„Na panieńskim zaszalałam i przyprawiłam narzeczonemu rogi. Obiecuję, że po ślubie będę wzorową żoneczką”

wieczór panieński fot. Getty Images, Hybrid Images
„Wewnątrz spalał mnie wstyd, przecież zawsze byłam rozsądna i poukładana, a wystarczył jeden wieczór, bym dała się poznać jako osoba totalnie nieodpowiedzialna, która może przekreślić wszystkie swoje plany na przyszłość”.
/ 23.02.2024 20:30
wieczór panieński fot. Getty Images, Hybrid Images

Głowę rozsadzał mi ból, czułam, jakbym w ustach miała trociny. Nie mogłam otworzyć powiek, bo ich ciężar na to nie pozwalał. Raziły mnie promienie słońca, które dodatkowo potęgowały ból w czaszce. A może to nadal był sen, jakieś omamy? I nagle wszystko sobie przypomniałam…

Nie czułam się najlepiej

Dzień wcześniej odprowadziłam Michała na pociąg, w piątek pod wieczór mieliśmy spotkać się w Krakowie. W końcu w sobotę mieliśmy wziąć ślub!

– Wstawaj królewno! – poczułam lekkie szarpnięcie za ramię – Dochodzi południe, czas się zbierać!

– Aga, wczoraj naprawdę poszalałaś – usłyszałam głos Asi. – Niegrzeczna z ciebie dziewczyna, nie spodziewałam się tego po tobie. Jak się czujesz? Wszystko w porządku?

W hotelowym pokoju wybuchł gromki śmiech moich przyjaciółek. Ja faktycznie czułam się mocno nieswojo. Bolały mnie plecy, nawet trochę piekły. To uczucie przypominało mi sytuację sprzed lat, gdy podczas wywrotki na rowerze podrapałam sobie całe plecy do krwi. Ale przecież nic podobnego nie mogło się wczoraj wydarzyć na moim wieczorze panieńskim. Musiałam się dowiedzieć, co właściwie się stało, bo moja pamięć płatała mi figle.

Wiele energii kosztowało mnie spionizowanie. Przetarłam oczy, które z wielkim bólem zaczęły funkcjonować. Wokół mnie panował olbrzymi bałagan, ale rozpoznałam najważniejsze punkty wynajętego apartamentu. Zdziwiła mnie jedynie obecność na kanapie w salonie faceta, który lekko pochrapywał. Z tego co pamiętałam, ostatni wieczór mojej wolności spędzałam w gronie sześciu najbliższych przyjaciółek, zatem co do cholery robił tam dobrze zbudowany, półnagi mężczyzna?

– Dziewczyny, powiedzcie mi, kim jest ten facet? – powiedziałam szeptem. – Chyba nie jest to… Boże, co on tu robi…

– Nie udawaj, że nic nie pamiętasz – Marta, moja świadkowa, uśmiechnęła się z przekąsem. – Fajnego faceta ci załatwiłyśmy, co nie?

– No dałaś z nim wczoraj czadu, aż musiałyśmy uszy zatykać!

Nagle wspomnienia mnie dopadły

Pamięć wróciła mi w jednym momencie, przypomniałam sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Wódka, wino, szampan, mało jedzenia. Koło północy występ striptizera, który rozebrał się do naga i wił się na mnie, ocierając przy tym wszystkimi częściami ciała…

– Sądząc po twojej minie, chyba minęła ci amnezja – dziewczyny patrzyły na mnie z łobuzerskimi wyrazami twarzy.

– Tyle energii włożyłyśmy w zorganizowanie ci niezapomnianego panieńskiego, a ty prawie go zapomniałaś! – powiedziała Asia. – Całe szczęście nie wszystko stracone, ty szalona kocico. Naprawdę jesteśmy pod wrażeniem twojej dobrej zabawy.

Boże, powinnam wczoraj wsiąść w pociąg z Michałem. Niepotrzebnie zgodziłam się na tę imprezę, ale dziewczyny upierały się, że taka jest tradycja i muszą pożegnać moje panieństwo. A teraz gryzły mnie wyrzuty sumienia, że wyszłam na jakąś napaloną małolatę, która… Tak, zdradziła swojego narzeczonego dwa dni przed ślubem…

– Powiedzcie mi tylko, że wczoraj w tym stanie nie dzwoniłam do Michała – moje słowa brzmiały żałośnie.

– Na pewno nie zrobiłaś tego przy nas. Starałyśmy się chronić twoje szczęście przynajmniej do momentu, kiedy nie zamknęłaś się z tym przystojniakiem w łazience. Ale nie sądzę, że miałaś wtedy ochotę wykonywać jakieś połączenia telefoniczne.

Znowu nastąpiły salwy śmiechu. Chciałam się zapaść pod ziemię, zniknąć, wymazać wszystkie wspomnienia. Ale niestety nie da się tego zrobić.

