Zawsze mocno się z Jurkiem różniliśmy. Ja byłam raczej energiczna, otwarta, zawsze chętna na dynamiczne zmiany, on natomiast dawał się poznać wszystkim jako flegmatyk. Dziś nie wiem, dlaczego w ogóle zdecydowaliśmy się być razem. On mi się na pewno podobał, bardziej wizualnie niż osobowościowo, a ja musiałam mu chyba czymś zaimponować.
Sielanka trwała krótko
Rodzice wpoili mi, że małżeństwo to rzecz święta, więc ani przez chwilę nie myślałam o tym, że moglibyśmy się kiedykolwiek rozwieść. Właściwie z początku nie było tak źle. Przez pierwsze dwa lata staraliśmy się raczej nie wchodzić sobie nawzajem w drogę. On pracował w domu, poświęcając się do reszty korekcie książek, którą się zawodowo zajmował. Mnie z kolei często w domu nie było, bo pracowałam w firmie farmaceutycznej, gdzie musiałam pojawiać się stacjonarnie.
Ostatnie miesiące wypełniało jednak silne napięcie. Ciągle się o coś ścieraliśmy, a zwykle powody okazywały się zupełnie błahe. Zauważyłam, że Jurek potrafi się przyczepić praktycznie do wszystkiego – byle tylko udowodnić mi, że coś robię źle. Czasem miałam nawet wrażenie, że robi to specjalnie, że sprawia mu to jakąś dziwną przyjemność. Mimo wszystko, starałam się jakoś nie robić z tych naszych kłopotów afery.
Zrobił awanturę przy gościach
Moje dwudzieste siódme urodziny zbliżały się wielkimi krokami. Nigdy nie przepadałam za hucznymi imprezami, dlatego też wspólnie z Jurkiem planowaliśmy kameralne przyjęcie w domu. To był akurat piątek – goście przyszli koło siedemnastej i wszystko zaczęło się zgodnie z planem. Czułam się naprawdę szczęśliwa, dopóki mój mąż nie zrobił awantury o szampana.
– Coś ty kupiła?! – zaczął się wydzierać przy gościach, gdy tylko przeczytał etykietę. – Mówiłem ci, jaki piję! Ten to jakiś tani sikacz. Oszczędzić chciałaś?
– Nie tylko ty będziesz go pić – próbowałam jakoś spokojnie zwrócić mu uwagę. – Naprawdę, nie możesz się raz przemęczyć?
– A czemu mam się męczyć? – nie ustępował. – Bo moja żona nie potrafi trochę pomyśleć?
– A, ten mój braciszek to zawsze taki marudny – wtrącił Oskar, rok starszy brat Jurka. Szturchnął go w ramię i dodał: – Wypije, wypije. Najpierw tylko trochę ponarzeka.
Mój mąż wyraźnie się zapowietrzył.
– Niczego nie będę pić! – wycedził. – Cieszcie się. Będzie więcej dla was!
Ku mojemu zdumieniu, zebrał się, wziął kurtkę i wyszedł z domu. Tak po prostu. W środku mojej urodzinowej imprezy. I byłoby ze mną naprawdę źle, gdyby nie Oskar. Chętnie odwrócił uwagę gości, rozlał szampana, wzniósł toast, a potem poprowadził rozmowę. Kiedy natomiast wszyscy zajęli się sobą, dotrzymał mi towarzystwa. Wtedy przypomniałam sobie, jaki jest czuły i troskliwy. Właściwie to ostatnio rzadko gadaliśmy, bo zwyczajnie nie było okazji. A tym razem spędziliśmy ze sobą cały wieczór.
Nie czułam się z tym dobrze
Po prostu wylądowaliśmy w łóżku. Ja i Oskar. Do tej pory nie rozumiałam, jak to się w ogóle stało. A musiałam ze wstydem przyznać, że z Jurkiem nigdy nie było mi tak dobrze, jak z jego bratem. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. To chyba pod wpływem chwili i sama nie wiem. Oskar tak wtedy na mnie patrzył… Teraz było mi trochę głupio, bo nie wiedziałam, jak spojrzę mu w oczy. Lubiłam go, a on pewnie traktował mnie jak przyjaciółkę.
Kiedy rano się obudziłam, obok mnie leżał mąż. Podejrzewałam, że Oskar się zmył, a on wrócił już po nim. Przynajmniej taką miałam nadzieję. Aby zorientować się w sytuacji, a przy okazji wszystko wyjaśnić, wymusiłam na szwagrze spotkanie. Zjawił się na nim o umówionej porze z wyraźnie zakłopotaną miną.
– Lidka…
– Nic nie mów – przerwałam mu. – To się nie wydarzyło, OK? Ja naprawdę nie mam pojęcia, co mnie napadło. Przepraszam cię bardzo.
Uśmiechnął się.
– Nie musisz za nic przepraszać – stwierdził.
– Jesteś kochany. – Przytuliłam się do niego, a potem szybko odskoczyłam. – Uważajmy tylko, żeby Jurek się nie dowiedział.
