„Zabraliśmy teściową na wycieczkę w góry. Ciągle mi dogryzała, aż w końcu dostała nauczkę i zamknęła gębę”

starsza kobieta w górach fot. Adobe Stock, Alberto
„– Może byśmy zrobili przerwę? – zaproponowałam w końcu, licząc na chwilę wytchnienia. – Przerwę? Na tym łatwym odcinku? Edyta, naprawdę powinnaś popracować nad kondycją – skwitowała Maria, idąc dalej”.
/ 10.08.2024 18:30
starsza kobieta w górach fot. Adobe Stock, Alberto

Kiedy po raz pierwszy spotkałam Marię, poczułam niepokój. Wiedziałam, że nasze relacje nie będą łatwe. Maria, teściowa, była kobietą około sześćdziesiątki, z zawsze perfekcyjnie ułożonymi włosami i surowym spojrzeniem, które zdawało się przenikać na wskroś. Starałam się znaleźć swoje miejsce w tej rodzinie. Maciek, mój mąż, był jedynym dzieckiem Marii i jej oczkiem w głowie. 

Nie przepadałyśmy za sobą

Maria nigdy nie była zbyt przychylna wobec mnie. Każda nasza rozmowa kończyła się tym, że musiałam ustąpić, bo Maria zawsze musiała mieć ostatnie słowo. Jej uwagi, często ukryte pod płaszczykiem troski, były dla mnie nieustannym źródłem frustracji. Nieważne, czy chodziło o sposób, w jaki gotuję obiad, czy o to, jak wychowuję Kasię, Maria zawsze wiedziała lepiej.

Z każdą wizytą w naszym domu czułam się coraz bardziej zmęczona. Maciek starał się być pośrednikiem, ale często kończyło się to kłótnią między nami. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego relacje z jego matką są dla mnie tak trudne. Dla niego była to normalna rzecz, że matka wtrąca się we wszystko. Ja jednak czułam się jak intruz we własnym domu.

Pewnego dnia, podczas jednej z takich wizyt, Maria zaproponowała, abyśmy wybrali się na wędrówkę po górach. Maciek uwielbiał góry, a Kasia była podekscytowana na myśl o przygodzie. Ja jednak wiedziałam, że ta wyprawa może przynieść więcej stresu niż radości.

Chciała dominować

Maria, z typową dla siebie pewnością siebie, nalegała na wybór trudniejszego szlaku. Wiedziałam, że będzie to wyzwanie, ale nie chciałam się kłócić. Zgodziłam się, choć wewnętrznie byłam pełna obaw.

– Edyta, naprawdę, powinnaś czasem słuchać ludzi bardziej doświadczonych – usłyszałam głos Marii już od progu. – Ten szlak, który wybrałam, jest o wiele bardziej malowniczy i odpowiedni dla nas wszystkich.

Spojrzałam na Maćka, który wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć: "Nie kłóć się z nią, to nic nie da". Kasia podskakiwała z ekscytacji, gotowa do drogi. Westchnęłam cicho, starając się ukryć frustrację.

– W porządku, Mario, pójdziemy twoim szlakiem – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie.

Byłam wściekła

Ruszyliśmy w drogę, a ja starałam się nie myśleć o tym, jak trudny może być ten szlak. Maria szła przodem, z dumnie uniesioną głową, a ja podążałam za nią, próbując nadążyć. Maciek starał się rozładować napięcie, opowiadając dowcipy, ale wiedziałam, że to tylko chwilowa ulga.

– Kochanie, daj spokój, to tylko spacer – powiedział, łapiąc mnie za rękę.

– To nie o to chodzi, Maciek. Chodzi o to, że zawsze muszę  jej ustępować – odpowiedziałam cicho, żeby Maria nie usłyszała.

Kpiła ze mnie

Gdy szliśmy, Maria nieustannie komentowała każdy krok, który stawiałam, każdą decyzję, którą podejmowałam. Jej uwagi były jak ukłucia szpilką, które sprawiały, że moje zniecierpliwienie rosło.

– Może byśmy zrobili przerwę? – zaproponowałam w końcu, licząc na chwilę wytchnienia.

– Przerwę? Na tym łatwym odcinku? Edyta, naprawdę powinnaś popracować nad kondycją – skwitowała Maria, idąc dalej.

Zacisnęłam zęby, wiedząc, że ta wędrówka będzie dłuższa i trudniejsza, niż się spodziewałam.

