznać, że jeszcze przez miesiąc moja skóra na całym ciele była gładka jak u niemowlaka.

Czytaj także:
„Ojciec gardził mną za to, że pomagam żonie w wychowaniu córki. Uważał, że praca przy dziecku, to >>babska powinność<<”
„Mąż stracił na mnie ochotę, a w sypialni wiało chłodem. Myślałam, że ma romans, ale prawda była gorsza”
„Zamiast zaręczynowego pierścionka z brylantem, dostałam psa z kulawą nogą. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać”

Redakcja poleca

REKLAMA