„Na emeryckich wakacjach mój mąż nagle pokochał wędkarstwo. Złowił jednak coś więcej niż tylko sandacze i flądry”

Emeryci nad morzem fot. iStock by Getty Images, Kirbyphoto
„Byli tak pochłonięci sobą, że nawet nie zauważyli, kiedy się zbliżyłam. To, co zobaczyłam, nie pozostawiało żadnych wątpliwości – byli w sytuacji, która wykraczała poza granice zwykłej przyjaźni. Byłam w szoku”.
/ 13.08.2024 14:30
Emeryci nad morzem fot. iStock by Getty Images, Kirbyphoto

– Zaczęłaś już pakowanie? – zapytał Waldek, stojąc w progu naszej sypialni.

Spojrzałam na niego, unosząc lekko brwi. Byliśmy małżeństwem od ponad 40 lat, a Waldek zawsze wydawał się być bardziej zainteresowany szczegółami przygotowań do wakacji niż ja. Tym razem jednak jego ton brzmiał nieco inaczej, jakby brakowało mu entuzjazmu, który zazwyczaj towarzyszył naszym wspólnym wyjazdom.

– Tak, już zaczęłam – odpowiedziałam spokojnie, choć wewnątrz czułam, że coś jest nie tak.

Moje myśli wróciły do naszej przyjaźni z Basią i Stefanem. Znamy się od lat, razem spędziliśmy niezliczone wieczory przy winie, opowiadając sobie historie z przeszłości. Byliśmy dla siebie niemal jak rodzina. Basia i ja znałyśmy się jeszcze z czasów, gdy nasze dzieci były małe. Teraz, jako emerytki, spędzamy razem więcej czasu niż kiedykolwiek wcześniej. Często śmiejemy się, że nasze małżeństwa trwają tak długo właśnie dzięki tej przyjaźni.

Kiedy Basia zaproponowała nam wspólne wakacje nad morzem, wszyscy byliśmy zachwyceni. Stefan, jak zawsze pełen humoru, żartował, że w końcu będzie miał czas na naukę surfingu. Waldek, który uwielbia ryby, marzył o codziennych porannych wypadach z wędką. A ja i Basia planowałyśmy długie spacery po plaży i wieczory przy zachodzie słońca.

– Baśka mówiła, że zamówiła już domek – powiedziałam do Waldka, próbując wywołać jakąkolwiek reakcję.

– Tak, wiem. Mam nadzieję, że będzie wygodny – odpowiedział zdawkowo, nie patrząc mi w oczy.

Pakowanie zawsze było dla mnie czymś więcej, niż tylko wrzucaniem ubrań do walizki. To moment, w którym zaczynamy wyobrażać sobie nadchodzące dni, planujemy każdy szczegół, od porannych kaw na tarasie po wieczorne spacery po plaży. Tym razem jednak coś było inaczej. Waldek, zazwyczaj tak zaangażowany, wydawał się być gdzieś daleko myślami.

– Pamiętaj, żeby spakować swoje ulubione książki. W końcu na plaży będziesz miał czas na czytanie – próbowałam przyciągnąć jego uwagę, patrząc na niego z troską.

– Tak, oczywiście – odpowiedział, ale jego głos był pusty, jakby nie do końca mnie słuchał.

Od pewnego czasu zauważałam drobne zmiany w jego zachowaniu. Był bardziej zdystansowany, rzadziej się śmiał. Próbowałam zrzucić to na karb wieku, ale w duszy podpowiadało mi, że to coś więcej.

– Wszystko w porządku? – zapytałam ostrożnie, siadając na brzegu łóżka.

Spojrzał na mnie przelotnie, jakby zaskoczony moim pytaniem.

– Tak, wszystko w porządku, po prostu... mam dużo na głowie – odparł.

Wieczorem, kiedy już leżeliśmy w łóżku, nie mogłam zasnąć. Leżałam, wsłuchując się w regularne oddechy Waldka, i myślałam o naszej przyszłości. Czy naprawdę wszystko było w porządku? A może coś się zmieniło i ja tego nie zauważyłam?

W głowie miałam same czarne myśli

Następnego dnia rano, podczas śniadania, Waldek wydawał się być bardziej obecny. „Może to tylko moje wyobrażenia” – pomyślałam, ale postanowiłam być czujna. Nie chciałam, żeby cokolwiek zrujnowało nasze wakacje, a tym bardziej naszą przyjaźń z Baśką i Stefanem.

– Jutro wyruszamy. Będzie dobrze – powiedział Waldek, uśmiechając się lekko.

Pierwsze dni wakacji przyniosły upragniony spokój. Domek, który wynajęliśmy, był idealnie położony – tuż nad brzegiem morza, z pięknym widokiem na zachodzące słońce. Stefan, jak zawsze pełen energii, od razu zaproponował, żebyśmy tego wieczoru zrobili grilla na plaży. Barbara podchwyciła pomysł z entuzjazmem, a ja uśmiechnęłam się, czując, że te wakacje naprawdę mogą nam wszystkim przynieść odprężenie.

