„Na delegacji miałam przyuczać świeży narybek do pracy. Za pokazanie kilku łóżkowych sztuczek przyszło mi dużo zapłacić”

smutna kobieta fot. Getty Images, juanma hache
„Dostałam wiadomość o dziwnej treści. Parę chwil później otrzymałam zdjęcie przedstawiające mnie i Marcina, jak obściskujemy się w firmowej toalecie. W jednej chwili zabrakło mi powietrza. Odpisałam nadawcy z zapytaniem, czego chce. Okazało się, że pieniędzy w zamian za milczenie”.
/ 20.11.2023 21:00
smutna kobieta fot. Getty Images, juanma hache

Służbowe wyjazdy to ważna część mojej pracy. Niemniej obecnie traktuję je jako odskocznię od szarej codzienności, a przede wszystkim od męża. Między nami od dłuższego czasu układa się fatalnie. Z sypialni wieje chłodem, a ja mam ogromny apetyt na seks. Nie mam żadnych wyrzutów, że go zdradzam.

Chciałam szybko wrócić do pracy

Ja i Wojtek jesteśmy małżeństwem od 7 lat. Na początku było niczym w raju – dosłownie nie mogliśmy się od siebie odkleić, każdą minutę chcieliśmy spędzać we dwoje. Kiedy jednak na świat przyszła Helenka, którą oboje kochamy ponad życie, między nami zaczęło się sypać. Bycie rodzicami to cudowna sprawa, ale medal zawsze ma dwie strony. Zmęczenie ostro dawało mi w kość, bo to ja poszłam na macierzyński i siedziałam z małą w domu.

Wojtek w ogóle nie rozumiał, ile mam na głowie i że po całym ciężkim dniu mam prawo padać z wyczerpania na twarz. W końcu zaczęliśmy się od siebie oddalać, aż wreszcie nasze intymne pożycie przestało istnieć. Pragnęłam w miarę szybko wrócić do pracy, ponieważ nie zamierzałam wypaść z zawodowego obiegu – zwłaszcza że dobrze zarabiałam. Mężowi to się nie podobało, gdyż uważał, że powinnam dłużej zostać w domu. Serwował mi różne kąśliwe uwagi, zrażając mnie tym samym do siebie. W pewnym momencie miałam go serdecznie dość i chciałam się odegrać.

Uwielbiam moją córkę, ale skoro stać mnie na opiekunkę, nie widzę powodu, dla którego miałabym nie wiadomo jak długo gnić w czterech ścianach. Mam wiele koleżanek, które po urodzeniu dziecka przeciągały moment powrotu do pracy, a potem po prostu nie dawały rady i kończyły jako pełnoetatowe kury domowe.

– Jesteś strasznie wyrachowana – słowa, które niejednokrotnie padały z ust męża, raniły mnie do żywego.

Łatwo być facetem i oceniać. To nie on chodził w ciąży, męczył się na porodówce i karmił piersią. A teraz zachowuje się tak, jakby moje ciało go obrzydzało. Postanowiłam w miarę prędko odzyskać formę, dlatego trzy razy w tygodniu po pracy chodziłam na siłownię. Z Wojtkiem się tylko kłóciłam, ale nie uszło mej uwadze to, że paru kolegów z pracy spogląda na mnie łakomym wzrokiem.

Może jako matka przestałam być dla męża atrakcyjna, lecz nie oznaczało to wcale, że nie mogę podobać się innym. Im mocniej Wojtek mi docinał, tym większa chęć odegrania się na nim budziła się we mnie. Na szczęście moje zawodowe obowiązki wróciły na dawne tory. Wiązało się to ze służbowymi wyjazdami, które jak nigdy wcześniej zaczęły przeszkadzać mężowi.

– Zaniedbujesz Hanię – i to mówił ktoś, kto wychodził z domu przed 6 rano, a wracał ok. 22 wieczorem albo i później.

Nie miał racji, nie zaniedbywałam córki. Grafik ustawiłam sobie tak, żeby zaczynać pracę o 9 i być w domu przed 18. Ponadto dwa razy w tygodniu miałam home office, a konieczność pojawienia się w biurze w sobotę zdarzała się naprawdę rzadko.

Dla ich byłam atrakcyjna

Już na pierwszym od dłuższego czasu służbowym wyjeździe hamulce puściły. Czułam się niczym pies spuszczony ze smyczy. Moim zadaniem było przeszkolenie nowych pracowników, ale jak przyjechaliśmy do hotelu, doskonale wiedziałam, że nie tylko tym będę się zajmować. Wpadłam w oko jednemu z nowych kolegów i zamierzałam to wykorzystać. Nieustannie lustrował mnie wzrokiem, a ja wyobrażałam sobie, jak zdejmuje ze mnie garsonkę i bieliznę. Rzecz jasna zadbałam o każdy element swojej garderoby.

Wystarczyła mi świadomość, że mam na sobie seksowne koronki. Marcin dostał ode mnie zielone światło. Podczas zajęć wysyłał mi pikantne SMS-y rozpalające zmysły do czerwoności. Nic więc dziwnego, że gdy nadszedł upragniony wieczór, rzuciliśmy się na siebie jak szaleni. Spędziliśmy bardzo gorącą noc pełną namiętnych uniesień. Młody kochanek zaserwował mi takie pieszczoty, że wzbiłam się na wyżyny rozkoszy. Nie żałowałam ani jednej spędzonej z nim sekundy – tak fantastyczny seks był zdecydowanie grzechu wart.