Traciłam cierpliwość

Szliśmy już od godziny, kiedy Maria znów zaczęła swoje uwagi. Kasia, zmęczona, marudziła, że chce wracać, a ja starałam się ją uspokoić.

– Chodź, Kasiu, jeszcze trochę. Zobacz, jakie piękne widoki – powiedziałam, choć sama ledwo łapałam oddech.

Maciek zwolnił, podchodząc bliżej do mnie.

– Wszystko w porządku? – zapytał cicho.

– Tak, po prostu... Maria – odpowiedziałam, wskazując na jego matkę, która szła przodem z niezmiennym entuzjazmem.

– Daj spokój, wiesz, jaka jest – powiedział, próbując mnie pocieszyć. – Później pójdziemy na lody.

Szlak stawał się coraz bardziej stromy i kamienisty. Każdy krok wymagał większego wysiłku. Maria, nie zwalniając tempa, komentowała wszystko.

– Edyta, powinnaś trzymać się bardziej na lewo, tam jest bezpieczniej. Kasia, kochanie, nie stój tak blisko krawędzi – nawoływała.

Moja cierpliwość była na wyczerpaniu. Z każdą uwagą czułam, jak narasta we mnie frustracja.

Potrzebowałam odpocząć

– Możemy na chwilę przystanąć? – zapytałam ponownie, czując, że nie dam rady iść dalej bez odpoczynku.

– Nie ma mowy – Maria odpowiedziała, nie odwracając się nawet.

– Mamo, zrobimy krótką przerwę, czy tego chcesz czy nie – powiedział Maciek stanowczym tonem, zatrzymując się.

Usiedliśmy na dużym kamieniu, a ja napiłam się wody, czując, jak napięcie trochę opada. Kasia usiadła obok mnie, przytulając się zmęczona.

– Mamo, dlaczego babcia zawsze musi mieć rację? – zapytała cicho.

Spojrzałam na nią, próbując znaleźć odpowiednie słowa.

– Babcia chce dla nas jak najlepiej, kochanie. Czasem po prostu ciężko to zrozumieć – powiedziałam, starając się uśmiechnąć.

Wiedziałam jednak, że ta wędrówka jeszcze się nie skończyła, a przed nami były kolejne trudności.

Doigrała się

Szliśmy dalej, kiedy nagle Maria poślizgnęła się na kamieniu i upadła z głośnym okrzykiem bólu. Maciek natychmiast podbiegł do niej, a ja przytrzymałam Kasię, żeby nie podchodziła za blisko.

– Mamo, wszystko w porządku? – zapytał Maciek, klękając obok niej.

– Moja kostka… – jęknęła Maria, łapiąc się za nogę.

Poczułam, jak zimny dreszcz przechodzi mi po plecach. To było dokładnie to, czego się obawiałam. Sprawdziłam jej kostkę, która zaczynała już puchnąć.

Skręciła kostkę. Musimy jakoś zejść – powiedziałam, starając się zachować spokój.

Maria zacisnęła zęby z bólu, ale próbowała się podnieść. Maciek wziął ją pod ramię, a ja stanęłam po drugiej stronie, żeby jej pomóc.

– Nie dam rady sama, ale może razem... – powiedziała Maria, starając się uśmiechnąć mimo bólu.

– Damy radę, mamo. Trzymaj się nas – odpowiedział Maciek, starając się brzmieć pewnie.

Nie odpuszczała mimo bólu

Schodzenie ze szlaku było powolne i męczące. Każdy krok był dla Marii wyzwaniem, a my musieliśmy być bardzo ostrożni, żeby jej nie upuścić. Kasia szła przed nami, starając się pomagać na swój sposób, choć widać było, że jest przestraszona.

– Kasiu, jesteś bardzo dzielna. Wszystko będzie dobrze – powiedziałam, starając się ją uspokoić.

Maria, mimo bólu, nie przestawała dawać nam wskazówek.

Uważajcie na ten kamień, jest śliski. Edyta, przejdź bardziej na prawo – mówiła, a ja czułam, że zaraz eksploduję.

W końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie teren był mniej stromy. Maria usiadła na ziemi, oddychając ciężko.

– Przepraszam, że tak was obciążyłam – powiedziała cicho, patrząc na nas z bólem w oczach.

