„Myślałem, że jest między nami coś wyjątkowego, a byłem tylko pionkiem w jej grze. Wszystko zmieniło się po awansie”

zamyślony mężczyzna w pracy fot. Adobe Stock, zinkevych
„Coś we mnie krzyczało, że to wszystko zaczyna iść w złym kierunku. Jeszcze parę miesięcy temu Justyna była kimś, kto wydawał się pełen ciepła i wsparcia. A teraz? Teraz miałem wrażenie, że stałem się tylko jednym z jej narzędzi”.
/ 22.10.2024 14:30
zamyślony mężczyzna w pracy fot. Adobe Stock, zinkevych

Mówią, że jestem człowiekiem, który nie zwalnia tempa. W firmie każdy wie, że jeśli chodzi o sprzedaż, nie ma lepszego od mnie. Wygrane przetargi, rekordowe wyniki kwartalne, awanse. Świetnie mi szło – może nawet za dobrze. W pewnym momencie zacząłem myśleć, że wszystko jest w zasięgu ręki, że żaden cel nie jest za duży. Ale wtedy pojawiła się Justyna.

Poznaliśmy się na firmowym wyjeździe integracyjnym. Wiesz, jak to jest – nudne spotkania, udawanie zaangażowania, a wieczorem drinki, żeby rozluźnić atmosferę. Justyna była wtedy nowa, świeżo zatrudniona w dziale HR. Nie znałem jej wcześniej, ale od razu wpadła mi w oko.

Awansowała na szefową

Miała w sobie coś… nieuchwytnego. Może to była jej pewność siebie, a może ten uśmiech, którym obdarzała tylko wybrane osoby. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, poczułem coś, czego dawno nie czułem – ekscytację, adrenalinę. Jakby to było coś zakazanego, co mogłem mieć tylko ja.

Nie powiem, że wtedy od razu coś między nami zaszło. Ale wieczór skończyliśmy przy barze, rozmawiając o wszystkim, tylko nie o pracy. A później? No cóż, poszło szybko.

Nie zamierzam udawać, że tego nie chciałem. Przez kilka tygodni nasza relacja była jak płomyk, który rozgorzał się nagle i bez ostrzeżenia. Takie małe sekrety między spotkaniami, ukradkowe spojrzenia w biurze, a czasami coś więcej, kiedy udało się spotkać poza pracą.

Ale w pewnym momencie coś zaczęło się zmieniać. Justyna awansowała na szefową HR i nagle nasza relacja przestała być taka prosta. Ona zaczęła traktować mnie inaczej, tak jakbym już nie był tylko jej kochankiem, ale też... pionkiem? Zaczęła sugerować różne rzeczy w pracy, proponować, żebym to ja przejął trudniejsze projekty.

Z początku nie zwracałem na to uwagi, ale potem coś zaczęło mi świtać w głowie. Czy to możliwe, że Justyna, ta kobieta, która jeszcze niedawno była pełna pasji i uśmiechów, teraz próbuje mną manipulować? W tamtym momencie jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo miała mnie w garści.

Wszedłem do biura Justyny, a ona siedziała za biurkiem, jakby od zawsze tam należała. Spojrzała na mnie chłodno, a ja poczułem, że coś we mnie pęka. Jeszcze niedawno była pełna energii, uśmiechnięta, a teraz? Teraz wyglądała na kobietę, która wie, że ma władzę. I zamierzała ją wykorzystać.

Ona kontrolowała wszystko

– Adam, dobrze, że jesteś. Mam coś dla ciebie – powiedziała, wskazując na stos dokumentów leżących przed nią.

– Co tym razem? – zapytałem, starając się ukryć irytację, która narastała we mnie od jakiegoś czasu. Ostatnio zbyt często byłem „wybrańcem” do najgorszych projektów.

– Chcę, żebyś przejął ten nowy projekt. Jest trudny, ale wymaga doświadczenia. Wiem, że sobie poradzisz – uśmiechnęła się, ale to nie był ten dawny, ciepły uśmiech, który mnie kiedyś przyciągnął. 

Ten był zimny, niemal triumfalny.

– Justyna, dlaczego zawsze ja? – zapytałem, patrząc jej prosto w oczy. – Są inni w zespole, którzy też mogliby się tym zająć.

– Bo wiem, że zrobisz to najlepiej. Poza tym – dodała z nieco złośliwym uśmiechem – to dla ciebie szansa, żeby się wykazać.

