Kiedy w końcu przeszliśmy na emeryturę, poczułam się rozczarowana. Okazało się, że marzenia Mariana są całkowicie odmienne od moich wyobrażeń o tym, co będziemy robić. Szybko zdałam sobie sprawę, że mój mąż planuje głównie siedzieć w domu. Wiele razy próbowałam go zachęcić do wyjścia, ale za każdym razem odrzucał moją propozycję. Twierdził, że potrzebuje odpocząć i oswoić się z nową sytuacją.
Był bardzo leniwy
Na początku byłam cierpliwa i czekałam, aż mąż zdecyduje się wstać z kanapy. Nie doczekałam się zmiany jego zachowania i moja cierpliwość się wyczerpała.
– Skarbie, stuletni żółw ma więcej energii niż ty –zaatakowałam go, kiedy ponownie odmówił udziału w aktywnościach.
– Nic na to nie poradzę. Przez całe moje życie harowałem jak wół, teraz chcę po prostu poleniuchować – odparł i wrócił do oglądania telewizji.
Najbardziej lubił spędzać czas na oglądaniu filmów, siedząc wygodnie w fotelu. Nie chciałam zostawiać go samego, więc zazwyczaj mu towarzyszyłam. Ale ta bierność wywoływała u mnie ogromny dyskomfort. Prawie codziennie dochodziło do kłótni między mną a mężem. Do emerytury byliśmy zgodnym i spokojnym małżeństwem, a potem zaczęły się niekończące się kłótnie. Niestety, im częściej podnosiłam na niego głos, tym bardziej Marian upierał się przy swoim. Miałam wrażenie, że nic nie jest w stanie zmienić jego zachowania.
Koleżanka otworzyła mi oczy
Mariolę, koleżankę z dawnej pracy, spotkałam na ulicy jakiś czas temu. Jest emerytką tak jak ja. Wyglądała niesamowicie. Promienna, uśmiechnięta i zadbana. Poczułam lekką zazdrość. Zdecydowałyśmy, że wspólnie wypijemy herbatę w pobliskiej kawiarni.
– Więc jak ci się żyje na emeryturze? Wygląda na to, że doskonale – powiedziałam do niej.
– Och, tak! Uczestniczę w różnych wydarzeniach zorganizowanych specjalnie dla seniorów, dużo podróżuję. Razem z mężem mamy grupę zaufanych przyjaciół, z którymi planujemy różne wyjazdy. Powiem ci, jeśli ktoś potrafi poradzić sobie z Internetem, to w zasadzie może zwiedzać świat za niewielkie pieniądze – odpowiedziała.
– Zazdroszczę ci, bo u mnie tylko monotonia i nuda – powiedziałam ze smutkiem.
– Serio? A czemu?
– No cóż, mój Marian woli spędzać cały czas w domu. Proponowałam mu wyjazd gdziekolwiek, ale zawsze dostawałam tę samą odpowiedź: nie bo nie – westchnęłam.
– W takim razie jedź sama! – rzuciła.
– Co? Bez niego? W końcu jesteśmy małżeństwem... To by nie było w porządku, gdybyśmy spędzali czas osobno.
– A dlaczego niby nie? Jeśli on chce siedzieć w domu, niech siedzi. A ty masz pełne prawo realizować swoje potrzeby!
– Naprawdę tak uważasz?
– Tak, oczywiście. Słuchaj, za miesiąc jedziemy grupą na kilka dni do Rzymu. Przyłącz się do nas. Z tego, co mi wiadomo, jeszcze są dostępne miejsca – zaproponowała.
Namawiała mnie na wycieczkę
Moje serce zabiło szybciej. Zawsze pragnęłam odwiedzić Wieczne Miasto. Ale po chwili moje podekscytowanie zgasło.
– Muszę skonsultować to z Marianem...
– Nie konsultuj, tylko poinformuj go, że wyjeżdżacie. Jeśli usłyszysz "nie", powiedz mu, że jedziesz sama.
– Hmm, nie jestem pewna, muszę to przemyśleć...
– Daj spokój. Jutro oczekuję odpowiedzi, czy wyjeżdżasz sama, czy z Marianem. Nie akceptuję informacji, że zostajesz w Warszawie. Czy to jasne? – patrzyła mi wprost w oczy.
– Rozumiem – odpowiedziałam.
Nie zaskoczył mnie
Gdy powróciłam do naszego mieszkania, natychmiast zdecydowałam się na rozmowę z moim mężem. Jak zawsze, siedział przed telewizorem.
– Wiesz, dzisiaj spotkałam na mieście Mariolę. Tą, z którą kiedyś pracowałam w dziale kadr – zaczęłam.
– Pamiętam, co z tego? – wymamrotał, nie przestając patrzeć w ekran.
– Zaproponowała nam wyjazd do Rzymu. Naprawdę tanio – kontynuowałam.
– Do Włoch? Po co mamy tam jechać? To przecież daleko i jeszcze do tego tam jest gorąco – powiedział z grymasem na twarzy.
– Więc nie zamierzasz jechać?
– Jasne, że nie!
– W takim razie jadę bez ciebie!
– Serio? – odparł zaskoczony.
– No tak. Taka szansa może się już nie pojawić – odpowiedziałam.
Chwilę się zastanowił.
– No dobrze, jedź. Nawet cię podwiozę na lotnisko. Chociaż przez kilka dni będę miał w domu spokój – westchnął.
Bez zastanowienia, zadzwoniłam do Marioli i poinformowałam, że chcę zarezerwować jedno miejsce. Zasmuciło mnie, że mój mąż nie jedzie ze mną, ale cieszyłam się, że w końcu spełnię swoje marzenie.