– Jak tam wasze przygotowania do kolacji? – zapytała Basia, kiedy spotkałyśmy się w kuchni.

– Wszystko gotowe. Waldek właśnie szykuje ryby, a Stefan przyniósł już wino – odpowiedziałam.

Skinęła głową, a potem podeszła bliżej i delikatnie mnie objęła.

– Emilia, cieszę się, że jesteśmy tu razem. Te wakacje będą dla nas wszystkich wyjątkowe – powiedziała, a ja poczułam dziwne ciepło jej dotyku.

Wieczór minął spokojnie. Siedzieliśmy na plaży, jedliśmy grillowane ryby i popijaliśmy wino. Śmiechy Stefana niosły się echem po wodzie, a Basia opowiadała zabawne historie z przeszłości. Waldek, choć wciąż nieco zdystansowany, wydawał się być bardziej rozluźniony, co pozwoliło mi na chwilę zapomnieć o niepokojach.

Jednak kolejnego dnia znów zaczęłam zauważać drobne sygnały, które budziły moje podejrzenia. Waldek i Basia spędzali więcej czasu razem, tłumacząc, że planują wspólne wyprawy na ryby czy spacery. Stefan, jak zawsze pełen zaufania, nie zwracał na to uwagi, a ja starałam się nie dawać po sobie poznać, że coś mnie niepokoi.

– Może pójdziemy we dwie na spacer po plaży? – zaproponowała Basia któregoś popołudnia, kiedy Waldek i Stefan postanowili odpocząć w domku.

Zgodziłam się, chcąc porozmawiać z nią i może dowiedzieć się czegoś więcej. Szłyśmy wzdłuż brzegu, czując pod stopami ciepły piasek. Basia opowiadała o swoich planach na przyszłość, ale ja nie mogłam pozbyć się wrażenia, że coś ukrywa.

Czy wszystko u ciebie w porządku? – zapytałam w końcu, starając się, by mój głos brzmiał neutralnie.

Spojrzała na mnie, a jej oczy na chwilę wydawały się pełne smutku, ale zaraz potem znów pojawił się uśmiech.

– Oczywiście. Ostatnio życie stawia przed nami różne wyzwania – odpowiedziała zagadkowo.

Wieczorem, kiedy wszyscy zasiadaliśmy do kolacji, Stefan zauważył moje zamyślenie.

– Emilia, wszystko w porządku? – zapytał z troską.

– Tak, po prostu jestem trochę zmęczona – skłamałam, starając się ukryć swoje prawdziwe uczucia.

Moje obawy się zmaterializowały

Nocą, leżąc obok Waldka, czułam, że nasze życie może zmierzać w kierunku, którego się nie spodziewałam. Zasypiając, miałam nadzieję, że to tylko moje wyobrażenia, ale intuicja podpowiadała mi, że prawda może być znacznie bardziej bolesna.

Jednego popołudnia postanowiłam wybrać się na spacer po okolicy. Potrzebowałam chwili samotności, żeby zebrać myśli i przemyśleć wszystko, co się działo. Spacerując wzdłuż plaży, zastanawiałam się, czy moje podejrzenia są słuszne, czy może to tylko wytwór mojej wyobraźni. Postanowiłam jednak nie robić żadnych pochopnych kroków, dopóki nie będę pewna.

Kiedy wróciłam do domku, zauważyłam, że Waldek i Baśka zniknęli. Stefan siedział na tarasie z książką w ręku, nieświadomy moich wewnętrznych rozterek.

– Gdzie są Waldek i Basia? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał naturalnie.

Poszli na ryby – odpowiedział Stefan, nawet nie podnosząc wzroku znad książki. – Mówili, że wrócą za godzinę.

Westchnęłam cicho i postanowiłam się zrelaksować. Wzięłam prysznic i ubrałam się w lekką sukienkę. Chciałam udać, że wszystko jest w porządku, choć moje wnętrze było pełne niepokoju.

Kiedy minęła godzina, postanowiłam wyjść na plażę i sprawdzić, czy mój mąż i Basia już wrócili. Szłam wzdłuż brzegu, aż w końcu zobaczyłam ich sylwetki na tle zachodzącego słońca. Serce zaczęło mi bić szybciej, kiedy zbliżyłam się i zobaczyłam, co się dzieje.

Zauważyłam, że Waldek i Basia stali bardzo blisko siebie. Kiedy on delikatnie dotknął policzka Baśki, poczułam, jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Byli tak pochłonięci sobą, że nawet nie zauważyli, kiedy się zbliżyłam. To, co zobaczyłam, nie pozostawiało żadnych wątpliwości – byli w intymnej sytuacji, która wykraczała poza granice zwykłej przyjaźni.

