Bycie najmłodszym dzieckiem miało swoje plusy i minusy. Urodziłem się jako ostatni – dziesięć lat po Aśce i sześć lat po Bartku. Rodzice traktowali mnie rzeczywiście bardziej ulgowo, co oczywiście nie podobało się reszcie rodzeństwa, ale to mnie zwykle obowiązywały wszelkie zakazy. Dość mocno byłem związany z matką, która upatrzyła mnie sobie z jakiegoś powodu jako swoje ulubione dziecko. Z ojcem za to nie miałem aż tak dobrego kontaktu, dlatego też pewnie najmniej odczułem jego stratę, gdy zmarł na zawał.
Miałem dobry kontakt z mamą
Kiedy to się stało, skończyłem właśnie piętnaście lat. Aśka i Bartek odcięli się ode mnie, obwiniali też mamę, że pozwalała ojcu się zanadto forsować. Ja wziąłem jej stronę, pozostałem przy niej, gdy oni grali wielce obrażonych. Ta sytuacja bardzo nas zbliżyła i zawsze jej zdanie było dla mnie najważniejsze. Dopiero gdy dostałem się na studia i wyprowadziłem do kolegi, który mieszkał w większym mieście, tam, gdzie była moja uczelnia, ta więź się osłabiła.
Przyznaję, że rzadko przyjeżdżałem do rodzinnego domu. Porwało mnie życie studenckie i nic innego tak naprawdę się nie liczyło. Rodzeństwo w ogóle się mną nie interesowało, więc nimi nie musiałem się wcale przejmować, natomiast do mamy dzwoniłem od czasu do czasu i nigdy nie zauważyłem, żeby coś było nie tak. Przekonywała mnie, że dobrze sobie radzi, że wcale nie czuje się samotna i że jest ze mnie dumna, bo tak dobrze sobie radzę na studiach.
Zdziwiłem się, gdy w drzwiach mieszkania kolegi pojawił się Bartek.
– A ty co tu robisz? – mruknąłem. – Zabłądziłeś?
Skrzywił się wyraźnie i prychnął.
– Zabawne – burknął. – O poważnych sprawach chciałem pogadać.
Skrzyżowałem ramiona na piesi.
– A to ciekawe – przyznałem. – Od kiedy to rozmawiasz ze mną o poważnych sprawach?
Popatrzył na mnie z politowaniem.
– Sebastian, ale ty jesteś dziecinny – stwierdził. – O matkę chodzi. Aśka mi dziurę wierci w brzuchu, że trzeba sprawdzić, co u niej.
– A to adresu nie zna? – spytałem, choć mimo wszystko odczułem lekkie ukłucie niepokoju. Sam też ostatnio nie kontaktowałem się z mamą i trochę mnie to wszystko zastanawiało. Miałem nawet lekkie wyrzuty sumienia, że zostawiłem ją tak samą sobie. – Niech do niej jedzie i sama sprawdzi.
Bartek westchnął ciężko.
– Jak ty nic nie rozumiesz – marudził. – Przecież wiesz, jaka jest Aśka. Chce, żeby wszyscy poszli sprawdzić, co słychać, bo jesteśmy rodziną i tak dalej.
– A ostatnio jakoś o tym nie pamiętała – zauważyłem z przekąsem. – Mama was niemal na oczy nie widziała przez dwa czy trzy lata!
Wzruszył ramionami.
– Ja tam nie wiem – przyznał. – Aśce trochę odbiło, od kiedy ma te swoje bachorki. Bliźniaki, też coś. W każdym razie, miałem cię do niej wyciągnąć na osiemnastą. To jak, idziesz?
Aśka upierała się, by zrobić mamie nalot
Pojechałem z nim – żeby było jasne – wyłącznie dla świętego spokoju. Nie wiedziałem, po co to wszystko, ale dalej pozostawał we mnie jakiś dziwny niepokój. Bo może mama rzeczywiście dzwoniła jakoś rzadziej?
– Wchodźcie, wchodźcie! – Aśka przywitała nas w progu swojego mieszkania. Jej męża, Błażeja, nie było, a bliźniaki podobno były u jego matki. Wiedziała, jak się przygotować.
– No, to słuchaj, Sebastian – zaczęła, gdy cisnęliśmy się w jej ciasnym salonie. – Uznałam, że trzeba by mamę odwiedzić. Bo wiesz, ma w przyszłym tygodniu urodziny…
– No co ty nie powiesz – burknąłem.
– Sześćdziesiąte – ciągnęła, jakbym w ogóle jej nie przerwał. – Pomyślałabym, że wypadałoby do niej zajrzeć.
Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
– I po to te całe podchody? – Prychnąłem. – Chcecie zgrywać kochające się rodzeństwo czy jak? A może raz w życiu chcecie naprawdę sprawić jej przyjemność?
Wymieniła spojrzenie z Bartkiem.
– No wiesz, mama się na pewno bardzo nudzi – stwierdziła. – Co ona może robić?
Bartek wzruszył ramionami.
– Na mnie nie patrz – mruknął. – Nie mam pojęcia, co robią ludzie w tym wieku.
Nasza siostra przewróciła oczami.
– Jesteś koszmarny, wiesz? – Westchnęła ciężko. – No pewnie robi na drutach, szydełkuje, czy tam może rozwiązuje krzyżówki. A… Pewnie też za przetwory się wzięła, bo ma przecież owoce i warzywa z działki. Na pewno się ucieszy, gdy ją odwiedzimy!
– Może ją najpierw uprzedź? – zaproponowałem. – Wiesz, może mieć plany…
Popatrzyli po sobie i parsknęli śmiechem.