Wszystko wróciło do normy
Po rozmowie z Oskarem zupełnie się uspokoiłam. Postanowiłam wyrzucić to zdarzenie z pamięci, choć wspomnienie o nim było wyjątkowo przyjemne. Skupiłam się na pracy, a męża raczej unikałam. Na jego zwyczajowe zaczepki nie reagowałam, więc w końcu sam odpuścił. W domu zrobiło się trochę spokojniej, a ja miałam teraz naprawdę sporo obowiązków w pracy, więc stałam się tam jeszcze rzadszym gościem.
Czasem tylko myślałam o Oskarze. Był z niego naprawdę fajny facet. Chyba trochę wtedy żałowałam, że związałam się z młodszym z braci. Odkąd dołączyłam do rodziny Jurka, Oskar zawsze traktował mnie dobrze i nigdy nie usłyszałam od niego złego słowa. W sumie, jak się nad tym zastanowić, zawsze był wsparciem. I był wolny. Tyle tylko, że to Jurka poznałam pierwszego.
To było dziecko Oskara
Niestety, nastąpił poważny problem. Kiedy mój okres nie pojawił się we właściwym terminie i wciąż nie nadchodził, byłam niemal pewna tego, co się stało. Test ciążowy tylko potwierdził moje podejrzenia. Miałam zostać mamą.
Z jednej strony, chciałam skakać pod sufit, bo zawsze chciałam mieć dzieci, ale Jurkowi się do nich nie spieszyło. Z drugiej, ogarniał mnie paraliżujący strach, bo byłam pewna, że ojcem dziecka nie jest mąż. Nie spaliśmy ze sobą przez ostatnie pół roku, a ja po drodze miałam tylko ten mały incydent z Oskarem.
Gośka, moja bliska przyjaciółka, poradziła mi milczeć. Uznała, że przecież Oskar niczego się nie domyśli – mogłam iść w zaparte i twierdzić przed nim, że dziecko na bank jest Jurka. Zresztą, jak mówiła, który facet paliłby się do ojcostwa? Problem w tym, że przecież mój mąż nie był głupi. Jak niby miałabym mu ściemnić, że zostanie ojcem, skoro w łóżku nawet się do siebie nie zbliżaliśmy? Gośka twierdziła, że powinnam być kreatywna, wmówić mu, że czegoś nie pamięta, ale ja miałam wątpliwości. Nie sądziłam, żeby taki plan miał w ogóle szanse powodzenia.
Musiałam mu powiedzieć
Najbardziej w tym wszystkim nie podobało mi się, że oszukuję Oskara. Wydawało mi się, że robię mu okropne świństwo. W końcu miał prawo wiedzieć. Był ojcem, jakkolwiek to w danej chwili brzmiało. I w niczym nie zawinił, przynajmniej nie wobec mnie, żebym miała robić mu na złość czy próbować go karać niewiedzą. Po tygodniu od zrobienia testu, zebrałam się w sobie i poprosiłam Oskara o spotkanie. Przyjechał do naszej ulubionej kawiarenki wyraźnie zaniepokojony.
– Coś się stało? – rzucił, nim jeszcze usiadł. – Źle brzmiałaś przez telefon.
Przyjrzałam mu się. Był autentycznie przejęty, nawet chyba trochę zatroskany. Nie mogłam go dłużej okłamywać.
– Jestem w ciąży, Oskar – stwierdziłam prosto z mostu. – I to ty jesteś ojcem. Nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości.
Nie wyobrażałam sobie nawet, że tak to się potoczy
Wyobrażałam sobie wiele reakcji Oskara. Myślałam, że będzie krzyczał i wyzywał mnie od nieodpowiedzialnych, pustych panienek. Że się zasmuci i załamie, nie wiedząc, co robić dalej. Że mnie wyśmieje i pokaże, jak niewiele go to obchodzi. Nie wpadłam jednak na to, że się ucieszy. Tak, Oskar w pierwszej chwili nie mógł ukryć uśmiechu. Potem mnie za to przeprosił, bo uznał, że to nie na miejscu.
Długo wtedy rozmawialiśmy. Jak się okazało, on czuł coś do mnie, odkąd tylko zobaczył mnie po raz pierwszy. Nie wychylał się, bo wiedział, że jestem z jego bratem, ale teraz, gdy widział, jak on mnie traktuje, właściwie nie miał wyrzutów sumienia. Przyznałam mu się, że też nigdy nie był mi obojętny.
Obecnie rozwodzę się z Jurkiem. Rodzicom się to nie podoba, ale nie zamierzam się tłumaczyć. Jurek z początku czuł się zdradzony, ale mam wrażenie, że też odetchnął z ulgą. Ostatnio zresztą stwierdził, że życzy mnie i bratu jak najlepiej. Bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będziemy z Oskarem razem. Połączyła nas przypadkowa namiętność, a teraz nasza córeczka. To się musi udać.
Czytaj także: „Mąż wolał sudoku niż moje wdzięki. Kiedy próbowałam go skusić powiedział, żebym dała mu spokój i znalazła sobie kochanka”
„Po 40 latach panieństwa spotkałam miłość swojego życia. Za kochanka ze snów zapłaciłam jednak wysoką cenę”
„Mąż całe życie mówił, że się przy mnie męczy, więc gdy zachorował uznałam, że należy mu się już wieczny odpoczynek”