Byłam w szoku. Serce waliło mi jak oszalałe, a w głowie miałam mętlik. Nie wiedziałam, jak zareagować. Stałam tam, zamrożona w miejscu, czując, że cały mój świat się rozpada.

W końcu postanowiłam się wycofać, zanim mnie zauważą. Szłam w stronę domku, próbując złapać oddech i zrozumieć, co się właśnie stało. Nie mogłam uwierzyć, że Waldek i Baśka mnie zdradzili. Jak mogli to zrobić? Przecież byliśmy przyjaciółmi od lat, a ja ufałam im bezgranicznie.

Kiedy wróciłam do domku, Stefan nadal siedział na tarasie, nieświadomy niczego. Postanowiłam na razie nic mu nie mówić. Musiałam najpierw poradzić sobie z własnymi emocjami i zastanowić się, co dalej.

Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Leżałam w łóżku, obok Waldka, który zasnął jak gdyby nigdy nic. Myśli krążyły mi po głowie, a serce bolało coraz bardziej. Czy powinnam skonfrontować się z Waldkiem? A może lepiej porozmawiać z Baśką?

Wreszcie zdobyłam się na odwagę

Poranek był wyjątkowo cichy. Siedziałam na tarasie z filiżanką kawy, próbując uporządkować myśli i znaleźć w sobie siłę na to, co muszę zrobić. Stefan wybrał się na poranny spacer, a reszta spała. Miałam więc chwilę dla siebie, żeby przygotować się do rozmowy z mężem.

Kiedy w końcu Waldek pojawił się w kuchni, jego widok sprawił, że serce ścisnęło mi się z bólu. Wciąż miał ten sam ciepły uśmiech, którym mnie oczarował lata temu, ale teraz wydawał się fałszywy, przesiąknięty kłamstwem.

– Dzień dobry, kochanie – powiedział, całując mnie w policzek.

– Waldek, musimy porozmawiać – odpowiedziałam, starając się, by mój głos był stanowczy, ale spokojny.

Waldek usiadł, patrząc na mnie z lekkim zdziwieniem.

– O co chodzi? – zapytał, widząc moją poważną minę.

Zebrałam się w sobie, czując, że muszę to powiedzieć.

– Wczoraj widziałam ciebie i Baśkę na plaży – zaczęłam. – Widziałam, jak się zachowywaliście... Jak dotykałeś jej twarzy. Możesz mi powiedzieć, co się między wami dzieje?

Jego twarz momentalnie zmieniła wyraz. Początkowe zdziwienie ustąpiło miejsca zdenerwowaniu. Waldek spuścił głowę, nie mogąc spojrzeć mi w oczy.

– To zaczęło się kilka miesięcy temu. Basia i ja... po prostu się do siebie zbliżyliśmy. Nie planowaliśmy tego, to się po prostu stało.

– Nie planowaliście? – powtórzyłam z gorzką ironią. – A co z nami, Waldek? Co z naszym małżeństwem? Myślałam, że jesteśmy szczęśliwi.

Mąż milczał, a ja czułam, jak z każdą chwilą moje serce łamie się coraz bardziej.

Przysięgaliśmy sobie miłość i wierność! Jak mogłeś to zniszczyć?

– Emilia, to nie tak, że cię nie kocham – powiedział w końcu, patrząc mi prosto w oczy. – Basia... po prostu stała się dla mnie kimś ważnym. Ale to nie znaczy, że przestałem cię kochać.

– Jak mamy teraz dalej żyć? Jak mam ci zaufać?

Spuścił głowę, nie mając odpowiedzi na moje pytania.

Wiem tylko, że… obie was kocham.

To było dla mnie zbyt wiele. Opuściłam kuchnię, zostawiając Waldka samego z jego myślami. Poszłam na plażę, gdzie szum fal był jedynym dźwiękiem, który mógł uspokoić moje roztrzęsione nerwy. Czułam, jakby całe moje życie nagle rozsypało się na drobne kawałki, a ja nie wiedziałam, jak je poskładać z powrotem.

Postanowiłam po kryjomu wrócić do domu, nie mówiąc nikomu ani słowa. Córce napisałam, że pokłóciliśmy się z ojcem i że chciałabym spędzić u niej kilka dni. Waldek i Basia nieustannie próbują się do mnie dodzwonić, ale ignoruję ich połączenia. Nie wiem, jak teraz poskładać swoje życie na nowo.

Emilia, 62 lata

Czytaj także:
„Zabraliśmy teściową na wycieczkę w góry. Ciągle mi dogryzała, aż w końcu dostała nauczkę i zamknęła gębę”
„Odziedziczyłam dom nad morzem. Rodzina liczyła na darmowe wakacje, ale nie pozwolę im na mnie żerować”
„Szef obiecywał, że dla mnie zostawi żonę. Jednak na służbowych wyjazdach nie tylko ja testowałam z nim hotelowe łóżka”

Redakcja poleca

REKLAMA