Stałem tam, czując, jak wokół mnie zaciska się niewidzialna pętla. Jeszcze niedawno myślałem, że z Justyną mieliśmy coś wyjątkowego, ale teraz coraz wyraźniej dostrzegałem, że to była tylko gra. Ona kontrolowała wszystko, a ja, nieświadomie, pozwalałem jej na to.

Kiedy wyszedłem z jej biura, nie mogłem przestać o tym myśleć. Coś we mnie krzyczało, że to wszystko zaczyna iść w złym kierunku. Jeszcze parę miesięcy temu Justyna była kimś, kto wydawał się pełen ciepła i wsparcia. A teraz? Teraz miałem wrażenie, że stałem się tylko jednym z jej narzędzi.

Inni dostawali łatwiejsze projekty

Odkąd awansowała na szefową HR, wszystko się zmieniło. Niby nadal byliśmy razem, ale coraz częściej miałem wrażenie, że nasza relacja nie jest tym, czym była na początku.

Z każdym kolejnym projektem czułem, jak narasta we mnie frustracja. Projekty, które dostawałem, były coraz trudniejsze, a ja nie miałem nikogo, kto mógłby mnie wesprzeć. Wiedziałem, że nie jestem jedynym menedżerem, ale mimo to, to zawsze mnie przydzielano do najcięższych zadań. Inni dostawali łatwiejsze projekty, a ja? Ja musiałem walczyć o każdy dzień, żeby utrzymać się na powierzchni.

Zaczynałem powoli podejrzewać, że Justyna robi to celowo. Może naprawdę chciała, żebym się wykazał? A może – co było gorsze do przyznania – próbowała mnie złamać?

W biurze, podczas spotkania przy kawie, rozmawiałem z jednym ze współpracowników. Wymieniliśmy się uwagami o naszych projektach, aż w końcu nie wytrzymałem i zapytałem:

– Słuchaj, stary, mam wrażenie, że zawsze dostaję te najtrudniejsze tematy. Nie wydaje ci się to dziwne?

Współpracownik spojrzał na mnie zaskoczony.

– No, szczerze mówiąc, zauważyłem, że masz ciężko ostatnio. My dostajemy bardziej standardowe projekty, ale może po prostu tak cię oceniają – powiedział, wzruszając ramionami.

– Może to tylko zbieg okoliczności... – próbowałem sam siebie przekonać, ale głos w mojej głowie nie dawał mi spokoju. Może Justyna nie była tą samą osobą, którą poznałem. Może od samego początku miała w tym swój plan, a ja byłem zbyt ślepy, żeby to zobaczyć.

Znałem ten wyraz twarzy

Zebrałem się w sobie i postanowiłem, że muszę porozmawiać z Justyną wprost. Nie mogłem dłużej ignorować tego, co się działo. Z każdym dniem czułem, że traciłem kontrolę – nie tylko nad pracą, ale też nad sobą. Wszedłem do jej biura, zdecydowany, że nie wyjdę, dopóki nie dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.

– Justyna, musimy porozmawiać – powiedziałem, zamykając drzwi za sobą.

Podniosła na mnie wzrok znad dokumentów, które przeglądała. Znałem ten wyraz twarzy – ten chłodny, opanowany uśmiech, który teraz przyprawiał mnie o ciarki. Już nie była tą samą kobietą, którą poznałem.

– O co chodzi, Adam? – zapytała, choć doskonale wiedziała, co chcę powiedzieć.

– Dlaczego przydzielasz mi te wszystkie najtrudniejsze projekty? – zacząłem bez ogródek. – Wszyscy inni mają normalne zadania, a ja? Mam wrażenie, że celowo dajesz mi coś, co nie ma szans się udać.

Jej twarz pozostała niewzruszona, a uśmiech tylko się pogłębił. Przez chwilę milczała, patrząc na mnie z góry, jakby zastanawiała się, czy warto mi odpowiedzieć.

– Sabotuję cię? – zapytała w końcu, unosząc brew. – A może po prostu nie dajesz rady? Może nie jesteś tak dobry, jak myślisz.

Poczułem, jak moje dłonie zaciskają się w pięści. To nie była ta kobieta, którą znałem. Była zimna, wyrachowana, a jej słowa były jak sztylet wbity prosto w moje ego.

– Przestań! – podniosłem głos. – Wiem, że coś knujesz. Zawsze dostaję najgorsze zadania, a ty nawet nie próbujesz tego ukryć. Myślałem, że jesteśmy partnerami. Myślałem, że między nami jest coś więcej.