Poznałam Stanisława
Pobyt w Rzymie był naprawdę niezapomniany. Mariola miała naprawdę fantastycznych znajomych. Choć większość z nich stanowiły pary, nie czułam się samotna. Bez towarzystwa drugiej połówki był tylko Stanisław. Jego małżonka odeszła dwa lata temu. Miała problemy z sercem. Teraz on z zapałem zwiedzał miejsca, które ona zawsze pragnęła zobaczyć. Zaprzyjaźniłam się z nim. Był naprawdę fajnym, optymistycznym człowiekiem.
Podobało mi się to, że zawsze pamiętał o swojej żonie. Jak szanował jej wspomnienie. Przez cały czas podróży nie odstępowałam go na krok. Dobrze się czułam w jego obecności. Wykazywał się takim zapałem, chęcią poznawania nowych rzeczy, entuzjazmem. Żałowałam, że mój Marian nie jest taki jak on.
Zwierzyłam mu się
Któregoś razu, po całym dniu zwiedzania, ja i Staszek usiedliśmy na ławce pod drzewem. W trakcie rozmowy zaczęliśmy poruszać tematy związane z rodziną.
– Zastanawiam się, czy twojemu mężowi nie przeszkadza, że jesteś tu bez niego. Czy nie obawia się, że ktoś cię poderwie? Ja nigdy bym cię nie zostawił samej – powiedział w pewnym momencie.
– Ach, on w ogóle nie zastanawia się nad takimi rzeczami – odparłam, machając ręką. – Jest zadowolony, kiedy nic nie musi robić i może spędzać cały dzień w fotelu, oglądając telewizję. To mnie niepokoi, bo martwię się o jego zdrowie. Osoby starsze powinny prowadzić aktywny tryb życia – powiedziałam.
– Kochasz go, prawda?
– Tak, kocham go. Ale jego zachowanie sprawia, że cierpię. I co najgorsze próbowałam już wszystkiego. Prosiłam, straszyłam. Nic nie działa. Jest uparty jak osioł!
– Twój mąż przyjedzie po ciebie na lotnisko? – spytał Staszek.
– Tak – odparłam.
– W takim razie, bez względu na to, co się wydarzy, uśmiechaj się i dołącz do gry.
– Do jakiej gry?
– To niespodzianka! Ale zobaczysz, że da się znaleźć sposób na osła – powiedział z uśmiechem.
To było komiczne
Marian czekał na mnie na lotnisku. Właśnie planowałam podejść do niego, aby się przywitać, kiedy niespodziewanie Stanisław pojawił się między nami.
– Aniu droga, jakie to szczęście, że mogłem cię spotkać! Gdyby nie ty, pewnie umarłbym z nudów na tej wycieczce – zaczął całować moje dłonie.
– Mi również było bardzo przyjemnie – wymamrotałam.
Byłam zaskoczona tą niespodziewaną wylewnością.
– Mam nadzieję, że to nie jest koniec naszej znajomości. Za tydzień będziesz na naszej imprezie dla seniorów? A jesienią dołączysz do naszej wycieczki do Paryża? – mrugnął do mnie dyskretnie.
Spostrzegłam, że Marian obserwuje go z mało przyjaznym wyrazem twarzy. Nagle do mnie dotarło, o jakiej grze Stanisław mówił wcześniej.
– Cóż, jeszcze nie wiem, czy znajdę czas. Dam ci znać za pośrednictwem Marioli. Ale raczej tak – odparłam niezobowiązująco.
– To fantastyczne! Więc do zobaczenia. Już nie mogę się doczekać – ucałował jeszcze raz moje dłonie i skierował się do wyjścia.
Dopiero wtedy podeszłam do mojego męża i się przywitałam. W drodze do domu Marian nie odezwał się do mnie ani słowem. Tylko od czasu do czasu spoglądał na mnie z pewnym zaniepokojeniem.
Mąż był zazdrosny
Gdy już znaleźliśmy się w domu, zdecydował się na rozmowę.
– No i? Jak było?
– Niesamowicie. Szkoda, że nie zdecydowałeś się jechać ze mną. Obejrzeliśmy Watykan, Koloseum, byliśmy przy Fontannie di Trevi – zaczęłam wymieniać.
– A kim jest ten mężczyzna? – przerwał mi Marian.
– Kogo masz na myśli? – udając, że nie wiem o kim mówi.
– Ten, który tak serdecznie się z tobą pożegnał na lotnisku...
– Och, to Staszek! – odparłam beztrosko.
– Jest samotny?
– No tak, jest wdowcem.
– Wdowcem, mówisz... Mówił coś o jakiejś imprezie tanecznej?
– Tak, pewna restauracja organizuje dyskoteki dla seniorów.
– Chcesz tam iść?
– Zdecydowanie. Od dawna nie tańczyłam. Nawet nie pamiętam, czy jeszcze umiem – odpowiedziałam. Zastanawiał się.
– W takim razie pójdę z tobą! – zaproponował.
– Ty? – zapytałam zaskoczona.
– No jasne. I do Paryża też się wybiorę. Chyba że wolisz spędzać czas z tym Stanisławem – spochmurniał.
– Nie, kochanie, wolę twoje towarzystwo – pocałowałam go.
Czytaj także: „Bez pardonu zdradzałem żonę, a chętnych mężatek mi nie brakowało. Gustowałem w zajętych, bo trzymały język za zębami”
„Dziadek był hulaką i lekkoduchem. Gdy zostawił rodzinę dla innej kobiety, nie wziął ze sobą nawet majtek”
„Dawałem żonie wszystko, oczekując w zamian tylko dziecka. A ona zdradziła mnie na naszej kanapie z obcym facetem”