„Myślałam, że tylko kobiety bywają z mężczyznami dla kasy. Kiedy mój narzeczony puścił mnie kantem zrozumiałam, jak się myliłam”

Kobieta z pierścionkiem zaręczynowym fot. iStock by GettyImages, AntonioGuillem
„Ten drań zmarnował mi kilka lat życia. Nawet mi się oświadczył, bo liczył na dostanie życie, które miałam mu zapewnić. Dobrze, że w porę otworzyłam oczy”.
/ 23.08.2023 20:15
Kobieta z pierścionkiem zaręczynowym fot. iStock by GettyImages, AntonioGuillem

Pawła poznałam na jednej ze studenckich imprez. I chociaż wiele osób mówiło mi, że to egoistyczny bawidamek, to ja nie chciałam ich słuchać. Zakochałam się w nim, a gdy zaprosił mnie na randkę, to nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.

Oczywiście widziałam jego wady — ale kto ich nie ma? A kiedy mój ukochany poprosił mnie o rękę, to bez wahania się zgodziłam. Od razu wpadłam w wir przygotowań do ślubu, które sprawiały mi wiele frajdy. A kiedy już odliczałam dni do mojego wielkiego dnia, to Paweł zerwał zaręczyny. Okazało się, że dla niego to nie miłość jest najważniejsza, ale pieniądze.

Wybierzmy się na zagraniczne wakacje

Już od dzieciństwa wiedziałam, że zostanę prawnikiem. Od zawsze fascynowały mnie wszelkiego rodzaju sprawy sądowe, na których odbywały się batalie pomiędzy prawnikami. W moich oczach jawiły się one niczym święte wojny, w których zawsze zwycięża dobro.

Oczywiście z czasem dotarło do mnie, że bycie prawnikiem to przede wszystkim biznes, ale to i tak nie zmieniło mojego nastawienia do tego zawodu. "Przecież można zrobić w nim tak wiele dobrego" — myślałam. Bo właśnie o to mi chodziło — będąc prawnikiem chciałam bronić biednych i pokrzywdzonych, których nie stać na wynajęcie adwokata.

Życie jednak zweryfikowało moje plany. Od razu po studiach trafiłam do dużej kancelarii, w której szybko zaczęłam zarabiać naprawdę spore pieniądze. Z moich zarobków chyba najbardziej cieszył się Paweł.

— Gdzie jedziemy w tym roku na wakacje? — zapytał gdy tylko ustaliłam termin urlopu.

— Najchętniej zostałabym w domu i odpoczęła. To był naprawdę ciężki rok — odpowiedziałam. I wcale nie przesadzałam. Nie przepadałam za zagranicznymi wycieczkami, podczas których nie da się nawet odpocząć. A ja byłam domatorką i najlepiej relaksowałam się na swoim balkonie, z lemoniadą i z książką w ręku.

— Lilka, no co ty. Należy nam się jakiś wypad. Już nawet wybrałem kilka miejsc, wystarczy tylko klepnąć rezerwację — odpowiedział mi Paweł. No tak, on zawsze chciał jeździć na zagraniczne wycieczki. Tym bardziej, że za każdym razem to ja za nie płaciłam.

Kolejny raz mu uległam. I nie wspominam tego wyjazdu zbyt dobrze — było za szybko i za głośno. Nie miałam szans na odpoczynek, a bezpośrednio po powrocie musiałam wracać do kancelaryjnego kieratu. Szczerze mówiąc to miałam tego wszystkiego dość. Zamiast pomagać ludziom dałam się wpędzić w wyścig szczurów, który wymagał ode mnie pracy ponad moje siły.

Zdecydowałam się na zmianę zawodu

Moja sytuacja odmieniła się przez zupełny przypadek. Jedząc lunch w firmowej kafejce zaczytywałam się w reportażu o zawodzie kuratora nieletnich.

— Interesuje panią ten temat? — usłyszałam obok siebie. Podniosłam wzrok i zobaczyłam zastępcę prezesa. Zmieszałam się. Nie mogłam powiedzieć, że interesuje mnie zawód kuratora, bo kłóciło się to z pracą w prawniczej korporacji.

— Byłaby pani świetnym kuratorem — tymczasem powiedział stojący obok mnie mężczyzna. — A czasami trzeba iść za głosem serca — dodał. Potem położył na stole wizytówkę i powiedział, żebym przemyślałam sprawę.