– Nie ma sprawy, mamo. Ważne, żebyś była cała i zdrowa – odpowiedział Maciek, głaszcząc ją po ramieniu.

Spojrzałam na nią i zobaczyłam coś, czego wcześniej nie dostrzegałam – była naprawdę przerażona i bezradna. Może po raz pierwszy zrozumiała, że nie jest niezniszczalna. No i w końcu zamilkła.

Byliśmy wyczerpani

Kiedy dotarliśmy na dół, wiedziałam, że musimy zabrać Marię na pogotowie. Kostka wyglądała coraz gorzej, a ból nie ustępował. Maciek pomógł Marii wejść do samochodu, a ja posadziłam Kasię z tyłu, żeby mogła się przespać.

W izbie przyjęć spędziliśmy kilka godzin. Lekarz potwierdził, że Maria ma skręconą kostkę, ale na szczęście nie było złamania. Dostała usztywnienie i zalecenie odpoczynku przez kilka tygodni. Wróciliśmy do domu wyczerpani.

Kiedy Maria w końcu zasnęła, a Kasia spała obok na kanapie, usiedliśmy z Maćkiem w kuchni. Byłam zmęczona, ale czułam, że musimy porozmawiać.

– Maciek, to był ciężki dzień – zaczęłam.

– Wiem, Edyta. Jestem ci wdzięczny, że tak dobrze sobie poradziłaś – odpowiedział, ściskając moją dłoń. – Wiem, że mama bywa trudna.

– Czasami mam wrażenie, że robi to celowo, żeby sprawdzić, ile jeszcze wytrzymam – powiedziałam, śmiejąc się gorzko.

Może coś się zmieni

Maciek westchnął.

– Mama zawsze była taka. Chce kontrolować wszystko, bo boi się, że straci pozycję. Ale myślę, że dzisiaj coś się zmieniło.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

– Naprawdę? Myślisz, że to coś zmieni?

– Może. Widziałem, jak na ciebie patrzyła. Może teraz zrozumie, że jesteś ważną częścią naszej rodziny i że zasługujesz na jej szacunek – powiedział, a ja poczułam łzy w oczach.

– Obyś miał rację, Maciek. Obyś miał rację – odpowiedziałam, przytulając się do niego.

Teściowa zrobiła się miła

Następnego dnia Maria obudziła się z opuchniętą, ale nieco mniej bolącą kostką. Była bardziej cicha i refleksyjna, co zauważyłam z zaskoczeniem.

– Edyta, naprawdę dziękuję za pomoc. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła – powiedziała cicho.

– Nie ma sprawy, Mario. Jesteśmy rodziną – odpowiedziałam, starając się uśmiechnąć.

Przez kolejne dni Maria starała się być mniej krytyczna. Czułam, że nasze relacje trochę się poprawiły, choć wiedziałam, że to jeszcze długa droga. Jednak w głębi serca czułam, że coś się zmieniło. Może nie było to wielkie przełamanie, ale był to krok w dobrym kierunku.

W końcu nadszedł czas, by Maria wróciła do siebie. Pomogliśmy jej się spakować i odwieźliśmy ją do domu.

– Dziękuję wam za wszystko. Naprawdę – powiedziała, zanim weszła do środka.

Dbaj o siebie, mamo – powiedział Maciek, a ja tylko się uśmiechnęłam.

Kiedy wróciliśmy do domu, usiedliśmy razem na kanapie. Kasia, która wciąż była pełna energii, opowiadała o swoich planach na przyszłość.

– Mamo, tato, a może zrobimy jeszcze jedną wyprawę w góry? Tym razem pójdziemy łatwiejszym szlakiem – powiedziała z entuzjazmem.

Maciek i ja wymieniliśmy spojrzenia i zaśmialiśmy się.

– Może, kochanie. Może – odpowiedziałam, czując, że mimo wszystko jakoś sobie poradzimy.

Edyta, 42 lata

Czytaj także: „Moja przyjaciółka wciskała mi kity jakich mało. Udawała, że może zdobywać szczyty, choć jej facet już dawno był na dnie”
„Po rozwodzie chciałam odzyskać pierwszą miłość. Byłam już blisko, ale Robert zrobił mi niezłą niespodziankę”
„Na naszym weselu ktoś się nie bał i ukradł 10 tysięcy z kopert. Byłam w szoku, gdy odkryliśmy, kto to zrobił”

Redakcja poleca

REKLAMA