– Proszę cię, jakie ona może mieć plany? – zapytała rozbawiona.
Nie odpowiedziałem, ale nie podobało mi się, że chcą się tak wbijać do mamy bez zapowiedzi. Ostatecznie stanęło jednak, że spotkamy się we trójkę w sobotę pod blokiem mamy o szesnastej i pójdziemy jej złożyć życzenia.
Było inaczej, niż sobie wyobrażaliśmy
Nie chciało mi się kłócić, więc w sobotę pojawiłem się punktualnie pod blokiem mamy. Do klatki weszliśmy bez problemu, bo akurat wychodziła jakaś sąsiadka, ale okazało się, że w mieszkaniu nikogo nie ma.
– Gdzie ona mogła poleźć? – zaczął narzekać Bartek.
– Spokojnie – Aśka pogrzebała chwilę w torebce. – Mam gdzieś klucze.
Nie dowierzałem, że wciąż je trzymała, ale okazało się, że jednak z jakiegoś powodu postanowiła je zachować. Weszliśmy do naszego rodzinnego domu i powitała nas cisza. Wszystko było jak zawsze posprzątane, czyste, poukładane. Tylko na stoliku w salonie stał laptop (mama naprawdę obsługiwała laptopa?) i leżał stos jakichś książek.
– Gdzie ona się podziewa? – mruczał dalej Bartek.
Aśka tymczasem zaczęła się rozglądać po kuchni.
– Nawet przetworów nie ma – stwierdziła z wyraźnym niezadowoleniem. – A myślałam, że wezmę coś dla chłopców.
Już miałem jej powiedzieć, że może sama zrobić, a nie wykorzystywać mamę, ale wtedy zgrzytnął klucz w zamku. Staliśmy w przedpokoju i patrzyliśmy, jak do mieszkania najpierw wchodzi mama – ładnie ubrana, umalowana i… jakby młodsza o dziesięć lat, a potem jakiś facet. Nie znałem go, podejrzewałem, że Aśka i Bartek też. Co tu się działo? Gdzie oni w ogóle byli?
– No, nie stójcie tak – pogoniła nas mama. – Nie zmieścimy się tu przecież wszyscy. Zróbcie trochę miejsca!
Przesunąłem się posłusznie, popychając Bartka, który nawet nie drgnął, zastygły w głębokim zdumieniu.
– To moje dzieci, Artur – zwróciła się do towarzysza. – Pewnie im się przypomniało, że mam urodziny – uśmiechnęła się do mnie. – Ten tu, Sebastian, to zawsze pamięta, ale oni… dziwię się, że w ogóle ich widzę.
Mama nieźle sobie poczynała
Kiedy usiedliśmy razem, poczułem się trochę nieswojo. Mama przedstawiła nam co prawda Artura jako swojego bliskiego przyjaciela, a on skinął mi sztywno głową, ale potem zaczął zerkać spode łba to na Bartka, to na Aśkę. Nie do końca wiedziałem, jak się zachować.
– Więc wy… – odchrząknąłem. – Tylko się przyjaźnicie, tak? – zapytałem, patrząc na mamę i tego Artura.
Aśka zaśmiała się sztucznie.
– No co ty wygadujesz, Sebastian. Wiadomo, że tylko przyjaźń, a co by innego?
Za to Artur spojrzał mi w oczy.
– Myślę o waszej mamie bardzo poważnie – stwierdził nagle.
Skinąłem głową. W sumie to poczułem nawet lekką ulgą, choć moje rodzeństwo wyglądało na więcej niż skonsternowane.
– Artur bardzo mi pomógł – wyjaśniła mama. – Poznałam go przez Gosię, wiesz, tę znajomą ze sklepu mięsnego. Okazało się, że prowadzi taką niewielką, lokalną gazetkę i potrzebuje kogoś, kto będzie sprawdzał teksty przed ich puszczeniem. No i… wiesz, na coś się w końcu przydała ta moja polonistyczna wiedza, więc popołudniami, po pracy, chętnie mu tu z domu pomagam.
Uśmiechnąłem się lekko.
– W twoim wieku powinnaś więcej odpoczywać – wydukała Aśka.
Bartek nic nie powiedział – wyglądał, jakby go zamurowało.
– Oj, już ty o mój wypoczynek się nie martw – rzuciła stanowczo mama. – Dziećmi i mężem się lepiej zajmij.
Trzeba jej pozwolić żyć tak, jak chce
Moje rodzeństwo obraziło się ciężko na mamę. Ja uważam, że to dziecinne. Nie mogą przecież dąsać się o to, że mama żyje tak, jak jej wygodnie. Ma przecież prawo do szczęścia i rozwijania swoich pasji. Nie musi się zachowywać jak typowa babcia, skoro tego nie lubi. Poza tym, to wina Aśki, że przez tyle czasu odcinała mamę od bliźniaków, a teraz nagle marzy jej się, żeby skakała nad wnukami.
Ja narzekać nie będę. Zwłaszcza że Artur to równy gość i myślę, że dobrze się zaopiekuje mamą – na przykład wtedy, gdy ja skupię się na dalszym studiowaniu.
Sebastian, 20 lat
Czytaj także:
„Mój brat robi karierę, a ja niańczę podstarzałych rodziców. Już ja pokażę cwaniaczkowi, kto będzie się śmiał ostatni”
„Przez mój dom przewijały się same młode laski. Sąsiedzi mieli mnie za starego donżuana, ale nie znali prawdy”
„Dzieci pozbyły się mnie jak znoszonego kapcia. Ich wyrzuty sumienia zniknęły w drodze do domu starców”