Justyna roześmiała się zimno.

– Partnerzy? Adam, to ty sam uwierzyłeś w tę bajkę. Myślisz, że nasza relacja miała coś wspólnego z miłością? Zabawne. Zawsze chodziło o władzę. I ja ją mam.

Te słowa trafiły mnie mocniej, niż cokolwiek innego. Zrozumiałem, że od samego początku byłem dla niej tylko narzędziem. Grała mną, używała mojej ambicji, a ja, jak idiota, dałem się wciągnąć. Stałem tam w jej biurze, zszokowany, czując, że cały mój świat właśnie runął.

Jej pewność siebie rosła

Po tej rozmowie chodziłem po biurze jak w transie, próbując zrozumieć, gdzie popełniłem błąd. Każda chwila, każda rozmowa z Justyną, wydawały się teraz inne, jakby patrzył na nie przez zupełnie nowy filtr.

Wciąż nie mogłem uwierzyć, że byłem tak ślepy, by nie dostrzec, co się naprawdę działo. Zaczęło się od firmowego wyjazdu – wtedy, kiedy wszystko wydawało się takie spontaniczne, namiętne. Ale teraz, gdy wracałem myślami do tych chwil, widziałem, że Justyna od początku miała kontrolę nad sytuacją.

W firmie coraz częściej unikałem jej spojrzeń. Ona jednak zachowywała się, jakby nic się nie zmieniło. Wręcz przeciwnie – jej pewność siebie rosła z każdym dniem, a ja czułem się, jakbym tonął. Projekty, które dostawałem, stawały się coraz trudniejsze, a ja coraz bardziej samotny w swojej walce.

Jedyną osobą, z którą mogłem jeszcze porozmawiać, był Tomek – mój przyjaciel z działu sprzedaży. Spotkaliśmy się po pracy na piwo, i wtedy w końcu wyrzuciłem z siebie to, co mnie trapiło.

– Tomek, ja już nie wiem, co się dzieje – zacząłem, patrząc na niego przez kufel piwa. – Z Justyną to wszystko to jedna wielka manipulacja. Ona nie tylko sabotuje moją karierę, ale też bawi się mną, jakby to była jakaś gra.

Tomek zmarszczył brwi, słuchając uważnie. Po chwili odłożył kufel na stół i odezwał się.

– Stary, zawsze mi się wydawało, że ta cała relacja z nią to trochę zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Ale nie spodziewałem się, że to aż tak się posypie. Myślisz, że od początku miała taki plan?

Zamilkłem. To pytanie gryzło mnie od dłuższego czasu. Czy Justyna była taka już od pierwszego dnia? Czy byłem tylko narzędziem, które miała wykorzystać, gdy tylko nadarzy się okazja? A może coś po drodze się zmieniło i to władza, którą zdobyła, tak ją przemieniła?

– Nie wiem, Tomek. Nie wiem, czy to był jej plan od początku, ale jedno jest pewne – ja już nie mam kontroli. To ona rozdaje wszystkie karty.

Przyjaciel pokiwał głową, ale nie miał dla mnie odpowiedzi. Nikt jej nie miał. Musiałem sam stawić czoła tej rzeczywistości. Wiedziałem jedno – jeśli chcę cokolwiek ocalić, muszę podjąć decyzję. Albo to zakończę, albo Justyna zniszczy wszystko, co zbudowałem.

Musiałem zakończyć tę grę

W końcu wiedziałem, że nie mam innego wyjścia. Musiałem zakończyć tę grę, zanim Justyna zniszczy mnie całkowicie – zawodowo i emocjonalnie. Kiedyś wydawało mi się, że to ja kontroluję sytuację, że jestem panem swojego losu. Ale zrozumiałem, że przez cały ten czas to ona pociągała za sznurki, a ja tylko wykonywałem jej rozkazy.

Czułem się jak pionek w jej rękach, a to uczucie doprowadzało mnie do szaleństwa. Zebrałem w sobie siły i postanowiłem, że muszę to zakończyć. Umówiłem się z Justyną na spotkanie po pracy, chcąc, żeby było jasne – to nie będzie kolejna dyskusja w biurze, gdzie ona czuła się silniejsza. Spotkaliśmy się w restauracji, ale ledwo usiadłem przy stole, wiedziałem, że to nie będzie spokojna rozmowa.