Co ja najlepszego zrobiłam?

Nigdy nie byłam tak nieszczęśliwa i zagubiona. Michał prosił mnie, żebym nie szalała za mocno. Tak, moje hamulce moralne zawiodły, ale myślałam, że w gronie najbliższych dziewczyn będzie chociaż jedna, która w razie potrzeby mnie powstrzyma. Myliłam się, chociaż w tej sytuacji zwalanie winy za moje poczynania, nie miało najmniejszego sensu.

W tej hotelowej łazience kochałam się pod prysznicem ze striptizerem. Pamiętam jego dotyk, pocałunki na szyi, brzuchu i… Przyznam, było mi dobrze, wręcz nieziemsko. Miał spore umiejętności w zakresie uciech cielesnych. Na jednym razie się nie skończyło. Przypomniało mi się, że później kotłowałam się z nim na podłodze. Wtedy chyba powstały te obrażenia na plecach, których nie miałam odwagi zobaczyć w lustrze…

Sprawdziłam swój telefon. Na szczęście po pijaku nie dzwoniłam do Michała, nie wysłałam mu też żadnej wiadomości. Dobrze, że w telefonie mam zepsutą kamerkę, bo gdybym, nie daj Boże, przez przypadek wybrała połączenie video… Nawet nie chce myśleć, jak by się to skończyło.

– Aga, pamiętaj: my nie piśniemy nikomu słówka o tym, co się tu wczoraj działo. To, co wydarzyło się na panieński, zostaje na panieńskim. Prawda dziewczyny?

– Prawda! – odpowiedział mi chór współwinnych.

Jakoś mnie to wszystko nie pocieszyło… Spojrzałam na zegarek i jak oparzona zaczęłam się szykować. Za półtorej godziny musiałam być na dworcu. Łazienka niezbyt dobrze mi się kojarzyła, do tego przelotnie zobaczyłam w lustrze odbicie swoich pleców… Jak ja to wytłumaczę Michałowi? Że dziewczyny mnie chłostały?

Jak to mogę wytłumaczyć?

Po chwili byłam gotowa do wyjścia. Na szczęście mój przelotny kochanek nadal spał, więc ominęła mnie konieczność patrzenia mu w oczy. Jezu… Ja nawet nie wiedziałam, jak on ma na imię! Wewnątrz spalał mnie wstyd, przecież zawsze byłam rozsądna i poukładana, a wystarczył jeden wieczór, bym dała się poznać jako osoba totalnie nieodpowiedzialna, która może przekreślić wszystkie swoje plany na przyszłość…

– Dziewczyny, dzięki za wczorajszy wieczór. Naprawdę chciałabym, żeby wszystko zostało naszą tajemnicą…

– Jasna sprawa. Dobrze, że bierzesz pigułki, to za 9 miesięcy Michał nie będzie miał niespodzianki – ta uwaga Marty była ostatnią rzeczą, którą chciałam usłyszeć.

– Dzięki, że mi przypomniałaś – odparłam z przekąsem. – Lecę, widzimy się jutro w kościele!

Taksówką dotarłam na dworzec i cieszyłam się, że wreszcie jestem sama. Musiałam uporządkować wszystkie myśli, które z prędkością światła obijały się o moją czaszkę. Żeby trochę ogłuszyć wyrzuty sumienia, z walizki chciałam wyjąć słuchawki, by posłuchać muzyki. Wtedy zauważyłam w niej różowe pudełko. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się mikroskopijnej wielkości bielizna we wściekłym, czerwonym kolorze. W zasadzie były to trzy trójkąciki koronki połączone czterema paskami. Do prezentu dołączona była kartka z życzeniami.

Kochana Panno Młoda, pokaż swojemu mężowi, na co Cię stać.

Oj, lepiej, aby Michał nie wiedział, do czego jestem zdolna. Na pewno by mnie takiej nie pokochał. Zapomniałam, że na peronie czekały też inne osoby, które zaczęły mi się bacznie przyglądać. Chyba były zdziwione widokiem tego, co aktualnie trzymałam w dłoniach… Erotyczny prezent spakowałam do pudełka i wyrzuciłam do najbliższego kosza na śmieci.

Jutro miałam zacząć nowy etap w życiu. Uznajmy, że to wczorajsze szaleństwo należało do tego pierwszego, niezbyt rozsądnego. Teraz chciałam być grzeczną żoną z jedną, małą tajemnicą.

Czytaj także:
„Mąż wyjechał do Ameryki spełniać sen o bogactwie. Zamiast pieniędzy na trójkę dzieci przesłał mi dokumenty rozwodowe”
„Koleżanka najpierw uwiodła mi męża, a teraz chciała zniszczyć moją karierę. Nie wiedziałam, za co się mści”
„Doniosłam na brata i dobrze się z tym czuję. Nie miałam skrupułów, bo swój mózg rozpuszczał w kieliszku”

Redakcja poleca

REKLAMA