Dzięki Marcinowi znowu poczułam się jak godna pożądania bogini. Wojtek mógł się co najwyżej obejść smakiem – skoro tak mnie krytykował, to nieprędko będzie mu dane pofiglować ze mną w łóżku. Zresztą, i tak wolałam mojego chłoptasia z księgowości, a kto wie, co jeszcze los przyniesie. Trzeba wyciskać z życia, ile się da – takie oto motto mi przyświecało. W tamtym momencie nie zastanawiałam się nad konsekwencjami swoich poczynań. Włączyło mi się przekonanie, że mogę wszystko, a Wojtek i tak o niczym się nie dowie.

Znalazłam się w potrzasku

Kolejne wyjazdy służbowe były okazją do spełnienia najskrytszych fantazji erotycznych – oczywiście za sprawą Marcina. W biurze też nie stroniliśmy od czułości, chociaż musieliśmy zachowywać ostrożność. Byłam wniebowzięta, a przy okazji strasznie naiwna, bo łudziłam się, że sielanka będzie trwać wiecznie.

Któregoś dnia, gdy właśnie miałam wyłączyć komputer i wyjść z biura, dostałam wiadomość o dziwnej treści: „Wiem o tobie”. Parę chwil później otrzymałam zdjęcie przedstawiające mnie i Marcina, jak obściskujemy się w firmowej toalecie. W jednej chwili zabrakło mi powietrza, nie byłam w stanie złapać tchu. Odpisałam nadawcy z zapytaniem, czego chce. Okazało się, że pieniędzy w zamian za milczenie.

Byłam tak spanikowana, że nie mogłam się podnieść z fotela. Serce waliło mi jak oszalałe. Wysłałam wiadomość: „Ile chcesz? Kim jesteś?”. Nie doczekałam się odpowiedzi. Całą noc nie zmrużyłam oka. Ktoś wiedział o mnie i o Marcinie, a to było równoznaczne z tym, że także i Wojtek mógł poznać prawdę.

Dwa dni później, które dłużyły mi się w nieskończoność i podczas których unikałam Marcina niczym ognia, zostałam w korytarzu zaczepiona przez jednego z kolegów. Naturalnie dobrze go kojarzyłam, pracował tu już od dłuższego czasu.

– Jeśli do poniedziałku nie dostanę dziesięciu tysięcy, twój mąż dostanie, co trzeba – cichy, ale stanowczy głos Adama przyprawił mnie o drżenie, niestety nie z ekstazy, ale ze strachu.

– Nie mam tyle pieniędzy – byłam zrozpaczona.

– To już nie mój problem – uśmiechnął się drwiąco Adam. – Wóz albo przewóz.

– Zgłoszę to na policję – próbowałam mu grozić, ale z marnym skutkiem.

– Nie radziłbym – rzucił oschle Adam. – Pamiętaj, mam was na oku.

Odszedł, a ja nie miałam pojęcia, co począć. Wzięłam kilka dni wolnego. Wojtek dostrzegł, że jestem nieswoja, ale nie zaczynał tematu. Walczyłam z myślami: powiedzieć mu czy nie? Adam na pewno nie blefował, a ja nie dysponowałam kwotą, której żądał.

Myliłam się co do Marcina

Zdecydowałam się na wyznanie prawdy Wojtkowi. Z dwojga złego wolałam, żeby dowiedział się ode mnie, niż od obcego człowieka. Spodziewałam się, że mi wybaczy, a on bez słowa spakował walizkę, ucałował Hanię i wyszedł z domu.

– Z nami koniec – powiedział na odchodne i trzasnął drzwiami, a ja się rozpłakałam.

Zadzwoniłam do Marcina, ale nie odbierał. Próbowałam jeszcze wielokrotnie się z nim skontaktować, lecz jego telefon milczał. Reakcji doczekałam się dopiero wtedy, kiedy napisałam Adamowi, że z kasy nici, bo mąż już wie.

– Odważna jesteś – usłyszałam od Marcina, kiedy oddzwonił.

– O co ci chodzi? – nie kryłam zdziwienia.

– Pokrzyżowałaś nam plany – nie dowierzałam własnym uszom – Tak czy siak dostałaś to, na co zasłużyłaś.

Marcin wyznał, że ukartowali wszystko z Adamem. Nieźle sytuowana finansowo i napalona – byłam idealnym obiektem. Z ust Marcina padło wiele gorzkich słów na mój temat, na przykład o tym, jak zmuszał się do seksu. Długo w firmie nie popracował – sam się zwolnił.

Wojtek złożył pozew o rozwód. Nie chciał słuchać moich tłumaczeń i próśb o powrót. Zostałam na lodzie – z Hanią i rosnącym brzuchem, gdyż zaszłam z Marcinem w ciążę. Taki oto finał miały moje harce. Nawet po cichu przestałam liczyć na to, że Wojtek da mi drugą szansę. Interesowała go wyłącznie opieka nad dzieckiem. Zapowiedział, że jest gotowy na sądową batalię, jeśli w tym obszarze będę mu robić pod górkę. Zapewniłam go, że z mojej strony nie napotka żadnych trudności, a ja pójdę na terapię, żeby doprowadzić się do porządku. Może gdy zobaczy, że szczerze żałuję i się zmieniłam, pomyśli o mnie cieplej.

Czytaj także:
„Bibianna wydziedziczyła syna i majątek przepisała siostrzenicy. Chciała jej odpłacić za błąd z młodości”
„By pozbyć się długów, musiałam sprzedać rodzinne pamiątki. Wiedziałam, że babcia mi tego nie wybaczy”
„Dziwiło mnie, że przez 6 miesięcy związku mój idealny facet nie zaprosił mnie do domu. Coś tu śmierdziało na kilometr”

Redakcja poleca

REKLAMA