Patrzyła na mnie tym swoim zimnym, wyrachowanym spojrzeniem, już bez żadnej maski. Widziałem w jej oczach, że cokolwiek się stanie, ona jest gotowa. Może nawet wiedziała, co zamierzam powiedzieć. W końcu zaczęła pierwsza.

– Adam, wyglądasz na spiętego. Stało się coś? – zapytała, jakby to była zwykła rozmowa.

Cisza między nami była jak ostrze, które przecinało powietrze. Odetchnąłem głęboko i spojrzałem jej prosto w oczy.

– Już wiem, co robisz. Manipulowałaś mną od samego początku. Wykorzystywałaś mnie, żeby piąć się po szczeblach kariery, a ja, głupi, dałem się wciągnąć. Myślałem, że nasza relacja była prawdziwa, ale ty wszystko kalkulowałaś. Nigdy ci na mnie nie zależało. To była tylko gra o władzę.

Jej uśmiech stał się zimniejszy, jeśli to w ogóle było możliwe. Oparła się wygodnie o krzesło, jakby wszystko, co powiedziałem, było dla niej mało znaczące.

– Władza, Adam? – zapytała lodowato. – Może po prostu nie umiesz poradzić sobie z tym, że kobieta może być silniejsza? Wiesz, co jest najzabawniejsze? Że naprawdę myślałeś, że to ty kontrolujesz sytuację. A tymczasem, to ja rządziłam każdym twoim ruchem. Od początku.

Dałem się jej wciągnąć

Te słowa były jak uderzenie w brzuch. Wiedziałem, że ma rację. Dałem się jej wciągnąć, pozwoliłem, by mnie zmanipulowała. Każdy krok, który stawiałem, prowadził mnie dokładnie tam, gdzie ona chciała.

– Nie będę już częścią twojej gry – powiedziałem stanowczo, choć w środku byłem rozbity. – Od teraz idziemy osobno. I tak samo jest z pracą. Nie dam ci już więcej szansy, żebyś mną sterowała.

Odsunąłem krzesło i wstałem, gotów wyjść. Justyna patrzyła na mnie bez emocji, jakby wiedziała, że i tak wygrała.

– Adam – powiedziała cicho, gdy się odwróciłem – gra toczy się dalej. Ale to nie ja ją zaczęłam.

Wyszedłem, zostawiając ją tam, w tej zimnej restauracji. Miałem nadzieję, że od teraz odzyskam kontrolę nad swoim życiem. Ale w głębi duszy czułem, że nic już nie będzie takie samo.

Chociaż skończyłem z Justyną, czułem, że wciąż jest obecna w moim życiu, jak cień, którego nie mogłem się pozbyć. W pracy sytuacja też nie poprawiła się od razu. Projekty, które zostawiła mi na pożegnanie, były trudne do odratowania, a reputacja, na którą pracowałem przez lata, została mocno nadszarpnięta.

Starałem się odbudować swoje życie, ale w głowie wciąż słyszałem jej słowa, że gra toczy się dalej... Czy miała rację? Może to, co się wydarzyło, nie było tylko jej manipulacją, ale częścią czegoś większego? Mojej własnej potrzeby władzy i kontroli?

Przez długi czas nie mogłem zaufać nikomu. Żyłem z ciągłym poczuciem, że ktoś znowu spróbuje mną manipulować. Straciłem coś więcej niż pozycję w firmie – straciłem wiarę w siebie, w to, że potrafię odróżnić prawdziwe uczucia od gry.

Teraz, stojąc na krawędzi nowego etapu, wiem jedno – to doświadczenie zmieniło mnie na zawsze. Zrozumiałem, jak łatwo władza i pożądanie mogą splątać się w toksyczną mieszankę, której ofiarą można paść, nawet nie zauważając, kiedy się zaczęło grać.

Władza. Pożądanie. Manipulacja. Wszyscy jesteśmy ich częścią, chcemy czy nie. Ale teraz, przynajmniej, jestem tego świadomy.

Adam, 38 lat

Czytaj także:
„Miałam romans, bo brakowało mi wrażeń w życiu. Jedno wydarzenie sprawiło, że zaczął liczyć się dla mnie tylko mąż”
„Skąpstwo chłopaka było nie do zniesienia. Nie wytrzymałam, gdy na zaręczyny dostałam pierścionek byłej dziewczyny”
„Marzyłam o dobrym zięciu dla mojej córki. Miałam jednak nadzieję, że będzie choć trochę młodszy ode mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA