Rozwód z Beatą wiele mnie kosztował. Stałem się wycofany i zamknięty w sobie. Powoli godziłem się z tym, że tak będzie wyglądać moje życie. Na wczasy do Kołobrzegu jechałem trochę przez przypadek, w dużym stopniu wiedziony poczuciem obowiązku. A jednak to właśnie ten wyjazd uświadomił mi, że wiele jeszcze przede mną.
Moje małżeństwo z Beatą nie było może pełne miłości, przez lata sądziłem jednak, że jest udane. Wspieraliśmy się i trwaliśmy przy sobie, choć zawsze miałem wrażenie, że żona jest myślami gdzieś indziej. W pewnym momencie okazało się, że miałem rację.
Stało się jasne, że nie daje mi maksimum zaangażowania nie dlatego, że nie ma takiej potrzeby, ale dlatego, że jest zaangażowana w jeszcze jeden związek, nieformalny, oparty przede wszystkim na namiętności. Nie umiałem jej wybaczyć i choć podejmowałem próby wspólnego życia po zdradzie, w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że to mnie niszczy.
Rozwód nie był burzliwy
Mieliśmy do siebie żal, ja o zdradę, a Beata o to, że nie potrafiłem dać jej kolejnej szansy. Mieliśmy jednak również córkę i zawsze, gdy tylko ponosiły nas emocje, przypominaliśmy sobie o Sarze i o tym, że nie może być ona przypadkową ofiarą naszych nieporozumień. W końcu sprzedaliśmy mieszkanie, kupiliśmy dwa mniejsze żegnając się z resztą naszych oszczędności i rozpoczęliśmy oddzielne życie.
Beata szybko poradziła sobie po rozstaniu. Związała się z kolegą z pracy. Co ciekawe, wcale nie z tym, z którym mnie zdradziła. Facet okazał się zresztą naprawdę porządnym człowiekiem. Beata była szczęśliwa, a i Sara szybko zaakceptowała wujka. Ze mną było gorzej.
Zdrada żony była dla mnie znacznie większym ciosem niż skłonny byłem przypuszczać. Nie umiałem się po niej odnaleźć. Straciłem nie tyle pewność, ile wiarę w siebie. Nie potrafiłem już myśleć o sobie jako o mężczyźnie, który może ułożyć sobie życie, choć Sara żartowała często, że chętnie pozna dzięki mnie jakąś nową ciocię. Nie mogę nawet powiedzieć, że nie miałem żadnego powodzenia u kobiet, ale nie dopuszczałem nawet myśli, że mógłbym wejść w jeszcze jedną relację.
Choć już od kilku miesięcy planowaliśmy, że Sara wyjedzie ze mną w góry w sierpniu, a w lipcu pojedzie nad morzem z mamą i wujkiem, los miał dla nas inne plany. Gdy tylko skończył się rok szkolny, cała trójka zachorowała na ciężką anginę. Lekarz podejrzewał, że zawiniły upały i klimatyzacja, którą Beata niedawno zainstalowała w mieszkaniu. Mogła być to prawda, bo w ich otoczeniu nikt nie chorował. Sara szybko doszła do siebie, ale dorośli nie mieli tyle szczęście. Jej wymarzone wakacje nad morzem nie miały się odbyć.
– Słuchaj, a gdybyś postarał się o kilka dni wolnego i pojechał z Sarą choćby na weekend? Wszystko i tak mamy opłacone. Tam będzie też Jolka z dziećmi to Sara będzie się z nimi trzymać, może nawet mógłbyś pracować zdalnie z ośrodka? – Beara rzadko mnie o coś prosiła, gdy jednak w grę wchodziło dobro Sary, zapominała o nieporozumieniach.
Na początku pomysł wydawał mi się abstrakcyjny, ale im dłużej o tym myślałem, tym bardziej chciałem go zrealizować. Sara liczyła na ten wyjazd, a możliwość spędzenia części wakacji z córkami Jolki – naszej dawnej znajomej z osiedla, a jednocześnie mamy jej przyjaciółek – rozpalała jej wyobraźnię.
One się do mnie... lepią!
Nie chciałem niczego obiecywać, ale gdy szef zgodził się na pracę zdalną, musiałem przyznać przed samym sobą, że bardzo się cieszę. Możliwość spędzenia czasu z Sarą oraz pracy w pensjonacie z widokiem na gwarną uliczkę i stragany z pamiątkami, dawały mi sporo radości. Nie były to jednak wcale jedyne przyjemności, jakie na mnie czekały. To właśnie w nadmorskim pensjonacie odkryłem, że budzę zainteresowanie kobiet. Nieustannie byłem zatrzymywany na stołówce, wypytywany o Sarę, podziwiany za wakacje spędzane z córką…
– Jola, czuję się nieco dziwnie. Czy one mnie nie podrywają?
Koleżanka Beaty roześmiała się serdecznie.
– Oczywiście, że cię adorują! Jesteś chyba jedynym samotnym mężczyzną w pensjonacie. W dodatku tatą z córką poświęcającym czas nastolatce, choć masz też inne obowiązki. Gdyby nie to, że od niedawna zaczęłam się kimś interesować, sama zaczęłabym cię podrywać.
– Dziwnie mi tak jakoś…
– Wiadomo – znów się zaśmiała. – To normalne. To się pewnie częściej zdarza kobietom na wakacjach niż mężczyznom, ale wiesz, ja nie raz słyszałam, że kobiety po przejściach wyjeżdżają do ciepłych krajów na wakacje, żeby odzyskać wiarę w siebie. No i zobacz, ty nawet nie musisz jechać daleko. Wystarczył Kołobrzeg. Co mam ci mówić? Korzystaj!
Oczywiście, lata niepewności zrobiły swoje i na początku nie byłem wcale pewien, czy chcę znowu wchodzić w jakieś niezobowiązujące znajomości damsko–męskie. Jola, jej córki oraz Sara dopingowały mnie jednak do działania.
– Dobrze się bawicie moim kosztem? – dopytywałem, ale coraz odważniej odpowiadałem na próby rozmowy.
Nadal czułem się dziwnie, ale powoli dochodziło do mnie, że chcę zmian. Uświadomiłem sobie, że po rozwodzie moje życie nie było ani wyjątkowe, ani szczęśliwe. Nieustanne rozpamiętywanie tego, co nie udało się w małżeństwie nie prowadziło do niczego dobrego. Teraz zaczynałem dostrzegać, że zasługuję na drugą szansę.
Tak naprawdę, w Kołobrzegu nie wydarzyło się nic spektakularnego. Nie byłem nawet na żadnej randce, mimo nieustannych zapewnień Jolki, że mogę wrócić do pokoju pensjonatu nad ranem, a ona zabierze Sarę do siebie na ten czas. Sam jednak czułem, że wróciłem z wakacji odmieniony.
– Dzięki, że Sara miała jednak te wakacje nad morzem z tobą – Beata uśmiechnęła się, gdy wnosiłem reklamówki z prezentami, które Sara wybrała dla niej i jej partnera w ostatnich dniach pobytu w Kołobrzegu.
– Wiesz, ja w sumie też jestem bardziej niż zadowolony.
– No tak, spędziliście ten czas razem. Zawsze mam wyrzuty, że nie widzicie się tak często, jak tego potrzebujecie.
Chciałem odpowiedzieć, że to tylko jeden z powodów mojej radości, ale powstrzymałem się. Pewnie Jola i tak opowie jej, jak to stałem się obiektem westchnień połowy stołówki w pensjonacie.
Czas na zmiany
Po powrocie moje życie nie zmieniło się radykalnie. Ja jednak zacząłem zmieniać je sam. Podczas kolejnego spotkania pozwoliłem, żeby córka zabrała mnie do fryzjera i na zakupy.
Obiecałem koledze z pracy, że wpadnę na organizowaną przez niego imprezę urodzinową, zacząłem czytać o tym, jak kogoś poznać w Internecie, myślę o tym, czy nie wrócić do jazdy na rowerze, którą tak lubiłem, gdy byłem jeszcze mężem Beaty, a Sara była malutka.
Po trochę przypadkowym wyjeździe wakacyjnym wiem jedno – chcę się zmienić, być bardziej otwarty na ludzi i na coś nowego. Może na miłość?
Czytaj także:
„Boję się, że mąż odejdzie do kochanki. To on mnie utrzymuje, więc zostałabym bez środków do życia”
„Nakryłem żonę z kochankiem w naszej sypialni. Zdradziła, bo pragnęła miłości. Za późno odkryłem, że do tanga trzeba dwojga"
„Mąż złapał mnie na dziecko, bo leciał na kasę mojego ojca. Jest leniem i nierobem, który ma kochanki w całym kraju”