Po kilku dniach zdecydowałam się zadzwonić. Okazało się, że jest to kontakt do pani kurator, która właśnie potrzebuje aplikantki. I wtedy właśnie podjęłam decyzję o zmianie zawodu.

O swojej decyzji poinformowałam Pawła jeszcze tego samego wieczoru. Byłam przekonana, że będzie tak samo szczęśliwy jak ja i że będzie wspierał mnie na nowej zawodowej drodze. A tymczasem Paweł zapytał o zarobki.

— Na pewno będą mniejsze — odpowiedziałam. — Kurator nie zarabia tyle co prawnik od rozwodów, podziałów majątku czy spraw spadkowych. Ale to przecież nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że będę pomagać innym, czyli w końcu będę robiła to, o czym zawsze marzyłam — mówiłam podekscytowana. I wtedy spojrzałam na Pawła. Jego mina nie wyrażała zadowolenia, raczej wskazywała na niesmak i swego rodzaju zaniepokojenie.

— Zwariowałaś? — zapytał w końcu. — Chcesz zamienić naprawdę dobre zarobki na pomoc jakimś degeneratom? — zapytał z niedowierzaniem w głosie. Zrobiło mi się przykro.

— To nie są degeneraci, ale ludzie potrzebujący pomocy. I to najczęściej młodzi ludzie, którzy gdzieś się pogubili i trzeba do nich wyciągnąć pomocną dłoń — nie mogłam pojąć, jak Paweł może mówić w taki sposób o innych ludziach. Ale on nie myślał o tym w taki sposób jak ja.

— Nie po to studiowałaś tyle lat, aby teraz pracować za grosze — powiedział. Zaniemówiłam. "Czy on zamierza liczyć moje pieniądze?" — pomyślałam.

— Wybacz, ale to ja będę decydować o wysokości moich zarobków — powiedziałam oburzona. Prawdą jest, że Paweł zawsze lubił pieniądze i możliwości jakie dają, ale nigdy nie sądziłam, że jest tak dużym materialistą.

— Jeżeli jest ci za mało pieniędzy, to zawsze możesz zarobić je sam — dodałam ze złością. Paweł pracował jako tłumacz i chociaż miał możliwości zarobienia sporych pieniędzy, to jakoś zawsze brakowało mu ochoty. Zamiast ślęczenia nad tłumaczeniami wybierał zabawę, wyjazdy i spotkania z kolegami. Szkoda tylko, że za moje pieniądze.

Czułam że coraz bardziej się od siebie oddalamy

Następne miesiące były naprawdę ciężkie. Po zmianie specjalizacji musiałam niemal wszystko zaczynać od nowa. Nowe przepisy, nowe kodeksy i nowe standardy pracy — tego wszystkiego musiałam się nauczyć od początku. Niemal nie wychodziłam z kancelarii swojej promotorki, a w domu spędzałam jedynie noce i weekendy. A i tak wtedy najczęściej siedziałam nad kodeksami, paragrafami i książkami prawniczymi.

— Wyjdziemy gdzieś dzisiaj wieczorem? — zapytał mnie Paweł pewnej soboty. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że już się wyszykował do wyjścia.

— Nie dzisiaj — odpowiedziałam. — Muszę jeszcze sporo poczytać, bo czeka mnie egzamin — dodałam.

Dodatkowo nie chciałam wydawać pieniędzy na głupoty. Odkąd zmieniłam zainteresowania zawodowe, moje wypłaty znacząco się zmniejszyły. A wydatki na mieszkanie, życie i jedzenie wciąż były takie same. I chociaż oszczędzałam na wszystkim co się dało, to i tak coraz częściej musiałam sięgać po oszczędności.

— Idź sam i dobrze się baw — powiedziałam i wróciłam do książek. Paweł tylko na mnie spojrzał i nie odezwał się ani słowem. Wcale mnie to nie zdziwiło, bo ostatnio mało ze sobą rozmawialiśmy. Czułam, że oddalamy się od siebie, ale miałam nadzieję, że jest to chwilowe. Kochałam Pawła i cieszyłam się na myśl o zbliżającym się ślubie. Szkoda tylko, że ze strony Pawła nie mogłam liczyć na to samo.

Powinniśmy się rozstać

Nasz ślub zbliżał się wielkimi krokami. Tak naprawdę zostało mi już tylko wybranie sukni ślubnej i zapłacenie za przyjęcie weselne. Już wcześniej ustaliliśmy, że nasz ślub będzie dosyć skromny.

