„Myślałem, że wygrałem życie. Miałem piękną kochankę, która rozpieszcza mnie w łóżku. Brakowało mi tylko jednego - miłości”

Przygnębiony narzeczony fot. Adobe Stock, fizkes
„Przez te wszystkie lata myślałem, że jestem kochany. Jednak teraz, gdy leżymy obok siebie, a ona mnie pieści, nie potrafię być szczęśliwy. Pewnie nigdy nie będę. Bo pragnę miłości i wiem, że tego od niej nie dostanę”.
/ 27.10.2022 11:15
Przygnębiony narzeczony fot. Adobe Stock, fizkes

Długo myślałem, czy opisać tę historię. Bo trochę mi wstyd. Z drugiej strony, może inni też mają taki problem? Martę poznałem w poprzedniej pracy. Ja jestem administratorem sieci, ona była asystentką dyrektora. Po studiach, ambitna, z wielkimi planami. Czuliśmy się dobrze ze sobą. Lubimy się bawić, na urlop wyjeżdżaliśmy gdzieś do ciepłych krajów, a zimą szaleliśmy na nartach we Włoszech. Ot, przyjemne życie, bez obciążeń i problemów.

Jednak to, co naprawdę nas łączy, co jest najwspanialsze pomiędzy nami, to seks. Kochamy nowe doświadczenia, a ponieważ nie jest to dla nas temat tabu, rozmawiamy o wszystkim. Dzięki temu poznajemy swoje fantazje i… możemy je urzeczywistniać.

Pewnego wieczoru wróciłem do domu, a Marta już przygotowała kolację. Owoce morza, ananas, czerwone wino, truskawki z bitą śmietaną. Słowem, same afrodyzjaki.

– Kochanie, a może zjedlibyśmy te smakołyki w łóżku – moja wyobraźnia od razu zaczęła pracować. – Włożyłabyś tę bieliznę, którą kupiłem ci na ostatnią gwiazdkę…

Marta zrzuciła sukienkę i… oczywiście, bieliznę miała już na sobie.

– Nakarmię cię, mój misiaczku – ujęła mnie pod ramię i zaprowadziła do sypialni. – Będziesz jadł krewetki z mojej dłoni…

Byłem szczęściarzem

Tak przynajmniej uważałem. Czego facet może chcieć więcej? Ano właśnie. I tu się zaczyna mój problem. Na początku znajomości traktowałem nasz związek bardzo luźno, nie chciałem planować przyszłości. Ale minął rok, potem drugi i kolejne. W tym czasie zdążyłem zmienić pracę.

Do tej pory wynajmowałem mieszkanie, ale stwierdziłem, że to bez sensu. Po co zapełniać komuś kieszeń? Rata za kredyt mieszkaniowy wyniesie mnie tyle samo co opłata za wynajem, a płacę za swoje. Czysta ekonomia. Dumny z takiego rozwiązania, nakreśliłem wieczorem swój pomysł ukochanej:

– Ty mieszkasz z rodzicami, ja wynajmuję, a tak to będziemy mieli swoje własne.

– Trochę za wcześnie na takie plany – Marta nie była zachwycona propozycją. – Nie wiadomo, jak długo będziemy razem, a w razie czego czeka nas mnóstwo formalności.

Hmm. Nie zakładałem naszego rozstania i w ogóle nie pomyślałem o komplikacjach.

– Możemy spisać umowę – próbowałem znaleźć rozwiązanie. – A poza tym… mieszkaliśmy już razem, raczej się dogadujemy. Dlaczego przewidujesz nasze rozstanie?

– Nie o to chodzi – Marta się żachnęła. – Kup mieszkanie na siebie i już.

Tak zrobiłem. Ale coraz częściej myślałem o tym, że już dorosłem do roli męża i ojca. Znamy się z Martą cztery lata. Nie kłócimy się. Mieliśmy czas, żeby się wybawić i wyszaleć. Nie mówię, że marzyłem o pieluszkach i wieczorach w kapciach przed telewizorem, lecz z moją Martą nuda domowa mi i tak raczej nie groziła.

Postanowiłem wziąć byka za rogi

– Kochanie, spędzimy dzisiejszy wieczór we dwoje – zadzwoniłem do Marty w piątek. 

– Kupię wino. I… truskawki z bitą śmietaną – Marta jak zwykle była niezawodna.

Kolacja przy świecach, nastrojowa muzyka… Miało być trochę inaczej niż zwykle, bo też i zaplanowałem na ten wieczór coś niezwykłego. Na środku stołu leżało małe pudełeczko. Z pierścionkiem zaręczynowym. Martę zdziwiły świece, które zapaliłem, a wręcz zaszokował widok pudełeczka.

– To prezent dla mnie? – wzięła je do ręki. – Przecież nie mam dziś święta.

Nie tak to sobie zaplanowałem, ale cóż… Padłem kolana i otworzyłem pudełeczko.

– Kochanie, chciałem cię prosić o rękę – zacząłem uroczyście.

I na tym musiałem skończyć przemówienie, bo Marta zerwała się z krzesła.

– Michał! – zdenerwowała się. – Powiedziałam, że nie chcę żadnych zobowiązań!

– Nie musimy brać ślubu jutro – starałem się opanować sytuację. – Rozumiem twoje obawy. Ale myślę o przyszłości.

Okazało się, że nic nie rozumiem.

– Po co? – Marta była nieugięta. – Mamy ochotę się spotkać, to się spotykamy. Możemy razem spędzać czas i kochać się. A gdy się sobą znudzimy, po prostu się rozstaniemy.

Nie tak widziałem nasz związek

– Znaczy, traktujesz naszą znajomość, czteroletnią, jako przelotną i nieistotną? Luźny seks, facet do łóżka i na wyjazdy? Bez uczuć?

– Uczucia – Marta prychnęła. – To dopiero jest ulotne. Ślub? To nie dla mnie! Myślałam, że znasz mnie na tyle, żeby to rozumieć. Nigdy nie mówiłam o miłości. Lubię cię, ale…

Byłem załamany. Jak to, tylko „lubi”? Ja traktowałem ją jak swoją miłość! Mimo wszystko tego wieczoru poszliśmy do łóżka. I podczas kolejnego spotkania też. Zawsze słyszałem, że to faceci nie potrafią się zaangażować, że szukają w związkach tylko jednego. Co mam zrobić? Nie potrafię jej rzucić. Przez te wszystkie lata myślałem, że jestem kochany. Jednak teraz, gdy leżymy obok siebie, a ona mnie pieści, nie potrafię być szczęśliwy. Pewnie nigdy nie będę. Bo pragnę miłości i wiem, że tego od niej nie dostanę.

Czytaj także:
„Podstępna choroba odebrała mi dziecko i zniszczyła małżeństwo. Podczas gdy ja pogrążyłam się w żałobie, mąż z łatwością zapomniał, że miał syna”
„Rodzina wykorzystuje mnie, bo mam domek w górach. Mieszkają sobie w nim za darmo, śmiecą i demolują, a ja mam to znosić z uśmiechem?”
„Przyjaciółka latami przymykała oko na zdrady męża, a przed znajomymi grali idealną parę. Gdy postanowiła, że odchodzi, drań ją zniszczył”

Redakcja poleca

REKLAMA