„Na męża wybrałam sobie tchórza. SMSem odwołał wesele i oznajmił, że zrobił dziecko mojej przyjaciółce”

zdradzona żona fot. iStock, nicoletaionescu
„Nie było mi dane zrealizować moich marzeń o cudownym weselu. Tydzień przed naszą ceremonią, kiedy wszystko wydawało się być gotowe, a ja czułam się podekscytowana przyszłością, wszystko się zawaliło. Niczym domek z kart”.
/ 09.08.2023 20:15
zdradzona żona fot. iStock, nicoletaionescu

Z Mateuszem poznaliśmy się pięć lat wcześniej. Był ciepły letni wieczór, a ja akurat wracałam do domu z przyjaciółmi po wakacyjnym wyjeździe. Stałam na przystanku autobusowym, spoglądając w dal, gdy nagle zobaczyłam go – Mateusza. Wysoki, z ciemnymi włosami i uśmiechem, który przykuwał uwagę każdej kobiety.

Siedliśmy obok siebie w autobusie, co szybko przerodziło się w miłą rozmowę. Miał poczucie humoru i takie samo podejście do życia jak ja.

— A cóż to za podróże odbywasz? Tak w ogóle, ładny plecak — zagadnął mnie mój autobusowy kompan.

— Och, dziękuję! Wracam z wakacyjnego wyjazdu z przyjaciółmi. Byliśmy na spływie kajakowym po malowniczej rzece i obozowaliśmy pod namiotami. To była naprawdę świetna przygoda! — odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.

Spływ kajakowy brzmi ekscytująco! Musiało być super. I wyglądasz mi na prawdziwą poszukiwaczkę przygód. A skąd jesteś? — dopytywał Mateusz (bo tak miał na imię).

— Jestem z tych okolic, ale wakacje to zawsze dla mnie okazja, żeby wyrwać się na chwilę i odetchnąć gdzieś dalej. A ty, skąd jesteś?

— Ja pochodzę z pobliskiego miasta. Przyjechałem tutaj na studia. Ostatnio jednak coraz częściej myślę o tym, żeby tu zostać na stałe, bo miejscowość bardzo mi się podoba. No i ludzie... też mi się podobają — wyznał, patrząc mi prosto w oczy.

Czułam, że jesteśmy sobie przeznaczeni, jakby los przyprowadził nas do siebie. W tamtej chwili dosłownie poczułam, jak strzeliła mnie strzała Amora. Wymieniliśmy między sobą numery telefonów i od tego momentu nasza znajomość nabrała tempa. 

Lata mijały, a my tworzyliśmy z Mateuszem bardzo udany, zgodny związek. Po dwóch latach zamieszkaliśmy ze sobą i była to okazja, by poznać się jeszcze lepiej. To właśnie wtedy zdecydowałam się podzielić z moim ukochanym jedną z moich największych wstydliwych tajemnic.

— Mateusz, kochanie, muszę ci coś wyznać. Od tego będzie zależało, czy zdecydujesz się być ze mną dalej.

Mój partner wyglądał na przerażonego

— Nie mów mi takich rzeczy, Emilia. Jeszcze pomyślę, że kogoś zamordowałaś albo co najmniej mnie zdradziłaś.

— Nie, ja w niczym tu nie zawiniłam — powiedziałam cicho i czułam, że z każdym kolejnym słowem brakuje mi odwagi, by mówić dalej. — Chodzi o to, że... gdybyś kiedykolwiek chciał być tatą... to nie ze mną.

Mateusz spojrzał na mnie w taki sposób, jak gdyby mieszała się z nim niepewność, miłość i strach. A potem bardzo mocno mnie przytulił.

— Emilia... — wyszeptał. — Jedyne, czego chcę, to być z tobą. Do końca życia.— szeptał mi w zagłębienie w szyi, podczas gdy ja płakałam się w jego rękaw. — Wyjdziesz za mnie? — zapytał niespodziewanie, a gdy ja, cała zasmarkana i mokra od łez, wzruszona wykrzyknęłam, że oczywiście. To były nasze płaczliwe, ale jakże romantyczne oświadczyny.

Tak bardzo jej ufałam...

Pełna ekscytacji, planowaliśmy wspólnie wesele. Nie mogłam się już doczekać tego najważniejszego dnia w moim życiu. Moja najlepsza przyjaciółka, Natalia, bardzo wspierała mnie w tym procesie i oczywiście miała być najlepszą na świecie świadkową. Tak bardzo jej ufałam...

Okazało się, że niepotrzebnie obdarzałam ją zaufaniem, bo stała się dla mnie największą zdrajczynią. Nie było mi dane zrealizować moich marzeń o cudownym weselu. Tydzień przed naszą ceremonią, kiedy wszystko wydawało się być gotowe, a ja czułam się podekscytowana przyszłością, wszystko się zawaliło. Niczym domek z kart.

Pewnego wieczoru Mateusz długo nie wracał z pracy, co było dla mnie podejrzane, bo zwykle wracał punktualnie. Nagle wibruje telefon. Widząc, że to Mateusz, odebrałam w mgnieniu oka. Ale słowa, które usłyszałam, były dalekie od tego, czego się spodziewałam.