Wprawdzie Paweł chciał wesele na kilkaset osób, ale szybko wybiłam mu to z głowy. Nie lubiłam tłumów, w których po prostu nie czułam się najlepiej. A teraz ta decyzja wydawała się jeszcze bardziej trafiona.

Jako kurator nie zarabiałam kokosów, wiec każdy grosz był na wagę złota. Ale za to czułam ogromną satysfakcję z tego, co robię. W końcu czułam, że jestem na właściwym miejscu. Mój humor dodatkowo poprawiał fakt, iż wszystko wskazywało na to, że Paweł też w końcu zaakceptował mój wybór.

Ostatnio prawie w ogóle nie robił mi wyrzutów, a nawet pytał o moje odczucia z nowej pracy. "To jest właśnie miłość" — uśmiechnęłam się w duchu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak bardzo się myliłam.

Tamten dzień w niczym nie zapowiadał katastrofy. W pracy kolejny raz pomogłam zbłąkanej duszy, co przyniosło mi ogrom satysfakcji. Do domu biegłam jak na skrzydłach, bo jak najszybciej chciałam się podzielić z Pawłem swoimi odczuciami. Gdy tylko weszłam do domu, to zobaczyłam, że mój narzeczony się pakuje.

— Co ty robisz? Wyjeżdżasz gdzieś? — zapytałam ze zdziwieniem. Wprawdzie Paweł w swojej pracy nie miał delegacji, ale teraz byłam przekonana, że to właśnie to. Paweł szybko wyprowadził mnie z błędu i wylał na mnie kubeł zimnej wody.

— Wyprowadzam się — usłyszałam z ust z mojego narzeczonego. W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam, a potem pomyślałam, że to jakiś żart. "Czyżby chciał przed ślubem pomieszkać osobno?" — zastanowiłam się. Jednak to prawda, że ludzie lubią racjonalizować wszystkie zdarzenia.

— Do kiedy cię nie będzie? — zapytałam. Wiedziałam, że będę za nim tęsknić.

— Mnie już w ogóle nie będzie — powiedział Paweł. "O czym on mówi?" — pomyślałam. Spojrzałam na niego z pytającym wyrazem twarzy.

— Lilka, ja zrywam zaręczyny — myślałam, że się przesłyszałam. — Nie mogę się z tobą ożenić — dodał.

— Ale dlaczego? — wydukałam. — Nie kochasz mnie?

— To nie o to chodzi. Po prostu poznałem kogoś innego. Kogoś, kto ma większe ambicje niż ty — mówił mój narzeczony. — Aneta też jest prawnikiem. Ale takim prawdziwym. Nie zamierza tracić swojego czasu na pomoc ludziom, którym nie da się pomóc. Ma swoją kancelarię i bogatych klientów. Jest w twoim wieku, ale osiągnęła znacznie więcej — ciągnął swoją wypowiedź.

Potem padły jeszcze kolejne pochlebstwa na temat tajemniczej Anety, ale ja już nie słuchałam. W końcu dotarło do mnie, o co tak naprawdę chodziło.

— Byłeś ze mną dla pieniędzy? — wykrzyknęłam ze złością. No tak, to przecież ja płaciłam za wszystko — za jego rozrywki, wypady, modne ciuchy i zagraniczne wycieczki. A gdy skończył się dopływ gotówki, to Paweł stwierdził, że jednak mnie nie kocha. Co za drań.

— Przykro mi Lilka. Ale ja chcę od życia czegoś więcej — powiedział i wyszedł z mieszkania.

Jeszcze przez długi czas nie mogłam się pozbierać. Przypomniałam sobie słowa wielu osób, którzy już na studiach mówili, że Paweł to lekkoduch, materialista i egoista. Niestety wszystko to okazało się prawdą.

Szkoda tylko, że ja tak późno się o tym przekonałam. Odwołanie ślubu i wesela zostawiłam Pawłowi — niech się tłumaczy z tego, co zrobił. Po tym związku zostało mi złamane serce i pierścionek zaręczynowy. Na szczęście mam pracę, która przynosi mi wiele radości i satysfakcji.

Czytaj także:
„Robiłam karierę, ale nie brałam pod uwagę potrzeb narzeczonego. Pokochał kobietę, która dała mu miłość i czas”
„Urwałam się z pracy, by zaskoczyć narzeczonego. On zaskoczył mnie bardziej: harcował w naszym łóżku z kochanką”
„Narzeczony zerwał ze mną zaręczyny przez mamusię! Powiadomiła mnie, że jej synek się mną rozczarował i odwołuje ślub”

Redakcja poleca

REKLAMA