Był to głos Natalii. Zdziwiłam się, bo niby dlaczego dzwoni z numeru Mateusza? O co chodzi? Moja przyjaciółka zanosiła się histerycznym płaczem i przepraszała za wszystko, co się stało.

—  Emi, jest mi tak strasznie przykro, ale muszę ci to powiedzieć. Powstrzymywałam się, ale jest jeszcze tydzień i naprawdę muszę... Zdradziłam cię z Mateuszem. Byliśmy razem... i jestem w ciąży.

Przez chwile w moich uszach dzwoniło i świat zawirował mi przed oczami. Tak jakby na moment nie istniał czas, a ja unosiłam się w jakiejś dziwnej próżni.

— Co... Co ty powiedziałaś?

— Przepraszam, Emilka, tak bardzo, tak cholernie cię przepraszam!

— Jak... Jak mogłaś mnie to zrobić. Jak obydwoje mogliście mi to zrobić?!  — krzyczałam, chociaż wciąż nie docierało do mnie to, co właśnie usłyszałam.

— Nie mogę dłużej rozmawiać.... Za duże emocje. Cześć.

Ten drań nawet nie miał odwagi, by spojrzeć mi prosto w oczy! Natalia rozłączyła się, a ja wpadłam w panikę. Cały czas zastanawiałam się, co ma do powiedzenia Mateusz. Czy właśnie jest z tą jędzą u niej w mieszkaniu? Co się dzieje? Potem dostałam SMS-a od samego Mateusza:

"To moja wina, nie Natalii. Ja to zacząłem. Jesteś miłością mojego życia i będę do końca moich dni żałował za to, jak cię zraniłem. Ale w tej chwili nic nie mogę zrobić. Na zawsze twój. Mateusz".

Tylko tyle. Tchórzliwa wiadomość tekstowa. Ten drań nawet nie miał odwagi, by spojrzeć mi prosto w oczy!

Byłam wrakiem człowieka

Nie potrafiłam na to wszystko racjonalnie zareagować. Czułam się jak w koszmarze, z którego nie mogłam się wydostać. Oczywiście to na mnie spadł ciężar odwoływania całej naszej weselnej imprezy i tłumaczenie się wszystkim gościom. Każdy telefon na nowo otwierał we mnie jątrzącą się ranę i gdyby nie wsparcie psychologiczne, to w tamtym momencie nie wiem, jak dałabym sobie radę. Na szczęście część obowiązków wzięła na siebie moja mama i byłam jej za to bardzo wdzięczna.

W tej całej koszmarnej sytuacji najbardziej bolało mnie to, że zdradziły mnie dwie najbliższe mi osoby na świecie. Poza tym byłam też załamana motywem tej zdrady. Mateusz dobrze wiedział, że jestem bezpłodna, a jego kochanka... będzie z nim miała dziecko! To bolało tak bardzo, że przez kolejne tygodnie byłam wrakiem człowieka.

W dniu, w którym miał odbyć się nasz ślub, poszłam do pubu i poszalałam za bardzo, a potem trochę straciłam punkt odniesienia, ale była to dla mnie jedyna reakcja, na jaką się zdobyłam. Chciałam tylko zapomnieć, pobyć sama ze sobą i jakoś odreagować. Nie sądziłam, że kiedykolwiek przyjdzie mi tak cierpieć z powodu utraconej miłości.

Póki co, skupiam się na sobie

Po tym wszystkim przez długi czas nie mogłam się pozbierać. Dopiero pół roku po tej beznadziejnej sytuacji zdobyłam się na szczerą rozmowę z Natalią i Mateuszem. Nie liczyłam na wiele, ale chciałam usłyszeć od nich pewne rzeczy prosto w twarz. Spotkanie było bardzo neutralne. Ja byłam już na tyle pogodzona z sytuacją, że obyło się bez histerii. Obydwoje jeszcze raz przeprosili mnie za wszystko, ale ja nie miałam w sobie jeszcze gotowości do wybaczenia. Może kiedyś.

Póki co, skupiam się na sobie. Na znalezieniu wewnętrznej równowagi, na procesie odpuszczania. Musiałam zdać sobie sprawę z tego, że nie odpowiadam za czyjeś wybory i zachowania i mam wpływ jedynie na to, w jaki sposób ja zareaguję na traumatyczne przeżycia. Uczę się funkcjonować na nowo i chcę jeszcze raz otworzyć się na miłość. Liczę na to, że ktoś będzie mnie godny bardziej niż Mateusz i jeszcze kiedyś będę panną młodą.

Czytaj także:
„Nie mamy chrzestnego dla syna, bo szwagier żyje z konkubiną na kocią łapę. Co by powiedzieli sąsiedzi?”
„Mąż zamiast wesela mojej siostry wybrał łódkę z kumplami. Nie rozpaczałam długo, pocieszył mnie przystojny Hiszpan”
„Z wymarzonej podróży wróciłam z brzuchem. Chciałam zdobywać świat, a nie babrać się w brudnych pieluchach”

Redakcja poleca

REKLAMA